Wczorajszej soboty przeprowadzono pięć spotkań 25. kolejki Superliga Argentina. Ku awansowi do Copa Libertadores 2019 przybliżył się Huracán, który wymęczył domowe zwycięstwo 3:2 nad oszczędzającym się przed bojami tegorocznej edycji Atlético de Tucumán. Czwarty z rzędu tryumf odniosła Defensa y Justicia upokarzając pogrążony w kryzysie Rosario Central. Przełamał się Independiente. W Buenos Aires murawy poniszczone przez ulewne opady deszczu, zatem nie rywalizowało się zbyt łatwo. Relacja:
Defensa y Justicia vs Rosario Central 3:1 (1:0)
Gole – 1:0 Tomás Pochettino (8′), 2:0 Fabián Bordagaray (69′), 3:0 Ciro Rius (85′), 3:1 Germán Herrera (90′)
Fantastyczne loty notuje ostatnio Defensa y Justicia, która w tym miesiącu powaliła na kolana gigantów Boca Juniors, Racing Club tudzież Independiente. Tym razem „Sokoły” rozdziobały u siebie Rosario Central stający się wtórnie przeciętniakiem. Dzięki czwartej konsekutywnej wygranej zespół Juana Pablo Vojvody awansował na siódme miejsce w tabeli, nadal zachowując matematyczne szanse zajęcia lokaty premiowanej Libertadores.
Szybki gol Tomása Pochettino z rzutu wolnego ustawił spotkanie pod gospodarzy. DyJ tworzyły następne sytuacje do trafienia, aczkolwiek zaliczkę podwyższyła dopiero w 69 minucie. Wówczas karygodny błąd goalkeepera Jeremíasa Ledesmy wykorzystał Fabián Bordagaray, który przejął futbolówkę po złym wybiciu młodziana i wymijając go znalazł drogę do pustej siatki. Napastnik gola nie celebrował, albowiem ugodził swój były klub.
Pod koniec zawodów, w 85 minucie lokalna drużyna zaaplikowała rywalowi trzeciego gola, kiedy asystę od Juana Cruza Kaprofa spożytkował Ciro Rius bezpośrednim uderzeniem ze skraju pola karnego nie dając nic do powiedzenia Ledesmie. On dla kontrastu bardzo cieszył się z trafienia – aż zdjął koszulkę.
Zdruzgotany Central dopiero u kresu pojedynku ruszył do ofensywy, nieco łagodząc rozmiar chłosty. Kapitan Marco Ruben co prawda nie poradził sobie podczas akcji sam na sam, celując prosto w interweniującego Ezequiela Unsaina. Aczkolwiek chwilę później Germán Herrera pokazał starszemu kumplowi jak należy radzić sobie z presją towarzyszącą samodzielnym atakom.
Defensa y Justicia dzięki czterem kolejnym zwycięstwom odnotowała w tabeli naprawdę spory progres. Aktualnie traci cztery punkty do piątej lokaty. Nadzieje, by załapać się do przyszłorocznej Libertadores jeszcze nie prysły, aczkolwiek „El Halcón” chyba obudzili się zbyt późno na włączenie się do czynnej walki o elitarny czempionat.
Dla odmiany Rosario Central niechlubnie przegrał trzeci raz pod rząd, lecąc na dalekie osiemnaste miejsce i żegnając się z rywalizacją o strefę Copa Sudamericana. „Canallas” muszą poświęcić się tegorocznej edycji CS, gdzie niebawem (za półtorej tygodnia) staną do rewanżu przeciwko brazylijskiemu São Paulo FC.
W nim jednak rosarinos będą radzili sobie bez trenera Leonardo Fernándeza, który na pomeczowej konferencji złożył rezygnację z dalszej współpracy. Do końca sezonu obowiązki szkoleniowe przejmie duet Kily González-José Chamot opiekujący się dotychczas klubową młodzieżówką.
*****************************************************************************
Vélez Sarsfield vs Banfield 1:0 (0:0)
Gol – Lucas Robertone (76′)
Starcie dwóch średniaków dla Vélezu, który po czterech kolejnych remisach zalicza serię dwóch zwycięstw pod rząd. „El Fortín” poprzednio ogołocili spadkowy Temperley, a wczoraj minimalnie lepiej wypadli od Banfield.
Mimo, że spotkały się ze sobą dwie ekipy środka tabeli, to wystąpiło tu dwóch potencjalnych uczestników Mundialu. Obronę gospodarzy stanowił m.in. peruwiański obrońca Luis Abram, natomiast bramki przyjezdnych strzegł opcjonalny rezerwowy bramkarz reprezentacji Kolumbii – Iván Arboleda.
