Pierwszy raz od 2002 roku, czyli od piętnastu lat na szczeblu Primera División rozegrano clásico de Córdoba. Forma Belgrano i Talleres w bieżącym sezonie to dwa przeciwległe bieguny. Derby rządzą się jednak swoimi prawami i wczorajszego popołudnia na stadionie im. Mario Kempesa mieliśmy remis 1:1. Podsumowanie tego i innych czterech sobotnich meczów:
Ta batalia o schedę w mieście okazała się nadzwyczaj wyrównana i remis jest zasłużonym końcowym rozstrzygnięciem. Do przerwy bezbramkowo, a okazji podbramkowych nie nadarzyło się zbyt wiele. Przez długi czas jedyne groźniejsze strzały, jakie musieli odeprzeć bramkarze szły z dalszych odległości. Żaden z dwójki goalkeeperów – Lucas Acosta, ani Guido Herrera nie dali się jednak zaskoczyć w ten sposób.
Mieliśmy również traumatyczny moment, gdy napastnik gości Sebastián Palacios walcząc o piłkę otrzymał bolesny cios w zęby od Juana Quirogi i przerażająco krwawił z ust, plując nawet krwią. Schodząc z boiska u epilogu zawodów trzymał się za okolice jamy ustnej. Oby jego uzębienie nie ucierpiało przy tym kuksańcu…
To jednak nic w porównaniu do zajścia, jakie miało miejsce podczas tych derbów na trybunach Estadio Mario Kempes. Tam 22-letni kibic Emanuel Balbo został zrzucony z trybuny przez fanów Belgrano, ponieważ (jak się okazało błędnie) został wzięty za kibica Talleres. Niestety, dzień później zmarł w szpitalu.
Nim został zmieniony asystował przy golu. W 65 minucie kontratak Talleres rozpoczęty środkiem pola – Emanuel Reynoso posłał zagranie do przodu, a następnie Palacios dograł na bok szesnastki, gdzie futbolówkę przejął Jonathan Menéndez. Zaczekał trochę z oddaniem strzału, utorował sobie dobrą pozycję, wyczuwając bramkarza i zwieńczył atak mocnym uderzeniem w okienko, jakiego nie zdołał zahamować stojący przed linią bramkową Cristian Lema.
W przerwie meczu kibice Belgrano wyrazili swoją tęsknotę za ich nominalnym stadionem Gigante de Alberdi. Domagają się natychmiastowego powrotu do domu.
Przedostatnie wśród ligowej stawki Belgrano uratował jednak remis w 78 minucie. Chaotyczny atak przyniósł wyrównanie – najpierw Matías Suárez główką z linii pola bramkowego obił słupek, ale odzyskał piłkę i wycofał ją do Claudio Aquino. Zmiennik podał kapitanowi Guillermo Farré, a weteran za piątym metrem miał przed sobą bramkarza oraz kilku defensorów. Za pierwszym razem jego oddane bez wahania uderzenie wybił jeden z rywali, lecz dobitka znalazła drogę do celu.
Rezultat 1:1 nie uległ już zmianie. Choć Talleres plasują się zdecydowanie wyżej w tabeli, to nie miało żadnego znaczenia podczas derbowej batalii. Jedyny beniaminek trwającej kampanii zamyka czołową dziesiątkę ze zdobytymi 30 punktami, a Belgrano nadal jest przedostatnie i uciułało ponad dwa razy mniej oczek, a dokładniej 14.
Belgrano vs Talleres 1:1 (0:0)
Gole – 0:1 Jonathan Menéndez (65′), 1:1 Guillermo Farré (78′)
Składy:
Belgrano: Lucas Acosta – Renzo Saravia, Cristian Lema, Lucas Aveldaño, Juan Quiroga – Mariano Barbieri (72′, Claudio Aquino), Federico Lértora, Guillermo Farré [C], Jorge Velázquez (67′, Fernando Márquez) – Lucas Melano, Matías Suárez (81′, Claudio Bieler)
Trener: Sebastián Méndez
Talleres: Guido Herrera – Leonardo Godoy, Juan Cruz Komar, Javier Gandolfi, Ian Escobar – Leonardo Gil, Pablo Guiñazú [C], Emanuel Reynoso (81′, Fernando Godoy) – Sebastián Palacios (84′, Gonzalo Klusener), Victorio Ramis, Jonathan Menéndez
Trener: Frank Kudelka
Arbiter: Facundo Tello
Nowy trener Sebastián Méndez tchnął jednak walecznego ducha w „Piratas” bynajmniej na derby przeciw obecnie wyżej notowanemu oponentowi. Za miesiąc, w 24. kolejce druga odsłona pierwszoligowej wojny o Córdobę.
