Minionej nocy zainaugurowana została czternasta seria spotkań najwyższej klasy rozgrywkowej w Argentynie. Przeprowadzono trzy spotkania, spośród których dwa zakończyły się bezbramkowo. Wczorajsza średnia bramek na mecz wyniosła tylko jeden. Podsumowanie dnia:
Argentinos Juniors vs Defensa y Justicia 2:1 (0:0)
Gole – 1:0 Lucas Barrios (49′), 2:0 Damián Batallini (81′), 2:1 Fernando Elizari (88′)
Bardzo udany początek 2018 roku dla beniaminka, który za cel minimum postawił sobie zajęcie miejsca premiowanego awansem do Copa Sudamericana. Argentinos Juniors odnieśli trzecie pod rząd zwycięstwo. Ten zespół posiada odpowiedni potencjał, aby ukończyć sezon na całkiem wysokiej pozycji.
Zwycięstwo nad Defensa y Justicia nie przyszło łatwo drużynie Alfredo Bertiego. Lecz można śmiało rzec, iż zasłużyli na nie. Pierwsza połowa bardzo wyrównana z mnóstwem okazji po obu stronach trafień nie przyniosła.
Strzelanie rozpoczęło się w drugiej części. Swego pierwszego gola po powrocie do macierzystego klubu zdobył Lucas Barrios. Gdy minęło kilka minut od zamiany połówkami boiska, wiekowy napastnik otrzymał dośrodkowanie z prawego skrzydła od Jonathana Sandovala i w polu bramkowym głową znalazł drogę do siatki.
DyJ nieomal wyrównałaby podczas jednego kornera – aczkolwiek najpierw Lucas Chávez wybił przed siebie centrostrzał Rafaela Delgado z narożnika boiska, a chwilę później obrońca Dylan Gissi ofiarnym uderzeniem wślizgiem zza piątego metra w obstawie obrońców tylko obił poprzeczkę.
W 81 minucie gospodarze podwyższyli dzięki bramce Damiána Batalliniego. Pomocnik ten wybiegł sam na sam z bramkarzem Ezequielem Unsainem dzięki asyście od Ivána Colmana i nie omieszkał spożytkować gratki sprezentowanej przez gapowatą postawę defensywy rywala. To jego drugi gol w 2018 roku.
Swój debiut wśród „El Bicho” zanotował wypożyczony przez nich peruwiański atakujący Beto Da Silva, który wszedł z ławki na ostatnie pięć minut. Paradoksalne się wydaje, iż argentyński średniak w minionym mercado pozyskał dwóch tryumfatorów ostatniej Copa Libertadores. Chociaż wspomnianego Inkasa „tryumfatorem” można nazwać tylko na wyrost, bowiem nawet nie rozegrał żadnego spotkania dla Grêmio podczas ubiegłorocznego wydania elitarnego turnieju.
Defensa y Justicia mimo dramatycznej sytuacji walczyła do końca, ale zdobyła się tylko na honorowego gola. W 88 minucie wracający do „Sokołów” pomocnik Fernando Elizari dobił z bliskiej odległości sparowane wcześniej od słupka uderzenie z rzutu wolnego Alexandra Barbozy (innego wielkiego powrotu do dzielnicy Florencio Varela).
W doliczonym czasie gry ręką we własnym polu karnym zagrał obrońca AJ, ale sędzia tego nie zauważył. Beniaminek odniósł trzecie konsekutywne zwycięstwo, awansując na siódme miejsce ze zdobytymi 23 punktami.
Natomiast DyJ, która pod koniec ubiegłego roku zanotowała świetną passę dla odmiany poniosła trzecią z rzędu porażkę i jest piętnasta z osiemnastoma oczkami. Zespół Juana Pablo Vojvody wraca do przeciętności.
*****************************************************************************
Patronato vs Godoy Cruz 0:0
Bezbramkowy remis w Międzyrzeczu. Lokalne Patronato nie zdołało ograć przed własnymi trybunami solidnego Godoy Cruz. Mimo wielu okazji okazji stworzonych przez obie drużyny kibice obserwujący spotkanie na Estadio Bartolomé Grella w Paranie goli nie uświadczyli.
Dla przyjezdnych najlepszą okazję u wstępu batalii stworzył Guillermo „Pol” Fernández. Jednakże mocny, niski strzał jego autorstwa z ubocza pola karnego heroicznie zatrzymał wiekowy Sebastián Bertoli. Gospodarzom trafienie zapewnić mógł urugwajski napastnik Adrián Balboa – niestety jego uderzenie przewrotką w okolicy piątego metra minimalnie chybiło obok słupka.
W ligowej klasyfikacji „El Patrón” zajmują szesnaste miejsce z 17 punktami. Natomiast „Winiarze” z zachodniej Argentyny są dziewiąci, zgromadziwszy ich 21.
Rok temu Godoy Cruz uczestniczył w Copa Libertadores, gdzie dotarł aż do 1/8 finału. Ale podczas bieżącego roku na barkach klubu z Mendozy spoczywają wyłącznie zmagania krajowe, zatem mogą swobodnie poprawić swe notowania.
*****************************************************************************
Belgrano vs Lanús 0:0
Burzliwie odmłodzona kadra Lanús pod wodzą rozwijającego się szkoleniowca Ezequiela Carboniego odnotowała drugi kolejny remis. Tydzień temu u siebie podzielili się zdobyczą z Patronato. Wczoraj natomiast wywieźli punkt z Gigante de Alberdi w Córdobie, co jest dla nich sukcesem. To miejscowe Belgrano zdecydowanie dominowało i gdyby nie katastrofalna skuteczność ich zawodników, to „El Granate” wróciliby do stolicy z pustymi rękoma.
Szczególnie pluć sobie w brodę może niedoświadczony Leonardo Sequeira, który w drugiej połowie feralnie chybił nad poprzeczką w klarownej akcji sam na sam z Estebanem Andradą.
Gdyby Belgrano wygrało, byłoby teraz wśród miejsc honorowanych Pucharem Wyzwolicieli. A tak podopieczni Pablo Lavalléna są szóści z 24 punktami na koncie.
Lanús piastuje odległą 21. pozycję uciuławszy raptem 15 oczek. W połowie najbliższego tygodnia rozegrają zaległy mecz na wyjeździe przeciwko Godoy Cruz, ale raczej trudno oczekiwać raptownego skoku do góry ze strony przegranego finalisty ostatniej Copa Libertadores.