Odnowa San Lorenzo, popisy Colónu i Temperley

Sześć sobotnich meczów 22. kolejki Primera División de Argentina 2016/2017 wywołało przetasowania w ligowej stawce. Newell’s Old Boys punktami doścignął liderującą Boca Juniors, obudził się nareszcie zespół San Lorenzo de Almagro, ale największą furorę minionej nocy zrobiły Colón de Santa Fe oraz …. figurujący dotychczas w strefie spadkowej Temperley! Relacja:

Gimnasia La Plata vs San Lorenzo de Almagro 0:1 (0:0)

Gol – Juan Mercier (71′)

Ubiegłotygodniowa sensacyjna wpadka San Lorenzo u siebie przeciwko walczącemu o życie Temperley uszczypnęła spoczywających w letargu zawodników „Cuervos”. Ligową niemoc przełamali z Gimnasią, która ostatnimi czasy jest męczącym oponentem dla papieskich ulubieńców, np. w listopadzie ubiegłego roku wyeliminowali San Lorenzo w ćwierćfinale Pucharu Argentyny po rzutach karnych.

Urugwajski trener Diego Aguirre wstrząsnął nimi w porę! Najpierw udało się w połowie tygodnia uciec spod topora podczas czwartej kolejki grupowej Copa Libertadores, gdzie rzutem na taśmę ograli 2:1 chilijski Universidad Católica, wracając do wyścigu o awans. Wówczas bohaterem okazał się 18-letni młodzian Nahuel Barrios, który debiutował w drużynie seniorów.

Teraz dla odmiany decydujące słowo należało do weterana – Juana Merciera. 37-letni „Pichi” strzelił jednego gola batalii przeciwko GELP, zapewniając cenny tryumf na stadionie El Bosque w La Placie.

Generalnie klub papieża Franciszka awizował tutaj do boju wiekowych zawodników – wspomnianego Juana Merciera, Leandro Romagnoliego tudzież Fabricio Colocciniego. Do zespołu po dłuższych przerwach spowodowanych powikłaniami zdrowotnymi oraz słabszą formą wrócili Tino Costa i Mathías Corujo Díaz.

Właśnie Tino Costa mógł otworzyć wynik tuż przed przerwą. 42 minuta – były zawodnik europejskich klubów (Valencia, Spartak Moskwa, Genoa CFC czy Fiorentina) przymierzył z rzutu wolnego, lecz goalkeeper Alexis Martín Arias bohatersko obronił jego strzał.

Tuż przed kwadransem odpoczynku stoper Marcos Senesi dotknął futbolówki ręką we własnym polu karnym, lecz sędzia nie zauważył tego (podczas bieżącej kolejki mieliśmy dużo przeoczonych zagrań ręką w szesnastce).

W 71 minucie konfrontacji CASLA uzyskał upragnionego gola. „Pichi” Mercier w centralnej części boiska wymienił podanie z Gonzalo Bergessio, otrzymał od niego asystę piętką i wykorzystując lukę między obrońcami wybiegł sam na sam z Ariasem, którego na obszarze szesnastki pokonał strzałem w długi róg.

U epilogu Gimnasię przed utratą drugiego gola uchronił Arias, który obronił uderzenie Bergessio zza szesnastego metra, a także zatrzymał próbę Rubéna Botty na uboczu pola karnego. Nicolás Navarro, który nagle wskoczył między słupki „Cuervos” nie miał wiele roboty, choć raz odruchowo sparował uderzenie z krańca szesnastki.

San Lorenzo de Almagro powoli wraca do szczytowych rejonów klasyfikacji. Na dzień dzisiejszy są piąci, zdobywszy 40 oczek. Czwarci Estudiantes La Plata wyprzedzają ich lepszą różnicą bramek.

Ligę jednakże „Azulgrana” traktuje póty co drugoplanowo, bowiem nocą z środy na czwartek czeka batalia o chwałę na arenie Pucharu Wyzwolicieli. Wyjazdowa konfrontacja przeciwko brazylijskiemu Atlético Paranaense, którą należy wygrać chcąc zachować większe szanse awansu do 1/8 finału elitarnego turnieju.

