Racing górą w hicie, Banfield chce Libertadores

Oprócz spotkania Boca Juniors z Huracánem zakończonego remisem 1:1 sobotniej nocy zorganizowano jeszcze pięć meczów 26. kolejki Primera División de Argentina. Koniec sezonu coraz bliżej, więc emocje sięgają zenitu! Relacja:

Szlagier kolejki:

Racing Club vs San Lorenzo de Almagro 2:1 (0:0)

Gole – 1:0 Santiago Rosales (47′), 1:1 Nicolás Blandi (59′), 2:1 Marcos Acuña (70′)

Najciekawsze starcie tej kolejki zakończyło się tryumfem Racingu Club, który przełamał się po dwóch upokarzających wpadkach w prestiżowych starciach z Independiente i Rosario Central. Wczorajszej nocy „La Academia” poskromiła 2:1 na swoim El Cilindro świetny do niedawna San Lorenzo de Almagro. Tę konfrontację z trybun obserwował Jorge Sampaoli – nowy selekcjoner kadry Argentyny.

Do przerwy częściej atakowali gospodarze, lecz to papieski klub znalazł się bliżej zdobycia bramki. Ezequiel Cerutti niestety zagalopował się podczas swojej okazji. Pierwsze jego bezpośrednie uderzenie sparował przed siebie Juan Musso, a dobitka fatalnie chybiła nad poprzeczką. Po ostatnich blamażach Diego Cocca stracił cierpliwość do dziadowskiego Agustína Orióna i między słupkami zastąpił go niedoświadczonym Musso.

Na wyniku zaważył incydent tuż przed finiszem pierwszej części, gdy lewy obrońca gości Gabriel Rojas nieprzepisowo zatrzymał wybiegającego na czystą pozycję Santiago Rosalesa, za co obejrzał czerwoną kartkę. Osłabiony San Lorenzo mimo szczerych chęci nie zdołał wywieźć z Avellanedy zdobyczy punktowej.

Zaraz po kwadransie odpoczynku prowadzenie miejscowym dał właśnie Rosales, który otrzymał swoją szansę dzięki kontuzji Gustavo Bou. W 47 minucie wyręczył haczonego przez obrońców Lópeza i celnym uderzeniem zza piątego metra znalazł drogę do celu.

Można byłoby przypuszczać, iż Racingowi już nic złego się nie stanie. Tymczasem zonk! W 59 minucie kapitalna akcja zespołowa „Cuervos” – Cerutti dograł prawym skrzydłem do Fernando Belluschiego, rozgrywający wyłożył kapitalną asystę na pole karne do Nicolása Blandiego, który wyścignął gapowatą obronę i zwieńczył akcję sam na sam z Musso, zakładając mu również „siatkę” między nogami.

Dziewiąty raz podczas tejże kampanii ligowej Blandi wpisał się do listy strzelców. Dogonił Martína Cauteruccio, który w styczniu opuścił papieski klub na rzecz meksykańskiego Cruz Azul.

Szala zwycięstwa koniec końców znalazła się jednak po stronie „La Academii”. W 70 minucie nieudane wybicie piłki przez obronę San Lorenzo z własnego pola bramkowego spożytkował Marcos Acuña. Reprezentant Argentyny zdobył swego pierwszego od przeszło dwóch miesięcy gola. Niskim uderzeniem w długi róg na krańcu szesnastki nie dał wiele do powiedzenia Nicolásowi Navarro.

Dzięki zwycięskiemu hitowi i zatrzymaniu serii porażek, jaka stanęła na dwóch Racing zrównał się punktami z odwiecznym wrogiem – Independiente. Obaj przedstawiciele Avellanedy mają po 45 jednostek punktowych. Obecnie są siódmi wśród ligowej klasyfikacji, tracąc jedno oczko do piątego San Lorenzo.

*****************************************************************************

Colón vs Gimnasia La Plata 1:2 (1:0)

Gole – 1:0 Iván Torres (32′), 1:1 i 1:2 Nicolás Ibáñez (61′, 76′)

Wielki przełom Gimnasii La Plata, która doznała goryczy porażki w ostatnich aż pięciu konfrontacjach. Pod opieką tymczasowego sztabu szkoleniowego „Wilki” dokonując virady ograły 2:1 w Santa Fe tamtejszy zachwycający do niedawna Colón.

Lepiej rozpoczęli miejscowi. To właśnie „Sabaleros” schodzili na przerwę bardziej zadowoleni, albowiem po trzech kwadransach prowadzili 1:0. Pierwszą ciekawszą okazję zmarnował Facundo Pereyra, tragicznie chybiając obok słupka w klarownej okazji jeden na jednego. Gdyby trafił, zadałby cios macierzystemu klubowi.

W 32 minucie jednak kolegę zrehabilitował Iván Torres. Paragwajczyk niskim uderzeniem w środek bramki ze skraju pola karnego zaskoczył Alexisa Martína Ariasa, dając prowadzenie gospodarzom. Tuż po przerwie natomiast niestarannym strzałem na około piętnastym metrze fatalnie chybił Christian Bernardi.

