Oprócz klasyku Avellanedy sobotniego dnia przeprowadzono jeszcze trzy mecze dziesiątej kolejki Superligi. W plecy Boca Juniors zaczynają dyszeć uzupełniające podium San Lorenzo de Almagro oraz Unión. Coraz lepiej spisuje się Belgrano dowodzony od końca października przez nowego trenera Pablo Lavalléna. Podsumowanie dnia:
Belgrano vs Gimnasia La Plata 2:0 (0:0)
Gole – Fabricio Brener (83′), Juan Francisco Brunetta (90+4′)
Drugie konsekutywne zwycięstwo Belgrano. Od obecnego sezonu „Piratas” wrócili na stadion Gigante de Alberdi, gdzie faktycznie spisują się lepiej, aniżeli przed trybunami olbrzymiego Estadio Mario Kempes. Tym razem upokorzyli w Córdobie laplateńską Gimnasię, strzelając dwa gole pod koniec spotkania.
Przez długi czas gospodarze razili nieskutecznością. W pierwszej odsłonie po dwóch centrach Marcelo Beníteza ze stałych fragmentów gry głową uderzał stoper Cristian Lema – za pierwszym razem ostukał poprzeczkę, za drugim interweniował goalkeeper. Około 60 minuty gratkę spartolił Tobías Figueroa, zaliczając boczną siatkę uderzeniem z ubocza pola bramkowego. GELP nie spała w ofensywie, czasem sprawdziła umiejętności Lucasa Acosty – głównie mocnymi dalekosiężnymi strzałami.
Przełom nastąpił w 83 minucie, kiedy rezerwowy młodzian Fabricio Brener przejął futbolówkę na klatę przed szesnastką, po czym wyprzedził goniących go obrońców i uderzeniem w długi róg zza linii bocznej pola bramkowego zaskoczył dotychczas świetnie dysponowanego Alexisa Martína Ariasa. 19-latek zanotował swego premierowego gola w dorosłej karierze.
W doliczonym czasie Belgrano dobiło oponenta. Podczas kornera dla Gimnasii w pole karne miejscowych wybiegł nawet sam Arias. To posunięcie okazało się błędem – „Piraci” wyprowadzili błyskawiczny kontratak i chociaż bramkarz zdążył wrócić we własną szesnastkę, to Jorge Ortiz przechytrzył go. Asystował do innego zmiennika – Juana Francisco Brunetty, zaś ten pomyślnie sfinalizował atak. Trafił mając przed sobą obrońcę stojącego na linii bramkowej.
Belgrano awansowało na ósmą lokatę, wzbogacając dorobek swój do 16 punktów. Dla nich także batalia o czołowe rejony klasyfikacji? Gimnasia jest dopiero dwudziesta.
*****************************************************************************
Patronato vs Unión 2:3 (1:2)
Gole – 1:0 i 2:2 Sebastián Ribas (7′, 60′), 1:1 Diego Zabala (13′), 1:2 Franco Soldano (21′), 2:3 Lucas Gamba (79′ – pen.)
Remis z Chacaritą Juniors oraz wpadka przeciwko dołującemu ostatnio River Plate zdawały się sugerować, że kończy się świetna passa Uniónu.
„Tatengues” jednak nie zamierzają oglądać pleców swojego największego oponenta Colónu i złupili Międzyrzecze. Tryumf nad lokalnym Patronato zainkasowali w doprawdy spektakularnych okolicznościach.
Już w 7 minucie starcia to miejscowi objęli prowadzenie za sprawą Sebastiána Ribasa. Urus trafił głową do pustej siatki po rozegraniu kornera. Aczkolwiek cieszyli się nim tylko przez pięć minut – trzynastka okazała się szczęśliwa dla delegacji z Santa Fe. Wówczas Lucas Gamba zafundował asystę, a urugwajski skrzydłowy Diego Zabala fantastycznym strzałem w długi róg na szesnastym metrze wyrównał stan rywalizacji.
Kiedy skutecznością imponuje duet Soldano-Gamba, Unión w tym sezonie jest niezłomny. Minęła 20 minuta konfrontacji, kiedy przyjezdni dopięli virady. Na uboczu pola karnego Gamba dośrodkował w okolice piątego metra, natomiast Soldano ofiarną główką uprzedził Sebastiána Bertoliego i zanotował szóste podczas bieżącej kampanii trafienie. Dzięki niemu stał się nowym wiceliderem klasyfikacji goleadorów.
Po godzinie konfrontacji to Patronato doprowadził do remisu, gdyż Ribas zadał drugi cios tego popołudnia i piąty w całym sezonie. Transferowy niewypał Genoa CFC sprzed sześciu lat znowu skierował futbolówkę do celu głową (tu dla odmiany z dalszej odległości) dzięki narożnej wrzutce.
Kiedy w 66 minucie prawy obrońca Emanuel Brítez brzydko sfaulował i zarobił czerwoną kartkę, niektórzy powoli nabierali przekonania, że to następny stracony mecz Uniónu.
Drużyna Leonardo Madelóna jednak sprawiła psikusa gospodarzom i radząc sobie osłabiona rozstrzygnęła losy spotkania na swą korzyść. W 79 minucie Lucas Gamba strzelił z rzutu karnego, zapewniając cenne trzy punkty gościom. Krótko przed końcowym gwizdkiem punkt dla Patronato mógł uratować doświadczony Mathías Quiroga, lecz tylko obił poprzeczkę uderzywszy głową zza piątego metra.
Drużyna ze stadionu 15. kwietnia otrząsnęła się po dwóch gorszych potyczkach. Znowu wdrapali się na ligowe podium, lecz mają rozegrany o jeden mecz więcej.
*****************************************************************************
San Lorenzo de Almagro vs Argentinos Juniors 1:0 (1:0)
Gol – Nicolás Blandi (10′)
Za sensacyjną domową porażkę przeciwko Banfield na początku listopada sumiennie rehabilituje się San Lorenzo. Ulubieńcy papieża Franciszka przed tygodniem złupili na wyjeździe San Martín de San Juan, a teraz niewygórowanym 1:0 u siebie wzięli wyższość nad potrafiącym napsuć krwi beniaminkiem.
Jedyną bramkę zdobył wracający do wielkiej formy Nicolás Blandi. W 10 minucie Fernando Belluschi dośrodkował z rzutu wolnego na teren szesnastki, gdzie najpierw strzał głową Paulo Díaza sparował przed siebie bramkarz Lucas Chávez. Aczkolwiek dobitka Blandiego przekroczyła linię bramkową. Dla pewności futbolówkę do siatki zapakował jeszcze Facundo Quignon, lecz summa summarum gol zapisany kapitanowi „Cuervos”. Piąte trafienie rosłego snajpera w Superlidze.
Błyskawicznie po przerwie goście wywalczyli rzut karny, jaki sprokurowało dotknięcie futbolówki ręką we własnej szesnastce przez występującego przeciwko swemu macierzystemu klubowi Matíasa Caruzzo.
Wapno spartolił jednak Braian Romero, posyłając futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Wynik 1:0 dla San Lorenzo nie uległ zmianie.
„Cuervos” aktualnie tracą zaledwie trzy punkty do wodzącej prym Boca Juniors. Zaś Argentinos Juniors ponieśli trzecią z rzędu porażkę rozmiarem 0:1. Mają wydzielone okresy lepszej i gorszej formy – przypomnę, iż wcześniej zwyciężyli cztery konsekutywne starcia.