Sobotniej nocy łącznie ze szlagierem na górze tabeli pomiędzy Boca Juniors, a Newell’s Old Boys zwyciężonym 1:0 przez lidera odbyło się aż siedem meczów 25. kolejki Primera División de Argentina. Ciągle niepokonane w bieżącym roku jest Independiente, które teraz golem pod sam koniec starcia ograło Huracán. Niezłą strzelaninę urządzili sobie Talleres, koniec świetnej passy Atlético de Rafaeli. Relacja:
Belgrano vs Patronato 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 Mathías Quiroga (24′), 1:1 Mariano Barbieri (80′)
Następny po derbach Córdoby remis 1:1 drużyny Belgrano. Przedostatni zespół ligowej stawki zdecydowanie przeważał nad gośćmi z Międzyrzecza, ale tylko uciułał wynik nierozstrzygnięty przeciwko mizernemu ostatnimi czasy Patronato.
Spotkanie rozgrywano przy pustych trybunach, albowiem miejscowych ukarano koniecznością rozegrania czterech domowych starć ligowych przed pustymi trybunami za zabójstwo kibica (błędnie wziętego za sympatyka Talleres) podczas kwietniowego klasyku miasta.
Belgrano zainicjowało pojedynek od mocnego, ale nieskutecznego uderzenia. Między innymi Fernando Márquez fatalnie chybił nad poprzeczką, chcąc lobem w polu bramkowym przechytrzyć Sebastiána Bertoliego, po tym jak futbolówka uderzona głową przez Lucasa Aveldaño odbiła się od poprzeczki. Kilka minut później minimalnie niecelnie z dystansu huknął Claudio Aquino.
Zmarnowane okazje zemściły się na „Piratas”. W 24 minucie centra Damiána Arce na piąty metr, skąd celną główką formalności dopełnił Mathías Quiroga, a więc czołowy snajper zespołu Rubéna Forestello.
Miażdżąca przewaga umożliwiła gospodarzom jedynie wyrównanie strat. Po upływie 70 minuty Bertoli zatrzymał uderzenie przewrotką Lucasa Melano, a także ofiarny strzał Fernando Márqueza zza piątego metra w dwóch akcjach zapoczątkowanych kornerami. Potem zahamował też mocny strzał w środek bramki Mariano Barbieriego z centrum pola karnego oraz chytry uderzenie Sebastiána Luny z okolicy linii bocznej szesnastki.
Aczkolwiek w 80 minucie, czyli kilkadziesiąt sekund później Belgrano nareszcie dopiął swego. Wiekowy goalkeeper nieudanie wybił dośrodkowanie Juana Quirogi z ubocza pola karnego, a następnie bezpośrednim uderzeniem pod poprzeczkę akcję zwieńczył Mariano Barbieri.
Drużyna Sebastiána Méndeza zdawałoby się miała jeszcze wystarczająco czasu, ażeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jednakże wynik 1:1 nie uległ zmianie.
Patronato otwiera trzecią dziesiątkę tabeli, a „Piraci” nadal są przedostatni. Muszą obudzić się, bowiem może spadek im nie grozi, ale zamykający ligową stawkę Arsenal de Sarandí depcze im po piętach. Dla takiej firmy, jak Belgrano wstydem byłoby finiszować na samym dnie.
*****************************************************************************
Lanús vs Atlético de Rafaela 2:0 (0:0)
Gole – Román Martínez (75′), José Sand (81′)
Zastopowanie rozpaczliwie walczącej o utrzymanie ekipy Atlético de Rafaela przez oszczędzający siły na Copa Libertadores zespół obrońców mistrzowskiego tytułu. Szanse „La Cremy” na uniknięcie degradacji powoli maleją do zera.
Co prawda Lanús po ostatniej kompromitującej domowej wpadce 1:2 z brazylijskim Chapecoense został ustawiony pod ścianą i najpewniej za cztery dni będzie musiał uzyskać wygraną na urugwajskiej ziemi przeciwko Nacionalowi Montevideo, jeśli nie chce odpaść z elitarnego turnieju, ale mimo o ligowej batalii nie zapomniał.
Przez większość Rafaela dominowała i wręcz powinna była objąć uzyskać prowadzenie. W 58 minucie Leandro Díaz spartolił rzut karny. Jego wapno fantastycznie obronił Esteban Andrada. Dodatkowo kilkukrotnie goście frajersko dali złapać się w pułapkę ofsajdową podczas swych ataków.
Ostatni kwadrans potyczki należał jednak do Lanús. Najpierw Román Martínez otworzył rezultat na korzyść „El Granate”. W 75 minucie idealnie zwieńczył kontrę, zaskakując Lucasa Hoyosa bombą w długi róg na szesnastym metrze.
Sześć minut później José Sand rozwiał jakiekolwiek wątpliwości. Drugi zabójczy kontratak – Lautaro Acosta asystował Sandowi, a łowca goli ominął wybiegającego doń poza własną szesnastkę Hoyosa i wcelował do pustej siatki.
