Poza historycznym tryumfem Defensa y Justicia nad Boca Juniors w sobotę zorganizowano cztery inne widowisko 22. kolejki Superliga Argentina. Jedno z nich będzie musiało zostać dokończone, gdyż sędzia przerwał je z powodu złego zachowania kibiców. Coraz mniej wątpliwości pozostało w rywalizacji o utrzymanie. Cztery zespoły osiadłe w strefie spadkowej właściwie są pogodzone z niedolą. Podsumowanie:
Rosario Central vs Belgrano 2:1 (2:0)
Gole – 1:0 Óscar Cabezas (35′), 2:0 Fernando Zampedri (39′), 2:1 Cristian Lema (90+2′ – pen.)
Chwilowy letarg przełamał Rosario Central, który mimo przygotowań do zbliżającego się boju Sudamericany przeciwko brazylijskiemu São Paulo FC ograł przed własną widownią porównywalny od względem poziomu Belgrano. „Canallas” spożytkowali atut własnej fortecy Gigante de Arroyito, gdzie w trwającym sezonie poległ nawet lider Boca Juniors.
W pierwszej części spotkania miejscowych uciułali dwubramkową przewagę. W 35 minucie premierowe trafienie na argentyńskich boiskach zanotował kolumbijski obrońca Óscar Cabezas fenomenalnym szczupakiem celując do bramki dzięki narożnemu dośrodkowaniu Maximiliano Lovery.
Cztery minuty później Fernando Zampedri podwyższył dobijając nieudolnie sparowany przez Lucasa Acostę strzał zza pola karnego Joaquína Pereyry. Siódmy gol blondyna w Superlidze. Wcześniej przy stanie 0:0 próbował także głową, lecz wówczas goalkeeper wybił futbolówkę nad poprzeczką.
Belgrano przycisnęło dopiero w drugiej części spotkania, kiedy miejscowi postawili ich pod ścianą. Wracający po kontuzji bramkarz Jeremías Ledesma obronił groźne uderzenie głową Leonardo Sequeiry z pola bramkowego. Opór gospodarzy przełamali dopiero w doliczonym czasie, kiedy wywalczyli rzut karny. Z niego honorową brameczkę przyjezdnym dał stoper Cristian Lema.
Central dzięki bezpośredniej victorii dogonił Belgrano. Obecnie zespół kierowany przez Leonardo Fernándeza okupuje trzynastą pozycję, lepszą różnicą bramek wyprzedzając „Piratów” z Córdoby.
Od tej chwili „Kanalie” ze stadionu Gigante de Arroyito będą wojowały w bieżącej Sudamericanie oraz o prawo występów w przyszłorocznej południowoamerykańskiej wersji Ligi Europy.
*****************************************************************************
Temperley vs Lanús 2:2 (1:1)
Gole – 1:0 i 2:2 Fernando Brandán (38′, 90+4′ – pen.), 1:1 Bruno Vides (44′ – pen.), 1:2 Lautaro Acosta (55′)
Murowany kandydat do relegacji potrzebował przewagi liczebnej i jeszcze karnego w samej końcówce, ażeby uciułać domowy remis przeciwko mizernemu obecnie Lanús.
Na stadionie im. Alfredo Berangera piłkarze niespecjalnie szanowali siebie nawzajem. Czerwoną kartkę za uderzenie w twarz Lautaro Acosty powinien był obejrzeć defensor miejscowych Ignacio Bogino, ale sędzia obdarzył go podejrzliwą wyrozumiałością karząc tylko „żółtkiem”. Mniej łaskaw rozjemca Facundo Tello okazał się dla młodego stopera przyjezdnych Enzo Ortiza wyrzucając go za drugi żółty kartonik w 36 minucie.
Z jednym zawodnikiem więcej Temperley nieoczekiwanie objął prowadzenie w 38 minucie. Rzut wolny podyktowany za faul Ortiza przyniósł trafienie gospodarzom. Centrę Emiliano Ozuny spożytkował Fernando Brandán celnie uderzając w okolicy pola bramkowego. Chwilę później mogło zrobić się 2:0, niestety w klarownej okazji sam na sam kuriozalnie chybił Santiago Giordana.
Aczkolwiek „El Granate” wyrównali jeszcze przed przerwą dzięki jedenastce Bruno Videsa. U progu drugiej części osłabieni goście odwrócili rezultat – Vides tym razem zafundował ofiarną asystę na boku pola karnego przy linii końcowej boisko, zaś drogę do pustej siatki znalazł weteran Lautaro Acosta.