Pozostałe sobotnie mecze 20. kolejki:
Newell’s Old Boys vs Estudiantes La Plata 0:0
Spotkanie rozpoczęło się niesłychanie wcześnie, bowiem pierwszy gwizdek zabrzmiał tutaj już o godzinie 11 przed południem czasu lokalnego. Dwie drużyny uzupełniające obecnie podium zafundowały widzom zgromadzonym na El Coloso del Parque dość bezbarwne widowisko.
Największego dreszczyku emocji w doliczonym czasie meczu dostarczyło zderzenie Augusto Solariego z Germánem Voborilem przy linii autowej, po jakim ten pierwszy wturlał się na schody prowadzące do ławki rezerwowych Estudiantes.
Laplateńczycy mieli interesującą szansę u progu spotkania, lecz Javier Toledo nie zdołał spowodować kapitulacji Luciano Pocrnjicia uderzeniem z około siódmego metra przy obstawie defensora. Bramkarz o chorwackich korzeniach świetnie obronił jego uderzenie.
W drugiej odsłonie blisko szczęścia znalazł się snajper miejscowych Ignacio Scocco, ale po ominięciu nierozważnie wybiegającego doń Mariano Andújara został w ostatniej chwili powstrzymany przez obrońcę. Dodajmy, iż Newell’s Old Boys od dziesięciu oficjalnych spotkań nie przegrali z Estudiantes La Plata.
Ten remis jest darem niebios dla Boca Juniors. Druga i trzecia siła klasyfikacji ligowej bezbramkowo podzieliły się zdobyczą punktową w Rosario dzięki czemu „Xeneizes” (jeżeli ograją dziś Patronato u siebie), oddalą się jeszcze bardziej od konkurencji.
Radują się również gracze San Lorenzo de Almagro, którzy mogą wrócić na pozycję wicelidera po tej kolejce, o ile zwyciężą dziś na trudnym wyjeździe do Tucumánu.
*****************************************************************************
Independiente vs Atlético de Rafaela 1:1 (0:0)
Gole – 0:1 Angelo Martino (47′), 1:1 Emmanuel Gigliotti (52′)
Nieoczekiwany remis bliskiej degradacji Atlético de Rafaeli w Avellanedzie. Najwidoczniej ubiegłotygodniowa kanonada 5:0 w Paranie autorstwa Independiente okazała się tylko dziełem fartownego przypadku. Tym razem „Czerwone Diabły” ledwo ledwo zremisowały u siebie 1:1 z outsiderem ligi.
Festiwal dziewiczych trafień. Zaraz po przerwie młodziutki Angelo Martino zaliczył swego pierwszego gola w zawodowej karierze, dając zaliczkę Rafaeli. Głową w polu bramowym pokonał Martína Campañę, otrzymawszy centrę ze skrzydła od snajpera przyjezdnych Gabriela Gudiño.
Jednakże pięć minut później siermiężny Emmanuel Gigliotti wyrównał straty, trafiwszy do siatki pierwszy raz od czasu powrotu do ojczyzny. Świetny atak zainicjowany lewą flanką przez Domingo Blanco, jaki poprowadził Ezequiel Barco. Młodzieżowy reprezentant Argentyny podał do przodu, gdzie czekał Martín Benítez.
Asystę w pole karne dostarczył wprowadzony chwilę wcześniej Benítez, a „Puma” zgodnie ze swoim stylem barkiem przepchnął kryjącego obrońcę. Acz całość wykończył efektowną podcinką w długi róg, zaskakując Lucasa Hoyosa. Ten masywny napastnik nie zwykł raczyć tego rodzaju techniką.
