Po trzeciej kolejce Superligi jedynymi drużynami ze zgromadzonym kompletem punktów są dwie najpotężniejsze w Argentynie, czyli Boca Juniors oraz River Plate. Wczoraj „Xeneizes” rozsmarowali 4:1 u siebie Godoy Cruz, a ich największy rywal ograł 3:1 na wyjeździe inny team z zachodniej części kraju, San Martín de San Juan. Podsumowanie innych niedzielnych starć:
Talleres vs Vélez Sarsfield 0:0
Bezbramkowy remis w starciu dwóch ekip, które aspirują do wysokich lokat podczas bieżącego sezonu. Talleres po rozgromieniu 5:2 Lanús u progu kampanii chyba usiedli na laurach. Domowy rozejm w batalii przeciwko dotychczasowemu liderowi nie zadowala Córdobańczyków.
Sędzia pokazał tu dwie czerwone kartki na początku ostatniego kwadransa spotkania. Najpierw szybciej wysłał do szatni obrońcę gości Braiana Cufré za brutalny faul, a kilkadziesiąt sekund później zastosował najwyższy wymiar kary wobec drugiej żółtej kartki doświadczonego kapitana miejscowych Pablo Guiñazú.
Vélez także może czuć się zawiedziony, bowiem stracił fotel lidera i zleciał na najniższy stopień podium. Za tydzień „El Fortín” nadarzy się szansa odzyskania go w domowej konfrontacji z Boca Juniors.
*****************************************************************************
Atlético de Tucumán vs Chacarita Juniors 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 Javier Mendoza (24′), 1:1 Luis Rodríguez (60′)
Spośród beniaminków Argentinos Juniors rozpoczęli nowy sezon dwiema porażkami, zaś nieco lepszy okazał się start teoretycznie słabszej Chacarity Juniors. Najpierw wymęczyli remis u siebie przeciwko Tigre, teraz nieco sensacyjnie podzielili się punktami w Tucumánie.
Gospodarze najwyraźniej zmęczeni wtorkową wewnętrzną batalią 1/8 finału Sudamericany przeciwko Independiente, gdzie dość pechowo odpadli oraz szykując się do nadchodzącego kolejnego boju z „Inde” na arenie Copa Argentina chwilowo odpuścili ligowe zmagania. Tak można wytłumaczyć ich przespany mecz z Vélezem tydzień wstecz (porażka 0:2) oraz tę stratę punktów, gdy ich rywalem był beniaminek.
Miejscowym prowadzenie mógł wypracować Ismael Blanco, lecz eks-napastnikowi warszawskiej Legii zabrakło lisiego instynktu pod polem karnym oponenta. Raz chybił głową, a przy innej próbie jego uderzenie rykoszetem sparował obrońca.
W 24 minucie to „Chaca” ku konsternacji miejscowej publiczności otworzyła wynik za sprawą Javiera Mendozy. Zaskoczył Cristiana Lucchettiego strzałem w długi róg z ubocza pola karnego. Trafienia nie celebrował, gdyż ugodził swój były klub – w ubiegłym sezonie przebywał w Tucumánie na wypożyczeniu z macierzystej Gimnasii La Plata.
Rozdrażnieni miejscowi przycisnęli w drugiej połowie, ale udało im się tylko wyrównać straty. David Barbona ostemplował słupek w jednej akcji. Zaś autorem gola gwarantującego remis oczywiście legendarny Luis „Pulga” Rodríguez, który przynajmniej częściowo zrehabilitował się za niewykorzystanego karnego w ostatnim boju Sudamericany.
Otrzymawszy dośrodkowanie przewrotką nabił obrońcę, lecz szybko odzyskał futbolówkę i wybiegł sam na sam z Pedro Fernándezem, nie marnując dogodnej okazji. Weteran Tucumánu zaliczył aż pięć trafień w tegorocznej CS, gdzie na tę chwilę jest współliderem rankingu goleadorów. W Superlidze do listy strzelców póty co wpisał się dwukrotnie.
Potem kuriozalnie przed polem bramkowym piłki nie sięgnął Mauricio Affonso, mogąc przechylić szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy. Chacarita także spartoliła kilka sytuacji, albowiem ich napastnikom zabrakło zimnej krwi w szesnastce rywala.
Dla Chacarity Juniors wywiezienie punktu z gorącego terenie jest sukcesem. Tegoroczny debiutant na międzynarodowej arenie, jak wspomnieliśmy obecnie koncentruje siły przed następną pucharową batalią przeciw Independiente. Można zatem „El Decano” wybaczyć to niepowodzenie.
