Piątkowe przygotowania do Libertadores

Rozpoczęto trzecią kolejkę Superliga Argentina 2018/2019. Piątkowej nocy nietypowo przeprowadzono aż cztery spotkania, a to ze względu zbliżających się występów czterech argentyńskich drużyn w 1/8 finału Copa Libertadores. Emocji nie brakowało, a ponadto mieliśmy kilka bramek przedniej urody. Relacja:

Patronato vs Racing Club 0:3 (0:1)

Gole – Guillermo „Pol” Fernández (30′), Ricardo Centurión (51′ – pen.), Pablo Cuadra (71′)

Mamy nowego lidera tabeli! Racing Club półrezerwowym składem rozgromił w Międzyrzeczu lokalne Patronato, dzięki czemu przynajmniej na dzień wysunął się na czoło tabeli. „La Academia” dała festiwal efektownej gry, zasłużenie deklasując znacznie niżej notowanych gospodarzy.

U progu spotkania zrobiło się gorąco pod bramką przybyszy z Avellanedy, aczkolwiek Gabriel Arias będący od niedawna bramkarzem reprezentacji Chile (to właśnie w nim selekcjoner „La Furia Roja” upatruje następcę Claudio Bravo) znakomicie obronił nogą strzał w akcji sam na sam Nicolása Royóna.

Natomiast, gdy minęło półgodziny zawodów Racing zadał cios za sprawą swojego nowego zawodnika Guillermo Fernandeza. Były lider Godoy Cruz technicznie przymierzył zza pola karnego nie dając szans Sebastiánowi Bertoliemu. Już drugi gol „Pola” w nowym zespole, bo przecież tydzień temu ugodził również Vélez.

Krótko po zmian stron stołeczny potentat wywalczył rzut karny, dzięki któremu na 2:0 podwyższył Ricardo Centurión. Patronato miał strasznego pecha w sytuacji, przy jakiej podyktowano ów jedenastkę – nie dość, że sprokurowali karnego, to jeszcze kontuzji nabawił się ich obrońca Renzo Vera.

Gwóźdź do trumny kandydatom do spadku wbił w 71 minucie generalnie rezerwowy napastnik Pablo Cuadra. Młody zawodnik przejął futbolówkę na połowie rywala po złym podaniu oponenta – następnie zaszarżował w pole karne, wymienił podanie z Gustavo Bou i otrzymawszy od niego zwrot futbolówki zaadresował ją do pustej siatki.

Patronato w strefie spadkowej. A Racing jak długo będzie cieszył się fotelem lidera, który okupuje teraz ze zdobytymi siedmioma oczkami?

Niewątpliwie podopieczni Eduardo Coudeta teraz o tym nie myślą, bo już środowej nocy czeka ich rewanżowy bój 1/8 finału Copa Libertadores na wyjeździe przeciw River Plate. U siebie pierwszy mecz zaledwie bezbramkowo zremisowali, więc na El Monumental do awansu potrzebują co najmniej bramkowego wyniku nierozstrzygniętego.

*****************************************************************************

Belgrano vs Estudiantes La Plata 2:1 (1:0)

Gole – 1:0 Adrián Balboa (22′), 2:0 Matías Suárez (57′), 2:1 Sebastián Olivarez (90+3′ – samobój)

Nareszcie Belgrano osiągnął w nowej kampanii wynik inny, niż 0:0. „Piraci” przed tym spotkaniem w tabeli spadkowej mieli położenie podobne do Patronato – pod czerwoną kreską. Przed rozpoczęciem tego starcia uhonorowano 66-letniego Juana Carlosa Heredię – wychowanka Belgrano, który w latach 70-tych występował jako napastnik dla FC Barcelony.

Zwycięstwo na Gigante de Alberdi z oszczędzającym się na puchary Estudiantes La Plata pozwoliło kordobanom opuścić lokaty zwiastujące degradację. Trener gospodarzy Lucas Bernardi dokopał klubowi, dla jakiego jeszcze w ubiegłej kampanii pracował.

Pierwszego w tym sezonie gola dla miejscowych zanotował urugwajski napastnik Adrián Balboa, który w 22 minucie wycelował do pustej siatki otrzymawszy świetne dogranie od boku pola karnego od Denisa Rodrígueza.

Najprawdziwszy pokaz kunsztu dał natomiast kapitan Belgrano – Matías Suárez podwyższając na 2:0. Dawny gwiazdor belgijskiego Anderlechtu przejął wrzut z autu, fantastycznie wykiwał dwóch obrońców rywala i całość zwieńczył wybitnym uderzeniem w długi róg bramki Mariano Andújara. Gol stadiony świata!

„Los Piratas” mogli spokojnie dowieźć zwycięstwo do końcowego gwizdka, albowiem szykujący się na Puchar Wyzwolicieli rezerwowy skład Estudiantes minionej nocy był kompletnie pozbawiony woli walki.