*****************************************************************************

Huracán vs Newell’s Old Boys 0:1 (0:0)

Gol – Ignacio Scocco (74′)

Trzy punkty wywożą Newell’s Old Boys z trudnego wyjazdu na stołeczny Parque Patricios. Mimo przewagi gospodarzy (odznaczającej się tragiczną indolencją podczas ofensywy) komplet punktów zawędrował z ekipą „La Lepra” do Rosario.

W pierwszej odsłonie mieliśmy głośny incydent – sędzia Héctor Paletta nie podyktował Huracánowi ewidentnego rzutu karnego po sfaulowaniu Alejandro Romero Gamarry w obrębie szesnastki. Zawodnicy „El Globo” nie wybaczyli rozjemcy błędnej decyzji. Protestowali mu tak dokuczliwie, że mecz przerwano na niecałe pięć minut, a Paletta musiał chronić się pod tarczami służb porządkowych.

Minęło nieco czasu, nim sytuacja się uspokoiła. A przypomnę, że niemal równo rok temu Huracán też został brutalnie skrzywdzony przez arbitra, lecz w Copa Libertadores. Wówczas wenezuelski sędzia José Argote w rewanżowym starciu 1/8 finału swoimi kontrowersyjnymi decyzjami wypaczył awans kolumbijskiego Atlético Nacional kosztem „El Globo”.

Jedyny gol padł w 74 minucie zawodów. Futbolówkę do bramki jako jedyny tutaj zaadresował Ignacio Scocco. „Nacho” przełamał długą indolencję strzelecką i skompletował okrągłą liczbę dziesięciu trafień w bieżącym sezonie.

Ze zdobyciem trafienia pomógł mu rykoszet od obrońcy rywali po niskim strzale w długi róg zza szesnastego metra. Świetnie prezentujący się ostatnio goalkeeper Marcos Díaz nie sięgnął piłki.

NOB zrównali się punktami z liderem! Skompletowali obecnie identyczną liczbę punktów (45), co Boca Juniors i tylko gorszym bilansem bramkowym ustępują „Xeneizes”, którzy jutro ugoszczą drżący o pierwszoligowy byt Arsenal de Sarandí.

*****************************************************************************

Sarmiento de Junín vs Colón 0:4 (0:2)

Gole – Diego Vera (23′), Facundo Pereyra (26′), Ismael Blanco (84′, 89′)

Któż oczekiwał takiej passy Colónu? Siódme konsekutywne zwycięstwo teoretycznie przeciętnych „Sabaleros”! Nota bene tę cudowną serię ciągną od marcowych zwycięskich derbów Santa Fe! Dzięki kanonadzie w Junín nad spadkowym Sarmiento drużyna Eduardo Domíngueza wskoczyła na najniższy stopień ligowego podium!

Mamy jednocześnie odpowiedź, kto jest największym wygranym ostatniego argentyńskiego mercado – to właśnie Colón. Podczas okienka transferowego sprowadzili dwóch istotnych zawodników – Facundo Pereyrę i Diego Verę, a oni teraz wiodą ekipę ze stadionu o dźwięcznej nazwie Cementario de los Elefantes do ścisłej czołówki tabeli.

U samego wstępu Colón zaliczył słupek po rozegraniu rzutu wolnego, ale ostatecznie mimo wszystko prędko udowodnili swoją wyższość. W 23 minucie Vera otworzył wynik. Urugwajski snajper celnie huknął z dystansu, pokonując wiekowego Julio Chiariniego. To już siódmy gol ciemnoskórego napastnika podczas tej kampanii – cztery strzelił dla Colónu, trzy w pierwszej połowie roku dla Independiente.

Cztery minuty później zaliczkę „Santafesinos” podwoił Facundo Pereyra dobijając do pustej siatki centrę od Nicolása Leguizamóna, który wcześniej otrzymawszy dogranie od Very wyprowadził genialny atak lewą flanką, wykiwawszy obrońcę.

Dzieła zniszczenia dopełnił weteran Ismael Blanco. Długowłosy łowca goli wszedł z ławki rezerwowych krótko po zmianie stron i u samego epilogu boju dwoma trafieniami uświetnił efektowną victorię. W 84 minucie dobił do niemal pustej siatki odbite od poprzeczki uderzenie ze skraju pola karnego Adriána Bastii, a tuż przed upływem regulaminowego czasu jeszcze raz obnażył mizerną obronę Sarmiento, wieńcząc akcję po asyście właśnie Bastii.

