Rewanże pierwszej rundy eliminacyjnej Copa Sudamericana rozpoczęły się gorzko dla argentyńskich drużyn, bowiem Gimnasia La Plata nieoczekiwanie odpadła po domowym boju z brazylijską Ponte Pretą. Dwie noce później kraj srebra jednak wyrównał rachunki z odwiecznym wrogiem i to w jakich epickich okolicznościach! Debiutująca na międzynarodowej arenie Defensa y Justicia wyrzuciła za burtę brazylijskiego giganta – São Paulo FC w wyjazdowej potyczce!
São Paulo FC [BRA] vs Defensa y Justicia [ARG] 1:1 (1:1)
Gole – 1:0 Thiago Mendes (5′), 1:1 Gonzalo Castellani (11′)
Pierwszy mecz – 0:0, awans Defensa y Justicia
Oczywiście, brazylijscy kibice będą usprawiedliwiać SPFC odpuszczeniem niewiele wartej Sudamericany na rzecz zbliżającego się sezonu ligowego w Brasileirão, gdzie drużyna Rogerio Ceniego zamierza ubiegać się o mistrzowski tytuł. Nie zmienia to faktu, iż brazylijski gigant został upokorzony przez argentyńskiego anonima!
Dla zespołu DyJ kampania wśród uczestników Copa Sudamericana jest tak priorytetowa, jak choćby dla Atlético de Tucumán tegoroczny debiut w Copa Libertadores. Obie te drużyny notują swoją oficjalną międzynarodową premierę i każda pucharowa batalia jest dla nich historyczną.
Pierwszy mecz u siebie przed miesiącem musieli rozegrać na stadionie Lanús, bowiem ich kameralny Estadio Norberto Tomaghello we Florencio Varela (dzielnica wschodniego Buenos Aires) nie pomieściłby tak wielu kibiców. Domowy bezbramkowy remis dawał nadzieję „Sokołom”.
Rewanż zaczął się wedle dyktanda Brazylijczyków. Już w 25 sekundzie boju Lucas Pratto trafił po składnej akcji, ale na szczęście został uchwycony w pułapkę ofsajdową. Jednakże miejscowi szybko zrehabilitowali się. 5 minuta – Thiago Mendes efektownym strzałem z dystansu po rękawicach Gabriela Ariasa znalazł drogę do bramki.
I generalnie koniec większej ofensywy SPFC. Argentyński debiutant bez wahania ruszył do odrabiania strat. Najpierw niskie uderzenie Andrésa Ríosa zza szesnastki obronił Renan Ribeiro, ale już w 11 minucie stan rywalizacji wyrównał się. Atak zainicjowany lewą flanką przez świetnego dziś Agustína Bouzata, który zza linii bocznej pola karnego dośrodkował przed piąty metr.
Tam Andrés Ríos nie umiał złożyć się do strzału, ale wyręczył go nadbiegający Gonzalo Castellani. Gapa obrony zakończyła się golem DyJ, bowiem wypożyczony z Boca pomocnik mocnym uderzeniem zza pola bramkowego zaskoczył goalkeepera. Remis 1:1 promował „El Halcón”! Ekipie Sebastiána Beccacece pozostawało już tylko utrzymać wynik do końcowego gwizdka.
Kto spóźnił się na to spotkanie o tuzin minut, nie ujrzał żadnej bramki. W dalszej części meczu niby przeważało SPFC, ale nie sprawili większego frasunku kapitanowi Ariasowi. Ciekawsze okazje tworzyła DyJ, która mogła objąć prowadzenie tuż przed kwadransem odpoczynku. Najpierw obrońca miejscowych nieomal zaliczył samobója, wybijając futbolówkę na korner. Potem Bouzat wykiwał dwójkę rywali, lecz zdecydował się na strzał z dość ostrego kąta. Renan Ribeiro nogami sparował futbolówkę.
Druga połowa przebiegła analogicznie. São Paulo FC udawało, że im zależy, natomiast groźne okazje tworzyli argentyńscy nowicjusze. W 65 minucie kuriozalnie gratkę zmarnował wprowadzony chwilę wcześniej Fernando Elizari. Rzut wolny – centra Ríosa, błąd defensora, po jakim zmiennik stanął jeden na jednego z bramkarzem przed piątym metrem. Wykończył niestety atak najgorzej, jak mógł. Bezmyślne uderzenie w środek bramki obronił Renan Ribeiro.
