Central władcą Rosario, przebudzenie Racingu

Oprócz skromnego zwycięstwa liderującej Boca Juniors nad laplateńskimi Estudiantes niedzielą rozegrano jeszcze trzy spotkania dwunastej kolejki Superligi, wieńczącej tegoroczne zmagania piłkarskie w Argentynie. Rosario Central utrzymał rządy w mieście Leo Messiego, z letargu wybudzili się Racing Club oraz Talleres. Podsumowanie:

Rosario Central vs Newell’s Old Boys 1:0 (1:0)

Gol – Germán Herrera (3′)

Spośród ostatnich 13 ligowych klasyków Rosario zespół Central przegrał zaledwie jedno. W tym roku do nich należały oba derbowe pojedynki przeciwko Newell’s Old Boys.

Scenariusz bliźniaczo podobny do ostatniego tryumfu „Canallas” nad liderującą Boca, czyli wymęczone 1:0 dzięki trafieniu na samiutkim początku starcia. Już w 3 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego zakończyło się trafieniem Germána Herrery. Doświadczony napastnik udaną główką na piątym metrze zmusił do kapitulacji Luciano Pocrnjicia, rozstrzygając u samego prologu losy 265. clásico rosarino.

Pod batutą tymczasowego szkoleniowca Leonardo Fernándeza drużyna ze stadionu Gigante de Arroyito wszystkie trzy mecze wygrała rezultatem 1:0. Godzi się jednak odnotować, iż poskramiała solidne firmy – Talleres, Boca Juniors oraz wroga zza miedzy.

Zarząd klubu docenił znakomite wyniki Fernándeza, mianując go stałym pierwszym trenerem „Kanalii” – podpisał kontrakt obowiązujący przez cały 2018 rok.

W ligowej klasyfikacji Rosario Central zrównał się punktami ze swoim lokalnym wrogiem. Obie ekipy zgromadziły ich po 13, aczkolwiek NOB są wyżej (20 miejsce, zaś „Canallas” spoczywają o dwie lokaty niżej) ze względu lepszej różnicy bramek.

Przegranym tych derbów po zakończeniu sezonu jednak zostaną odjęte trzy oczka za niespłacone przez władze klubu długi.

*****************************************************************************

Racing Club vs Gimnasia La Plata 3:1 (1:1)

Gole – 0:1 Brahian Alemán (3′), 1:1 i 2:1 Lisandro López (45+1′, 72′), 3:1 Lautaro Martínez (90+3′)

Przez końcówkę roku tymczasowy szkoleniowiec dowodzi też Racingiem Club. Pod okiem Juana Ramóna Fleity, który miał za zadanie podnieść „La Academię” po przegranych derbach Avellanedy zespół ten odnotował remis i zwycięstwo. Udało się ograć 3:1 przeciętną Gimnasię La Plata, choć oczekiwany rezultat nie przyszedł łatwo.

Domowa konfrontacja przeciwko laplateńskiemu średniakowi zaczęła się jednak gorzko. Już w 3 minucie „Wilki”, które przed tygodniem ośmieszyły wielki River Plate nieoczekiwanie objęły prowadzenie dzięki efektownej bramce z rzutu wolnego Brahiana Alemána. Urus tydzień temu swoim golem w ostatniej minucie zapewnił GELP wiekopomną victorię nad zdobywcą Copa Argentina – teraz dla odmiany strzelił na samym początku Racingowi.

Racingowi mimo wszelkich starań odrobienie strat powiodło się dopiero na sekundy przed kwadransem odpoczynku. Dogranie w pole bramkowe Matíasa Zaracho spożytkował wracający do należytej dyspozycji niedawny rekonwalescent Lisandro López, dopełniając formalności trafieniem z najbliższej odległości.

Apetyt rósł w miarę jedzenia. Podczas drugiej części gospodarze torpedowali bramkę Alexisa Martína Ariasa. Najpierw Kolumbijczyk Andrés Ibargüen minimalnie chybił sprytnie przymierzywszy zza pola karnego. Później okazja sam na sam, przy jakiej Lautaro Martínez za narożnikiem pola bramkowego wycelował w Ariasa. Do tego jeszcze młokos ostemplował słupek technicznym uderzeniem ze skraju szesnastki.

W 72 minucie faworyzowani gospodarze przypieczętowali viradę. „Licha” otrzymał centrę zza linii bocznej pola karnego od Lautaro i celną główką na terenie pola bramkowego zadał drugi cios oponentowi.

Sam Lautaro zamierzał osobiście dołożyć cegiełkę do tryumfu swojej drużyny. Znów wybiegł sam na sam z Ariasem, ale naciskany od tyłu przez Nicolása Colazo nie złożył się dobrze do uderzenia. Potem też chybił minimalnie swą główką w okolicy piątego metra.

Udało się podczas ostatnich sekund boju. Tuż przed końcowym gwizdkiem Racing postawił kropkę nad „i” – Lautaro Martínez sfaulowany w szesnastce przez Ezequiela Bonifacio wywalczył rzut karny. Sam wyegzekwował jedenastkę. Pierwsze uderzenie rezolutnego młodziana wybił przed siebie Arias, lecz dobitka znalazła drogę do bramki. Czwarty raz w Superlidze 20-latek wpisał się na listę strzelców.

