Sobotni maraton meczów 21. kolejki Primera División de Argentina dostarczył mnóstwa emocji. Największy hit na El Cilindro między tamtejszym Racingiem Club, a Atlético de Tucumán zakończył się ekscytującym wynikiem 4:3. Jednak pozostałe pięć starć również nie rozczarowało. Podsumowanie:
Aldosivi vs Newell’s Old Boys 0:3 (0:0)
Gole – Mauro Formica (47′), Maxi Rodríguez (82′), Víctor Figueroa (90+3′ – pen.)
Wiceliderzy tabeli zgładzili w Mar del Placie lokalne Aldosivi. Do przerwy nudy i brak trafień, aczkolwiek błyskawicznie po zmianie stron Newell’s Old Boys użądlili. W 47 minucie akcja rozpoczęta środkiem pola, którą pociągnął Ignacio Scocco. „Nacho” z ubocza wyłożył futbolówkę na kraniec pola karnego, gdzie Mauro Formica bezpośrednim uderzeniem od słupka po rękawicach goalkeepera otworzył wynik.
Znacznie niżej klasyfikowani gospodarze bezefektywnie próbowali wyrównać. Ich kapitan Jonathan Galván pokusił się o ekstremalny strzał z połowy boiska, ale chybił minimalnie nad poprzeczką bramki Luciano Pocrnjicia.
NOB także zmarnowali ciekawą okazję do podwyższenia, gdy Scocco nie trafił odpowiednio w piłkę po dograniu Formiki stanąwszy przed pustą siatką i kuriozalnie chybił obok słupka.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Finisz zdecydowanie należał do „La Lepry”. W 82 minucie Maxi Rodríguez odpowiednio wykończył atak zainicjowany od własnej połowy, który „Fiera” rozkręcił na lewej flance. Ponieważ Scocco nie umiał sam strzelić, to przynajmniej zanotował dwie asysty. Jego podanie umożliwiło atak sam na sam kapitanowi – Maxi wyminął Pablo Campodónico i wycelował do pustej siatki z ubocza pola bramkowego.
Natomiast tuż przed końcowym gwizdkiem „Trędowaci” otrzymali rzut karny za faul Galvána na Jacobo Mansilli. Do egzekucji wapna podszedł zmiennik Víctor Figueroa i uderzeniem pod poprzeczkę wbił gwóźdź do trumny.
Chociaż Newell’s Old Boys teoretycznie wydają się zbyt słabą ekipą na mistrzowskie aspiracje, to idą wbrew oczekiwaniom ekspertów. Klub z Rosario zbliżył się na odległość dwóch punktów do lidera Boca Juniors i chce przynajmniej zapewnić sobie awans do przyszłorocznej Copa Libertadores. Mało znany Diego Osella okazał się najlepszym trenerem NOB od złotych dla tej ekipy czasów Gerardo Martino.
*****************************************************************************
Racing Club vs Atlético de Tucumán 4:3 (2:1)
Gole – 1:0 Diego González (14′), 1:1 i 4:3 Luis Rodríguez (21′ – pen., 77′), 2:1 Miguel Barbieri (39′), 2:2 Leandro González (50′), 3:2 Gustavo Bou (54′), 4:2 Marco Torsiglieri (64′)
Thriller na El Cilindro! Grad goli i heroicznie zwycięstwo Racingu Club nad szykującym się do wtorkowego boju Copa Libertadores zespołem Atlético de Tucumán. Przyjezdni mimo perspektywy boju o życie za trzy dni w elitarnym turnieju przeciwko boliwijskiemu Jorge Wilstermann wysłali do Avellanedy najsilniejszy skład.
„El Decano” mimo napiętego terminarza dzielni stawiali czoła faworyzowanym gospodarzom. Jednak to Racing rozdawał karty. Już w 14 minucie dośrodkowanie Gustavo Bou z okolicy narożnika murawy genialnie zwieńczył rozgrywający Diego González, który bezpośrednim uderzeniem półnożycami na około szesnastym metrze wpakował futbolówkę do siatki.