Czternasty raz w bieżącym sezonie wpisał się do listy strzelców. Tylko jednego gola brakuje „Pepe” do szczytujących wśród goleadorów Darío Benedetto i Sebastiána Driussiego. A przypomnijmy, iż to właśnie aż 36-letni snajper broni tytułu króla strzelców wywalczonego w ubiegłym sezonie.
W ostatnich minutach dobił Rafaelę mógł Marcelino Moreno, aczkolwiek zaliczył niecelne uderzenie z centrum pola karnego. Podczas doliczonego czasu nerwy puściły pomocnikowi delegatów – Kevina Itabela, który obejrzał czerwoną kartkę za brutalny faul.
Dzięki tejże victorii Lanús zamyka obecnie top 10 klasyfikacji, uzyskawszy 39 punktów. We wtorek zdołają ograć również urugwajski Nacional na zakończenie fazy grupowej Libertadores?
Natomiast Rafaela jest równo pośrodku stawki mając 6 oczek mniej. Aczkolwiek prowincjonalna „La Crema” coraz bardziej jest pogodzona z drugoligową przyszłością.
*****************************************************************************
Sarmiento de Junín vs Talleres 1:4 (0:2)
Gole – 0:1 i 0:4 Victorio Ramis (22′, 65′), 0:2 Ezequiel Rescaldani (25′), 0:3 Jonathan Menéndez (61′), 1:4 Brian Fernández (79′)
Pierwsze majowe zwycięstwo Talleres i od razu jak efektowne. Jedyny beniaminek obecnego sezonu Primera División na skąpanej ulewą murawie Estadio Eva Perón w Junín rozjechał, niczym walec najsłabszą drużynę tabeli spadkowej.
Zespół Franka Kudelki odnotował dwa huczne momenty w spotkaniu, gdzie zaaplikował outsiderowi po dwie bramki. Pierwotnie ciekawą szansę zaprzepaścił Ezequiel Rescaldani, nie potrafiąc dobrze uderzyć futbolówki przed polem bramkowym, gdy otrzymał centrę od Leonardo Gila, który przedtem serią zwodów przechytrzył dwóch obrońców.
Podczas minut 21-25 goście dwukrotnie ugodzili Sarmiento dzięki trafieniom Victorio Ramisa i wspomnianego Rescaldaniego. Pierwszy udanie dobił dalekosiężny strzał Emanuela Reynoso, wykorzystując feralną interwencję Javiera Burrai’a. Natomiast autor gola z ostatnich derbów Córdoby strzałem w długi róg udanie wykończył atak strzałem zza pola bramkowego, otrzymawszy asystę od Jonathana Menéndeza.
Gdy minął kwadrans drugiej części kordobańczycy znowu natchnieni, w krótkim odstępie czasu zaaplikowali kolejne dwa ciosy potencjalnemu spadkowiczowi.
Zaliczkę „La T” wzbogacił Jonathan Menéndez. Celnym strzałem zafiniszował długie oblężenie bramki – Burrai znów nieudolnie wybijał przed siebie po główce Ramisa, a ów napastnik wygarnął mu piłkę spod rąk i wycofał do będącego na lepszej pozycji Menéndeza, który bez problemu postawił kropkę nad „i”.
W 64 minucie drugą cegiełkę dołożył Ramis. Przeprowadził świetną dwójkową akcję z Reynoso, zgarnął asystę od niego i mocnym uderzeniem zmusił bramkarza do czwartej kapitulacji.
Upokorzony „La Verde” dorobił się przynajmniej honorowego gola. Autorem go okazał się Brian Fernández, który dopiero w minionym tygodniu został wypożyczony do Sarmiento z Racingu Club, gdzie nie łapał się do składu. Celną główką przeciął dośrodkowanie od Juana Vivianiego, zaskoczywszy takim sposobem Guido Herrerę.
Talleres awansowali na dwunastą lokatę wśród ligowego zestawienia. Są coraz bliżej miejsc premiowanych akcesem do następnej edycji Copa Sudamericana. Sarmiento niestety już raczej pogodzone ze swą niedolą.
*****************************************************************************
Tigre vs San Martín de San Juan 1:1 (1:0)
Gole – 1:0 Lucas Menossi (31′), 1:1 Érik Godoy (77′ – samobój)
Batalia dwóch niemających konkretnych celów klubów dołu klasyfikacji ligowej. Taki remis idealnie oddaje katastrofalną formę Tigre podczas obecnej kampanii. Nie zdołali ograć przed własnymi trybunami równie mizernego San Martín de San Juan, tracąc wyrównującego gola w okresie przewagi liczebnej. Nota bene, gol dający przyjezdnym jeden punkt okazał się samobójem!
Prezentującym obecnie niskie loty gospodarzom zaliczkę dał utalentowany rozgrywający Lucas Menossi. Gdy minęło półgodziny starcia huknął zza pola karnego. Futbolówkę palcami musnął goalkeeper Luis Ardente, ale ta zatoczyła widowiskowy łuk i poszybowała do bramki.
