Tucumán górą, River w wyścigu o tytuł?

Oprócz niespodziewanego remisu 1:1 między Boca Juniors, a Patronato niedzielnego dnia rozegrano jeszcze pięć spotkań 20. kolejki Primera División de Argentina. Atlético de Tucumán ośmieszył 1:0 przed własną publicznością San Lorenzo de Almagro, zapowiada się dołączenie udziału River Plate do walki o mistrzostwo. Relacja:

Godoy Cruz vs Banfield 3:1 (1:1)

Gole – 0:1 Darío Cvitanich (17′), 1:1 i 3:1 Javier Correa (41′, 86′ – pen.), 2:1 Fabricio Angileri (57′)

Virada oszczędzającego siły na Copa Libertadores zespołu Godoy Cruz przeciwko solidnemu podczas obecnej kampanii Banfield. „Winiarze” choć pierwsi gola stracili, ostatecznie pokonali 3:1 jedną z rewelacji sezonu. Gospodarze mimo perspektywy zbliżającego się kolejnego meczu fazy grupowej CL awizowali do boju najsilniejsze zestawienie i opłaciło się.

Lokalna drużyna otworzyć wynik mogła już w 10 sekundzie, kiedy po absurdalnej stracie piłki ze strony doświadczonego obrońcy gości Renato Civelliego jeden na jednego z goalkeeperem stanął Javier Correa. Niestety zaprzepaścił stuprocentową gratkę, chybiając obok słupka.

Starcie lepiej rozpoczął Banfield. U prologu Mauricio Sperduti kuriozalnie chybił zza piątego metra w akcji zainicjowanej wrzutem z autu Alexisa Soto, otrzymawszy dogranie głową od Martína Lucero.

W 17 minucie jednak akcję bramkową dalekim wykopem od własnej bramki zainicjował doświadczony Hilario Navarro. Obronił strzał Javiera Correi z ubocza swego pola karnego, a następnie mając futbolówkę w rękach poczekał nieco czasu i posłał długą lagę na połowę Godoy Cruz.

Dalekosiężnie dogranie oponenta zgarnął Darío Cvitanich, a następnie mierzonym uderzeniem zza szesnastego metra zaskoczył Rodrigo Rey’a.

Banfield powinien był zdobyć drugą bramkę w 34 minucie, kiedy centry na ubocze pola bramkowego Mauricio Sperdutiego nie zdołał spożytkować Emanuel Cecchini, karygodnie chybiając obok słupka z niezłej pozycji.

Niewykorzystane okazje zemściły się na delegatach z południowego Buenos Aires. Miejscowi wyrównali u epilogu pierwszej odsłony. Kontratak, fantastyczny pokaz gry zespołowej, akcja poprzedzona wieloma podaniami.

Luciano Abecasis dośrodkował prawym skrzydłem w pole bramkowe, gdzie niepełnym szczupakiem Javier Correa doprowadził do remisu.

Tuż po zmianie stron następną klarowną szansę zmarnował Banfield. Przed polem bramkowym Cvitanich został żywiołowo powstrzymany przez znajdującego się przed nim paragwajskiego obrońcę Diego Vierę. Interwencja na medal!

Z drugiej strony pytanie ile goli zdobyłby tego popołudnia Javier Correa, jeśli nie marnowałby większości swoich okazji. W 55 minucie atak sam na sam z Navarro umożliwiła mu centra od Gastóna Giméneza. Aczkolwiek weteran bramki fenomenalnie zatrzymał szarżę Javiera naciskanego przez defensora.

W 57 minucie „El Bodeguero” nareszcie odwrócili rezultat – Abecasis zaliczył drugą asystę, lecz tym razem dośrodkował z prawego skrzydła na dalszy bok szesnastki. Stamtąd Fabricio Angileri bezpośrednim uderzeniem przy słupku zdobył efektownego gola i Godoy Cruz wysunął się na prowadzenie.

Około kwadransa przed upływem regulaminowego czasu dalekosiężną torpedę przypuścił Gastón Giménez, ale Navarro jakoś odparł niespodziewane uderzenie. W 79 minucie natomiast Giménez bombowym kopniakiem poczęstował rywala, za co obejrzał bezpośrednio czerwoną kartkę.