Gimnasia jednakże odwróciła rezultat po zmianie stron. Oba gole zdobył Nicolás Ibáñez, czyli najskuteczniejszy piłkarz „Los Lobos” w trwającej kampanii. W 61 minucie wyrównał straty, delikatną podcinką w polu bramkowym zaskakując Jorge Brouna podczas rozegrania kornera.

Natomiast około kwadransa przed finiszem Colón popełnił karygodny błąd w defensywie, który zadecydował o wygranej drużyny gości. Stoper Guillermo Ortiz bezmyślnie wycofał do goalkeeper Brouna, który frajersko utracił piłkę. Prezentu nie omieszkał wykorzystać Ibáñez i trafieniem do pustej siatki zza pola karnego ustalił rezultat na korzyść „Los Lobos”.

Colón starał się wyrwać choćby remis, aczkolwiek bez oczekiwanego efektu. W ostatnich minutach GELP heroicznie odparła ataki gospodarzy. Defensorzy zażegnali strzał Diego Very, wybijając go na korner. A po tymże rzucie rożnym Arias sparował nad poprzeczkę główkę rezerwowego Mauro Dalla Costy.

Dzięki cennemu tryumfowi w Santa Fe drużyna laplateńska coraz bliższa powrotu do czołowej dziesiątki. Colón nie jest tą samą drużyną, którą był odnosząc serię dziecięciu konsekutywnych nieprzegranych spotkań. Schodzą na tarczy drugi raz z rzędu i jakby powoli wracali do średnich rejonów tabeli.

*****************************************************************************

Banfield vs Temperley 3:1 (2:0)

Gole – 1:0 Nicolás Bertolo (44′), 2:0 Emanuel Cecchini (45+1′), 2:1 Mauro Guevgeozián (63′), 3:1 Claudio Villagra (69′)

Szkoleniowiec Julio César Falcioni zamierza drugi raz w swoim życiu wprowadzić Banfield do Copa Libertadores. Czołówka musi liczyć się z tym odbudowującym się zespołem umiejscowionym na południu Buenos Aires.

Jego zespół odnotował piorunujący finisz pierwszej odsłony przeciwko dzielnie walczącym o utrzymanie Temperley. W 44 minucie Nicolás Bertolo głową należycie przeciął centrę z narożnika Briana Sarmiento, inicjując strzelanie. W doliczonym czasie zaliczkę gospodarzy cudownym golem podwoił Emanuel Cecchini. Rozgrywający huknął nisko z dystansu, a futbolówka odbiła się od słupka i drugi raz zatrzepotała w siatce.

Outsider nawiązał kontakt w drugiej połowie. Za pierwszym podejściem Marcos Figueroa obił poprzeczkę bramki Hilario Navarro. Jednak w 63 minucie Mauro Guevgeozián ładnym bezpośrednim uderzeniem zza pola bramkowego odwdzięczył się za asystę Lucasowi Mancinelliemu i zmniejszył stratę „El Gasolero”.

Sześć minut później „El Taladro” niemniej odzyskali dwubramkową zaliczkę. Wówczas dośrodkowanie Darío Cvitanicha w pole karne, gdzie rezerwowy napastnik Claudio Villagra też bezpośrednią torpedą zza piątego metra zaskoczył Leandro De Bortoliego, stawiając kropkę nad „i”.

Banfield obecnie zgromadził 48 punktów, wróciwszy do czołowej piątki ligowego zestawienia. Życzmy tej drużynie kwalifikacji do przyszłorocznej Libertadores, bowiem prezentują naprawdę efektowny futbol. Natomiast przed Temperley coraz intensywniej świeci widmo degradacji.

*****************************************************************************

Newell’s Old Boys vs Olimpo 3:2 (1:0)

Gole – 1:0 i 3:1 Héctor Fertoli (41′, 53′), 1:1 Fernando Coniglio (47′), 2:1 Maxi Rodríguez (50′), 3:2 Nicolás Pantaleone (70′)

Festiwal tercetu Maxi Rodríguez – Mauro Formica – Héctor Fertoli pozwolił Newell’s Old Boys otrząsnąć się po ostatnich trzech upokarzających porażkach z Independiente, Rosario Central i Boca Juniors.

„Trędowaci” również ubiegają się o bilety do Pucharu Wyzwolicieli, więc jakoś pokonali broniący się przed spadkiem Olimpo bez dwóch istotnych ogniw – kontuzjowanego snajpera Ignacio Scocco oraz swej żywiołowej publiczności, bowiem AfA zamknęła stadion Coloso del Parque na jeden mecz za zakłócenie derbów Rosario przez wściekłych kibiców podczas ostatnich minut rywalizacji, co zmusiło sędziego do wcześniejszego zakończenia starcia.

