Po 1,5 miesiąca przerwy na boiska wróciła argentyńska Superliga. Już w środę rozegrano jeden zaległy mecz, a piątkowej nocy oficjalnie wznowiono rutynowy harmonogram rozgrywek ligowych. Podsumowanie trzech piątkowych spotkań trzynastej kolejki:
Godoy Cruz vs Chacarita Juniors 1:0 (1:0)
Gol – Mauro Matos (30′ – samobój)
Szczęśliwa wygrana solidnego Godoy Cruz nad murowanym kandydatem do spadku. „Winiarze” jeszcze mieli o tyle większego farta, iż beniaminek sam sobie zadał cios. W 30 minucie Guillermo Fernández posłał potężne dośrodkowanie z kornera, po jakim niefortunnie futbolówkę do własnej bramki skierował wiekowy napastnik Mauro Matos.
Miejscowa drużyna stworzyła sobie kilka okazji ku podwyższeniu rezultatu, aczkolwiek fatalną dyspozycją obdarzeni byli napastnicy Godoy Cruz – Juan Garro oraz Santiago García. Ten drugi ładnie wyminął bramkarza rywali i stanąwszy przed dwoma obrońcami karygodnie huknął obok celu.
Chacarita nie ustępowała, ale po pierwsze świetnie bronił urugwajski goalkeeper miejscowych Leonardo Burián, a po drugie sami zawodnicy gości mieli przekrzywione celowniki. W pierwszej części Burián wybił przed siebie główkę Juana Manuela Imberta, zaś dobitka tego zawodnika z piątego metra fatalnie chybiła.
Podczas drugiej odsłony Matos chciał zrehabilitować się za „swojaka” i także oddał sparowany przez Urusa strzał głową, a przy dobitce znów niefart Imberta.
Dzięki wymęczonemu zwycięstwu ekipa z Mendozy wskoczyła do czołowej dziesiątki klasyfikacji. Nowy trener Diego Dabove zaliczył udany debiut na Estadio Malvinas Argentinas. Powodów do radości nie ma natomiast Sebastián Pena, który w grudniu przejął stery Chacarity Juniors.
*****************************************************************************
Tigre vs Banfield 1:2 (1:1)
Gole – 1:0 Carlos Luna (25′ – pen.), 1:1 i 1:2 Darío Cvitanich (28′, 90+5′ – pen.)
Choć za pół tygodnia Banfield ma przed sobą potyczkę rundy eliminacyjnej Copa Libertadores przeciwko wymagającemu ekwadorskiemu Independiente del Valle, to starcia ligowego nie odpuścili. „El Taladro” przyłożyli się do batalii na Coliseo de Victoria i ostatecznie wywieźli stamtąd trzy punkty.
Rozpoczęło się niezbyt sympatycznie dla przyjezdnych. U prologu meczu kolumbijski bramkarz Iván Arboleda heroicznie wybił dwa groźne strzały głową, ale w 25 minucie nie zdołał obronić rzutu karnego Carlosa Luny, więc Tigre otworzył wynik.
Banfield jednak błyskawicznie odpowiedział na cios, już po kilkuset sekundach wyrównując. Akcja byłych piłkarzy Boca Juniors – dośrodkował Nicolás Bertolo, głową przed piąty metr asystę wyłożył Pablo Mouche, a wiekowy snajper Darío Cvitanich uderzeniem z woleja zaskoczył Federico Crivelli’ego.
To właśnie napastnik o chorwackich korzeniach, który rozgrywał swój pierwszy oficjalny mecz od niemal trzech miesięcy (gdyż leczył kontuzję) okazał się bohaterem pojedynku. Gdy wydawało się, iż padnie tu remis goście skonstruowali akcję, dzięki której też otrzymali jedenastkę po faulu bramkarza na atakującym Bertolo. Tę w ostatniej sekundzie skrzętnie wykorzystał Cvitanich, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść brygady z południowego Buenos Aires.