Kiedy w 65 minucie czerwoną kartkę zarobił pomocnik delegatów z San Juan – Marcos Gelabert można byłoby mniemać, iż Tigre spokojnie dowiezie korzystny rezultat do ostatniego gwizdka. Tymczasem zonk! Około kwadransa przed końcem czołowy stoper tej drużyny Érik Godoy zanotował „swojaka”, nieudanie przecinając strzał na bramkę Emanuela Deninga i końcowym wynikiem spotkania jest remis.
*****************************************************************************
Unión vs Arsenal de Sarandí 0:1 (0:0)
Gol – Leonardo Rolón (79′)
Arsenal de Sarandí zmienia się nie do poznania! Od zdemolowania 6:1 peruwiańskiego Juan Aurich w rewanżowym boju pierwszej rundy eliminacyjnej Copa Sudamericana podopieczni Humberto Grondony mkną, niczym sztorm. Najpierw zwycięski bój o przysłowiowe sześć punktów nad innym kandydatem do degradacji – Temperley, a teraz cenny tryumf w Santa Fe z tamtejszym Uniónem.
„El Viaducto” kolejne złote trzy punkty zapewnił Leonardo Rolón. Eks-młodzieżowy reprezentant Argentyny w 79 minucie zaliczył jedyne trafienie spotkania. Przejął daleką centrę Renso Péreza zza połowy boiska, uciekł spod uwagi defensorów i stanąwszy jeden na jednego z Nereo Fernándezem zaskoczył go genialną podcinką.
Arsenal uciułał 17 oczek podczas bieżącego sezonu, oddalił się od strefy spadkowej, a zarazem jest coraz bliżej opuszczenia ostatniej pozycji w ligowej tabeli.
*****************************************************************************
Independiente vs Huracán 2:1 (0:1)
Gole – 0:1 Emmanuel Gigliotti (27′ – samobój), 1:1 Ezequiel Barco (81′ – pen.), 2:1 Walter Erviti (90+5′)
Bombowy finał Independiente! Przegrywając przez większość spotkania z mizernym obecnie Huracánem, odwrócili niefortunny rezultat u samego epilogu batalii i dokonali virady! „Czerwone Diabły” obok River Plate i Colónu są jedynymi argentyńskimi drużynami, które jeszcze nie przegrały ligowego meczu w 2017 roku.
Wyraźna dominacja gospodarzy do przerwy przyniosła zupełnie odwrotne efekty. Napastnik Emmanuel Gigliotti podczas rozegrania kornera przez Alejandro Romero Gamarrę pechowo trafił do własnej bramki i to „El Globo” schodzili na przerwę uśmiechnięci. Chwilę później Nicolás Romat mógł podwyższyć z rzutu wolnego, lecz urugwajski goalkeeper Martín Campaña tym razem nie dał się zaskoczyć.
Independiente naciskało, lecz ciekawsze szanse tworzyli goście. W drugiej części zimnej krwi pod polem bramkowym rywala zabrakło wracającemu po długiej kontuzji Ignacio Pussetto. Będąc tuż naprzeciw Campañy zamiast strzelać postanowił dogrywać do czyhającego obok Norberto Briasco, lecz Urugwajczyk uprzedzając napastnika z dwudziestką na koszulce żywiołowo wygarnął piłkę i zażegnał niebezpieczeństwo.
Miejscowym dopiero łut szczęścia pomógł wyrównać stan rywalizacji. W 80 minucie obrońca Martín Nervo dotknął futbolówki ręką we własnym polu karnym, za co arbiter Fernando Echenique oczywiście przyznał „Inde” jedenastkę. Tę skrzętnie wykorzystał utalentowany Ezequiel Barco, którego sztab szkoleniowy klubu nie puścił na Mistrzostwa Świata U-20 i miał całkowitą rację.
Aczkolwiek Huracán to najbardziej pokrzywdzona przez sędziów argentyńska drużyna. W doliczonym czasie gry po drugiej stronie ręką we własnej szesnastce zagrał Alan Franco, lecz tutaj gwizdek rozjemcy milczał!
Epilog boju okazał się bezlitosny dla jeszcze niepewnego utrzymania „El Globo”. W piątej, ostatniej doliczonej minucie Independiente wyprowadziło kontrę. Centra rezerwowego Lucasa Albertengo z ubocza szesnastki, po jakiej Walter Erviti celną główką rozstrzygnął losy spotkania na rzecz diabłów Avellanedy. To jego pierwszy gol dla klubu, jaki niecałe pół roku temu zasilił po rozwiązaniu umowy z Banfield.
Coraz bliżej miejsc honorowanych akcesem do przyszłorocznej Copa Libertadores znajduje się ekipa Independiente. „Los Diablos Rojos” prześcignęli Racing wśród ligowego zestawienia. Tylko punkt dzieli ich od top piątki.
Natomiast Huracán błąka się po dolnych rejonach tabeli. Drużyna Juana Manuela Azconzábala ciągle nie jest bezpieczna i musi obawiać się ewentualnej degradacji. Za tydzień sprawdzą umiejętności liderującej Boca Juniors, więc ich sytuacja może jeszcze bardziej się skomplikować.