ArgenKPINA zdemolowana w Hiszpanii

Piątkowe zwycięstwo 2:0 nad Włochami natchnęło optymizmem sympatyków reprezentacji Argentyny. Trzeba było jednak szybko zejść na ziemię, bowiem po towarzyskim boju z wielkim nieobecnym Mundialu nadszedł czas na sparing przeciwko faworytowi do zdobycia mistrzostwa, czyli Hiszpanii. W Madrycie przyszła brutalna weryfikacja potencjału „Albicelestes”, bowiem gospodarze kompletnie skruszyli pozbawioną Messiego ekipę Jorge Sampaoliego. Argentyńczycy zarobili manto 1:6, ponosząc jedną z najwyższych porażek w historii.

W spotkaniu przeprowadzonym na Estadio Wanda Metropolitano udziału wziąć nie mógł narzekający na kontuzję mięśniową Lionel Messi. Ponadto sporo wątpliwości budziła niestabilna obrona, gdzie jedynym pewnym punktem jest Nicolás Otamendi. Właśnie karygodne błędy na tyłach doprowadziły grającą znów półrezerwowym składem Argentynę do blamażu. Zwinni rywale kiwali argentyńskich defensorów, jak tylko chcieli.

Jeszcze przy stanie 0:0 klarowną okazję dla „Biało-Błękitnych” jak zwykle zaprzepaścił Gonzalo Higuaín. W 9 minucie Maximiliano Meza niemal zaliczył asystę w swym narodowym debiucie. Jego dośrodkowanie powędrowało na wysokość pola bramkowego, gdzie „Pipita” absurdalnie chybił nad poprzeczką.

Chwilę później Hiszpania była już na prowadzeniu, gdy Marco Asencio zaserwował podanie w szesnastkę, a Diego Costa ofiarnie skierował piłkę do siatki zderzając się jednocześnie z bramkarzem Sergio Romero oraz Fabricio Bustosem. Skutki tegoż starcia Romero odczuł wyjątkowo boleśnie, gdyż 10 minut później uraz, jakiego w nim doznał uniemożliwił mu dalszą grę. Musiał zostać zmieniony przez Willy’ego Caballero.

Od 27 minuty miejscowi prowadzili już 2:0. Najpierw Jordi Alba fatalnie chybił nad poprzeczką z bliskiej odległości, aczkolwiek gospodarze dopięli swego. Asencio asystował drugi raz, po czym Isco bezpośrednim uderzeniem w centrum pola karnego nie dał szans łysemu goalkeeperowi.

Iskra nadziei dla Argentyny zatliła się pod koniec pierwszej odsłony. W 39 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego Évera Banegi spożytkował stoper Otamendi głową zdobywając kontaktową bramkę.

Hiszpanie prawdziwą salwę armatnią zapoczątkowali u prologu drugiej części w przedziale minut 52-55. Świetną zmianę w „La Furia Roja” dał Iago Aspas, który zainicjował kanonadę. W pierwszej bramkowej akcji miał naprzeciwko siebie wybiegającego Caballero. Kąt od bramki jednak był zbyt ostry do oddania strzału – joker wobec tego sprytnie wycofał do tyłu, a formalności dopełnił Isco.

Kilkaset sekund później Aspas zafundował sprytne podanie, ośmieszając argentyńską defensywę. Akcję ładnym uderzeniem ze skraju pola karnego zwieńczył Thiago Alcântara. Wynik zmienił się na 4:1. Niby reprezentacja Hiszpanii, ale Diego Costa i Thiago mają przecież brazylijskie pochodzenie! To dodatkowy cios dla Argentyny.

Z ławki rezerwowych weszli trzej ligowcy – Cristian Pavón, Pablo Pérez oraz Lautaro Martínez (ostatnia dwójka zanotowała oficjalne kadrowe debiuty). Mimo wszelkich starań nie zdziałali wiele przeciwko czujnym hiszpańskim obrońcom. Pierwsi dwaj zarobili jeszcze żółte kartki za brzydkie faule. Jedynym argentyńskim zawodnikiem, jaki zasłużył tu na pochwały jest…. debiutant Maxi Meza. Tylko on i może jeszcze wprowadzony pod sam koniec Marcos Acuña starali się ożywić atak.

