Czwartkowej nocy dokończono etap pierwszych meczów 1/8 finału Copa Libertadores. Festiwal dali Argentyńczycy, którzy osiągnęli znakomite wyniki podczas bardzo trudnych wyjazdowych konfrontacji. Jest niemal przesądzony argentyński ćwierćfinał w elitarnym turnieju. Relacja:
Copa Libertadores:
The Strongest [BOL] vs Lanús [ARG] 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 Nicolás Pasquini (37′), 1:1 Diego Bejarano (90+2′)
Naprawdę dumna z siebie może być ekipa Lanús, bowiem nieomal stała się pierwszą od czterech lat drużyną, co w rozgrywkach Copa Libertadores wywiozłaby zwycięstwo ze stadionu im. Hernando Silesa w boliwijskiej stolicy. Pełną pulę stracili dosłownie podczas końcowych sekund konfrontacji, aczkolwiek remis 1:1 także kreuje ubiegłorocznego mistrza Argentyny w fantastycznym położeniu przed rewanżem.
Choć oba gole tego boju wyglądały naprawdę fenomenalnie, to bohaterem spotkania okazał się bramkarz gości Esteban Andrada. Dawny młodzieżowy reprezentant Argentyny, którego niegdyś przymierzano do samej FC Barcelony przez niemal cały bój interweniował, jak natchniony. Przeklinać go będzie zwłaszcza urugwajski napastnik miejscowych – Matías Alonso.
Niewykorzystana przewaga zemściła się na The Strongest. Co prawda, wiekowy snajper José Sand nie odnalazł się w polu bramkowym przy jednej sytuacji. Aczkolwiek w 37 minucie nominalnie rezerwowy Nicolás Pasquini zdobył wprost nieziemskiego gola – zastępca kontuzjowanego kapitana Maxi Velázqueza niespodziewanie huknął z dystansu totalnie zaskakując Daniela Vacę.
„El Granate” mimo wyraźnego osłabień wśród swej defensywy ofiarnie bronili się przed naporem goniących Boliwijczyków. Ukłon zwłaszcza dla Andrady, który chyba rozgrywał mecz życia. Dopiero podczas doliczonego czasu miejscowi uzyskali wyrównanie, kiedy fantastycznego goalkeepera efektowną piętką zza pola bramkowego od słupka zaskoczył Diego Bejarano.
Właściwie obie strony mogły zejść z boiska względnie zadowolone – Lanús wypracował sobie przyzwoity wynik przed domowym rewanżem. Natomiast The Strongest nie zaznali premierowej od 2013 roku domowej wtopy w kontynentalnych pucharach (wtedy ich twierdzę zdobył brazylijski Atlético Mineiro).
Skład Lanús: Esteban Andrada – Gabriel Carrasco (71′, Matías Rojas), Diego Braghieri, Rolando García Guerreño, Nicolás Pasquini – Román Martínez, Iván Marcone, Nicolás Aguirre – Alejandro Silva (57′, Santiago Zurbriggen), José Sand [C] (64′, Marcelino Moreno), Lautaro Acosta (od 64′ [C])
Drużyna Jorge Almiróna zrehabilitowała się za swój ostatni pojedynek tutaj w La Paz, gdy trzy lata temu na etapie ćwierćfinału Libertadores ulegli 0:1 na tym stadionie Bolívarowi. Teraz Lanús uciułał cenny remis.
Drugi raz ekipa z południowego Buenos Aires powinna wejść do najlepszej ósemki CL, a później może uda się dogalopować jeszcze dalej – argentyński ćwierćfinał przeciwko San Lorenzo jest do wygrania.
Rewanż 8 sierpnia
*****************************************************************************
Emelec [ECU] vs San Lorenzo de Almagro [ARG] 0:1 (0:1)
Gol – Fernando Belluschi (25′)
Zacznijmy od niedawnych wspomnień – San Lorenzo szykując się do bitwy 1/8 finału Libertadores odpuściło końcówkę sezonu ligowego, ażeby zespół był w pełnej gotowości do kontynentalnego czempionatu. Nietrudno wywnioskować, iż brakiem awansu do następnej edycji CL poprzez ligę klub papieża Franciszka przypłacił koncentrację przed starciem w Ekwadorze.
Tej nocy na stadionie im. George’a Capwella w Guayaquil zatem musieli dać z siebie wszystko – inaczej kibice nie wybaczyliby im fatalnej końcówki czempionatu Primera División. „Cuervos” naprawili swoje błędy i niewygórowanym 1:0 poskromili miejscowy Emelec.
Już około 10 minuty delegaci mogli otworzyć rezultat, aczkolwiek Bautista Merlini swym uderzeniem z linii bocznej pola bramkowego nie zdołał przechytrzyć Estebana Dreera. Goalkeeper reprezentacji Ekwadoru koniuszkami palców sparował futbolówkę na korner.
A kto poprowadził San Lorenzo do tryumfu? Tak! Ponownie herosem Fernando Belluschi. Doświadczony rozgrywający w 25 minucie celnym strzałem z rzutu wolnego przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Argentyńczyków. To wzruszająca historia, że były piłkarz Genoa CFC ciągnie argentyńskiego potentata do glorii.
Ofensywny napór Emeleku nie przyniósł żadnych efektów. Solidna obrona „El Ciclón” nie dopuściła rywali pod bramkę Nicolása Navarro. Niesprzyjające warunki atmosferyczne stały się przyczyną kontuzji u zawodników. W pierwszej odsłonie dwóch futbolistów ekwadorskich zeszło odnosząc urazy, po zmianie stron także dwaj Argentyńczycy – Marcos Angeleri i Bautista Merlini opuścili murawę ze względów zdrowotnych.