Spotkanie niezwykle emocjonujące, gdyż obie strony tworzyły gros sytuacji podbramkowych. Aktywniej zaczęli przyjezdni – Darío Cvitanich obił poprzeczkę mierzonym strzałem w ubocza pola karnego. Później César Rigamonti ofiarnie sparował bombę Jesúsa Dátolo zza pola bramkowego.
Później inicjatywę wyraźnie przejął Vélez. Kolumbijski bramkarz sparował bardzo groźną główkę Rodrigo Salinasa zza piątego metra. Arboleda wychwycił także mocny strzał Agustína Bouzata otoczonego defensorami. U progu drugiej części natomiast z rzutu wolnego minimalnie nad bramką chybił Lucas Robertone.
Posuchę przerwał dopiero młody Robertone, który na kwadrans przed upływem regulaminowego czasu sprytnym, bezpośrednim uderzeniem w długi róg zaskoczył Arboledę. Czwarty gol w sezonie tego 21-latka. Podawał mu na boku szesnastki jeden z najlepszych asystentów Superligi – Matías Vargas.
Dzięki bezpośredniej victorii Vélez zrównał się punktami z „El Taladro”. Oba teamy zgromadziły dotychczas po 31 oczek. Aczkolwiek wyższe, szesnaste miejsce zajmuje Banfield ze względu lepszej różnicy bramek.
*****************************************************************************
Newell’s Old Boys vs Independiente 0:1 (0:1)
Gol – Gastón Silva (45+1′)
Porażka z DyJ w ubiegłej kolejce niewątpliwie uprzykrzy Independiente rywalizację o czołową piątkę klasyfikacji, czyli co za tym idzie wypracowanie sobie awansu do przyszłorocznej Libertadores poprzez rozgrywki ligowe. „Czerwone Diabły” jednak nie składają broni i mimo oszczędzania sił przed szlagierem trwającej edycji kontynentalnej elity z Corinthians zdołali umotywować się w Rosario, gdzie wymęczyli victorię nad tamtejszymi Newell’s Old Boys.
Rozstrzygającego gola „Inde” zdobył w doliczonym czasie pierwszej połowy za sprawą Gastóna Silvy. Reprezentant Urugwaju otrzymał finezyjne dośrodkowanie z boku pola karnego od Martína Beníteza pokonując goalkeepera rywali Nelsona Ibáñeza bezpośrednim strzałem w centrum szesnastki. Załadował futbolówkę do siatki, chociaż po drodze do niej ta minęła aż czterech obrońców gospodarzy. Zaiste epicki gol!
Dzięki istotnemu tryumfowi na El Coloso del Parque udało się Independiente przynajmniej na dwa dni wrócić do czołowej piątki. Teraz podopieczni Ariela Holana muszą liczyć na wpadkę Talleres, którzy toczą w poniedziałek wyjazdowe starcie przeciwko Uniónowi de Santa Fe.
*****************************************************************************
Lanús vs Argentinos Juniors 0:0
W południowym Buenos Aires bezbramkowy remis między walczącym już tylko o honor Lanús, a sensacyjnym beniaminkiem Argentinos Juniors. Brak zwycięstwa tutaj generalnie wykreślił przyjezdnych z grona kandydatów do zajęcia lokaty wśród top 5 klasyfikacji. A prawdę mówiąc „El Bicho” mogą być usatysfakcjonowali nawet remisem, bo równie dobrze mogli przegrać na La Fortalezie.
Delegaci chociaż zazwyczaj bronili się, to również mieli swoje okazje. Głównie bramkę miejscowych nagabywał w drugiej połowie Lucas Barrios. Weteran nie miał jednak szczęścia, albowiem raz jego próbę zahamował Esteban Andrada. Przy innej okazji natomiast jego strzał głową obił tylko spojenie słupka z poprzeczką. Wśród Lanús około 30 minuty kontuzjowany zszedł ich walczak Lautaro Acosta. Uraz „Lauchy” nie wygląda poważnie na całe szczęście.
Argentinos Juniors są ósmi ze zdobytymi 40 oczkami. Tracą obecnie pięć do miejsc dających CL 2019. Na dwie kolejki przed finiszem sezonu taka strata jest wręcz niemożliwa do odrobienia, zatem gracze Alfredo Bertiego muszą zadowolić się akcesem do przyszłorocznej Sudamericany.
Dla młodego Lanús to czwarty konsekutywny remis. „El Granate” pozostali na 21. lokacie ze zgromadzonymi ledwie 27 punktami. Dodajmy, iż są czwartym klubem pod względem największej ilości bramek straconych w Superlidze. Lwią część kampanii jednakże odpuścili w ubiegłym roku magazynując siły na Libertadores, gdzie przegrali wielki finał.
