Wczorajszej soboty rozegrano pięć meczów w ramach ósmej kolejki Superligi. Niespodziewaną porażkę u siebie poniósł dotychczasowy wicelider San Lorenzo de Almagro, kompromitująca wpadka finalisty Copa Libertadores, następne zwycięstwo Atlético de Tucumán, a ponadto ekscytujące widowisko w potyczce Colónu z San Martínem – oto, co przyniósł wczorajszy dzień na boiskach Argentyny:
Colón vs San Martín de San Juan 3:3 (1:1)
Gole – 0:1 Claudio Mosca (10′), 1:1 Matías Fritzler (43′), 2:1 Tomás Chancalay (46′), 3:1 Diego Vera (51′), 3:2 Matías Escudero (63′), 3:3 Luis Ardente (90′ – pen.)
Grad bramek na Estadio Cementario de Los Elefantes! Miejscowy Colón w samej końcówce zawodów wypuścił victorię nad San Martín de San Juan. Przyjezdni nadrobili dwubramkowy deficyt, ostatecznie remisując 3:3 i ratując cenny punkt dla siebie.
„Verdinegros” ku konsternacji gospodarzy zadali cios jako pierwsi, gdy w 10 minucie Claudio Mosca bezpośrednim uderzeniem zza pola bramkowego wycelował do siatki. Krótko przed przerwą celną główką wyrównał Matías Fritzler.
Tuż po zmianie stron Colón zadał aż dwa ciosy, dystansując się od przeciwnika. Błyskawicznie po zmianie stron Tomás Chancalay obnażył głupią stratę defensywy. A pięć minut potem Diego Vera podwyższył na 3:1, zwieńczywszy należycie kontrę w polu bramkowym dzięki dośrodkowaniu od Chancalay’a. Później Urugwajczyk mógł trafić drugi raz głową, lecz kuriozalnie chybił z dość bliskiej odległości.
San Martín jednakże bez wahania przypuścił gonitwę za zmierzającymi po trzy punkty rywalami. W 63 minucie dośrodkowanie z kornera przyniosło trafienie głową obrońcy Matíasa Escudero. Ekipa „Zielono-Czarnych” nawiązała kontakt.
Koniec końców podopieczni Néstora Gorosito przy atencji szczęścia wydarli remis dla siebie. Sekundy przed upływem regulaminowego czasu zagranie ręką Gustavo Toledo we własnym polu karnym przyniosło im jedenastkę. Tę skrzętnie wykorzystał goalkeeper Luis Ardente, zdobywając swego trzeciego podczas bieżącej kampanii gola w ten sposób. „Sabaleros” dotychczas chwalili się tak szczelną obroną, ale zachodnioargentyński średniak sforsował ją.
Te kluby dzięki podziałowi zdobyczy punktowej wciąż są bardzo blisko siebie wśród ligowego zestawienia. Oba uciułały dotychczas po 14 punktów – Colón jest szósty, San Martín ósmy.
*****************************************************************************
Lanús vs Olimpo 0:2 (0:1)
Gole – David Depetris (26′), Franco Troyansky (68′)
Kilka dni temu Lanús historycznie awansował do finału Copa Libertadores. Nic dziwnego zatem, iż trener Jorge Almirón pozwolił odpocząć czołowym zawodnikom i wystawił rezerwowy skład na pojedynek z zamykającym tabelę Olimpo. Delegatom z Bahía Blanca otworzyło to drogę ku sprawieniu sensacji, bowiem wykorzystali rozluźnienie szyków „El Granate” zwyciężywszy 2:0.
U wstępu spotkania aktywniej poczynali sobie miejscowi. Fernando Barrientos zaliczył poprzeczkę mocnym uderzeniem tuż zza szesnastego metra. Następnie bombę wolejem na uboczu szesnastki Matíasa Rojasa sparował Adrián Gabbarini, po czym piłka odbiła się od słupka i opuściła boisko.
Prowadzenie kandydatowi do spadku dało trafienie Davida Depetrisa. W 26 minucie napastnik ze słowackim obywatelstwem głową pokonał Fernando Monettiego.
Zamiast wyrównania ze strony drugiego garnituru Lanús w drugiej części uświadczyliśmy następnego gola dla Olimpo. W 68 minucie złe wybicie Monettiego od własnej bramki spożytkowali „Aurinegros” – Emiliano Tellechea z ubocza szesnastki wyłożył asystę, natomiast formalności dopełnił Franco Troyansky.
Olimpo mimo przekonywującego zwycięstwa nad rezerwami finalisty tegorocznego Pucharu Wyzwolicieli ciągle tkwi w strefie spadkowej, ale bynajmniej drużyna przejęta niedawno przez Rubena Forestello opuściła ostatnie miejsce tabeli.
*****************************************************************************
San Lorenzo de Almagro vs Banfield 0:1 (0:1)
Gol – Pablo Mouche (17′)
Rażąca nieskuteczność Nicolása Blandiego poskutkowała nieoczekiwaną domową wpadką jego San Lorenzo przeciwko Banfield. Snajper „Cuervos” u progu spotkania zaprzepaścił stuprocentową okazję, gdy jego uderzenie w polu bramkowym tylko ostemplowało poprzeczkę. Natomiast w 25 minucie zmarnował także rzut karny.
Oliwa sprawiedliwa, bowiem wapno niesłusznie podyktowane – obrońca przyjezdnych miał rękę przy ciele, kiedy dotykał nią futbolówki. Blandi chciał wyegzekwować jedenastkę finezyjną podcinką w kierunku środka bramki, aczkolwiek młody Facundo Altamirano na raty obronił ten strzał.
