Poniedziałkowej nocy rozegrano pięć spotkań ostatniej kolejki ligi argentyńskiej, w jakich uczestniczyły drużyny dołu tabeli (głównie kandydaci do spadku). Ostatnim spadkowiczem jest Aldosivi, a swój kontrakt z Primera División o rok przedłużyły Olimpo, Temperley oraz Huracán. Relacja:
Patronato vs Atlético de Tucumán 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 David Barbona (5′), 1:1 Damián Arce (66′)
Nie martwiący się już o pierwszoligowy byt Patronato zremisował 1:1 na własnym terenie z Tucumánem, który pod okiem Ricardo Zielinskiego ustabilizował swoją formę.
To właśnie tegoroczny debiutant w Copa Libertadores szybko otworzył rezultat. W 5 minucie David Barbona po świetnej wymianie podań z wracającym po kontuzji Fernando Zampedrim ośmieszył defensywę „El Patrón” i znalazł się jeden na jednego naprzeciw Sebastiána Bertoliego. Pokonał go bezpośrednim uderzeniem przy słupku.
Gospodarze jednak mieli zdecydowaną przewagę do przerwy w drugiej części. Tuż przed kwadransem odpoczynku „El Decano” ledwo ledwo obronili się podczas dość chaotycznej akcji. Patronato dopiął swego w 66 minucie, kiedy skuteczny ostatnio Damián Arce niskim strzałem zza szesnastki znalazł drogę do siatki dzięki centrze z ubocza Fernando Telechei.
Krótko przed finiszem zarówno jedni, jak i drudzy spartolili po jednej okazji – Zampedriemu brakło zimnej krwi będąc naprzeciw Bertoliego, zaś Cristian Lucchetti bohatersko obronił główkę Mauricio Carrasco.
Obie ekipy sąsiadują ze sobą wśród klasyfikacji finałowej. Atlético de Tucumán kończy ten długo trwający ligowy sezon jako 21. drużyna stawki ze zdobytymi 34 punktami. Patronato jest pozycję wyżej, zgromadziwszy oczko więcej.
*****************************************************************************
Arsenal de Sarandí vs Tigre 2:1 (1:1)
Gole – 0:1 Carlos Luna (18′), 1:1 Leonardo Rolón (19′), 2:1 Marcos Curado (75′)
Utrzymanie drużyna Arsenalu miała już w garści, ale przed ostatnią kolejką zajmowała ostatnie miejsce wśród ligowej stawki i symbolicznym celem drużyny było rzecz jasna uniknięcie trzydziestej lokaty na koniec sezonu. Udało się tego dokonać, albowiem zwyciężyli 2:1 przed własnymi trybunami odradzający się ostatnio Tigre.
Niespodzianie przyjezdni ukąsili jako pierwsi, bowiem w 17 minucie swojego 102. bramkę dla Tigre generalnie, a dwunastą podczas tej kampanii uzyskał Carlos Luna. „El Chino” efektownym szczupakiem w polu bramkowym skutecznie przeciął dośrodkowanie Sebastiána Rincóna.
Odpowiedź „El Viaducto” jednak niezwłoczna, bowiem kilkadziesiąt sekund później daleka centra Sergio Velázqueza, po której notujący dobrą końcówkę sezonu Leonardo Rolón głową sprzed piątego metra wyrównał stan rywalizacji. Sekundy przed kwadransem wytchnienia prowadzenie Arsenalowi mógł dać Juan Brunetta, ale jego dalekosiężną bombę koniuszkami palców wybił Javier García.
Losy spotkania na korzyść Arsenalu rozstrzygnął stoper Marcos Curado, który około kwadransa przed finiszem regulaminowego czasu główką przeciął dośrodkowanie z kornera, zdobywając decydującego gola. Później Diego Sosa uratował Tigre przed trzecim ciosem, głową wybijając futbolówkę z linii bramkowej.
U epilogu Tigre szturmowało bramkę gospodarzy, chcąc odzyskać wynik remisowy. Pablo Santillo jednak nie dał się zaskoczyć agresorom dowodzonym przez Ricardo Caruso Lombardiego.
Uratowany przed stryczkiem Arsenal de Sarandí victorią żegna sezon 2016/2017 i unika ostatniej lokaty, którą okupywał niemal przez całe rozgrywki. Zajmują 27 miejsce, skompletowawszy 27 punktów. Tigre finiszuje 24-te z czterema oczkami więcej.
*****************************************************************************
Huracán vs Belgrano 0:0
Trochę zaskakującym jest fakt, iż uczestniczący w Sudamericanie zespół Huracánu do ostatniej serii spotkań nie mógł ze spokojem patrzeć w dół tabeli spadkowej, ale bezbramkowy remis ze słabym podczas mijającej kampanii Belgrano wystarczył im, aby rozwiać obawy.
„Piratas” mogli strzelić ekscentrycznego gola u wstępu drugiej odsłony, kiedy Mariano Barbieri pokusił się o uderzenie bezpośrednio z kornera. Marcos Díaz jednak zdołał na raty wybronić tę niecodzienną próbę.
Przeważającą stroną był tu jednak Huracán. Stworzyli więcej okazji podbramkowych, ale nie znaleźli metody, aby zmusić do kapitulacji znakomicie dysponowanego goalkeepera Lucasa Acostę. Młody bramkarz choćby sparował nad poprzeczką mocny strzał zza pola karnego autorstwa Norberto Briasco. W pierwszej części też swoimi znaczącymi interwencjami chronił „Piratów”.
Jestem przekonany, iż Acosta może na stałe wskoczyć między słupki bramki Belgrano, a co za tym idzie stać się prawowitym dziedzicem Juana Carlosa Olave, który pół roku temu zakończył karierę. Trener Sebastián Méndez podczas zbliżającego się mercado nie musi inwestować w nowego „portero”.