Scocco idealnie zastąpił 19-letni Héctor Fertoli, który zdobył dwa gole. U epilogu pierwszej części trafił wieńcząc akcję sam na sam z Adriánem Gabbarinim. Wyminął go i odnalazł drogę do pustej bramki.

Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony wyrównał notujący ostatnio czas świetnej formy Fernando Coniglio. Autor dwóch goli w poniedziałkowym boju przeciwko Estudiantes tutaj celną główką przeciął dośrodkowanie lewą flanką od Rodrigo Cabalucciego.

Aczkolwiek NOB uszczypnięci błyskawicznie zerwali się i władowali dwa gole kandydatowi do spadku. Najpierw Maxi Rodríguez bezlitosnym pociskiem od poprzeczki, a trzy minuty później drugi raz do listy strzelców wpisał się młodzian Fertoli. Umieścił futbolówkę w pustej bramce zgarnąwszy asystę od zmiennika Eugenio Isnaldo. Akcję rozkręcił Mauro Formica przytomnie zagrywając w szesnastkę oponenta.

Drżący przed strefą spadkową Olimpo żywiołowo próbował nadgonić wynik, aczkolwiek jedynie zmniejszyli rozmiar chłosty. W 70 minucie druga skuteczna wrzutka Cabalucciego, którą tym razem wykorzystał Nicolás Pantaleone. Kilka minut później goalkeeper Luciano Pocrnjic ledwo ledwo sparował nad poprzeczkę kozłowane uderzenie Coniglio z ubocza szesnastki i to generalnie byłoby na tyle.

Ucinając czarną serię trzech konsekutywnych wtop drużyna Newell’s Old Boys powróciła na ligowe podium – obecnie plasują się na najniższym jego stopniu.

Sytuacja Olimpo Bahía Blanca odnośnie batalii o utrzymanie jest wzniosła, ale nie dramatyczna. Z niewielką przewagą „Aurinegros” trzymają się nad czterema spadkowymi lokatami.

*****************************************************************************

San Martín de San Juan vs Sarmiento de Junín 4:2 (1:1)

Gole – 1:0 Nicolás Pelaitay (6′), 1:1 Mauricio Casierra (45+2′ – samobój), 2:1 Gustavo Villarruel (47′), 2:2 Brian Fernández (50′), 3:2 Facundo Barceló (73′), 4:2 Nicolás Maná (78′)

Pozytywnie zaskoczyli futboliści San Martín de San Juan, którzy przeważnie remisują w tym sezonie i to zazwyczaj bezbramkowo. Tym razem dla odmiany dali festiwal wspaniałej ofensywnej gry i ograli 4:2 u siebie niemal pewny degradacji Sarmiento de Junín.

„Verdinegros” nie patyczkowali się ze spadkowiczem. Użądlili już w 6 minucie boju, kiedy swą premierową bramkę w Primera División dla tej drużyny uzyskał Nicolás Pelaitay. Wykończył zza pola karnego efektowną zespołową akcję, dzięki dograniu od Emanuela Deninga. Do przerwy widniał jednak remis, bowiem samobója do szatni władował kolumbijski skrzydłowy Mauricio Casierra.

Błyskawicznie po zamianie połowami mieliśmy wymianę ciosów między obiema drużynami. W 47 minucie Gustavo Villarruel przywrócił gospodarzom zaliczkę celnym strzałem w krótki róg, ale natychmiastowo odpowiedział Brian Fernández raptownie wypożyczony do „La Verde” przez Racing Club. Przejął długa lagę z połowy boiska od Waltera Busse, dopełniając formalności.

Ostatnie dwa słowa należały jednakże do San Martín. Losy potyczki rozstrzygnęli dwaj zmiennicy, a mianowicie Facundo Barceló oraz Nicolása Maná celując z pola bramkowego do niemal pustej siatki. Obu napastnikom asysty wykładał Emanuel Dening, czyli najskuteczniejszy piłkarz kolektywu z San Juan. Łącznie snajper z numerem 31 na koszulce zaliczył tej nocy aż trzy decydujące podania przy golach swego zespołu.

Pierwszy raz od kwietnia 2013 roku, a konkretnie pamiętanej kanonady 6:1 na Boca Juniors drużyna ze stadionu im. inżyniera Hilario Sáncheza strzeliła więcej, niż trzy gole w oficjalnym starciu. W tabeli drużyna Néstora Gorosito wspięła się na 21. lokatę uciuławszy 29 punktów.

Najprawdopodobniej prysła ostatnia szansa drużyny Sarmiento, aby uniknąć spadku do Primera B Nacional. W ligowej klasyfikacji 27. miejsce ze zdobytymi 22 oczkami. Wśród tabeli spadkowej ciągle współczynnik poniżej 1,000 i drugoligowe przeznaczenie nieuniknione. Chociaż dla tego prowincjonalnego klubiku trzy kolejne sezony w Primera División to niezłe osiągnięcie.

Comments are closed.