Colón okupuje aktualnie trzecią lokatę! Po tym weekendzie na pewno nie opuszczą miejsca na „pudle”, bowiem konkurencja straciła punkty, a River Plate odroczył swój mecz w Tucumánie ze względu napiętego harmonogramu w Copa Libertadores.

Natomiast Sarmiento tą porażką mentalnie chyba żegna się już z Primera División. Dla „La Verde” usytuowanych na peryferiach prowincji Buenos Aires 2,5 roku na szczeblu pierwszoligowym to i tak sporo.

*****************************************************************************

Tigre vs Banfield 0:1 (0:1)

Gol – Nicolás Bertolo (43′)

Drugie konsekutywne zwycięstwo Banfield, którzy złupili Coliseo de Victoria. Drużyna Julio Césara Falcioniego zwyciężyła skromnym 1:0 na wyjeździe Tigre, a powinna była odnieść tryumf nieco wyższym rozmiarem.

U wstępu fatalnie w polu bramkowym ataku nie zdołał wykończyć Darío Cvitanich, którego zatrzymał wracający po niemal półrocznej kuracji Javier García. Około 40 minuty goleador o chorwackich korzeniach natomiast zaliczył poprzeczkę głową zza piątego metra (wśród Tigre niecelną główkę zaliczył natomiast Diego Sosa po centrze z wolnego swego imiennika Moralesa).

Wiekowego snajpera wyręczył jednak Nicolás Bertolo. Eks-Boca oraz jednocześnie eks-River pod koniec pierwszej części otrzymał dogranie Mauricio Sperdutiego, z jakim nie poradzili sobie obrońcy Tigre, po czym uderzeniem zza piątego metra założył siatkę oponentowi między nogami i futbolówka wleciała do siatki bramkowej.

Podczas drugiej odsłony rzutu karnego nie wykorzystał Brian Sarmiento. Tydzień temu pokonał z jedenastu metrów goalkeepera Quilmes, ale teraz jego „panenka” tylko obiła poprzeczkę bramki doświadczonego Javiera Garcii.

Następnie Sarmiento chyba zapomniał o przepisach – kiedy futbolówka odbita od słupka lub poprzeczki po strzale z rzutu karnego nie została tknięta przez kogokolwiek, wtedy egzekutor jedenastki nie może dobijać. Dziesiąty numer na koszulce Banfield niestety dobił głową do bramki, więc gol nie został uznany. Inny nadbiegający futbolista gości, Mauricio Sperduti miał uzasadnione pretensji do kolegi, że nie zostawił mu możliwości zwieńczenia akcji.

Tigre nie odpuszczało, lecz Jorge Broun właściwie robinsonadą musiał popisać się tylko przy dalekosiężnym uderzeniu stopera Érika Godoy’a. Summa summarum „El Taladro” zainkasowali trzy oczka na Coliseo de Victoria. Dzięki tryumfowi wskoczyli są óśmi w tabeli, zgromadziwszy 39 punktów. Zbliżają się ku czołówce.

Czwarta konsekutywna porażka „El Matador”. Od czasu tej wiekopomnej domowej virady 4:3 zafundowanej w końcówce boju z San Lorenzo podopieczni Facundo Savy rażąco dołują. Efekt nowej miotły ów szkoleniowca okazał się tylko chwilowy….

*****************************************************************************

Temperley vs Racing Club 3:0 (2:0)

Gole – Mauro Guevgeozián (2′, 85′), Leonardo Di Lorenzo (43′)

Niewiarygodny renesans formy Temperley! Wydawało się, że ten zaściankowy klub jest jedną nogą w Primera B Nacional, aczkolwiek Gustavo Álvarez nagle zdołał zmotywować swych podopiecznych, którzy drugi tydzień pod rząd rzucili na kolana stołecznego giganta i wydostali się ze strefy spadkowej! Ostatnio skonsternowali na wyjeździe San Lorenzo, teraz całkowita demolka Racingu Club, jaki zwyciężył poprzednie pięć ligowych meczów.