Laplateńczycy obudzili się dopiero w doliczonym czasie gry, a to samobój pozwolił im przegrać z godnością. Dośrodkowanie młodziana Matíasa Ruiza Díaza niefortunnie głową przeciął obrońca Sebastián Olivarez, powodując kapitulację swojego goalkeepera. Tak oto Belgrano stracił pierwszego gola w rozgrywkach.

Całkiem obiecujący początek kampanii dla Belgrano, które wśród tabeli ligowej obecnie z pięcioma punktami zajmuje piątą lokatę, a ponadto wydostało się poza strefę spadkową.

Estudiantes, który przed tygodniem złupił mistrza kraju Boca Juniors tym razem przespał mecz. Jednak drużyna Leandro Beníteza może usprawiedliwić się koncentracją na rewanżowej batalii 1/8 finału CL przeciwko broniącemu tytułu Grêmio. W Brazylii będą bronić jednobramkowej zaliczki wywalczonej trzy tygodnie temu.

*****************************************************************************

Atlético de Tucumán vs Colón 2:1 (1:1)

Gole – 1:0 Mathías Abero (20′), 1:1 Marcelo Estigarribia (41′), 2:1 Rodrigo Aliendro (89′)

Obie te drużyny rozpoczęły ligowe zmagania od dwóch remisów. Tucumán wczorajszej nocy wykorzystał atut własnej twierdzy i mimo szykowania się do Pucharu Wyzwolicieli na Estadio Monumental José Fierro wygrał 2:1 z Colónem.

W 20 minucie „El Decano” otworzył wynik za sprawą Mathíasa Abero. Lewy obrońca z Urugwaju pokonał swojego rodaka Leonardo Buriána bezlitosną torpedą od poprzeczki w polu bramkowym wieńcząc rozegranie kornera.

Krótko przed przerwą wyrównał będący Paragwajczykiem lewoskrzydłowy gości. Marcelo Estigarribia w 41 minucie posłał tak kąśliwe niskie uderzenie w długi róg z ubocza szesnastki, że wiekowy Cristian Lucchetti nie zdołał go sparować.

Druga połowa wyraźnie należała do miejscowych. Atlético de Tucumán nie zamierzał trzeci raz pod rząd dzielić się punktami, więc intensywnie atakował. W przedostatniej minucie dopiął swego, gdy fantastyczną bramkę zdobył Rodrigo Aliendro przechylając szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy.

Obrońca Colónu wybił głową dośrodkowanie Abero z rzutu wolnego, lecz za szesnastym metrem pomocnik z 29-tką na plecach bezlitośnie huknął pod poprzeczkę rozstrzygając o tryumfie uczestnika tegorocznej Libertadores.

Niewątpliwie wszyscy są ciekawi czy sensacyjny Tucumán summa summarum historycznie zakwalifikuje się do ćwierćfinału kontynentalnego czempionatu – to niewątpliwie najlepszy okres w dziejach klubu z północno-zachodniej Argentyny! 

Już wtorkowej nocy chłopcy Ricardo „El Ruso” Zielinskiego zmierzą się w Kolumbii przeciwko tamtejszemu Atlético Nacional. Czy zaliczka 2:0 uzyskana w pierwszym boju okaże się wystarczająca?

*****************************************************************************

Independiente vs Defensa y Justicia 0:1 (0:1)

Gol – Nicolás Fernández (34′)

Ciągle nie wiadomo czy Independiente zostanie przyznany walkower w ostatnim pojedynku Copa Libertadores z Santosem za wystawienie przez rywali na boisko zawieszonego piłkarza. Niepewność towarzyszyła zatem „Czerwonym Diabłom” przy wczorajszej batalii przeciwko Defensa y Justicia.

DyJ wykorzystała magazynowanie sił na wtorkowy pucharowy bój przez oponenta i drugi raz z rzędu wygrała na Estadio Libertadores de América – poprzednio, w kwietniu bieżącego roku także zanotowała tu victorię rozmiarem 1:0.

Zwycięskiego gola dla „El Halcón” zdobył Nicolás Fernández w 34 minucie spotkania. Otrzymawszy asystę głową od Alexandra Barbozy przejął futbolówkę przed piątym metrem i strzałem w krótki róg obezwładnił Martína Campañę. Ten mało komu znany napastnik już trzeci raz w obecnym sezonie wpisał się na listę strzelców, zostając tym samym nowym liderem klasyfikacji goleadorów.

Udało się przerwać serię remisów i odnieść premierową wygraną w Superlidze podopiecznym Sebastiána Beccacece, którzy obecnie piastują wysoką czwartą lokatę.

Independiente dotychczas uciułał tylko punkcik, ale przed drużyną Ariela Holana jeszcze jeden mecz zaległy – swoją drogą szkoleniowiec „Inde” znów przegrał ze swoim byłym klubem!

Comments are closed.