Banfield zdecydowanie przeważał po zmianie stron, lecz mogą mówić o przychylności losu – u wstępu drugiej odsłony playmaker oponenta Matías Pérez García ledwie obił słupek zza piątego metra będąc przed niemal pustą bramką.
Gorzki debiut szkoleniowy Cristiana Ledesmy, który przejął schedę w Tigre po niepowodzeniach charyzmatycznego Ricardo Caruso Lombardi’ego. „El Matador” nadal dołują, są przedostatni.
Natomiast jeśli chodzi o dwunasty obecnie wśród ligowej klasyfikacji Banfield – oby równie wielkie zaangażowanie wykazali podczas konfrontacji o fazę grupową Pucharu Wyzwolicieli.
*****************************************************************************
Talleres vs San Lorenzo 2:0 (1:0)
Gole – 1:0 Lucas Olaza (38′ – pen.), Aldo Araujo (85′)
Hit weekendu odbył się w Córdobie. Na stadionie im. Mario Kempesa miejscowi Talleres wybili z głowy San Lorenzo marzenia o fotelu lidera i jednocześnie wskoczyli na najniższy stopień podium. „La T” bezproblemowo zgasili ukochany klub papieża Franciszka.
Przez całe spotkanie mieli wyraźną przewagę, a udowodnili ją w 38 minucie, gdy sfaulowaniu przez Gabriela Rojasa nacierającego Leonardo Godoy’a w obrębie szesnastki arbiter podyktował rzut karny. Wapno pewnie wykorzystał urugwajski lewy obrońca Lucas Olaza, dając prowadzenie Talleres.
U wstępu drugiej części szansa lokalnej drużyny, by podwyższyć, acz bezpośredni strzał Juana Ramíreza z około siódmego metra ofiarnie wyłowił Nicolás Navarro.
San Lorenzo poczynało sobie niezwykle ostro, czego efektem były dwie czerwone kartki dla nich podczas pierwszego kwadransa drugiej połowy. Najpierw wyleciał Alexis Castro za brzydkie wejście w nogę rywala, natomiast sześć minut potem Facundo Tello za drugie „żółtko” wyrzucił z boiska także doświadczonego stopera Gonzalo Rodrígueza.
Mając dwóch zawodników więcej na boisku gospodarze utrzymali cenny rezultat w garści, choć osłabieni „El Ciclón” tworzyli sobie okazje – Matías Caruzzo minimalnie chybił nad poprzeczką uderzywszy głową. Albo przy rozegraniu kornera samobója mógł władować wiekowy stoper Javier Gandolfi, jednak ten przypadkowy strzał na szczęście zatrzymał Guido Herrera.
Co więcej Talleres jeszcze podwoili rozmiar wygranej u epilogu zawodów. W 85 minucie akcja zmienników rozwiała złudzenia – Marcelo Torres wyłożył asystę niekrytemu Aldo Araujo, a ów pomocnik należycie zwieńczył atak sam na sam z Navarro.
Wśród ekipy Franka Kudelki mimo odejścia trzech kluczowych graczy – Sebastiána Palaciosa, Emanuela Reynoso i Jonathana Menéndeza nastąpił powiew świeżości. Odmłodzona kadra powinna trzymać fason. Natomiast San Lorenzo, którego personel właściwie nie zmienił się podczas minionego okienka powoli opada z sił.
Nie zdołali pokonać „Cuervos” w czerwcu zeszłego roku podczas ostatniej kolejki sezonu, gdy utracili victorię rzutem na taśmę. Mimo to zablokowali gigantowi drzwi do najbliższej edycji Copa Libertadores. Teraz ponownie stanęli San Lorenzo kością w gardle.
Na trzecie miejsce w Superlidze ze zdobytymi 24 punktami wskoczyli ambitni Talleres. Jednocześnie przerwali zespołowi Claudio Biaggio passę ligowych zwycięstw, jaka stanęła na czterech. Drużyna kordobańska traci zaledwie trzy oczka do będących wiceliderami swoich piątkowych ofiar.