Jedynym, który podjął się zadania ratowania honoru „Albicelestes” był Otamendi. Stoper Manchesteru City spróbował jeszcze dwoma strzałami głową, ale jeden z nich ostukał słupek, drugi natomiast poszybował minimalnie nad bramką.

Gospodarze dobili południowoamerykańską ekipę w odstępie minut 73-74. Atak zapoczątkowany dalekim wykopem od bramki Davida De Gei wykończył Iago Aspas. Zaś chwilę potem futbolista Celty Vigo podczas następnej kontry zaliczył trzecią asystę, dzięki jakiej hattricka skompletował Isco.

6:1 w golach, aczkolwiek w oddanych strzałach remis 11:11 – to chyba najlepiej potwierdza indolencję ofensywną piłkarskiej reprezentacji Argentyny, nad którą ubolewaliśmy już wielokrotnie.

Hiszpania vs Argentyna 6:1 (2:1)

Gole – 1:0 Diego Costa (12′), 2:0, 3:1 i 6:1 Isco (27′, 52′, 74′), 2:1 Nicolás Otamendi (39′), 4:1 Thiago Alcântara (55′), 5:1 Iago Aspas (73′)

Składy:

Hiszpania: David De Gea – Daniel Carvajal, Sergio Ramos [C], Gerard Piqué (72′, César Azpilicueta), Jordi Alba (79′, Marcos Alonso) – Thiago Alcântara (82′, Daniel Parejo), Andrés Iniesta (56′, Saúl Ñíguez), Koke – Marco Asencio, Diego Costa (46′, Iago Aspas), Isco (76′, Lucas Vázquez)

Trener: Julen Lopotegui

Argentyna: Sergio Romero (22′, Willy Caballero) – Fabricio Bustos (62′, Gabriel Mercado), Nicolás Otamendi, Marcos Rojo, Nicolás Tagliafico – Javier Mascherano [C] (56′, Cristian Pavón), Lucas Biglia (od 56′ [C]) – Giovani Lo Celso (84′, Marcos Acuña), Éver Banega (62′, Pablo Pérez), Maximiliano Meza – Gonzalo Higuaín (59′, Lautaro Martínez)

Trener: Jorge Sampaoli

Sędziował: Anthony Taylor (Anglia)

Żółte kartki: Isco, Ramos (Hiszpania) – Tagliafico, Rojo, Meza, Pavón (Argentyna)

Liczba widzów: około 65 000

To jedna z pięciu najdotkliwszych porażek Argentyny w dziejach. Poprzednich klęsk, także różnicą pięciu bramek „Albicelestes” doznali przeciwko Czechosłowacji (1:6 – Mistrzostwa Świata 1958), Urugwajowi (0:5 – Copa América 1959), Kolumbii (0:5 – eliminacje Mistrzostw Świata 1994) oraz Boliwii (1:6 – eliminacje Mistrzostw Świata 2010). Wszystkie, jak widzimy w meczach o stawkę.

Aczkolwiek tym razem mieliśmy do czynienia jedynie ze spotkaniem towarzyskim, a są jeszcze niemal trzy miesiące na dokonanie odpowiednich modyfikacji w drużynie. Oby kompromitacja w Madrycie tylko zmotywowała sztab Jorge Sampaoliego, a także kadrowiczów do wzmożonej pracy.