Poza Belluschim oraz Merlinim wyróżnił się Víctor Salazar. Prawy obrońca kupiony tydzień temu z Rosario Central przejął numer 20 po Néstorze Ortigozie i zaliczył pomyślny debiut dla San Lorenzo. Sam mógł wpisać się do listy strzelców, lecz dalekosiężne uderzenie jego autorstwa ofiarnie wybił Dreer.
W doliczonym czasie Ekwadorczycy starali się uratować ostatnią nadzieję, aczkolwiek bez oczekiwanego efektu. Szarżę rezerwowego Roberta Burbano żywiołowo zahamował Navarro, który mimo aktywności ofensywnej Emeleku nie miał dziś wiele roboty.
„Cuervos” ta victoria przyszła nadspodziewanie łatwo. Natomiast lokalny team drugi raz w tej edycji CL uległ Argentyńczykom u siebie – w fazie grupowej ośmieszył ich także River Plate.
Skład San Lorenzo de Almagro: Nicolás Navarro – Víctor Salazar, Matías Caruzzo, Marcos Angeleri (65′, Marcos Senesi), Gabriel Rojas – Juan Mercier, Franco Mussis – Ezequiel Cerutti (71′, Rubén Botta), Fernando Belluschi, Bautista Merlini (87′, Ezequiel Ávila) – Nicolás Blandi [C]
Perspektywa argentyńskiego ćwierćfinału między San Lorenzo de Almagro, a Lanús naprawdę bliska. Myślę, że obie te drużyny powinny w rewanżach u siebie pewnie przypieczętować akces do najlepszej ósemki turnieju.
Rewanż 10 sierpnia
*****************************************************************************
Nacional [URU] vs Botafogo [BRA] 0:1 (0:1)
Gol – João Paulo (38′)
Nie zawiedli wczoraj również Brazylijczycy. Teoretycznie bardzo szczęśliwy zwycięzca swojej grupy, czyli Botafogo poradził sobie na ziemi urugwajskiej, gdzie ograł skromnym 1:0 tamtejszy Nacional. „Fogão” niemniej muszą zachować wzmożoną czujność podczas domowego rewanżu, bowiem ich oponent w pucharach ostatnimi czasy dużo lepiej spisuje się na wyjazdach, aniżeli przed własnymi trybunami.
Istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, iż będzie to historyczna edycja Libertadores, gdzie w ćwierćfinałach wystąpią wyłącznie kluby argentyńskie i brazylijskie! Chyba tylko Barcelona Guayaquil może temu zapobiec.
Rewanż 10 sierpnia
Copa Sudamericana:
Sport Recife [BRA] vs Arsenal de Sarandí [ARG] 2:0 (0:0)
Gole – André (55′, 73′)
Niewiele czasu na wakacje spośród argentyńskich klubów ma również Arsenal de Sarandí. Po wywalczeniu sobie utrzymania w Primera División ekipie Humberto Grondony w bardzo odmienionym po 1 lipca składzie (wielu piłkarzom wówczas skończyły się umowy, których nie przedłużono) przyszło rywalizować na trudnym wyjeździe do północno-wschodniej Brazylii, gdzie z tamtejszym Sportem Recife trzeba było stoczyć pierwszą batalię drugiej rundy eliminacyjnej Sudamericany.
Aczkolwiek jeszcze nie zgrany nowy personel „El Viaducto” poległ 0:2 w Recife i ciężko będzie mu o kwalifikację do 1/8 finału. Oba gole dla przeciwnika strzelił doświadczony André. Ponadto goście mieli spore trudności z samokontrolą – popełnili multum fauli na rywalach i zarobili aż pięć żółtych kartek.
W pierwszej rundzie Arsenal bezlitośnie przeorał wynikiem 8:1 w dwumeczu (2:0 na wyjeździe i 6:1 u siebie) peruwiański Juan Aurich. Teraz o sukces będzie jednakże znacznie ciężej.
Skład Arsenal de Sarandí: Pablo Santillo – Sergio Velázquez (63′, Rodrigo Contreras), Marcos Curado, Facundo Monteseirín, Claudio Corvalán [C] – Leonardo Rolón (53′, Franco Fragapane), Germán Ferreyra, Federico Milo, Lucas Wilchez, Emiliano Papa (67′, Juan Manuel Imbert) – Juan Brunetta
Zatem oba kontynentalne starcia argentyńsko-brazylijskie w bieżącym tygodniu należały do kraju kawy. Przypomnę jednak, iż w Sudamericanie tydzień temu Defensa y Justicia rzutem na taśmę pokonała 1:0 broniący tytułu Chapecoense.
Rewanż 27 lipca
Klasyfikacja strzelców Copa Libertadores 2017:
8 goli – Alejandro Chumacero (Boliwia, The Strongest)
6 goli – Fred (Brazylia, Atlético Mineiro)
5 goli – Lucas Barrios (Paragwaj, Grêmio), Luan (Brazylia, Grêmio), Fernando Zampedri (Argentyna, Atlético de Tucumán), Matías Alonso (Urugwaj, The Strongest) oraz Juan Cazares (Ekwador, Atlético Mineiro)
4 gole – Gastón Rodríguez (Urugwaj, Peñarol), Diego Bielkiewicz (Argentyna, Deportes Iquique), José Sand (Argentyna, Lanús), Rodrigo Pimpão (Brazylia, Botafogo), Emanuel Herrera (Argentyna, Melgar) oraz Willian (Brazylia, Palmeiras)