Po awansie reprezentacji Argentyny na mundial w Rosji, selekcjoner kadry Jorge Sampaoli powiedział, że “futbol jest winny Messiemu mistrzostwo świata”. A może to właśnie Messi spłaca dług zaciągnięty 32 lata temu przez Argentynę? Dziś o szansach “Albicelestes” na mundialu, roli w drużynie Lionela Messiego oraz co z tym wszystkim wspólnego ma Diego Maradona i Carlos Bilardo.
Klątwa Carlosa Bilardo i dług Maradony
Obecne cierpienia reprezentacji Argentyny zdają się nie mieć końca. Przegrane trzy finały wielkich imprez z rzędu, potężna afera w AFA czy mizerna postawa drużyny w eliminacjach do tegorocznego mundialu. Jeden z najbardziej zasłużonych krajów w historii futbolu stał się obiektem żartów i kpin i rzutem na taśmę awansował na tegoroczny turniej o Puchar Świata. Przyczyny tak słabej dyspozycji szukane są praktycznie wszędzie. Złe decyzje kadrowe, finansowy kryzys związku czy zatrudnianie niekompetentnych trenerów. Jeden z powodów jest jednak szczególnie interesujący…
Cofnijmy się do roku 1986. Jest maj. Malutkie miasteczko Tilcara w Argentynie. Kadra “Albicelestes” przebywa tam na zgrupowaniu i szlifuję formę do meksykańskiego mundialu. Ówczesny szkoleniowiec reprezentacji Carlos Bilardo wraz z drużyną udaje się na spotkanie z miejscowymi Indianami. Ku zaskoczeniu, z jego strony pada również krótka obietnica. Jeżeli Argentyna zostanie mistrzem świata, to cała drużyna po turnieju wróci tutaj podziękować za bożą pomoc. I faktycznie, miesiąc później “Albicelestes” zdobywają tytuł. Bilardo wraz ze swoją drużyną łamie jednak obietnicę, nie odwiedzając Tilcary i nie składając podziękowań. Dla miejscowych Indian jest to nie do wybaczenia. Dlatego też, rzucają klątwę na “Albicelestes”. Przepowiadają im zmierzch, upadek i brak trofeów.
Oczywiście, do takich rewelacji trzeba podchodzić z chłodną głową. Można w to wierzyć, można się śmiać czy kazać popukać się po czole i zadzwonić po psychiatrę. Tę kwestię pozostawiam już do waszej oceny. Fakty są jednak takie, że po 1986 roku reprezentacja Argentyny nie wygrała żadnej z siedmiu edycji Pucharu Świata. Niewiele lepiej było w Copa America. Od 86’ zostało rozegranych 13. edycji tego turnieju. Tylko w dwóch triumfowała Argentyna (1991 i 1993). 25 lat bez jakiegokolwiek sukcesu dla tak zasłużonej reprezentacji, musi być pewnością sporym ciosem dla ich kibiców.
Są też tacy, którzy twierdzą, że cierpienia Argentyńczyków spowodowane są długiem, który Maradona zaciągnął również w 1986 roku. Mowa oczywiście o pamiętnym golu przeciwko Anglikom na MŚ w Meksyku. “Boski Diego” zdobył go ręką, przyczyniając się tym samym do eliminacji “Synów Albionu” (Argentyna wygrała wtedy 2-1). Anglicy okrzyknęli go oszustem, natomiast sam Maradona przez wiele lat twierdził, że w zdobyciu bramki pomogła mu “Ręka Boga”. Dla wielu miłośników futbolu sprawa jest jasna. Jeżeli karma i równowaga istnieje – to właśnie jesteśmy jej świadkami. No dobrze, jeśli faktycznie tak jest, to kiedy Argentyna odpokutuje oszustwo “Dieguito”? Czy stało się to już po przegranych finałach mundialu z Niemcami w 1990 i 2014 roku? Czy dwukrotna klęska w Copa America z Chile to wystarczające wyrównanie rachunków?. Trudno stwierdzić. Natomiast wiemy, że w sierpniu 2015 roku Maradona wybrał się do Alego Ben Nassera, który sędziował pamiętne spotkanie z Anglikami. Po 29 latach Maradona w końcu przeprosił arbitra za tego nieprzepisowego gola. Czy to będzie punkt zwrotny?