Dwusetny mecz obrońcy Gastóna Aguirre dla Temperley. Lepszego jubileuszu nie mógł sobie wyobrazić! Niecałe półtorej minuty gry minęło, gdy kandydat do spadku otworzył rezultat. Marcos Figueroa dośrodkował w okolicę piątego metra, gdzie Mauro Guevgeozián (chociaż został złapany na minimalnym spalonym) celną główką trafił do siatki.

Urugwajsko-ormiański atakujący, który nim zasilił kopciuszka Primera División występował dla kolumbijskiej Atlético Bucaramanga świetnie odnalazł się w nowym otoczeniu. Choć w karierze zwiedził dużo klubów, „El Gasolero” są jego pierwszym argentyńskim w CV.

Racing skonstruował multum okazji do wyrównania, ale szczególnie Gustavo Bou tego wieczora męczyła nieskuteczność. Nie powiodło się również Ivánowi Pilludowi oraz Diego Gonzálezowi.

Najbardziej doświadczonym zawodnikiem drużyny ze stadionu im. Alfredo Berangera jest Leonardo Di Lorenzo – pomocnik, który tydzień wstecz zapewnił tryumf nad San Lorenzo dzięki kuriozalnie wpuszczonej bramce przez goalkeepera Sebastiána Torrico. Tuż przed przerwą 35-letni zawodnik po szybkim rozegraniu rzutu wolnego huknął bezlitośnie na około 30 metrze, totalnie zaskakując Agustína Orióna. Cudne golazo!

Wśród Racingu blisko kontaktowego gola znalazł się Gustavo Bou. Utorował sobie drogę podczas ataku lewą flanką, ale jego mierzone uderzenie z ubocza pola karnego po rękawicach Matíasa Ibáñeza ostukało jedynie poprzeczkę. Warto odnotować, iż w 77 minucie legendarny Lisandro López wszedł na zmianę – wrócił do łask po dwumiesięcznym leczeniu kontuzji!

Potencjał ofensywny „La Academii” zgasił chyba brak utalentowanego Lisandro Martíneza, który nabawił się komplikacji zdrowotnych w minionym tygodniu podczas …. krótkiego zgrupowania argentyńskiej kadry U-20.

W 85 minucie Guevgeozián dorzucił drugą cegiełkę do najwspanialszego od dekad tryumfu drużyny Temperley. Skutecznie dobił ze skraju pola karnego futbolówkę, która odskoczyła od słupka po pierwotnym uderzeniu Lucasa Mancinelliego. Ciekawe czy ma szansę powrotu do reprezentacji Armenii przy obecnej dobrej formie prezentowanej na zapleczu argentyńskiej ekstraklasy?

Temperley coraz bliżej utrzymania. W tabeli spadkowej opuścili lokaty poniżej czerwonej kreski, a wśród ligowej klasyfikacji wskoczyli na przyzwoitą siedemnastą lokatę ze zdobytymi 27 punktami.

Natomiast błękitna część Avellanedy przerwała radującą serię zwycięstw, zakończoną na pięciu. Racing nie stanowi zagrożenia dla liderującej Boca Juniors i o mistrzostwie raczej może definitywnie zapomnieć, choć nowy/stary trener Diego Cocca obiecywał kibicom powrót na szczyt.

*****************************************************************************

Unión vs Patronato 0:0

Bezbramkowy remis między dwoma średniakami. Obie te ekipy ostatnimi czasy wpadki przeplatają remisami. Nie dziwi takie rozstrzygnięcie na stadionie 15. kwietnia, chociaż Unión może ubolewać nad niewykorzystaną przewagą.

Już w 13 minucie lokalna drużyna mogła objąć prowadzenie rzutowi karnemu. Aczkolwiek weteran bramki Sebastián Bertoli obronił wapno autorstwa Emanuela Brítez, a próbie dobitki zapobiegł Walter Andrade (który popchnięciem oponenta w szesnastce tego karnego sprokurował) i wybił futbolówkę na korner.

Pod koniec również delegaci z Międzyrzecza natarli, m.in. Nereo Fernández musiał interweniować przy ofiarnym strzale Mathíasa Quirogi obstawionego przez defensora. Żadnego gola ostatecznie nie uświadczyliśmy. Obie ekipy nadal figurują w centralnych rejonach tabeli – Unión jest czternasty, a Patronato dziewiętnaste.

Comments are closed.