Nosa snajperskiego zabrakło z kolei doświadczonemu Germánowi Denisowi, który podczas swojej dogodnej okazji wyminął bramkarza Josué Ayalę i oddał strzał na pustą bramkę zbyt lekki, wobec czego futbolówkę zdążył w porę wybić defensor miejscowych.
Zdesperowany Temperley dwoił się i troił, aby uratować choćby punkcik. Goście obronili się jakoś podczas jednego z rzutów rożnych, lecz przy innym rękę we własnej szesnastce popełnił wspomniany Denis.
Starania czerwonej latarni opatrzność doceniła w końcowych sekundach, gdy arbiter za powyższy incydent podyktował dla nich jedenastkę. Wiekowy napastnik grający niegdyś dla Independiente, Napoli tudzież Atalanty Bergamo również obejrzał drugie „żółtko” i wyleciał do szatni. Wapno natomiast gładko wykorzystał Brandán, wpisawszy się drugi raz na listę strzelców. Kopciuszek ocalił remis, stając się trzecią drużyną ligi pod względem największej ilości meczów z wynikami nierozstrzygniętymi.
Wicemistrzowi poprzedniej edycji Copa Libertadores niewątpliwie przystoi zajmować lokatę wyższą, aniżeli tuż za pierwszą dwudziestką. Odmłodzenie ekipy przez szkoleniowca Ezequiela Carboniego pociągnęło jednak za sobą konsekwencje takie, że nowa brygada dopiero zbiera szlify na najwyższym krajowym szczeblu.
*****************************************************************************
Colón vs Vélez Sarsfield 0:0 – mecz przerwany
Sędzia zakończył to spotkanie w 22 minucie przy stanie bezbramkowym, gdy zidiociali „fani” lokalnej rzucili trzy petardy, które wybuchły na murawie. Jedna chwilowo ogłuszyła bramkarza drużyny gości Césara Rigamontiego. Mecz najpewniej zostanie dokończony w połowie tygodnia przy pustych trybunach.
*****************************************************************************
Banfield vs Olimpo 3:0 (1:0)
Gole – Jesús Dátolo (11′), Danilo Ortiz (56′), Julián Carranza (84′)
Odnajdujący się powoli w ligowej rzeczywistości po odpadnięciu z rundy eliminacyjnej Copa Libertadores zespół Banfield spokojnie rozgromił jako gospodarz zmierzający ku nieuchronnemu spadkowi Olimpo. „El Taladro” poradzili sobie mimo braku kontuzjowanego snajpera Darío Cvitanicha.
U samego prologu dwa strzały w słupek zaliczyli odpowiednio Jesús Dátolo oraz Enzo Kalinski. Później w polu bramkowym niecelna główka także Kalinskiego. W 11 minucie zawodnicy Julio Césara Falcioniego jednak otworzyli wynik, bowiem po rozegraniu autu niskim przymierzeniem zza szesnastki Dátolo zaadresował futbolówkę do celu.
W drugiej połowie Banfield dopiął swego. W 56 minucie paragwajski stoper Danilo Ortiz wyśrubował przewagę główką zaskakując bramkarza Guido Villara po dośrodkowaniu Pablo Mouche z rzutu wolnego.
Olimpo stworzyło jedną ciekawą okazję do kontaktowej bramki. Niestety Axel Rodríguez fatalnie chybił z dogodnej pozycji przejąwszy centrę w szesnastkę od Ezequiela Vidala.
Gwóźdź do trumny delegatom ze strefy spadkowej na pięć minut przed końcem wbił młodziutki Julián Carranza. 17-latek w polu karnym przejął dogranie od Mauricio Sperdutiego, bezpośrednim strzałem wieńcząc akcję sam na sam. Jego drugi oficjalny gol w dorosłej karierze. Defensywa gości kompletnie rozklepana. Czy za tydzień Banfield spisze się równie koncertowo w klasyku przeciwko Lanús?
Drużyna z południowego Buenos Aires zajmuje teraz piętnaste miejsce ze zdobytymi 29 punktami. Może zajmie chociaż lokatę upoważniającą do występów w przyszłorocznej Sudamericanie. Dla zamykającego tabelę Olimpo zapewne nie ma już ratunku.