4 Comments to "ArgenKPINA zdemolowana w Hiszpanii"

  1. RobsonUnited's Gravatar RobsonUnited
    28 marca 2018 - 21:22 | Permalink

    Sampaoli się kompromituje! Uważałem go naprawdę za super trenera, ale co on chce osiągnąć co mecz wystawiając inny skład? Niech zobaczy jak to Tite robi w Brazylii. Tam kadra niemal 16-17 graczy już sama się wyłoniła, trener wie komu ufać. A ten szarlatan ma chociaż 7 pewniaków? Nie sądzę….
    Jeszcze się okaże, że Romero wypadnie mu z kontuzją i będzie dziadek elektryzczny Caballero w bramce, rany. Gdzie jest Dybala ja się pytam?! Gdzie Icardi?! Co to w ogóle ma być!
    PS. Nie dość, że się na Argentynę nie da patrzeć w ostatnim czasie to jeszcze trafiają im się mistrzowie komentarza za mikrofonem, że po prostu to szczyt wszystkiego, że takie dziadostwo może być dopuszczane za majka! Jońca z Italią na TVP Sport myślałem, że przejdzie samego siebie liczbą głupot i brakiem przygotowania, pieprzył tylko w zwolnionym tempie o meczu, i to jeszcze jak potrzepany… A wczoraj niby C+, ale dają Olbrychta hahaha, jaja. Gość, który irytował przy lidze włoskiej dostał taki hit, całe szczęscie lidze włoskiej nie grozi powrót do C+ uffffffff. Ale hitem wczoraj było jak Olbrycht powiedział „Independiente Buenos Aires”, albo „Mauro Acardi”, były tez inne wpadki, ale nie będę kopał leżącego bo szkoda gadać.

  2. assurbanipal's Gravatar assurbanipal
    29 marca 2018 - 10:56 | Permalink

    Oglądałem mecz naszej reprezentacji, a występ Albicelestes nagrywałem. Dowiedziałem się jednak mimo woli o wyniku i oszczędziłem sobie oglądania „popisów” z odtworzenia. Pozostaje jedynie wierzyć w jakiś cud i zwarcie dup na MŚ. Czasami po takich zimnych prysznicach, jak eliminacje, czy teraz mecz z Hiszpanią, drużyny potrafią się zebrać do kupy. Dla mnie problemem nie jest ofensywa, a raczej defensywa. Przecież tam, albo kolesie co nie grają, albo co najwyżej przeciętniacy do kwadratu.

  3. Palacio's Gravatar Palacio
    29 marca 2018 - 11:08 | Permalink

    A pierdzielicie. OKej zgodzę się Argentyna w obronie robiła babole. Byli zbyt pewni swego i to się zemściło.
    Ale warto zobaczyć ile razy perfekcyjnie wychodzili klepą z pressingu Hiszpanów to było coś pięknego. Tylko topowe zespoły potrafią nie wybić piłki na pałę do przodu przy takim pressingu. Do tego setka i taka 90 % akcja Higuaina zwalona, Messi by to pewnie strzelił z zamkniętymi oczami. Ciekawe jak by się to potoczyło gdyby Argentyna wygrywałą 2:0.
    Patrzcie na posiadanie 52% tylko Hiszpania, a pierwszej połowie to my byliśmy lepsi. Jak na wynik 6:1 to wydawałoby się, że posiadanie powinno być minium 65% dla Hiszpanii i kontrola gry. Tak nie było. Na środku potrafiliśmy się utrzymać przy piłce i to dość długo.
    Hiszpania była piekielnie skuteczna, jakby Niemcy tacy byli w sparingu z Brazylią to też by wygrali wysoko.

  4. RobsonUnited's Gravatar RobsonUnited
    29 marca 2018 - 16:45 | Permalink

    @Palacio, Niemcy w sparingu z Brazylia nie mieli żadnej, podkreślę ŻADNEJ klarownej okazji na bramkę, więc o jakiej skuteczności mówisz? Jedyny strzał groźny oddał Draxler w 91 minucie z linii pola karnego, a tak to ciągłe wrzutki z bocznych sektorów bezużyteczne. Niemcy byli bez sztycha, Brazylia zagrała kolejny świetny mecz i wygrana zasłużona w pełni.

Comments are closed.