Później jeszcze w akcji zainicjowanej rzutem wolnym spróbował Alexander Barboza bezpośrednim uderzeniem sprzed 16. metra, lecz goalkeeper kolejny raz zażegnał niebezpieczeństwo.
Dopiero w doliczonym czasie gry miejscowi obudzili się. Pięć doliczonych minut jednak nie zmieniło nic. Arias obronił jeden strzał głową Thomaza, a poza tym miał niewiele pracy.
Rozgorzała też awantura między piłkarzami, kiedy podczas czwartej dodatkowej minuty czołowy stoper „Sokołów” – Alexander Barboza w powietrzu chamsko uderzył w twarz oponenta. Obejrzał czerwoną kartkę, ale DyJ wytrzymała tę minutę osłabiona i przypieczętowała sensacyjny awans!
Wszystkie cztery starcia argentyńsko-brazylijskie pierwszej rundy kwalifikacyjnej Copa Sudamericana 2017 zakończyły się remisami, zaś dalszy udział w turnieju oba kraje między sobą sprawiedliwie wyłoniły.
Skład Defensa y Justicia: Gabriel Arias [C] – Lucas Bareiro, Alexander Barboza, Tomás Cardona – Ignacio Rivero, Leonel Miranda, Jonás Gutiérrez, Rafael Delgado – Gonzalo Castellani (62′, Fernando Elizari) – Andrés Ríos (75′, Hernán Fredes), Agustín Bouzat (80′, Juan Cruz Kaprof)
Największy sukces w historii klubu Defensa y Justicia stał się rzeczywistością! Sebastián Beccacece, który od lipca prawdopodobnie zakończy swą pracę we Florencio Varela i zostanie asystentem Jorge Sampaoliego w reprezentacji Argentyny dokonał cudu!
Może to nieco malowany cud, bowiem rywal wyraźnie odpuścił Sudamericanę, ale summa summarum będący pierwszoligowcem dopiero od 2014 roku „El Halcón” wyeliminował brazylijskiego potentata! Materiał na epopeję!
Czy za dwa tygodnie inny debiutant – Atlético de Tucumán także upokorzy krezusa z São Paulo (Palmeiras) na koniec fazy grupowej Copa Libertadores? Zaznaczmy, iż „El Decano” musi wygrać, albo wspólnie z DyJ przystąpi do drugiej rundy eliminacyjnej Copa Sudamericana.
*****************************************************************************
Arsenal de Sarandí [ARG] vs Juan Aurich [PER] 6:1 (2:0)
Gole – 1:0 i 2:0 Juan Sánchez Sotelo (12′, 45′), 3:0 Franco Bellocq (50′), 4:0 Jonathan Bottinelli (54′), 4:1 Enzo Borges (55′), 5:1 Juan Brunetta (71′), 6:1 Claudio Corvalán (79′)
Pierwszy mecz – 2:0, awans Arsenal de Sarandí
Legendarny awans Defensa y Justicia przyćmił nawet kanonadę walczącego o utrzymanie na arenie ligowej Arsenalu de Sarandí. Niewykluczona wersja, iż od drugiej połowy roku honoru Argentyny w Sudamericanie bronił będzie drugoligowiec. „El Viaducto” rozsmarowali peruwiański Juan Aurich wynikiem 8:1 w dwumeczu!
Minionej nocy na Estadio Julio Grondona w Sarandí gospodarze dosłownie zmietli Inkasów. Do przerwy dwa ciosy napastnika Juana Sáncheza Sotelo rozstrzygnęły losy dwumeczu. Arsenałowa dziewiątka w 12 minucie otworzył wynik udanie zwieńczając kontratak, gdy strzałem zza pola karnego zaskoczył goalkeepera. Tuż przed przerwą snajper wyśrubował zaliczkę udanym strzałem w długi róg dzięki asyście z ubocza od Sergio Velázqueza.
Od drugiej odsłony gospodarze jednak nie usiedli na laurach, tylko jeszcze dotkliwiej upokorzyli Inkasów. Franco Bellocq ofiarnie wykańczając rozegranie kornera przez Lucasa Wilcheza zaliczył trzecią bramkę dla Arsenalu.