Gospodarzom remis wystarczył do świętego spokoju. Kampanię wieńczą jako 25. siła tabeli ze zdobytymi 29 punktami. Belgrano jest trzecie od końca, uciułało trzy oczka mniej od „El Globo”.
*****************************************************************************
Vélez Sarsfield vs Temperley 0:0
Nieco większy fart dopisał ekipie Temperley, aczkolwiek „El Gasolero” także bezbramkowy podział zdobyczy punktowej starczył do pozostania wśród pierwszoligowców. Po przerwie zespół gości musiał stawić czoła najprawdziwszemu oblężeniu bramki ze strony miejscowych, ale jakoś zdołał zachować czyste konto i mógł odetchnąć z ulgą.
Szczególnie pluć sobie w brodę mogą Diego Zabala oraz Maximiliano Romero, którzy mylili się w polu bramkowym. Zanotowali doprawdy kuriozalne pudła, sami ratując delegatów przed degradacją. Ponadto Leandro De Bortoli sparował groźną torpedę Nicolása Delgadillo z ubocza szesnastki, a dalekosiężny strzał Braiana Cufré minimalnie chybił.
Vélez Sarsfield mimo wszystko całkiem nieźle wieńczy czempionat – nie przegrał ostatnich pięciu meczów sezonu. „El Fortín” melduje się na 19. pozycji z 37-punktowym kontem.
Dla odmiany Temperley zajął ostatnie bezpieczne miejsce wśród tabeli spadkowej, zaś na arenie ligowej sąsiaduje z Vélezem – 18. pozycja i też 37 oczek (aczkolwiek lepszy bilans bramkowy).
*****************************************************************************
Aldosivi vs Olimpo 0:3 (0:2)
Gole – Fernando Coniglio (20′, 22′), Rodrigo Cabalucci (74′)
Hucznym stylem utrzymanie wywalczył sobie Olimpo, który pół tygodnia temu uciułał domowy remis 2:2 ze świeżo upieczonym mistrzem Argentyny – Boca Juniors. Na zakończenie kampanii „Aurinegros” choć wystarczał im byle remis, to zdeklasowali w deszczowej Mar del Placie tamtejsze Aldosivi podczas bezpośredniej batalii między kandydatami do spadku i tym samym przypieczętowali drugoligową destynację gospodarzy.
Zawodnicy z Bahía Blanca nauczyli się od Boca błyskawicznej torpedy, jaką sami przyjęli w końcówce pierwszej połowy niedawnego meczu z najlepszą drużyną kraju tanga. Około 20 minuty w przeciągu kilkudziesięciu sekund zadali dwa szybkie ciosy miejscowym.
Oba gole dziełem aktualnie najskuteczniejszego strzelca Olimpo, czyli Fernando Coniglio. Skompletował okrągłe dziesięć goli w sezonie – najpierw wykończył akcję jeden na jednego z bramkarzem otrzymawszy asystę od Rodrigo Cabalucciego, a chwilę potem wygrał pojedynek bark w bark z lokalnym obrońcą i wyprowadził kolejny samodzielny atak naprzeciw Pablo Campodónico, którego także nie zmarnował.
Szybkie upokorzenie Aldosivi przegnało wszelkie złudzenia. „Rekinom” pozostało jeszcze liczyć na porażkę Temperley przeciwko Vélezowi, lecz nie doczekali się jej.
Nic więc dziwnego, iż miejscowym z czasem zaczęły puszczać nerwy. W doliczonym czasie pierwszej części zaiskrzyło między piłkarzami, wybuchła awantura na boisku. To poskutkowało czerwonymi kartkami – po jednej w obu zespołach. Wśród Olimpo wyleciał obrońca Yonathan Cabral, który kilka dni temu przewrotką strzelił gola na wagę cennego remisu z Boca, natomiast u Aldosivi do szatni udał się Nicolás Miracco.
W drugiej odsłonie chociaż lokalni zawodnicy dwoili się i troili, to nie zdołali przynajmniej raz umieścił futbolówki w bramce Adriána Gabbariniego.
Nie strzelisz Ty, strzelą Tobie – „Złoto-czarni” przypieczętowali efektowny tryumf, jednocześnie spuszczając konającego rywala po brzytwie. Kwadrans przed upływem regulaminowego czasu dwaj gwiazdorzy Olimpo zamienili się rolami – Coniglio asystował, natomiast Cabalucci genialnie zwieńczył kontrę ładując piłkę w samo okienko bombą zza narożnika szesnastki.
Tuż przed 80 minutą zawodów kontynuację zawodów na przemoczonej ulewą murawie zakłóciła awaria stadionowego oświetlenia, jaka przerwała konfrontację na niemal półgodziny. Gdy usterkę naprawiono, zegar wskazywał już piętnastą doliczoną minutę. Sędzia prowadził mecz jeszcze przez kwadrans.
Ostatecznie mimo desperackich starań pokonanych wynik 0:3 nie uległ korekcie. Olimpo pod wodzą Mario Sciacquy utrzymuje się z przytupem, ligę kończy na przyzwoitej szesnastej lokacie.
Drużyna „Los Tiburones” zaś po trzech latach gry na stopniu pierwszoligowym wraca do Primera B Nacional. Szkoleniowiec posiadający kolumbijskie obywatelstwo – Wálter Perazzo nie ocalił ich przed toporem. Uzupełniają Quilmes, Atlético de Rafaela i Sarmiento de Junín w gronie spadkowiczów.
Aldosivi najprawdopodobniej zajmie też najniższe miejsce wśród trzydziestozespołowej ligowej stawki. A jeszcze dwa miesiące temu zdawali się być bezpieczni od dramatu….