*****************************************************************************
Banfield vs Racing Club 1:0 (1:0)
Gol – Darío Cvitanich (18′)
Byłby to hit weekendu, aczkolwiek Racing szczędzi moce na środowy rewanżowy bój 1/8 finału Sudamericany przeciwko brazylijskim Corinthians i trener Diego Cocca awizował tutaj rezerwowy skład.
Gospodarze wykorzystali to, zwyciężając 1:0 dzięki trafieniu wiekowego Darío Cvitanicha tuż przed upływem 20 minuty zawodów. Napastnik o chorwackich korzeniach celną główką w polu bramkowym zaskoczył debiutującego w barwach oponenta goalkeepera Javiera Garcíę.
Przy okazji Banfield zrewanżował się błękitnej stronie Avellanedy za domową porażkę 1:3 w ostatniej kolejce minionego sezonu. Co prawda „El Taladro” mimo wszystko zakwalifikowali się choćby do rundy eliminacyjnej przyszłorocznej Libertadores, ale gdyby dla odmiany zgarnęli wtedy trzy punkty, to teraz nazywalibyśmy ten klub „wicemistrzem Argentyny”.
*****************************************************************************
San Martín de San Juan vs River Plate 1:3 (1:2)
Gole – 0:1 Rafael Santos Borré (4′), 0:2 Carlos Auzqui (25′), 1:2 Carlos Auzqui (38′ – samobój), 1:3 Alan Marcel Picazzo (90+3′)
Ostatnio w ćwierćfinale Libertadores zespół River poniósł sromotną klęskę na ziemi boliwijskiej przeciwko Jorge Wilstermann, więc jeśli w najbliższy czwartek u siebie nie dokonają remontady, to odpadną z elitarnego turnieju już na etapie ćwierćfinału.
Przygotowania do rewanżu nie przeszkadzają im jednak przykładać do zmagań ligowych. Tydzień temu ograli 3:1 przed własną publicznością mocny Banfield, zaś teraz mimo rywalizowania półrezerwowym zestawieniem identycznym rezultatem złupili San Juan. Błyskawiczne prowadzenie „Millonarios” dał kolumbijski napastnik Rafael Santos Borré (to jego drugi gol dla River, bo pierwszego zanotował w Pucharze Argentyny) w polu bramkowym należycie przecinając wrzutkę od Carlosa Auzqui’ego.
Po 25 minutach zaliczkę gości podwoił Carlos Auzqui mocnym, niskim strzałem z centrum szesnastki kierując futbolówkę do siatki między nogami goalkeepera. Ten sam atakujący krótko przed przerwą dał nadzieję miejscowym ładując samobója, gdy nie potrafił wybić futbolówki z linii bramkowej podczas ataku zainicjowanego kornerem.
San Martín dzielnie walczył o remis – Augusto Batalla musiał interweniować przy groźnym niskim strzale Nicolása Many ze skraju pola karnego, a także wybijać nogami petardę po ziemi Gustavo Villarruela (rok temu strzelił gola w zakończonym remisem 1:1 spotkaniu tych drużyn). Potem dośrodkowanie z rzutu wolnego Claudio Moscy w pole bramkowe gości zakończyło się niecelną główką Gonzalo Prósperiego. Wyrównać nie umiał także urugwajski pomocnik Álvaro Fernández chybiwszy obok słupka, kiedy miał tylko Batallę naprzeciw siebie.
Niewykorzystane szanse zemściły się. Ostatecznie to River zatryumfował różnicą dwóch bramek. W doliczonym czasie wprowadzony jako zmiennik 18-letni Alan Marcel Picazzo celując z bliska do niemal pustej siatki dzięki asyście Marcelo Saracchiego zdobył gola w debiucie przypieczętowując victorię giganta.
Dla Boca Juniors pod koniec kwietnia gola w swym oficjalnym debiucie strzelił Gonzalo Maroni, dla San Lorenzo trafiał nowicjusz Nahuel Barrios, więc Marcelo Gallardo dla zachowania równowagi też znalazł młodziana, który odstawił wejście smoka.
River Plate aktualnie jest wiceliderem stawki, albowiem ustępuje broniącej tytułu Boca Juniors nieco gorszą różnicą bramek. Ciekawe, czy po czwartkowym rewanżu z Jorge Wilstermann będą jeszcze uczestniczyli w tegorocznej Copa Libertadores? A może od przyszłego tygodnia będą mogli bardziej poświęcić się czempionatowi Superligi?