Po dwutygodniowej przerwie spowodowanej argentyńskimi wyborami parlamentarnymi do łask wróciła Superliga. Piątkowej nocy zainaugurowano siódmą serię pojedynków w najwyższej klasie rozgrywkowej kraju tanga. Oto podsumowanie dwóch piątkowych batalii, rozpoczynających ligową gorączkę:
Banfield vs Colón 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 Diego Vera (34′), 1:1 Mauricio Sperduti (63′ – pen.)
Starcie dwóch nominalnych średniaków Primera División de Argentina, którzy ostatnio przeżywają zwyżkę formy. Obie ekipy plasują się dość wysoko w tabeli, obie podczas przyszłego roku wystąpią w kontynentalnych pucharach. Nic dziwnego, że kluby mierzące tak wysoko podzieliły się punktami ze sobą. Dla Banfield tragiczną informacją jest kontuzja mięśnia podudzia ich doświadczonego snajpera Darío Cvitanicha, przez jaką zawodnik o chorwackich korzeniach opuścił boisko już w 12 minucie potyczki. Do gry wróci dopiero za jakiś miesiąc.
Do przerwy więcej powodów ku radości miał Colón. W 34 minucie „Sabaleros” objęli prowadzenie dzięki chaotycznej akcji – bramkarz Facundo Altamirano wyłuskał piłkę spod nóg wybiegającego sam na sam Matíasa Fritzlera, ale ta skierowana została wprost pod nogi Diego Very. Urugwajczykowi zostało jedynie wycelować do pustej siatki.
W drugiej odsłonie delegaci z Santa Fe jednakże chwilowo zapomnieli się podczas obrony, przez co sprokurowali jedenastkę dla gospodarzy krótko po upływie godziny zawodów. Tę skrzętnie wykorzystał Mauricio Sperduti ustalając wynik na 1:1.
Zarówno Banfield, jak i Colón obecnie figurują wśród górnych półek klasyfikacji. Ci pierwsi są dziewiąci ze zdobytymi 11 punktami, natomiast team ze stadionu o uroczej nazwie „Cmentarz Słoni” zdobywszy dwa oczka więcej stał się nowym wiceliderem. Najwyraźniej poważnie chcą ubiegać się o bilety do Copa Libertadores 2019.
*****************************************************************************
Argentinos Juniors vs Arsenal de Sarandí 3:2 (2:2)
Gole – 0:1 Facundo Monteseirín (6′), 0:2 Mosquito (17′), 1:2 Jonathan Sandoval (32′), 2:2 Damián Batallini (37′), 3:2 Leonardo Pisculichi (83′)
Ależ progres beniaminka! Argentinos Juniors, którzy rozpoczęli sezon od dwóch porażek na nowo wczuli się w pierwszoligowe klimaty. Właśnie odnieśli swoje czwarte konsekutywne zwycięstwo i bynajmniej chwilowo wdrapali się na najniższy stopień ligowego podium! „El Bicho” dokonali virady przeciwko kandydatowi do spadku – ze stanu 0:2 odwrócili wynik na 3:2!
Rozpoczęło się tragicznie dla aktualnego mistrza Primera B Nacional. Minął niewiele przeszło kwadrans konfrontacji, gdy to dołujący Arsenal uzyskał dwubramkową zaliczkę. W 6 minucie obrońca Facundo Monteseirín kapitalnym strzałem pod poprzeczkę zza szesnastki otworzył wynik. Jedenaście minut potem świetna asysta w pole karne Lucasa Wilcheza, po jakiej Mosquito efektowną podcinką nad Lucasem Chávezem wyśrubował prowadzenie „El Viaducto”.
To pierwszy gol strzelony przez Brazylijczyka w lidze argentyńskiej od 2012 roku (wtedy dla San Martín de San Juan bramkę zdobył niejaki Roberval).
Argentinos Juniors niemniej szybko podnieśli się z klęczek. Tuż po upływie półgodziny zawodów odrobili dwubramkowy deficyt. W 32 minucie Jonathan Sandoval trafił główką otrzymawszy centrę Gonzalo Pioviego z rzutu wolnego.
Pięć minut potem wprowadzony sekund wcześniej (za kontuzjowanego Nicolása Gonzáleza) Damián Batallini także głową zwieńczył akcję zainicjowaną szybkim kornerem. Heroizm przywrócił twarz gospodarzom, dla których ewentualna porażka tutaj byłaby istną kompromitacją.
Trzy punkty ostatecznie zostały na La Paternal. Druga połowa wyrównana. Dla Arsenalu ekstrawaganckie trafienie mógł zaliczyć Sergio Velázquez, obijając słupek bombą zza połowy boiska!
Summa summarum niedawny drugoligowiec dopiął swego w 83 minucie. Wiekowy zmiennik Leonardo Pisculichi tzw. centrostrzałem z rzutu wolnego przechylił szalę zwycięstwa na korzyść AJ!
Tak oto podopieczni Alfredo Bertiego wygrywają czwarty raz z rzędu, dzięki czemu stoją obecnie na superligowym podium. Arsenal dla odmiany ciągle wśród miejsc spadkowych.