Błękitna część Avellanedy okupuje teraz czternastą lokatę, zdobywszy 16 punktów. Zdecydowanie poniżej oczekiwań hinchas ze stadionu El Cilindro. La Guardia Imperial (grupa najzagorzalszych fanatyków Racingu) mimo wszystko głośno dopinguje swój klub.

Lada chwila nowym opiekunem „La Academii” zostanie mianowany Eduardo Coudet – dotychczasowy trener meksykańskiej Tijuany, który wypromował się jako sternik w swoim macierzystym Rosario Central.

Natomiast Gimnasia mając trzy oczka mniej plasuje się zupełnie poza czołową dwudziestką – za kadencji Mariano Soso (ucznia Marcelo Bielsy) notują co najwyżej przebłyski.

*****************************************************************************

Colón vs Talleres 0:2 (0:1)

Gole – Junior Arias (17′), Sebastián Palacios (74′)

Mecz zakłócany przez awarię oświetlenia, która o ironio przerwała zawody na kilka minut w trakcie pierwszej odsłony, gdy niebo w Santa Fe było jasne. Jego tryumfatorem okazali się Talleres, którzy nareszcie wcielili się do miejsc honorowanych Copa Libertadores.

Delegaci zaskoczyli lokalny Colón, powodując premierową domową wpadkę tej ekipy w Superlidze. Kiepski jubileusz weterana Adriána Bastii, który notował swą setną potyczkę dla „Los Sabaleros”.

„La T” lepiej weszli w rywalizację, co zaowocowało szybkim golem. Najpierw groźne dalekosiężne uderzenie Emanuela Reynoso oraz próbę z rzutu wolnego Lucasa Olazy heroicznie sparował goalkeeper Alexander Domínguez.

Aczkolwiek w 17 minucie dośrodkowanie Leonardo Godoy’a wykonane na uboczu szesnastki poleciało za piąty metr, gdzie spożytkował je Junior Arias. Urugwajczyk bezpośrednim strzałem w długi róg nie dał nic do powiedzenia Ekwadorczykowi.

Miejscowi podjęli starania o wyrównanie, aczkolwiek ich ofensywny wysiłek nie przyniósł efektów. Guido Herrera bronił fenomenalnie, choć napotkał małe problemy, gdy zatrzymał na raty dalekosiężne uderzenie Cristiana Guanki. Skuteczność nie dopisała też Nicolásowi Leguizamónowi, bowiem ofiarnym szczupakiem chybił obok słupka przecinając narożną centrę. Mało tego Herrera sparował niski strzał z dystansu Christiana Bernardiego oraz bombę z rzutu wolnego Guanki.

Niewykorzystaną przewagę Colónu obnażyli Talleres, którym pozostało dobić tragicznie spisujących się „Sabaleros”. W 74 minucie pożegnalną bramkę dla kordobańczyków strzelił Sebastián Palacios, który od stycznia oficjalnie stanie się futbolistą meksykańskiej Pachuca CF.

Popularny „El Tucu” niekryty w polu karnym otrzymał asystę od Juniora Ariasa (który wcześniej odebrał futbolówkę nieuważnemu obrońcy) i odpowiednio wykończył akcję jeden na jednego z bezradnym Domínguezem. Odpędził jednocześnie swą strzelecką indolencję, bowiem poprzednio do bramki trafił raptem w sierpniu, gdy jego drużyna rozgromiła 5:2 Lanús.

U epilogu zawodów gospodarzy dorżnąć mógł Joao Rojas, lecz ekwadorski atakujący wybiegłszy naprzeciwko swojego rodaka tylko obił spojenie słupka z poprzeczką bezlitosną torpedą. Także szansę, by złagodzić chłostę mieli gospodarze. Brakowało im jednak lisiego instynktu – główka Leonardo Heredii trafiła w słupek, a pod koniec batalii Herrera obronił rzut karny Guanki.

Talleres nie ukończyli starcia w komplecie, ponieważ chwilę przed upływem regulaminowego czasu czerwoną kartkę za chamskie popchnięcie Christiana Bernardiego obejrzał bardzo aktywny tego wieczora Joao Rojas. Kilkaset sekund osłabionym jednak można wytrzymać.

Awans Talleres na czwartą lokatę wśród tego zaciętego wyścigu nie jest niespodzianką. Najwyższy czas, aby posiadająca w składzie wielu renomowanych zawodników drużyna Franka Kudelki dołączyła się do batalii o najwyższe cele. Wyprzedzenie w tabeli zaskakującego do niedawna Colónu jest milowym krokiem naprzód drużyny, która jeszcze półtorej roku temu nosiła status drugoligowca.

Natomiast brygada z Santa Fe powoli stacza się czy też przechodzi jedynie kryzys formy pod koniec roku? Do ubiegłego poniedziałku byli przecież jedyną drużyną Superligi bez doznanej porażki….

Comments are closed.