Bez Messiego ani rusz?
Przełamanie klątwy to jedno. Na nic jednak to się zda, jeżeli drużyna nie będzie poukładana czy posiadała odpowiednich umiejętności. Czy Argentynę stać na zdobycie tytułu? Czy Messi ma szansę wygrać najważniejsze trofeum, którego brakuje w jego kolekcji? O tym jednak za chwilę.
Szukając powodów do optymizmu, z perspektywy czasu – podopieczni Jorge Sampaolego mają dwa niepowtarzalne atuty. W kraju pojawiają się głosy, że kadra najbrutalniejszy okres ma za sobą. Nic gorszego już ich spotkać nie może. Znajdując się w trudnym położeniu, wykaraskali się i przebrnęli przez eliminacje, a zwycięstwo z Ekwadorem dało im moralnego kopa. Powoli również milkną echa po ostatnim skandalu, kiedy m. in. wyszło na jaw, że Edgardo Bauza nie otrzymywał wynagrodzenia za bycie selekcjonerem, a Lionel Messi opłacał ochroniarzy reprezentacji z własnej kieszeni. Podobno Argentyński Związek znalazł wreszcie sponsora, ponoć uregulował również część zaległości. Z pomocą przyszedł także argentyński rząd, który pożyczył związkowi 1,5 mln euro na opłacenie klauzuli Sampaolego w związku z jego odejściem z Sevilli. Sam zainteresowany twierdzi, że wyjście z tak trudnej sytuacji, da kadrze pozytywną energię i jeszcze bardziej scali drużynę: “Na mundialu będziemy silniejsi”.
Drugą dobrą wiadomością dla kibiców “Albicelestes” jest posiadanie w swoich szeregach jednego z najlepszych piłkarzy świata – Lionela Messiego. O tym, że Messi jest zdolny do niemożliwego wie chyba każdy. Jeżeli ktoś jest w stanie poprowadzić Argentynę do mistrzostwa świata – to tylko ten piłkarz z numerem “10”. Tylko on. Już południowoamerykańskie eliminacje pokazały, jak wiele dla tej kadry znaczy obecność Messiego. Zresztą, nie będę dłużej gadał.
Zerknijmy na statystyki:
● Lionel Messi praktycznie w pojedynkę wprowadził “Albicelestes” na mundial w Rosji. W dziesięciu spotkaniach strzelił 7 goli i zanotował dwie asysty. Szczególnie istotna była decydująca potyczka z Ekwadorem (1-3), w której Messi ustrzelił hattricka.
● Gdyby Messi trafiał do siatki, Argentyna zdobywała komplet punktów (2-0 z Boliwią, 1-0 z Urugwajem, 3-0 z Kolumbią, 1-0 z Chile i 3-1 z Ekwadorem).
● Bilans Argentyny z Messim w składzie to 21 punktów (6 zwycięstw, 3 remisy, 1 porażka).
● Bilans Argentyny bez Messiego w składzie to 7 pkt (1 zwycięstwo, 4 remisy, 3 porażki) i zaledwie 6 bramek.
Widać jak na dłoni, że to Messi był architektem awansu Argentyny. Bez jego obecności w składzie Argentyna nie dość, że nie potrafiła wygrywać, to na dodatek praktycznie nie strzelała bramek. Dlatego też, jeżeli ktoś ma w sobie dużo wiary i pieniędzy, niech modli się o zdrowie dla kapitana “Albicelestes”. Co jednak z pozostałymi zawodnikami i samym szkoleniowcem kadry?
Sampaoli, taktyka i role zawodników
W przeciwieństwie do Gerardo Martino czy Edgardo Bauzy, Sampaoli wydaje się być dobrym trenerem o świetnym umyśle taktycznym. Bronią go wyniki. W końcu to on doprowadził reprezentację Chile do pierwszego w historii zwycięstwa w Copa America (ironią losu, w finale pokonali wtedy Argentynę). Jest też druga strona tego medalu. Największym zagrożeniem dla szkoleniowca i tej reprezentacji, jest zbyt krótki czas przebywania z kadrą. W końcu Sampaoli prowadzi “Albicelestes” od 1 czerwca 2017 roku. Może się zatem okazać, że rok to zdecydowanie zbyt mało, żeby dobrze poznać kadrę i wyprowadzić ją z piłkarskiego dołka. Podobne zdanie mają chyba argentyńscy działacze, którzy jakiś czas temu poinformowali, że obecny trener pozostanie na stanowisku, bez względu na postawę na mundialu w Rosji. Czyżby więc celem był Katar 2022?
