Rozpoczęła się 23. kolejka argentyńskiej Superligi. Dwa piątkowe mecze nie przyniosły zaskakujących rozstrzygnięć, albowiem zwyciężyły drużyny wyżej notowane. Atlético de Tucumán pokonał na wyjeździe ostatnio fatalnie spisującą się Gimnasię, natomiast Huracán ogrywając przed własnymi kibicami solidnego beniaminka przynajmniej na dwa dni wskoczył do miejsc honorowanych Copa Libertadores. Podsumowanie:
Gimnasia La Plata vs Atlético de Tucumán 1:2 (1:0)
Gole – 1:0 Lorenzo Faravelli (32′), 1:1 Alejandro Melo (65′), 1:2 Gervasio Núñez (83′)
Virada Tucumánu na laplateńskim stadionie El Bosque pozwoliła drużynie „El Decano” awansować do czołowej dziesiątki tabeli. Atlético uporało się z miejscową Gimnasią, przyczyniając się jednocześnie do piątej konsekutywnej porażki gospodarzy.
Lepiej to spotkanie rozpoczęli miejscowi. Zdecydowanie przeważali na początku spotkania, aczkolwiek początkowo zabrakło skuteczności Nicolásowi Contínowi, który fatalnie chybił zza pola bramkowego w obstawie dwóch obrońców. Później w trakcie rozegrania kornera gospodarze nie potrafili wykończyć akcji w polu bramkowym ze względu nieodpowiedniego trafienia w piłkę przez Facundo Oreję.
Gimnasia dopięła swego w 32 minucie, gdy Lorenzo Faravelli celnym bezpośrednim uderzeniem ze skraju pola karnego otworzył wynik na korzyść „Wilków”. Chwilę później bliski wyrównania był Leandro Díaz, lecz niestety chybił nad poprzeczką zbyt lekkomyślnym strzałem z okolicy piątego metra.
U wstępu drugiej połowy gospodarze ponownie natarli. Na przeszkodzie stanął im jednak fantastycznie interweniujący Augusto Batalla, który zatrzymał dalekosiężny strzał Brahiana Alemána oraz podczas rozegrania rzutu wolnego obronił główkę paragwajskiego obrońcy Omara Alderete.
Goście szykujący się do ciężkiego wtorkowego pojedynku Copa Libertadores zmobilizowali się jednak po zmianie stron, odwracając rezultat. W 65 minucie wyrównali, kiedy najpierw Alexis Martín Arias sparował przed siebie uderzenie ze skraju pola karnego Rodrigo Aliendro, lecz za chwilę skuteczną dobitką do siatki trafił Alejandro Melo. Były rezerwowy San Lorenzo zdobył pierwszego gola w barwach obecnego klubu.
Tucumán stopniowo dochodził do głosu ostatecznie przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść pod koniec zawodów. W 83 minucie Melo posłał centrę na bok pola karnego, gdzie futbolówkę przejął Luis Rodríguez i wycofał w centrum szesnastki, skąd Gervasio Núñez celnym strzałem w długi róg zapewnił tryumf „El Decano”. Eks-Wiślak wpisał się na listę strzelców drugą kolejkę pod rząd. Nie jest gwiazdorem drużyny takim, jakim był wśród outsidera Sarmiento de Junín, lecz swój pobyt w Tucumánie również może zaliczyć do udanych.
W końcowych sekundach rzut wolny dla zdesperowanej Gimnasii, podczas jakiego w pole karne gości zapuścił się nawet goalkeeper Arias. Właśnie on uderzył głową piłkę dośrodkowaną przez Brahiana Alemána, lecz futbolówkę pewnie wychwycił Batalla.
Piąta z rzędu wtopa stawia w nieciekawym położeniu trenera „Los Lobos” – Facundo Savę. Póki co młody strateg nie został zwolniony, lecz sam zaczyna odczuwać, iż praca dla pogrążonej w długach GELP go przerasta. We wtorek podejmie decyzję odnośnie tego, czy nadal będzie prowadził swój macierzysty klub.
Podopieczni Ricardo Zielinskiego wynagrodzili sobie ostatni frajerski remis z Newell’s Old Boys, gdzie utracili niemal pewne zwycięstwo tuż przed końcowym gwizdkiem.
Atlético de Tucumán wszedł do strefy Copa Sudamericana, a we wtorek czeka tę drużynę konfrontacja Pucharu Wyzwolicieli w Boliwii przeciwko tamtejszemu The Strongest. Będą walczyli o opuszczenie ostatniego miejsca w grupowej tabeli.
*****************************************************************************
Huracán vs Argentinos Juniors 1:0 (0:0)
Gol – Israel Damonte (80′)
W bieżącym sezonie Huracán zajmował już miejsce wśród czołowej piątki klasyfikacji. W wyniku coraz lepszej gry teamów z Avellanedy – Independiente i Racingu Club niestety „El Globo” spadli nieco niżej, aczkolwiek wrócili do łask. Niepokonani od ośmiu meczów zawodnicy Gustavo Alfaro tym razem wymęczyli skromne zwycięstwo 1:0 w wyrównanej batalii przeciwko Argentinos Juniors.
Przed rozpoczęciem tego spotkania Huracán zgromadził tylko punkt więcej od rywala. Obie drużyny realnie marzą o Copa Libertadores, a koniec sezonu coraz bliżej. Wiadome było zatem, iż minionej nocy na stadionie El Palacio nogi nikt nie odstawi.
Aktywniej rozpoczęli Argentinos Juniors, którym prowadzenie w pierwszej części dać mógł Leonardo Pisculichi. Wiekowy playmaker niestety minimalnie chybił mierzonym strzałem z okolicy szesnastego metra. W drugiej części po efektownej asyście piętą Lucasa Barriosa okazję sam na sam miał Javier Cabrera, aczkolwiek nie zdołał przechytrzyć czujnego Marcosa Díaza.
Goalkeeper lokalnej ekipy także zanotował chwilę słabości, kiedy wypuścił piłkę z rąk chcąc wyłapać dośrodkowanie. Na całe szczęście przed kompromitacją uratował go wiekowy stoper Federico Mancinelli wracający do gry po bardzo długiej przerwie spowodowanej kontuzją kolana.
Zwycięsko z pojedynku ostatecznie wyszedł nieco wyżej notowany zespół miejscowych. Decydującego gola w 80 minucie spotkania strzelił Israel Damonte widowiskowym strzałem w centrum pola karnego poprawiając zablokowany chwilę wcześniej przez obrońcę strzał Daniela Montenegro.
Wiekowy „Rolfi” Montenegro pod sam koniec także zanotował swoją okazję, lecz strzał nożycami jego autorstwa wybił Lucas Chávez. Dzięki temu zwycięstwu witamy „El Globo” wśród lokat premiowanych Libertadores przynajmniej na dwa dni.
Huracán jest piąty ze zdobytymi 40 punktami. Jak długo utrzymają się w ścisłej czołówce klasyfikacji tym razem? Argentinos Juniors pozostał ósmy, zdobywszy cztery oczka mniej od swych wczorajszych pogromców.