Patronato na podium Superligi!

Nie opadły jeszcze emocje po wczorajszych ekscytujących rewanżowych spotkaniach Copa Libertadores, a tu nadchodzi czwarta kolejka argentyńskiej Superligi. Na szczytowe lokaty ku zaskoczeniu opinii publicznej czatuje Patronato. Drużyna z Międzyrzecza wygrała trzeci konsekutywny mecz i sensacyjnie depcze po piętach duetowi Boca-River. Podsumowanie dwóch piątkowych konfrontacji:

Belgrano vs Tigre 0:0

Stadion Gigante de Alberti, gdzie po czterech latach rozbratu wrócił Belgrano minionej nocy nie doczekał się trafień. „Piratas” tylko zremisowali tu 0:0 przeciwko Tigre, marnując okazję do dopadnięcia w tabeli największych dwóch klubów Argentyny.

Rywalizacja generalnie statyczna. Niewiele ciekawszych okazji podbramkowych z obu stron. Wśród Tigre okazję sam na sam spartolił Denis Stracqualursi, albowiem młody goalkeeper Lucas Acosta kapitalnie zatrzymał jego strzał. Tuż przed końcowym gwizdkiem czerwoną kartkę za ostry faul ujrzał pomocnik gości Ezequiel Rodríguez.

Aktualnie drużyna z Córdoby zgromadziła siedem punktów, ale mimo wszystko nie mogą narzekać u progu kampanii. Zeszły sezon Primera División de Argentina skończyli przecież jako przedostatni! Gorzej prezentuje się Tigre, co uciułało ledwie dwa oczka.

*****************************************************************************

Patronato vs Atlético de Tucumán 2:1 (1:0)

Gole – 1:0 Adrián Balboa (9′), 2:0 Sebastián Ribas (54′), 2:1 Gonzalo Freitas (72′)

Nieoczekiwane do ligowej elity dobiera się teoretyczny outsider Patronato. W Międzyrzeczu dokonali jednak takich wzmocnień, że kompletnie nie powinni obawiać się strefy spadkowej, a nawet walczyć o coś więcej. Zespół Juan Pablo Pumpido odniósł trzecie pod rząd zwycięstwo, dzięki czemu okupuje teraz najniższy stopień podium (aczkolwiek na jak długo?)!

Wszystkie gole tego starcia zanotowali Urugwajczycy. Szybko, bo już po 9 minutach starcia gospodarze otworzyli wynik rywalizacji. Akcję długą lagę z własnej połowy zapoczątkował stoper Lucas Sosa. Futbolówkę głową przedłużył Sebastián Ribas, po czym jego rodak Adrián Balboa w polu karnym wykiwał dwójkę obrońców, wieńcząc ofensywę ładnym uderzeniem pod poprzeczkę.

Minęło niedużo czasu od rozpoczęcia drugiej połowy, a dzięki atakowi zapoczątkowanemu przez daleki wykop bramkarza Sebastiána Bertoliego inny napastnik z ojczyzny „Garra Charrúa” – Sebastián Ribas niskim strzałem zza pola karnego spowodował drugą kapitulację doświadczonego Cristiana Lucchettiego.

Tucumán otrzymawszy drugi cios od miejscowych obudził się. Summa summarum najwyraźniej zmęczeni ofiarnie wygranym wtorkowym bojem Copa Argentina przeciwko Independiente nie podołali na ciężkim terenie w Paranie.

Acz przynajmniej zaliczyli kontaktowe trafienie. W 72 minucie następny Urus wpisał się do listy strzelców. Rozgrywający Gonzalo Freitas udaną główką przeciął dośrodkowanie Gabriela Risso Patróna po szybkim wykonaniu kornera, wlewając cień nadziei w ekipę „El Decano”.

Wyrównania niestety nie zdążyli uzyskać. Sekundy przed końcowym gwizdkiem trzeciego natomiast gospodarze nieomal zdobyliby trzecią bramkę, lecz rezerwowy młodzian Rodrigo Migone nie trafił na pustą bramkę podczas kontrataku.

Tak czy owak obecnie Patronato jest trzecie ze zdobytymi dziewięcioma oczkami. Przez ile tygodni utrzymają się wśród czołówki?

Dla odmiany Atlético de Tucumán zgromadził ledwie cztery oczka, więc tuła się po dolnych rejonach klasyfikacji. Dla ekipy Ricardo Zielinskiego niemniej priorytetem jest Copa Argentina, gdzie leży ich ostatnia na bilety do przyszłorocznej Copa Libertadores. Niedługo w 1/8 finału sprawdzą tam drugoligowy Sarmiento de Junín.

Comments are closed.