Cztery minuty później Tucumán mógł wyrównać, ale wrzutka Leonela Di Plácido zza linii bocznej pola bramkowego minęła kogokolwiek i futbolówka wyleciała poza boisko. Niemniej w 21 minucie przyjezdni dopięli swego. Rzut karny podyktowany za faul Ivána Pilluda na nacierającym Leandro Gonzálezie w obrębie szesnastki. Wapno delikatnym uderzeniem przy słupku efektownie strzeliła legenda drużyny gości – Luis „Pulga” Rodríguez.
Przez dłuższy czas panowała tutaj wymiana ognia. W 39 minucie Racing odzyskał prowadzenie, kiedy obrońca Miguel Barbieri zdobył pierwszego gola w barwach „La Academii” – otrzymał dośrodkowanie z kornera od Marcosa Acuñy i celną główką pokonał kapitana delegatów Cristiana Lucchettiego. Tuż przed przerwą Barbieri znów uderzył głową, lecz w tym przypadku nieco chybił.
Aczkolwiek tuż po zmianie stron Tucumán ponownie wyrównał. Doświadczony Leandro González ugodził swój były klub. Skrzydłowy, który niegdyś występował choćby dla Estudiantes La Plata niskim uderzeniem z dystansu zaskoczył Agustína Orióna i przywrócił tutaj wynik remisowy. Gonzálezowie w obu zespołach wpisali się do listy strzelców.
Miejscowi jednakże błyskawicznie odzyskali zaliczkę. W 54 minucie notujący ostatnimi czasy okres świetnej formy młody Lautaro Martínez ofiarnie wyłuskał rywalowi futbolówkę przed polem karnym, po czym obsłużył dograniem Diego Gonzáleza. „Pulpo” dostarczył, jak na tacy futbolówkę Gustavo Bou.
Ten za pierwszym razem będąc sam na sam został zahamowany przez Lucchettiego, wybijającego mocny strzał przed siebie. Acz Diego González drugi raz asystował Bou’owi, któremu w ramach dobitki zostało wycelować do pustej siatki. Dla snajpera Racingu to dziesiąty gol podczas bieżącego sezonu – dołączył do batalii o koronę króla strzelców.
Około 65 minuty ekipa z Avellanedy objęła dwubramkowe prowadzenie – Marcos Acuña kolejny raz zaliczył asystę, dośrodkowując z narożnika boiska. Dzięki tej centrze futbolówkę głową do bramki skierował drugi środkowy obrońca gospodarzy, czyli Marco Torsiglieri. On również zanotował swego pierwszego gola dla „La Academii”.
Sam Acuña mógł zanotować piąte trafienie dla Racingu, aczkolwiek próbę lobu świeżo upieczonego reprezentanta Argentyny na uboczu szesnastki wychwycił Lucchetti.
Tucumán nie załamał się dwubramkowym deficytem bramkowym. Zespół Pablo Lavalléna ruszył do gonienia wyniku. W 80 minucie prawy defensor Leonel Di Plácido genialnie zwiódł oponenta, zakładając mu siatkę między nogami. Później zza boku pola karnego wrzucił w jego centrum, gdzie ikona „El Decano” – Luis Rodríguez celną główką zmniejszył rozmiar porażki gości i drugi raz tego dnia, a zarazem trzeci raz w całej kampanii skierował futbolówkę do celu.
Debiutant w tegorocznej Copa Libertadores walczył do samego końca. Chwilę później Guillermo Acosta mógł zmienić rezultat batalii na 4:4, aczkolwiek jego mierzone uderzenie zza szesnastego metra otarło słupek, a następnie futbolówka wyleciała poza boisko.
Tuż przed końcowym gwizdkiem, w doliczonym czasie rezerwowy Pablo Cuadra powinien był natomiast uświetnić wygraną miejscowych – niestety podczas kontry wyminąwszy bramkarza Lucchettiego i mając przed sobą dwóch obrońców strzegących dostępu do bramki fatalnie skiksował nad poprzeczką.
