Sobotą rozegrano pięć meczów zaplanowanych na siódmą kolejkę Superligi. Uczestnikom decydujących faz tegorocznej Copa Libertadores dali popalić Huracán oraz Talleres. Obaj półfinaliści CL wczoraj dostali baty po 0:4! Natomiast Atlético de Tucumán ośmieszył ćwierćfinalistę Sudamericany. Ciągle u szczytowych rejonów tabeli utrzymuje się Unión de Santa Fe. Nie dziwi zaś letarg rozrzuconej na trzy fronty armii River Plate. Relacja:
Huracán vs Lanús 4:0 (2:0)
Gole – Ramón Ábila (12′, 49′), Alejandro Romero Gamarra (34′), Mariano González (82′)
Nadspodziewanie znakomicie wyglądają rezultaty Huracánu, który jeszcze w wakacje doznawał upokorzenia w Sudamericanie ze strony paragwajskiego Libertadu. Nie licząc wyjazdowej porażki z Independiente na inaugurację sezonu „El Globo” są niezłomni, a upust swojej mocy dali teraz przeciwko Lanús.
Rywal wystawił rezerwowy skład, bowiem Jorge Almirón najlepszych piłkarzy „magazynuje” na wtorkowy rewanż półfinału Pucharu Wyzwolicieli przeciwko River Plate. Gospodarze skrzętnie wykorzystali rozluźnienie szyków u silnego przecież rywala i zdeklasowali go 4:0!
O swojej niegdysiejszej skuteczności przypomniał Ramón Ábila. Popularny „Wanchope” w 12 minucie rozpoczął kanonadę, gdy otrzymał wrzutkę zza pola karnego od Ignacio Pussetto i zza linii bocznej pola bramkowego zaskoczył Fernando Monettiego.
W 34 minucie obrona Lanús zaspała, a ich błąd obnażył Alejandro Romero Gamarra. Nieupilnowany popędził z akcją środkiem pola, wieńcząc całość odpowiednim niskim uderzeniem zza pola karnego.
Tuż po przerwie Ábila drugi raz wpisał się na listę strzelców. Celną główką w szesnastce przeciął dośrodkowanie ze skrzydła od Christiana Chimino. Bramkarz tylko odprowadził wzrokiem piłkę do siatki.
U końcowej części starcia zdeklasowane rezerwy ekipy gości otrzymały rzut karny po faulu goalkeepera Marcosa Díaza na szarżującym Marcelino Moreno. Jedenastkę nad poprzeczką beznadziejnie przestrzelił Germán Denis.
Zmarnowany karniak błyskawicznie zemścił się na „El Granate”. Od razu po wznowieniu gry Huracán wyprowadził czwarty zabójczy atak – Ábila tym razem ominął Monettiego, lecz futbolówka uciekła mu na bok pola karnego. Stamtąd dośrodkował w okolice piątego metra, gdzie wiekowy Mariano González głową dobił renomowanego oponenta.
Huracán wgramolił się na najniższy stopień podium klasyfikacji Superligi. Ze zgromadzonymi 14 punktami wyprzedzili sobotniego rywala, wchodząc do miejsc honorowanych Copa Libertadores.
*****************************************************************************
Unión vs Godoy Cruz 2:0 (0:0)
Gole – Lucas Gamba (51′ – pen.), Diego Zabala (77′)
Mało kto przed kampanią stawiał, że o szczytowe pozycje bić się będzie Unión. Spośród klubów Santa Fe nie tylko Colón może liczyć się wśród najlepszych. „Tatengues” dzięki dwóm rzutom karnym podczas drugiej części rozklepali Godoy Cruz.
Pierwsze wapno strzelił w 51 minucie Lucas Gamba. Za sprawą drugiego team pod wodzą Leonardo Madelóna przypieczętował zwycięstwo – w 77 minucie egzekwujący wapno jako sam poszkodowany Diego Zabala za pierwszym razem pomylił się, lecz dobitka Urusa odnalazła drogę do celu.
Dzięki tej victorii Unión jest czwarty wśród zestawienia. Uciułali identyczną liczbę oczek, co aktualny wicelider. Dla Godoy Cruz to był pechowy tydzień – w poniedziałek odpadli z Copa Argentina, teraz ligowa wpadka.
*****************************************************************************
San Martín de San Juan vs Estudiantes La Plata 1:0 (1:0)
Gol – Luis Ardente (17′ – pen.)
O czołowe lokaty lokaty zahacza także San Martín de San Juan. „Verdinegros” tak solidnie wzmocnili swoją paczkę zimą, że wręcz wypadałoby im osiągnąć coś więcej, aniżeli tylko utrzymanie się wśród pierwszoligowców.
Wczorajszego słonecznego popołudnia u siebie w San Juan ograli rozczarowujących Estudiantes La Plata. Decydującego gola strzelił w 17 minucie…. goalkeeper Luis Ardente, wykorzystując rzut karny.