*****************************************************************************
Huracán vs Atlético de Tucumán 3:2 (1:0)
Gole – 1:0 Ignacio Pussetto (2′), 1:1 Ismael Blanco (47′), 2:1 Pablo Álvarez (56′), 3:1 Nicolás Silva (78′), 3:2 Hernán Hechalar (87′)
Naprawdę fantastyczną serię w drugiej połowie kampanii wykreował Huracán. Dziesiąty konsekutywny mecz bez porażki, a zarazem czwarte pod rząd zwycięstwo. „El Globo” umocnili się wśród lokat nagradzanych Libertadores, a mało tego dogonili właśnie swego odwiecznego rywala San Lorenzo de Almagro. A nawet wyprzedzili lepszym bilansem bramkowym, dzięki czemu teraz okupują najniższy stopień podium.
Drużyna pod batutą Gustavo Alfaro musiała namęczyć się przeciwko drugiemu garniturowi Tucumánu, ale ostatecznie uciułała wygraną 3:2. Pierwszy cios gospodarze zadali już w drugiej minucie, gdy Ignacio Pussetto wykorzystał złe wybicie obrońcy gości, po czym kapitalnym strzałem w długi róg zza pola karnego zaskoczył Augusto Batallę.
Gospodarzom nadarzyła się kapryśna okazja do podwyższenia, gdy futbolówkę po kuriozalnej interwencji Batalli zgarnął Diego Mendoza. Jednak wychowanek Estudiantes La Plata miał zbyt ostry kąt od bramki i chybił.
Rezerwowy „El Decano” doprowadziłby do remisu pod koniec pierwszej części, lecz strzał Ismaela Blanco w chaotycznej akcji żywiołowo wybił obrońca miejscowych.
Tucuman wyrównał straty ku konsternacji trybun Estadio El Palacio zaraz po przerwie. Wówczas daleki wykop Batalli od własnej bramki zainicjował bramkową akcję – Marcos Díaz ofiarnie sparował przed siebie uderzenie z boku Davida Barbony, aczkolwiek dobitka Blanco znalazła zawędrowała do celu. Wiekowy napastnik z przeszłością w Legii Warszawa rzadko grywa ostatnimi czasy, ale teraz dostał szansę ze względu kontuzji innych napastników – Javiera Toledo oraz Leandro Díaza.
To był pierwszy stracony gol przez Huracán od 376 boiskowych minut – przerwali bardzo długą passę z czystym kontem. Jednak nie było czasu na rozmyślanie. Należało ruszyć do ponownej ofensywy.
Uczestnik tegorocznej Libertadores remisem jednak długo się ne cieszył. W 56 minucie Mauro Bogado dośrodkował z rzutu wolnego zza linii bocznej szesnastki, a jego centrę spożytkował Pablo Álvarez efektowną piętką zmuszając do kapitulacji Batallę. Doświadczony boczny obrońcy wypożyczony z Racingu Club podczas drugiej części sezonu wskoczył do wyjściowej jedenastki, a teraz zdobył pierwszą bramkę dla Huracánu.
Wyleczywszy kontuzję do składu gospodarzy wrócił Andrés Chávez. Jednak byłego napastnika Boca Juniors wyręczali koledzy. Od 78 minuty „El Globo” prowadził 3:1, kiedy Nicolás Silva ofiarnym uderzeniem z najbliższej odległości spożytkował asystę głową od Diego Mendozy. Silva wpisał się na listę strzelców drugą kolejkę pod rząd.
Mimo dwubramkowego deficytu Tucumán nie ugiął się do ostatniej chwili nieugięcie goniąc wynik. W 87 minucie rezerwowy Hernán Hechalar trafił głową wykorzystawszy błąd obrońcy gospodarzy, dając nadzieję gościom. W doliczonym czasie nieomal wyrównał urugwajski zmiennik Mauricio Affonso – piłka po jego strzale odbiła się rykoszetem od defensora i minimalnie chybiła obok słupka.
Tuż przed końcowym gwizdkiem czerwoną kartkę za chamskie zaatakowanie oponenta podczas rozegrania rzutu rożnego obejrzał defensor gości Yonathan Cabral. Ostatecznie Huracán fartownie zgarnął całą pulę.
Wśród klasyfikacji Superligi jak wspomnieliśmy futboliści z Parque Patricios są trzeci zdobywszy 46 punktów. Czy „El Globo” zdążą jeszcze permanentnie przegonić San Lorenzo?
Atlético de Tucumán natomiast okupuje piętnaste miejsce i raczej nie załapie się do pozycji oferujących udział w przyszłorocznej Sudamericanie. Ekipa Ricardo Zielinskiego musi jednak koncentrować na bieżącej Libertadores – najbliższej środowej nocy domowa batalia przeciw urugwajskiemu Peñarolowi, której stawką awans do 1/8 finału!