Independiente stworzyło jeszcze jedną ciekawszą szarżę zapoczątkowaną dalekim wykopem Martína Campañi od własnej bramki – młodzieniaszek Ezequiel Barco na nieco ostrym kącie niestety fatalnie chybił obok słupka w akcji sam na sam z goalkeeperem.
Równie dobrze gospodarze mogli ten bój sensacyjnie przegrać, gdyby nie fantastyczne interwencje rezerwowego bramkarza reprezentacji Urugwaju. W 57 minucie Campaña ofiarnie zahamował szarżę jeden na jednego Leandro Díaza. W 67 minucie obronił strzał w długi róg Gudiño (następnie dalekim wykopem zainicjował wspomnianą wyżej akcję zakończoną pudłem Barco). Natomiast u końcowych sekund Urus bohatersko zatrzymał mocne uderzenie po ziemi Mauro Albertengo.
A propos, mieliśmy tutaj potyczkę braci Albertengo – starszy Mauro (Rafaela) oraz młodszy Lucas (Independiente, dziś przeciwko macierzystemu klubowi) po przeciwnych stronach barykady. Obaj weszli z ławki jako zmiennicy.
Wciąż „Inde” figuruje poniżej czołowej dziesiątki. Niemniej przed drużyną Ariela Holana są jeszcze dwa mecze zaległe przeciwko Talleres oraz Defensa y Justicia, więc mają czas, by poprawić swoje położenie.
Natomiast czasu właściwie nie ma już Rafaela – ostatnimi czasy upodobali sobie remisowanie, a osiągając nierozstrzygnięte rezultaty podopieczni Juana Manuela Llopa nie wywalczą utrzymania.
Tylko cud mógłby uratować prowincjonalną „La Cremę” przed spadkiem do Primera B Nacional. Z drugiej strony, jak na drużynę totalnie zaściankową Rafaela długo trzymała wśród pierwszoligowców – nieprzerwanie od 2011 roku.
*****************************************************************************
Olimpo vs Vélez Sarsfield 0:1 (0:1)
Gole – Diego Zabala (9′)
Walczący o utrzymanie Olimpo skompromitował się doszczętnie, ulegając 0:1 przed własną publicznością słabemu na wyjazdach Vélezowi. Toteż „Aurinegros” ponownie zakotwiczyli w strefie spadkowej. Po tym spotkaniu Arsenal musi kierować dziękczynne listy do stołecznej dzielnicy Liniers.
„El Fortín” premierową szansę wykreowali sobie w 6 minucie – dośrodkowanie Santiago Cáseresa na piąty metr, ale stamtąd Juan Manuel Martínez fatalnie chybił nad poprzeczką.
Zwycięskiego gola dla Vélezu już w 9 minucie zanotował urugwajski skrzydłowy Diego Zabala. Przejął centrę od kapitana Mariano Pavone i obstawiony rywalem uderzył w długi róg na uboczu pola karnego, od słupka celując do bramki gospodarzy.
Rozmiar wygranej delegatów mógł być znacznie okazalszy. W 18 minucie Mariano Pavone katastrofalnie chybił nad poprzeczką w akcji sam na sam, a krótko później „Burrito” Martínez obił słupek po główce zza piątego metra. Dobitka nie wyszła, bowiem futbolówka odbiła się od jego nogi, a następnie spoczęła w objęciach bramkarza Adriána Gabbariniego. Krótko po zmianie stron Pavone ostemplował słupek niskim uderzeniem na krańcu pola karnego.
Jedyną interesującą okazję do wyrównania Olimpo skonstruowało sobie w 81 minucie, gdy Ezequiel Vidal dośrodkował zza linii bocznej szesnastki, jego dogranie głową przedłużył rezerwowy Matías Mayer i urugwajski obrońca Carlos Rodríguez też główką spróbował zaskoczyć Alana Aguerre wracającego do bramki Vélezu, acz ten koniuszkami palców sparował futbolówkę nad bramką.