Natomiast „El Taladro” zwycięskiego gola strzelili w 17 minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego ofensywę na krańcu szesnastki pomyślnie zwieńczył Pablo Mouche, potężnym strzałem pod poprzeczkę zaskakując Nicolása Navarro.
Indolencja męczyła nie tylko Blandiego, ale również Ezequiela Ceruttiego. Autor trzech trafień w poprzednich dwóch starciach ćwierćfinalistów tegorocznej Libertadores również nie umiał zaskoczyć Altamirano. Goalkeeper wybił jego dalekosiężną próbę, zaś w drugiej połowie zahamował torpedę z boku pola karnego autorstwa skrzydłowego.
Dzięki cennemu wyjazdowemu tryumfowi nad potentatem Banfield awansował na dziewiątą lokatę, zbliżając się na odległość raptem punktu do swoich wczorajszych ofiar. Papieski klub zdobywszy 15 oczek jest trzeci.
*****************************************************************************
Rosario Central vs Atlético de Tucumán 0:1 (0:0)
Gol – Gervasio Núñez (53′)
Przedsmak zbliżającego się półfinału Copa Argentina, czyli konfrontacja dwóch kandydatów do udziału w przyszłorocznej Libertadores. Tucumán zaskoczył na stadionie Gigante de Arroyito miejscową ekipę, która w bieżącym sezonie ligowym jeszcze nie zaznała smaku zwycięstwa. Fernando Zampedri poległ przeciwko byłemu klubowi.
W 53 minucie Gervasio Núñez fantastycznym dalekosiężnym uderzeniem „za kołnierz” zaskoczył bramkarza Jeremíasa Ledesmę, uzyskując jedynego gola spotkania.
Pod koniec spotkania arbiter dwukrotnie wyjął z kieszonki czerwony kartonik, pokazując go jednemu zawodnikowi każdej drużyny. Gospodarzy osłabił paragwajski stoper José Leguizamón w 81 minucie, albowiem zbyt brutalnym wślizgiem chciał obezwładnić Gonzalo Freitasa. Wśród Tucumánu bezpośrednio przed końcowym gwizdkiem za drugie „żółtko” wyleciał Nicolás Romat.
Czy za niecały tydzień, w najbliższy piątek Tucumán ponownie dokopie Central – tym razem na arenie krajowego pucharu i (jeśli do finału awansuje też River Plate) zapewni sobie drugi pod rząd awans do Copa Libertadores?
*****************************************************************************
Racing Club vs Talleres 1:1 (0:0)
Gole – 0:1 Marcelo Torres (53′), 1:1 Andrés Ibargüen (66′)
Teoretycznie najciekawsze spotkanie dnia przyniosło multum emocji, sporo nerwów wśród piłkarzy i wynik nierozstrzygnięty. Zdławiony odpadnięciem z Copa Sudamericana zespół Racing Club tylko uciułał przeciwko Talleres, które dzięki sobotnim rezultatom stało się nowym wiceliderem klasyfikacji.
Oba gole ujrzeliśmy w drugiej odsłonie. Do przerwy mieliśmy kilka niewykorzystanych sytuacji skonstruowanych przez delegatów, m.in. Jonathan Menéndez fatalnie chybił wybiegłszy sam na sam z goalkeeperem tudzież Juan Musso ofiarnie sparował mocny strzał Leonardo Godoy’a.
W 53 minucie kordobańscy futboliści sprawili psikusa miejscowym, bowiem młodzieniaszek Marcelo Torres otworzył wynik na korzyść „La T”. Wychowanek Boca Juniors otrzymał podanie od Joao Rojasa z boku pola karnego i niskim strzałem na około dwunastym metrze skierował futbolówkę do celu.
Błękitnej części Avellanedy jedynie udało się wyrównać. W 66 minucie kolumbijski pomocnik Andrés Ibargüen sprytnym uderzeniem zza pola karnego uratował jeden punkt Racingowi.
Kilkadziesiąt sekund od bramki zmieniając rezultat na remisowy czerwoną kartkę za chamskie potraktowanie Renzo Saravii (nota bene eks-obrońcy Belgrano, czyli lokalnego wroga Talleres) zarobił rozgrywający gości Emanuel Reynoso. Wydawało się, że w przewadze liczebnej Racing przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść, aczkolwiek tak się nie stało.
Talleres wytrzymał kilkanaście minut osłabiony, a w 83 minucie przedwcześnie do szatni wysłany został także pomocnik gospodarzy Nicolás Oróz (lekkomyślny atak w nogi rywala) i liczebność składów wyrównała się. Wynik nie uległ korektom – 1:1 w bramkach oraz 1:1 w „expulsados”.
Jak wspomnieliśmy drużyna Franka Kudelki zajmuje obecnie drugą lokatę w klasyfikacji, gdyż punktami zrównała się z San Lorenzo. Niemniej Talleres dysponują lepszą różnicą goli.
Dołuje Racing, który przed sezonem dokonywał przecież tak głośnych wzmocnień – „La Academia” jest dopiero siedemnasta, zgromadziwszy 9 oczek. Szybko zostali wyautowani z krajowego pucharu, w przeciwieństwie do odwiecznego rywala nie zdołali osiągnąć półfinału Sudamericany i rozczarowują na polu ligowym. Od trenera Diego Cocci oczekiwano zdecydowanie lepszych wyników….