„Winiarze” naprawdę nie szczędzą oponentów, obcy im termin fair play – na ostatnich pięć ligowych bojów, aż cztery kończyli osłabieni wykluczeniem jednego z ich futbolistów.

Mendoska ekipa mimo osłabienia dopięła swego. Trzy punkty przypieczętował Javier Correa, który podwoił swój dorobek bramkowy. U końca regulaminowego czasu obrońca gości Carlos Matheu ręką zablokował jego strzał w światło bramki, dzięki czemu też ujrzał czerwoną kartkę.

Sędzia oczywiście dał rzut karny miejscowym, a wapna nie zmarnował najskuteczniejszy zawodnik „Expreso del Tomba” (Correa zdobył już siedem goli w tejże kampanii).

Dzięki premierowemu od miesiąca ligowemu tryumfowi Godoy Cruz wkroczył równo w centrum tabeli. Drużyna Lucasa Bernardiego jest piętnasta ze zdobytymi 26 punktami. Czy w środku tygodnia tutaj, na Estadio Malvinas Argentinas ograją boliwijski Sport Boys Warnes i zbliżą się ku historycznemu awansowi do 1/8 finału Copa Libertadores?

Banfield natomiast okupuje ósmą lokatę, a skompletował 33 punkty. „El Taladro” ciężko o zajęcie miejsca honorowanego promocją do następnej edycji CL.

*****************************************************************************

Atlético de Tucumán vs San Lorenzo de Almagro 1:0 (0:0)

Gol – Fernando Zampedri (63′)

Cenny, pierwszy od przeszło miesiąca tryumf Atlético de Tucumán. „El Decano” nareszcie wykorzystali atut własnego stadionu i przed trybunami Estadio Monumental José Fierro ogołocili skromnym 1:0 będącego w kryzysie giganta – San Lorenzo de Almagro.

U samego wstępu, około 10 minuty batalii przestrzelił skrzydłowy miejscowych Leandro González, niepomyślnie celując w kierunku dalszego słupka z ubocza pola karnego. W 18 minucie zbyt wysoko z dalszej odległości wycelował Fabio Álvarez.

Straszna indolencja męczy w bieżącym roku Fernando Belluschiego, uchodzącego dziś za czołowego gwiazdora San Lorenzo. Rozgrywający w 2017 jeszcze ani razu nie wpisał się do listy strzelców w oficjalnych starciach. Krótko przed przerwą huknął on wolejem z dystansu, aczkolwiek Cristian Lucchetti heroicznie wybił na korner piekielnie mocne uderzenie.

W 59 minucie następna ofensywa Tucumánu. Do listy strzelców mógł wpisać się Leandro González – przejął dogranie od Fabio Álvareza, aczkolwiek jego niskie uderzenie zza linii bocznej pola bramkowego złapał Torrico. Dwie minuty później beznadziejnie chybił Fernando Zampedri, zza piątego metra przestrzeliwując po świetnym podaniu od Rodrigo Aliendro.

Ostatecznie bohaterem spotkania okazał się nie kto inny, jak właśnie snajper miejscowych Zampedri. To właśnie jeden z czołowych goleadorów tegorocznej edycji Copa Libertadores strzelił jedynego gola tej konfrontacji. W 63 minucie otrzymał dośrodkowanie z rzutu rożnego od Davida Barbony, a następnie celną główką zaskoczył wiekowego Sebastiána Torrico i skompletował okrągłe dziesięć goli w ligowej kampanii 2016/2017.

„Cuervos” mieli kilka szans, aby wyrównać. Centra Néstora Ortigozy z połowy boiska przed pole bramkowe, lecz Ezequiel Cerutti minimalnie spudłował chcąc na piątym metrze bezpośrednim lobem zaskoczyć Cristiana Lucchettiego. Pod koniec kapitan Tucumánu wychwycił na raty dalsze uderzenie innego Ezequiela – młodzieniaszka Ávili.