Skoro nawet defensywny pomocnik, czyli najbardziej niewdzięczna pozycja na boisku wpisał się do listy strzelców, to deklasacja była nieunikniona. Minęły cztery minuty i wiekowy stoper, kapitan Jonathan Bottinelli otrzymał dośrodkowanie z rzutu wolnego od Wilcheza, dzięki czemu celną główką dorżnął peruwiańskiego średniaka.
Gospodarze dali Juan Aurich zaliczyć choćby kontaktową brameczkę kilkadziesiąt sekund później, kiedy Enzo Borges trafił do pustej siatki. Ale na tym zakończyła się litość.
Później, w 71 minucie młody Juan Francisco Brunetta celnym rzutem wolnym zza szesnastki oraz w 79 minucie znacznie bardziej doświadczony lewoskrzydłowy Claudio Corvalán efektownym strzałem za „kołnierz” zza linii bocznej pola karnego dopełnili dzieła zniszczenia. W najnowszej historii Arsenal ma całkiem spory bagaż doświadczenia na międzynarodowej arenie, ale jeszcze nigdy nie odniósł tak piorunującego tryumfu.
Skład Arsenalu de Sarandí: Fernando Pellegrino – Sergio Velázquez (53′, Franco Fragapane), Leandro Marín, Jonathan Bottinelli [C], Claudio Corvalán – Franco Bellocq, Maximiliano Calzada – Leonardo Rolón, Lucas Wilchez (62′, Juan Brunetta), Juan Manuel Imbert – Juan Sánchez Sotelo (54′, Joaquín Boghossian)
Ciekawie będzie, jeżeli „El Viaducto” ostatecznie spadną do Primera B Nacional, a następnie od lipca będą reprezentowali kraj tanga w pucharach jako drugoligowiec. Byłby to pierwszy taki przypadek w dziejach argentyńskiego futbolu.
*****************************************************************************
FC Caracas [VEN] vs Cerro Porteño [PAR] 1:2 (0:0)
Gole – 1:0 Rubert Quijada (49′), 1:1 Nelson Haedo Valdez (66′ – pen.), 1:2 Julio Villalba (84′)
Pierwszy mecz – 1:1, awans Cerro Porteño
W przeciwieństwie do brazylijskich Cruzeiro czy São Paulo FC najpopularniejszy klub Paragwaju wyszedł cało z męczarni przeciwko dużo niżej notowanemu oponentowi. „Azulgrana” chociaż na wstępie drugiej odsłony sensacyjnie utraciła gola po celnej główce Ruberta Quijady i musiała gonić rezultat, to ostatecznie dokonała virady.
Rzutem karnym wyrównał eks-reprezentant kadry ” Guaraní „ – weteran Nelson Naedo Valdez. Natomiast krótko przed epilogiem, w 84 minucie boju rezerwowy Julio Villalba strzelił głową na piątym metrze dzięki centrze Omara Alderete i zapobiegł serii jedenastek, nieco szybciej dając awans Cerro Porteño.
*****************************************************************************
Danubio [URU] vs Sport Recife [BRA] 3:0 (2:0), rzuty karne – 2:4
Gole – Jonathan Dos Santos (15′), Lucas Olaza (23′ – pen., 56′ – pen.)
Pierwszy mecz – 0:3, awans Sport Recife
Dla odmiany futboliści Sportu Recife musieli przetestować swoje nerwy podczas konkursu rzutów karnych, albowiem roztrwonili trzybramkową zaliczkę wywalczoną miesiąc temu u siebie. Danubio głównie dzięki jedenastkom Lucasa Olazy odrobił ten znaczny deficyt bramkowy.
Podczas jedenastek szalał jednak brazylijski goalkeeper Magrão, zatem średniak Brasileirão jakoś przecisnął się do następnej rundy zmagań. Olaza włącznie z serią wapien strzelił tutaj aż trzy rzuty karne.
Spośród sześciu brazylijskich drużyn uczestniczących w premierowej rundzie eliminacyjnej Sudamericany awansowały cztery. Niemniej chyba tylko Corinthians można realnie brać pod uwagę wśród faworytów do końcowego tryumfu. Natomiast u argentyńskich drużyn jeszcze ciężko ocenić. Zobaczymy, jak pod koniec miesiąca spiszą się Independiente oraz Racing, czyli kluby z Avellanedy.