Summa summarum Racing Club odniósł swoje piąte konsekutywne zwycięstwo. Drugi raz w ciągu kilku dni zwyciężyli przed trybunami swojego El Cilindro zdobywszy cztery bramki. W środę rozbili 4:1 Tigre dokańczając przerwany pierwotnie przez rzęsistą ulewę mecz 19. kolejki, teraz są górą w dreszczowcu przeciwko Tucumánowi.
Dzięki tak fantastycznej passie zwycięstw team szkolony przez Diego Coccę awansował teraz na najniższy stopień ligowego podium. Natomiast Atlético de Tucumán jest w centralnych strefach klasyfikacji ligowej, ale obecnie priorytetem dla „El Decano” jest Copa Libertadores – wtorkowy domowy bój przeciwko Jorge Wilstermann jest dla nich ostatnią nadzieją, by nie odpaść już na etapie grupowym.
*****************************************************************************
Banfield vs Quilmes 2:0 (1:0)
Gole – Brian Sarmiento (31′ – pen.), Darío Cvitanich (86′)
Ostatnimi czasy Banfield przeplata zwycięstwa porażkami, co raczej nie ułatwi temu klubowi walki o kwalifikację do Copa Libertadores 2018. „El Taladro” jednak zdołali ograć 2:0 u siebie mizerny Quilmes, który przegrał wszystkie dotychczasowe mecze ligowe w bieżącym roku. Rywal sam ułatwił zadanie drużynie Julio Césara Falcioniego, bowiem kończył zawody mając dwóch zawodników mniej.
Początkowo niecelne strzały głowami zaliczyli Mauricio Sperduti oraz Jorge Rodríguez, ale w 31 minucie drużyna z południowego Buenos Aires otworzyła wynik, dzięki rzutowi karnemu wykorzystanemu przez Briana Sarmiento. Tuż przed przerwą natomiast przegrywający „Cerveceros” osłabili się, gdyż ich pomocnik Gabriel Ramírez ujrzał czerwoną kartkę za brutalny faul.
Tuż po przerwie César Rigamonti uchronił gości przed drugim ciosem – zatrzymał atak Sperdutiego, a następnie zażegnał niebezpieczeństwo wybiegnięciem z bramki i odkopaniem futbolówki w centrum boiska.
Zdeterminowany Quilmes jednakże również wywalczył rzut karny po godzinie konfrontacji. Tego nie wykorzystał jednak najskuteczniejszy futbolista gości Federico Andrada. Wiekowy Hilario Navarro bohatersko sparował wapno autorstwa wychowanka River Plate, po czym Renato Civelli wybił futbolówkę na korner.
Krótko przed upływem 70 minuty zawodów na boisku rozgorzała awantura. W jej efekcie drugi zawodnik outsidera, a mianowicie Matías Escobar także wcześniej został odesłany do szatni przez arbitra. Podwójnie osłabieni Quilmes mogli już tylko honorowo polec.
Banfield mimo wielu okazji do trafienia strzelił tylko raz u epilogu meczu. 78 minuta – karygodnie na piątym metrze za wysoko przestrzelił Sarmiento, ale w 86 minucie Mauricio Sperduti wybiegł sam na sam z goalkeeperem Césarem Rigamontim. Chcąc przelobować go ostemplował poprzeczkę, ale dobitką z najbliższej odległości całość zwieńczył Darío Cvitanich. Wiekowy napastnik o chorwackich korzeniach czwarty raz zarejestrował swoje nazwisko na liście strzelców po powrocie do domu.
Zespół ze stadionu im. Florencio Soli okupuje teraz ósmą lokatę wśród ligowego zestawienia, uciuławszy 36 punktów. Dla odmiany Quilmes, gdzie schedę trenerską przejął Cristian Díaz przegrał siódmy raz z rzędu i jeśli Olimpo w poniedziałek ogra Patronato, to „Browarnicy” mogą osiąść wśród strefy spadkowej.