Pojawiają się jednak również inne mankamenty. Wielu fachowców zarzuca trenerowi złe decyzje personalne. Po eliminacjach Sampaoli szczególnie został skrytykowany za pomijanie Mauro Icardiego, a desygnowanie do gry zawodnika Boca Juniors – Dario Benedetto. Napastnik Boca wystąpił w decydujących o awansie meczach z Peru i Ekwadorem czy towarzyskich potyczkach z Nigerią. We wszystkich z nich pokazał się ze słabej strony, nie strzelając żadnego gola i prezentując ospały i powolny futbol. Wczoraj została opublikowana ostateczna kadra reprezentacji Argentyny na rosyjski turniej. Nie znalazł się tam ani Benedetto (leczy kontuzje zerwanego więzadła), ani Icardi. Selekcjonera nie przekonał nawet imponujący strzelecki wynik Icardiego, który sezon ligowy zakończył przecież z 29 golami na koncie. Na Mistrzostwa Świata pojedzie za to Higuain, któremu zarzuca się słabą grę w ważnych meczach oraz rewelacja Boca Juniors – Cristian Pavon.
Zestawienie siły ataku to tak naprawdę mały problem, patrząc na to, co dzieje się w linii pomocy. Nie da się ukryć, że jedną z największych bolączek Argentyny jest rozgrywanie i tworzenie okazji do strzelania goli. Na pozycji rozgrywającego było testowanych naprawdę możliwie dużo wariantów. Biglia, Perez, Lo Celso czy Ever Banega – żaden z zawodników tak naprawdę w pełni nie zdał tego egzaminu. Koniec końców, za kreowanie akcji brał się Lionel Messi, lecz automatycznie przekładało się to na jego mniejsze zaangażowanie w ofensywie i wykańczaniu akcji. Ani wilk syty, ani owca cała. Zdecydowanie brakuje tutaj piłkarza o charakterystyce Juana Romana Riquelme. Kto będzie rozgrywał w Rosji? Z pewnością będzie to ktoś z grona: Mascherano, Banega, Biglia czy Lo Celso. Pomimo wszystko, drugą linię z pewnością nadal będzie wspomagał Messi. A co w formacji obronnej? Fazio, Otamendi, Rojo może nie należą do gwiazd światowego formatu, ale jeżeli odpowiednio się zmobilizują, to potrafią grać na naprawdę dobrym i szczelnym poziomie.
Podsumowując i wracając niejako do początku. Czy Argentynę stać na zdobycie Pucharu Świata? Jeżeli “Albicelestes” zagrają tak jak w towarzyskim meczu z Hiszpanią (porażka 1:6), to niestety jest to mało prawdopodobne. Spoglądając bowiem na formę Niemiec, Francji, Brazylii czy Hiszpanii – są ku temu realne przesłanki. Nie przekreślałbym jednak całkowicie ich szans. Futbol już niejednokrotnie pokazywał, że forma przed wielkim turniejem może być całkowicie myląca w kontekście końcowych rozstrzygnięć (przykład Portugalii na Euro 2016 czy Francji na MŚ 2006). Może się bowiem okazać, że dobrze naoliwiona maszyna w końcu zaskoczy, a Sampaoli wyciągnie asa z rękawa. Argentyna w fazie grupowej zmierzy się z Islandią, Chorwacją i Islandią. Jeżeli awansuje z pierwszego miejsca – później może zdarzyć się już wszystko. Nie zapominajmy przede wszystkim o jednym. Argentyna w swoich szeregach posiada Lionela Messiego, który już niejednokrotnie pokazywał, że potrafi dokonywać niemożliwego i w pojedynkę wygrać mecz. Czas pokaże.