U samego epilogu gospodarze mogli podwyższyć, aczkolwiek rezerwowy Tomás Cuello otrzymawszy wrzutkę znalazł się naprzeciwko Torrico i tak fatalnie złożył się do uderzenia, że futbolówkę zatrzymał stojący obok defensor Marcos Angeleri. Brak doświadczenia, wyrobionego instynktu strzeleckiego zrobiły swoje….

Atlético de Tucumán okupuje aktualnie trzynaste miejsce wśród ligowej stawki, a uciułał 27 punktów. San Lorenzo jest piąte, zgromadziwszy dziesięć oczek więcej. Niedługo oba teamy staną do wojny o być, albo nie być w Copa Libertadores.

Na półmetku grupowych zmagań jedni i drudzy zajmują ostatnie miejsca ze zdobytym ledwie punkcikiem. Awans ciągle jest w zasięgu obu, ale muszą wyjątkowo zmobilizować się na pucharowe batalie.

*****************************************************************************

Quilmes vs Colón 0:1 (0:1)

Gol – Diego Vera (39′)

Quilmes jest póty co jedynym zespołem, który w Primera División przegrał wszystkie swoje tegoroczne mecze ligowe. Niemniej „Browarnicy” przechodzą obecnie stosunkowo trudny dla nich harmonogram. Wczoraj nie podołali na własnym terenie kandydatowi do miana czarnego konia sezonu.

Colón drugą kolejkę pod rząd wygrał 1:0 dzięki trafieniu swojego nowego urugwajskiego napastnika Diego Very. Ciemnoskóry snajper celnym szczupakiem zza piątego metra odnalazł drogę do siatki. Dośrodkowaniem obsłużył go Facundo Pereyra. Akcja dwóch najnowszych nabytków klubu z Santa Fe.

W 71 minucie Vera mógł (a nawet powinien) zadać drugi cios, lecz fatalnie chybił obok słupka bezpośrednim niskim strzałem przy klarownej akcji sam na sam z goalkeeperem Césarem Rigamontim.

Piąta konsekutywna wygrana Colónu. Coraz bardziej satysfakcjonująca jest pozycja „Sabaleros” w ligowym zestawieniu. Obecnie drużyna pod wodzą Eduardo Domíngueza figuruje na szóstym miejscu ze skompletowanymi 36 punktami.

Dla odmiany Quilmes wtapia mecz za meczem i jest coraz bliższy strefy spadkowej. Na płaszczyźnie klasyfikacji ligi też wyglądają coraz bladziej – 27. miejsce i tylko 19 punktów. Taka szeroka kadra, jaką „Cerveceros” dysponują mogłaby notować lepsze wyniki.

*****************************************************************************

Tigre vs River Plate 0:2 (0:0)

Gole – Sebastián Driussi (53′), Rodrigo Mora (79′)

River Plate odniósł piąte z rzędu zwycięstwo na arenie ligowej (siódme biorąc pod lupę wszystkich oficjalne rozgrywki) i niespodziewanie włącza się do walki o mistrzostwo. Po wyjazdowej victorii nad odżywającym pod okiem Facundo Savy zespołem Tigre znaleźli się tuż pod ligowym podium, a od liderującej Boca Juniors dzieli ich już tylko sześć punktów.

Pierwsze koty za płoty – Ariel Rojas pomylił się, celując w długi róg z boku szesnastki. Później Ignacio Fernández nie dał rady dobitką w polu bramkowym, futbolówkę zatrzymał Nelson Ibáñez.

Tigre również atakowało – u wstępu Diego Morales chybił na boku pola karnego, a później Augusto Batalla musiał sparować dalekosiężną próbę Alexisa Castro. Gospodarzom należał się rzut karny u kresu pierwszej połowy, lecz gwizdek arbitra milczał po przewinieniu Jonathana Maidany na weteranie ataku Carlosie Lunie.

Sędzia wyraźnie dopomógł River. Nie podyktował jedenastki za wspomniany incydent, zaś w drugiej odsłonie nie uznał dwóch prawidłowo zdobytych goli Diego Moralesa. Raz dopatrzył się dyskusyjnego faulu „Cachete” na obrońcy Jorge Moreirze, a przy drugim anulowanym trafieniu liniowy uniósł chorągiewkę mimo, iż nie było spalonego.

