Tucumán gromi mimo przygotowań do CL

Piątkowej nocy zainaugurowano 25. kolejkę Primera División de Argentina. Wczorajszej nocy odbył się tylko jeden mecz, ale za to jaki! Atlético de Tucumán szykujący się do wtorkowej batalii o wszystko przeciwko brazylijskiemu Palmeiras w Copa Libertadores znów udowodnił swoją potęgę na własnym obiekcie. Przed trybunami Estadio Monumental José Fierro zdeklasowali 3:0 walczący o czołowe lokaty Banfield.

Atlético de Tucumán vs Banfield 3:0 (1:0)

Gole – Fabio Álvarez (38′), Leandro González (50′), David Barbona (88′ – pen.)

„El Decano” u siebie zazwyczaj są fenomenalni. Czasem ktoś zdoła wywieźć z Tucumánu komplet punktów, ale generalnie mecze tutaj to najprawdziwsze święto dla lokalnej społeczności. Uczestnik tegorocznego Pucharu Wyzwolicieli na arenie ligowej walczy co najwyżej o miejsce honorowane kwalifikacją do przyszłorocznej Sudamericany, ale ligi nie odpuszcza.

To, co najlepsze trener Pablo Lavallén oszczędza na fazę grupową elitarnego turnieju. Mimo perspektywy środowej bitwy przeciwko Palmeiras ubiegłej nocy wystawili możliwie najmocniejszy skład do pojedynku z Banfield i efektowne rozgromili 3:0 sklasyfikowanego o kilkanaście punktów wyżej oponenta z południa stolicy.

Zdeklasowali „El Taladro” mimo braku leczących kontuzje obu swoich dziewiątek – słynny Fernando Zampedri będzie leczył uraz najpewniej aż do końca sezonu, zaś Cristian Menéndez już prawie zdrowy, ale nieeksploatowany przed CL.

Początkowo to starcie wyglądało, jak festiwal nieskuteczności. Wśród ekipy gości niecelną główkę odnotował ich snajper Darío Cvitanich, a lepszą okazję zmarnował Nicolás Bertolo, który tydzień temu swym golem głową zapewnił derbową victorię nad Lanús.

Otóż Bertolo przejął futbolówkę dzięki frajerskiej stracie kolumbijskiego obrońcy Jairo Palomino i spróbował lobem z dystansu zaskoczyć źle ustawionego Cristiana Lucchettiego (mierzącego się przeciwko swemu byłemu klubowi oraz byłemu trenerowi Falcioniemu). Jednakże tylko obił poprzeczkę niespodzianym strzałem.

Wśród Tucumánu indolencją raził legendarny Luis Rodríguez. „Pulga” spartolił kilka dogodnych okazji – głupio uciekła mu futbolówka w otoczeniu defensywy, gdy otrzymał centrę z boku. Innym razem jego szarżę w pole bramkowe ofiarnie zatrzymał Hilario Navarro. Natomiast jego główka zza piątego metra wylądowała w objęciach wiekowego bramkarza. Inną doskonałą okazję zaprzepaścił Rodrigo Aliendro, który wybiegając sam na sam też został zahamowany przez 36-letniego Navarro.

Nareszcie pod koniec pierwszej części gospodarze dopięli swego. 38 minuta – Fabio Álvarez na środku fantastycznie wymienił podanie z Rodríguezem. „Pulga” skoro nie zdołał osobiście ukąsić, to przynajmniej asystował. Jego podanie w szesnastkę spożytkował Álvarez – wyminął bramkarza i trafił do pustej siatki. Goniący obrońcy nie zdążyli zapobiec stracie bramki.

Błyskawicznie po zmianie stron Tucumán wyśrubował zaliczkę. 50 minuta – dogranie Aliendro w pole karne, gdzie nieupilnowany Leandro González na jego uboczu kapitalnie wycelował w długi róg, podwyższając zaliczkę „El Decano”.

Banfield szukał kontaktowej bramki, lecz nie zdołał jej uzyskać. Cvitanich rozczarował jednym kuriozalnym pudłem zza piątego metra przy olbrzymim zamieszaniu w polu karnym podczas kornera.

Natomiast mający tej nocy olbrzymie szczęście Tucumán dopełnił dzieła zniszczenia tuż przed upływem regulaminowego czasu. W 88 minucie otrzymali rzut karny, jaki na trzeciego gola zamienił David Barbona brylujący w Copa Libertadores.

Ciekawe, jak wychowanek Estudiantes La Plata wypożyczony właśnie od „Los Pincharratas” spisze się w decydującej wojnie o fazę pucharową południowoamerykańskiego odpowiednika Ligi Mistrzów?

W lidze Atlético de Tucumán zainkasował komplet punktów pierwszy raz od czterech spotkań, awansując wśród klasyfikacji na szesnastą lokatę ze zdobytymi 31 oczkami. Zapewne drużyna Pablo Lavalléna plasowałaby się wyżej, gdyby nie libertadoresowe boje chwały. Natomiast Banfield po takim blamażu niewątpliwie wyleci z czołowej piątki tabeli.

Comments are closed.