Ekipa Omara De Felippe, która przed tygodniem była bezradna wobec pędzącej do mistrzowskiego tytułu Boca Juniors teraz wyprzedziła Olimpo po bezpośrednim tryumfie nad nimi. W klasyfikacji są dziewiętnaści ze skompletowanymi 22 punktami. Potencjalny spadkowicz z Bahía Blanca jest teraz 21. i zdobył 21 oczek.
*****************************************************************************
Sarmiento de Junín vs Racing Club 1:2 (0:0)
Gole – 0:1 i 0:2 Lautaro Martínez (56′, 69′), 1:2 Marcos Astina (86′)
Zwycięska passa Racingu trwa. Na obiekcie murowanego kandydata do spadku „La Academia” co prawda nie bez kłopotów, jednakże wywalczyła trzy punkty, odnosząc trzecie konsekutywne ligowe zwycięstwo.
Godna uwagi coraz lepsza forma Lautaro Martíneza. Młodzieżowy reprezentant Argentyny pierwszy raz w zawodowej karierze strzelił więcej, niż jednego gola podczas meczu. Chyba już nikt w błękitnej części Avellanedy nie tęskni za kontuzjowanym weteranem Lisandro Lópezem.
W pierwszej odsłonie Lautaro co prawda zmarnował dwie klarowne gratki do trafienia. Około 15 minuty akcja zainicjowana daleką wrzutką Ivána Pilluda z własnej połowy, a następnie wręcz frajersko przed własną szesnastką barkiem wytrącić z równowagi dał się obrońca Nicolás Bianchi Arce, co umożliwiło młodzianowi atak sam na sam z Julio Chiarinim. Niestety, Martínez nie zachował zimnej krwi i szczeniacko przestrzelił.
W 26 minucie Lautaro Martínez otrzymał centrę od Gustavo Bou, a następnie będąc tuż naprzeciwko wiekowego goalkeepera wycelował piłką wprost do jego rąk zza pola bramkowego. Sarmiento też odnotował groźniejszy strzał – Guillermo Cosaro minimalnie chybił, uderzywszy z dystansu.
Jednak po zmianie stron 19-latek zrehabilitował się z nawiązką. 56 minuta – utorował sobie drogę między defensorami czyhającymi wokół i celnym niskim uderzeniem zza szesnastki otworzył wynik.
Natomiast w 69 minucie Lautaro otrzymał dogranie z boku pola karnego od Marcosa Acuñy, po czym bezpośrednim uderzeniem w długi róg zza pola bramkowego wyśrubował zaliczkę Racingu. Reprezentant Argentyny U-20 zdobył łącznie już pięć goli podczas trwającej kampanii ligowej.
Kilka minut później miejscowego kopciuszka mógł dobić sam Acuña, lecz przejąwszy dogranie od Gustavo Bou tylko obił poprzeczkę bombą zza szesnastego metra.
Coraz bliższy degradacji Sarmiento obudził się u samego epilogu. W 86 minucie wypożyczony od Lanús napastnik Marcos Astina mierzonym dalekosiężnym niskim uderzeniem zmusił Agustína Orióna do wyciągnięcia futbolówki z siatki i dał cień nadziei kandydatowi do spadku. Asystował mu inny wychowanek Lanús – Gonzalo Di Renzo.
„La Verde” walczyli do ostatniego tchu. Sekundy przed upływem regulaminowego czasu Astina ponownie huknął z dystansu, ale tym razem poprzeczka zablokowała ambicje młodego napastnika.
Dzięki trzeciej pod rząd victorii Racing wskoczył na szóstą lokatę ze zdobytymi 33 punktami. Ciekawe czy w środowym dokończeniu spotkania przeciwko Tigre (gdzie rozpoczną od 23 minuty przy stanie 1:1) spiszą się równie efektywnie? Diego Cocca to właściwy człowiek na stanowisku trenera „La Academii”. Jego obowiązki przerastały bardzo wielu strategów, m.in. Facundo Savę oraz Ricardo Zielinskiego w zeszłym roku.