Moralesa doprawdy prześladowały złe moce tego dnia – przy stanie 0:2 spartolił jeszcze ciekawą akcję, gdyż jego uderzenie zatrzymali do spółki bramkarz i defensor.

Ze względu trafienia Darío Benedetto podczas toczonego chwilę wcześniej boju Boca Juniors z Patronato szczytowe miejsce wśród rankingu strzelców opuścił utalentowany Sebastián Driussi.

21-latek nie zamierzał jednak długo oglądać pleców łysego napastnika odwiecznych rywali – wykorzystując dziecinną stratę Martína Galmariniego należycie wykończył szarżę jeden na jednego i otworzył wynik w 53 minucie, dzięki czemu ponownie zrównał się z „Pipą” na czele strzeleckiego zestawienia.

Tryumf „Millonarios” przypieczętował Rodrigo Mora, w 79 minucie ustalając wynik na 2:0. Urugwajski wyga genialnym strzałem z dystansu zaskoczył Ibáñeza, rozwiewając jakiekolwiek wątpliwości.

Gromią u prologu fazy grupowej Copa Libertadores, wymiatają na ligowym podwórku. Gdyby River Plate nie zawalił kilku ligowych bojów w zeszłym roku, gdy zmierzali po krajowy puchar (i jednocześnie po bilety do CL 2017), to najpewniej teraz Marcelo Gallardo mógłby trzeźwo myśleć o mistrzostwie Argentyny.

Obecnie zajmują czwarte miejsce. Sześć oczek na tym etapie sezonu jest do nadrobienia, lecz nie zapominajmy, iż Boca ma tylko ligę na głowie, a River musi dzielić ją z Pucharem Wyzwolicieli, jaki zdecydowanie traktują priorytetowo.

*****************************************************************************

Unión de Santa Fe vs Defensa y Justicia 0:2 (0:1)

Gole – Andrés Ríos (33′ – pen.), Ignacio Rivero (83′)

Teoretycznie Unión u siebie jest nieco groźniejszy, jednak nie zrobiło to wrażenia na piłkarzach Defensa y Justicia. Ekipa „Sokołów” złupiła stadion 15. kwietnia w Santa Fe. To zwycięstwo pozwoliło DyJ przerwać serię bez wygranej, którą ucięto na trzech kolejnych bojach bez zwycięstwa (choć wcześniej też osiągnęli passę czterech konsekutywnych zwycięstw).

„El Halcón” objął prowadzenie w 33 minucie, kiedy Andrés Ríos wykorzystał rzut karny. Eks-napastnik Wisły Kraków stanął przed egzekucją wapna, wytrzymując próbę nerwów.

Unión zmarnował dwie ciekawsze akcje szukając wyrównującego gola. Tuż przed przerwą Franco Soldano nie umiał przechytrzyć bramkarza Gabriela Ariasa wieńcząc kontrę atakiem jeden na jednego. W 71 minucie Mauro Pittón nieznacznie skiksował nad poprzeczką po rzucie wolnym zza linii szesnastki.

Niewykorzystaną przewagę miejscowych spożytkowali goście. W 83 minucie DyJ dobiła „Tatengues” dzięki kontratakowi. Asystę wyłożył stoper Alexander Barboza, a sam na sam wybiegł Ignacio Rivero. Urugwajczyk w przeciwieństwie do Soldano nie zamierzał marnować setki, więc skrzętnie przypieczętował wygraną 2:0.

Uczestnicząca w trwającej Copa Sudamericana drużyna Defensa y Justicia jest siedemnasta. Brygada kierowana obecnie jest długowłosego Sebastiána Beccacece (byłego asystenta Jorge Sampaoliego) na koncie liczy sobie 24 punkty.

Zdławiony domową wpadką Unión stoi o trzy oczka wyżej, aczkolwiek poziomu lepszego wcale nie prezentuje. Jedynie są stabilniejsi mentalnie.

Comments are closed.