Ostatniego dnia przedsezonowego zgrupowania w paragwajskim Ciudad del Este drużyna Boca Juniors na Estadio Antonio Aranda rozegrała swój pierwszy mecz towarzyski po wakacjach. W ramach Copa de Campeones Río de La Plata mistrzowie Argentyny zremisowali 1:1 z urugwajskim Nacionalem, a następnie zwyciężyli 3:1 serię rzutów karnych. Udaną premierę odnotował kolumbijski skrzydłowy Edwin Cardona.
Wyjściowy skład desygnowany tutaj przez Guillermo Barrosa Schelotto można śmiało nazywać rezerwowym. Spośród futbolistów, którzy wieńczyli ostatnią kampanię ligową jako podstawowi wystąpili tylko Pablo Pérez i Leo Jara. Swój pierwszy bój po wyleczeniu trwającej pół roku kontuzji zaliczył goalkeeper Guillermo Sara.
Jeśli chodzi o nowe nabytki Boca szansę dostali Cristian Espinoza, a po przerwie także Edwin Cardona (natomiast Paolo Goltz nie mógł zagrać ze względu kontuzji kolana). W ogóle nieobecni byli najwięksi gwiazdorzy „Bosteros”, czyli król strzelców ostatnich rozgrywek ligowych Darío Benedetto, a także Cristian Pavón, Fernando Gago oraz Gino Peruzzi. Ten ostatni ostrzegł trenera Barrosa Schelotto, że po utracie miejsca w podstawowej jedenastce nie ma już zachęty do bronienia barw Boca, więc oczekuje ofert od innych klubów.
Do przerwy widowisko nudne, bramki nie padły. Argentyńczycy nieznacznie przeważali, lecz Nacional dzielnie stawiał czoła ekipie „Azul y Oro”. Za niewykorzystaną wyższość Boca sama ukarała się w 72 minucie, kiedy Lisandro Magallán drugi raz w ostatnich dwóch miesiącach zaliczył samobója.
Riposta Boca okazała się jednak błyskawiczna, albowiem już kilkadziesiąt sekund później Edwin Cardona poprowadził zabójczy atak w pole karne rywala. Kolumbijczyk ofensywę zwieńczył świetnym niskim uderzeniem w długi róg z ubocza szesnastki. Nacional długo nie nacieszył się prowadzeniem.
Końcówka wyraźnie należała do Boca Juniors, ale wynik nie uległ korektom. Andrés Chávez minimalnie chybił zza piątego metra strzałem głową, a tuż przed końcowym gwizdkiem Cardona też nieznacznie pomylił się kolejną próbą z boku szesnastki. Remis 1:1 sprawił, iż o wygranej decydował konkurs jedenastek.
Bohaterem decydującej próby nerwów stał się Guillermo Sara, który obronił dwa wapna autorstwa oponentów (u nich trafił tylko Kevin Ramírez, zaś Sara zatrzymał strzały Hugo Silveiry i Sebastiána Rodrígueza). „Xeneizes” wykorzystali każdy rzut karny, a panamskiego goalkeepera Luisa Mejíę pokonali Edwin Cardona, Santiago Vergini oraz Andrés Chávez. Ostatnia jedenastka w wykonaniu Leandro Barcii tylko obiła słupek i tym samym argentyński klub przypieczętował zdobycie towarzyskiego Copa de Campeones Río de La Plata wygrywając serię rzutów karnych 3:1.
Zaznaczmy, iż obie drużyny spotkały się między sobą o taki sam laur w lipcu trzy lata temu. Wtedy Boca zatryumfowała 1:0 po golu Jonathana Calleriego w ostatniej sekundzie meczu. Teraz ponownie rzutem na taśmę „Xeneizes” są górą.
A przecież rok temu zawodnicy Guillermo Barrosa Schelotto wyeliminowali Nacional w ćwierćfinale Copa Libertadores – tam również oba boje zakończyły się remisami 1:1, a następnie Boca dopięła swego podczas karnych. Generalnie mają patent na Urugwajczyków.
Boca Juniors [ARG] vs Nacional [URU] 1:1 (0:0), rzuty karne – 3:1
Gole – 0:1 Lisandro Magallán (72′ – samobój), 1:1 Edwin Cardona (73′)
Skład Boca Juniors: Guillermo Sara – Leonardo Jara (46′, Nahuel Molina Lucero), Santiago Vergini (od 46′ [C]), Lisandro Magallán, Frank Fabra – Pablo Pérez [C] (46′, Edwin Cardona), Julián Chicco (46′, Wílmar Barrios), Fernando Zuqui (74′, Agustín Bouzat) – Cristian Espinoza (63′, Andrés Chávez), Walter Bou (74′, Marcelo Torres), Óscar Benítez (63′, Gonzalo Maroni)
Arbiter: Arnaldo Samaniego (Paragwaj)
W środę aktualni mistrzowie Argentyny podejmą na stadionie La Bombonera hiszpański Villarreal. Będzie to drugi w ciągu ostatnich trzech kwartałów sparing Boca przeciwko europejskiej drużynie.
Ubiegłego roku w listopadzie „Xeneizes” ograli 4:3 na wyjeździe innych Hiszpanów – FC Sevillę pod szyldem towarzyskiego Trofeo Antonio Puerta – memoriału organizowanego ku pamięci piłkarza, który w 2007 roku stracił życie na boisku.