*****************************************************************************
Defensa y Justicia vs Lanús 1:0 (0:0)
Gol – Agustín Bouzat (81′)
Do bojów Copa Libertadores oszczędza się także Lanús, który osiąga tam dużo lepsze wyniki, aniżeli debiutujący Tucumán. Obecni mistrzowie Argentyny są teraz niestety okaleczeni plagą kontuzji i dlatego na boje ligowe wystawiają półrezerwowy skład. Zmiennicy drużyny obrońców tytułu nie podołali we Florencio Varela, dzielnicy wschodniego Buenos Aires – ulegli tam 0:1 lokalnej Defensa y Justicia.
Podczas premierowej odsłony cios eks-klubowi mógł zadać rezerwowy napastnik delegatów – Ciro Rius. Niestety, znalazłszy się naprzeciwko Gabriela Ariasa na terenie bocznej strefy pola karnego źle wycelował w futbolówkę, która nieznacznie minęła i bramkarza i bramkę.
U wstępu drugiej odsłony przed dobrą okazję stanął Tomás Pochettino. Wychowanek Boca Juniors ominął bramkarza, znalazł się przed niemal pustą siatką, aczkolwiek jego uderzenie lecące tuż celu tuż sprzed linii bramkowej jakoś wybił defensor. Następnie Pochettino minimalnie chybił nad poprzeczką zza pola karnego.
„Sokoły” zdobyły zwycięskiego gola w 81 minucie, kiedy inny wychowanek Boca – Agustín Bouzat otrzymał świetne dogranie od Leonela Mirandy i wybiegł jeden na jednego z goalkeeperem Estebanem Andradą, nie marnując takiej gratki.
W końcowych sekundach gościom należał się rzut karny za faul Eliasa Gómeza …. na szarżującym prawoskrzydłowym José Luisie Gómezie w szesnastce, lecz gwizdek arbitra milczał.
Druga kolejna victoria pozwoliła DyJ wkomponować się równo w środek tabeli. „El Halcón” zdobyli 27 punktów. Tracą trzy oczka do trzynastego Lanús.
Ubiegłoroczny mistrz Argentyny podczas nadchodzącego tygodnia może wysoce przybliżyć się ku fazie play-off Copa Libertadores, jeżeli złupi wenezuelską Zulię na dalekim wyjeździe. Przypomnę, iż w miniony wtorek podopieczni Jorge Almiróna zdeklasowali nowicjusza 5:0 przed własnymi trybunami.
*****************************************************************************
Vélez Sarsfield vs Unión de Santa Fe 2:1 (1:1)
Gole – 1:0 Mariano Pavone (13′), 1:1 Franco Soldano (34′), 2:1 Matías Vargas (90+2′)
Drugą victorię pod rząd odniósł również przeciętny obecnie Vélez Sarsfield. Przed widownią swego El Fortín de Liniers pokonali 2:1 nieco wyżej sklasyfikowany Unión de Santa Fe.
Już w 13 minucie zaliczkę gospodarzom dał weteran Mariano Pavone. „El Tanque” przejął dośrodkowanie z kornera, po czym wycelował w długi róg zza pola bramkowego. Delegacji wyrównanie zapewnił Franco Soldano, umykając kryjącemu go obrońcy i przed piątym metrem wykorzystując asystę od Lucasa Gamby.
Druga część boju należała jednak zdecydowanie do Vélezu. U jej wstępu Nereo Fernández musiał bronić niebezpieczne uderzenie Diego Zabali zza linii bocznej pola bramkowego, natomiast Mariano Pavone chybił nad poprzeczką z centrum szesnastki.
