Rozbita drużyna Argentyny opuszcza Rosję

Jeżeli Jorge Sampaoli pozostanie selekcjonerem, będzie miał ciężki orzech do zgryzienia. Drużyna narodowa „Albicelestes” choć wstała z klęczek po druzgocącej klęsce przeciwko Chorwacji, to jest kompletnie zniszczona od środka. Trudno się dziwić, dlaczego mimo posiadania tylu gwiazd reprezentacja Argentyny ostatnimi czasy nie potrafiła zwyciężyć żadnego turnieju, choć trzy razy wystąpiła w finale. Przy okazji reprezentacyjną karierę nieodwołalnie kończy jej motywacyjny lider – Javier Mascherano.

Od kiedy osiągnąwszy wicemistrzostwo kuli ziemskiej argentyńską „selección” opuścił Alejandro Sabella, nigdy nie było chemii w biało-błękitnej ekipie, zaś od czasu rezygnacji Gerardo Martino kadra jest wręcz zdemolowana pod względem mentalnym. Sampaoli póki co nie umiał ułożyć tego bałaganu w ryzy, choć jeszcze dostanie czas na to, albowiem raczej nie zapowiada się zwolnienie go po nieudanym Mundialu na ziemi rosyjskiej.

Po przegranym meczu 1/8 finału z Francją aż połowa kadry samowolnie opuściła zgrupowanie w podmoskiewskim ośrodku treningowym Bronitski (na zdjęciu wyżej opuszczają go – nie jestem pewien czy dobrze napisałem nazwę) i nie udała się do samolotu, który dzisiaj odlatuje z Moskwy do Buenos Aires.

W tym gronie znalazł się oczywiście Lionel Messi, który najprawdopodobniej znów będzie musiał nieco odpocząć od całego zgiełku. W milczeniu, nie udzielając dziennikarzom żadnych wywiadów rozstał się ze zgrupowaniem.

Oprócz kapitana dość toksycznej atmosfery wewnątrz ekipy mieli również Willy Caballero, Cristian Ansaldi, Marcos Rojo, Éver Banega, Gonzalo Higuaín, Gabriel Mercado, Eduardo Salvio, Nicolás Otamendi, Sergio Agüero, Lucas Biglia i Javier Mascherano. Wszyscy oni bez ceremoniałów wracają do domów na własną rękę.

Najbardziej szkoda ostatniego z wymienionych, który przecież zawsze budował morale zespołu i tak wiele serca wkładał do gry Argentyńczyków. Mascherano właśnie kończy swą bogatą reprezentacyjną przygodę trwającą aż 15 lat. Od 2003 roku do teraz aktualny futbolista chińskiego Hebei China Fortune zaliczył aż 147 występów w barwach „Albicelestes”, stając się piłkarzem z największą ilością rozegranych meczów dla drużyny narodowej Argentyny.

Podczas tych wszystkich gier strzelił tylko 3 gole, ale przecież jako defensywy pomocnik lub rozgrywający miał inne zadania, aniżeli pokonywanie bramkarzy rywali.

Niestety, podczas dorosłych oficjalnych rozgrywek z „Biało-Błękitnymi” nie wygrał nic. Zaliczył natomiast aż cztery przegrane finały Copa América (2004, 2007, 2015, 2016) oraz jeden przegrany finał Mistrzostw Świata (2014). Opuszcza kadrę z olbrzymim niedosytem i w oparach podłych nastrojów dławiących team.

Ku pokrzepieniu serca „Szefuńciowi” zostają dwa złote medale olimpijskie z lat 2004 i 2008, ale w piłce nożnej mężczyzn IO są uwzględniane tylko jako młodzieżowy turniej.

Reprezentacyjnych wojaży zaprzestał również kolega Mascherano z środka pola – Lucas Biglia, który podczas Copa del Mundo 2018 brał udział tylko w spotkaniu z Islandią, po jakim został bezlitośnie skrytykowany. Pomocnik AC Milanu nie sprostał tej nagonce. Jego dorobek w kadrze Argentyny zatrzymał się na 58 zanotowanych starciach i jednym strzelonym golu.

Do ojczyzny jako „grupa” wróci tylko sztab szkoleniowy oraz ledwie kilku zawodników. Największymi wygranymi tego zamieszania niewątpliwie będą ligowcy – Cristian Pavón oraz Maximiliano Meza. Zdaniem wszystkich obeznanych z tematem tę dwójkę świetlana przyszłość w reprezentacji. Dodałbym do nich Enzo Péreza, ale ten ma już 32 lata na karku, więc dla niego przygoda z drużyną narodową powoli się kończy.

Comments are closed.