San Martín wskoczył do czołowej siódemki. Podopieczni Néstora Gorosito są zaledwie punkt za wiceliderem. Natomiast Estudiantes dołują – efekt nowej miotły szkoleniowca Lucasa Bernardiego okazał się tylko chwilowy.
*****************************************************************************
Atlético de Tucumán vs Racing Club 3:1 (3:1)
Gole – 1:0 Favio Álvarez (4′), 2:0 Guillermo Acosta (17′), 3:0 Miguel Barbieri (21′ – samobój), 3:1 Lautaro Martínez (45+4′)
Demolka w Tucumánie. Kilka dni temu „El Decano” zakwalifikowali się do półfinału Copa Argentina, a teraz bezlitośnie rozprawili się ze szczędzącym moce na kontynentalny czempionat Racingiem Club. Trener Ricardo Zielinski dokopał swojej byłej drużynie, w której przed rokiem zaliczył nieudany epizod.
Zaledwie 20 minut wystarczyło gospodarzom, ażeby uzyskać trzybramkowe prowadzenie nad stołecznym gigantem. Już w 4 minucie fenomenalnie grający ostatnimi czasy Favio Álvarez strzelił pierwszego gola. Z bliskiej odległości udanie dobił źle wybity wcześniej przez goalkeepera dalekosiężny strzał Davida Barbony.
Minął około kwadrans rywalizacji, gdy po dośrodkowaniu Álvareza w polu bramkowym Juana Musso zaskoczył Guillermo Acosta. Za chwilę jeszcze Miguel Barbieri tak niefortunnie przeciął centrę, że skierował futbolówkę do własnej siatki.
Racing choć nie był bierny w ofensywie, to połakomił się tylko na kontaktowego gola. Podczas doliczonego czasu pierwszej odsłony wracający po dłuższej kontuzji utalentowany Lautaro Martínez celną główką zmniejszył rozmiar chłosty „La Academii”.
W drugiej odsłonie przyjezdni żywiołowo szukali nawiązania kontaktu bramkowego, lecz Tucumanu ofiarnie strzegł się przed drugim ciosem. Tuż przed końcowym gwizdkiem Gonzalo Freitas mógł wbić gwóźdź do trumny Racingowi, ale Urus wślizgiem z najbliższej odległości tylko ostemplował słupek, a następnie futbolówka opuściła murawę.
Dotychczas Atlético de Tucumán lubił remisować w trwającej kampanii Superligi. To zwycięstwo jest dopiero ich drugim w Superlidze. W tabeli ciągle brakuje im nieco do czołówki, ale przynajmniej wyprzedzili sam Racing. Aktualnie są szesnaści, uciuławszy 9 oczek, zaś błękitna część Avellanedy zgromadziła punkt mniej.
*****************************************************************************
Talleres vs River Plate 4:0 (1:0)
Gole – Juan Ramírez (44′, 69′), Marcelo Torres (78′), Lucas Olaza (81′ – pen.)
Pamiętacie, jak Talleres w pierwszej kolejce znokautowali 5:2 ekipę Lanús? Teraz kolektyw z Córdoby równie brawurowo zmiótł drugiego półfinalistę Libertadores. River Plate rzecz jasna skoncentrowany na zbliżającym się wtorkowym rewanżu przeciwko „El Granate”, zatem ligę póty co odpuszczają. Mimo to chyba nikt realnie nie stawiał, że „La T” beznamiętnie zerżną stołecznego potentata.
Do przerwy nie zapowiadał się pogrom. Spotkanie wyrównane, a dopiero tuż przed przerwą Juan Ramírez władował gola do szatni. Piekielnie mocnym uderzeniem z ubocza pola karnego ośmieszył Augusto Batallę.
Talleres nie zamierzają jednak obserwować, jak uciekają im najwyższe lokaty tabeli. Drużyna Franka Kudelki ruszyła za ciosem – w 69 minucie Ramírez drugi raz wpisał się do listy strzelców, gdy wyminął obrońcę i ładnym strzałem w długi róg zwieńczył ofensywę. Drugą asystę wyłożył mu Joao Rojas.
Przy takiej rzezi River nie mogło zabraknąć udziału piłkarzy z przeszłością w Boca Juniors. Po 78 minutach kordobańczycy wygrywali już 3:0 dzięki trafieniu Marcelo Torresa. Wychowanek „Xeneizes” otrzymał dogranie z środka pola od Jonathana Menéndeza, popędził w szesnastkę gości i udanie zafiniszował akcję sam na sam. Natomiast dzieła zniszczenia kilkadziesiąt sekund później dopełnił Urugwajczyk Lucas Olaza wykorzystując rzut karny.
Talleres dzięki hucznej victorii stali się nowym wiceliderem klasyfikacji. Skompletowali 14 punktów – tyle samo, co Huracán oraz Unión. Aczkolwiek spośród tych zespołów dysponują najlepszą różnicą goli. Dla River to pierwsza ligowa wpadka w bieżącym sezonie i od razu jaka dotkliwa….