W 80 minucie doświadczony Juan Manuel Martínez zmarnował rzut karny, lecz podczas doliczonego czasu ekipa Omara De Felippe dopięła swego. Młody zmiennik Matías Vargas strzałem zza pola bramkowego udanie wykończył chaotyczny atak po asyście właśnie od „Burrito” Martíneza, zapewniając dziesięciokrotnemu mistrzowi kraju srebra komplet punktów.
To drugi oficjalny gol 19-letniego Vargasa w zawodowej karierze. Vélez dzięki wygranej uzyskanej u epilogu zawodów wskoczył na osiemnastą lokatę, uciuławszy do chwili obecnej 25 punktów.
Unión sytuuje się tylko o dwa oczka lepiej, a zajmuje teraz szesnaste miejsce. Rezygnację z posady szkoleniowca „Tatengues” po tej wpadce złożył Juan Pablo Pumpido. Zastąpić go ma Jorge Burruchaga, jaki do końca ubiegłego roku opiekował się graczami Sarmiento de Junín.
*****************************************************************************
Rosario Central vs Gimnasia La Plata 2:1 (0:1)
Gole – 0:1 Brahian Alemán (2′), 1:1 Washington Camacho (82′), 2:1 Germán Herrera (86′)
Defensa y Justicia czy Vélez Sarsfield odniosły swoje drugie konsekutywne tryumfy. Nieco lepiej kreuje się passa Rosario Central, którzy radują się zwycięstwem trzeci mecz pod rząd. „Canallas” minionej nocy dokonali virady – bardzo szybko stracili gola, ale końcówkę zaliczyli tak piorunującą, że w niej odwrócili rezultat mimo konieczności radzenia sobie w osłabieniu!
Już po półtorej minuty konfrontacji to Gimnasia, która nie przegrała ostatnich ośmiu spotkań oficjalnych zainicjowała strzelanie. „Los Lobos” wykończyli kontratak – asysta ze skrzydła Nicolása Mazzoli, po jakiej nieuważnych defensorów uprzedził Brahian Alemán i zmyślną podcinką zaskoczył interweniującego Diego Rodrígueza.
Central wręcz całymi możliwymi siłami rzucili się do odrabiania strat. Około 35 minuty paragwajski stoper José Leguizamón obił słupek, uderzywszy głową po narożnym dośrodkowaniu. Natomiast krótko przed kwadransem odpoczynku Alexis Martín Arias musiał zapobiec, gdy Washington Camacho huknął w kierunku bramki z narożnika pola karnego.
56 minuta – czerwoną kartkę za dość szczeniackie przewinienie zarobił kapitan i jednocześnie snajper gospodarzy Marco Ruben. Wydawało się, że marzenia podopiecznych Paolo Montero o trzech punktach legły w gruzach.
Tymczasem osłabieni Rosario Central stłamsili team gości u kresu rywalizacji. W 82 minucie urugwajski skrzydłowy Washington Camacho zanotował swojego siódmego gola w tej kampanii, zacierając prowadzenie Gimnasii. Długa akcja, podczas której futbolówka zawędrowała z jednego boku pola karnego na drugi. Urus otrzymał podanie zza szesnastki od Damiána Musto, zwiódł obrońcę i uderzył z ubocza pola karnego, a piłka dzięki rykoszetowi od innego oponenta zmyliła Ariasa i zatrzepotała w siatce.
Cztery minuty później zabójczy kontratak Central – rezerwowy napastnik Germán Herrera wymienił podanie z Federico Carrizo, otrzymał dośrodkowanie od „Pachi’ego”, a następnie bezpośrednim strzałem wślizgiem zza piątego metra oznajmił viradę. Nieugięte ataki dały oczekiwany efekt!
Można rzec, jakoby „Canallas” gonili laplateńczyków w ligowej klasyfikacji. Aktualnie są jedenaści ze skompletowanymi 31 punktami. Do pokonanej pierwszy raz od dziewięciu oficjalnych starć GELP należy teraz dziewiąta lokata i stoją trzy oczka wyżej, niż Central. Obie ekipy powinny zakwalifikować się do przyszłorocznej edycji Copa Sudamericana.