Oprócz zakończonych gradem goli derbów południowego Buenos Aires i dramatycznego starcia Tigre z San Lorenzo niedzielą w 35. rocznicę wybuchu wojny o Falklandy rozegrano jeszcze cztery mecze osiemnastej kolejki Primera División de Argentina. Oto relacja z bojów Estudiantes La Plata, Rosario Central, Huracánu i River Plate:
Estudiantes La Plata vs Arsenal de Sarandí 2:0 (1:0)
Gole – Javier Toledo (15′), Augusto Solari (66′)
Z klęczek powoli wstają Estudiantes. Laplateńczycy bez większej filozofii ograli 2:0 przed własnymi trybunami zamykający tabelę Arsenal de Sarandí i właśnie do nich należy teraz najniższy stopień podium.
Wynik po kwadransie rywalizacji otworzył Javier Toledo. Nominalnie rezerwowy napastnik, który obecnie zastępuje kontuzjowanego Lucasa Viatriego przejął dogranie z boku od Juana Ferneya Otero i przedarł się przez kryjącego go defensora, a następnie ofiarnie zza narożnika pola bramkowego pokonał Fernando Pellegrino, któremu futbolówka lecąc do siatki przeszła przez ręce.
Kilkanaście minut później Lucas Rodríguez mógł podwyższyć, lecz próba lobu zza szesnastego metra młodzieżowego reprezentanta Argentyny ostukała poprzeczkę po palcach Pellegrino. U epilogu pierwszej części Juan Brunetta mógł zapewnić Arsenalowi wyrównanie, lecz chybił nad poprzeczką z rzutu wolnego.
W 60 minucie okazję do podwojenia dorobku bramkowego miał Toledo, lecz jego główka zza piątego metra po centrze od Facundo Sáncheza spudłowała nad poprzeczką. Pięć minut później dogodna szansa gości, lecz Mariano Andújar świetnie zatrzymał wychodzącego jeden na jednego Franco Fragapane.
Chwilę później rzut rożny Arsenalu, po jakim gospodarze wyprowadzili błyskawiczny kontratak. Lucas Rodríguez popędził przez niemal całą długość boiska z futbolówką, a doganiany przez oponenta podał do niepilnowanego Augusto Solariego, który znalazł remedium na wychodzącego z bramki Pellegrino i celnym strzałem w długi róg zza szesnastki ustalił wynik na 2:0.
„Estu” dzięki temu zwycięstwu i późniejszej wpadce San Lorenzo wdrapali się na najniższy stopień podium. Natomiast Arsenal ostatnie wśród klasyfikacji ligowej i na dodatek w strefie spadkowej. Czyżby zapowiadał się drugoligowy pogrzeb klubiku ś.p. prezesa Julio Grondony?
*****************************************************************************
Sarmiento de Junín vs Rosario Central 2:2 (1:1)
Gole – 1:0 i 2:2 Gervasio Núñez (27′, 58′), 1:1 Federico Carrizo (40′), 1:2 Fabián Bordagaray (51′)
Kandydat do spadku wymęczył remis u siebie przeciwko rozczarowującemu gigantowi. Festiwal geniuszu Gervasio Núñeza, który dwukrotnie fantastycznie egzekwował rzuty wolne, pokonując z nich Diego Rodrígueza.
W 19 minucie „El Ruso” Rodríguez sparował groźną główkę Lucasa Suáreza. Kilka minut później okazję mieli goście, lecz Teó Gutiérrez z ostrego kąta nie zdołał zaskoczyć Julio Chiariniego.
Dla Central premierową bramkę po powrocie uzyskał Federico Carrizo. W 40 minucie „Pachi” wyrównał straty bezpośrednim uderzeniem sprzed piątego metra trafiając do siatki dzięki wrzutce Teó Gutiérreza.
Zespół z Rosario nawet prowadził przez kilka minut, gdy Fabián Bordagaray również zdobył swego pierwszego ligowego gola dla Central. W 51 minucie otrzymał dogranie zza połowy boiska od Teó i wybiegł sam na sam, zaskakując rzucającego się Julio Chiariniego delikatną podcinką w kierunku długiego rogu.
W 55 minucie wyrównać mógł Adrián Balboa, lecz uderzenie głową Urugwajczyka na piątym metrze minęło się z celem. Niemniej „Canallas” i tak musieli zadowolić się remisem w miasteczku Junín, albowiem pamiętany z występów dla krakowskiej Wisełki pomocnik Gervasio Núñez otworzył i zamknął rezultat swoimi perfekcyjnymi rzutami wolnymi.
Od kiedy Gervasio wrócił do Sarmiento z nieudanego epizodu dla brazylijskiego Botafogo odzyskał formę, a jednocześnie nabrał finezji. W tegorocznych zmaganiach ligowych uzyskał już trzy gole i wszystkie po rzutach wolnych!
Delegaci walczyli do ostatniej kropli potu, lecz nie zdołali wtórnie uzyskać prowadzenia. Jedną niecelną dobitkę odnotował rezerwowy Washington Camacho, a ponadto obok słupka ze skraju pola karnego wycelował wyróżniający się dziś Teó Gutiérrez.
Rosario Central utknęło mniej więcej pośrodku stawki, ale za kadencji Paolo Montero jakoś zachowuje twarz. Gorzej wygląda sytuacja prowincjonalnego „La Verde”, który zapewne nie ma większych szans uniknięcia spadku do Primera B Nacional.
*****************************************************************************
Huracán vs Patronato 0:0
Dla odmiany w tym niedzielnym gradzie bramek znalazł się również jeden bezbramkowy remis. Huracán nie zdołał rozklepać u siebie niespecjalnie mocne podczas wyjazdów Patronato. Estadio Tomás Adolfo Ducó nie ujrzał żadnego trafienia minionej nocy.
Ekipa z Międzyrzecza być może sięgnęłaby tu po komplet punktów, gdyby ich napastnicy nie dali się szczeniacko złapać na ofsajdzie podczas jednej interesującej akcji. Konfrontacja zaliczała się do całkiem wyrównanych, ale żadnej ekipie nie udało się dokonać przełomu.
Patronato obecnie plasuje się równo w centrum klasyfikacji ligowej ze zdobytymi 23 punktami. Ciągle niepewny utrzymania Huracán jest 25. zgromadziwszy 19 oczek.
*****************************************************************************
Godoy Cruz vs River Plate 1:2 (1:1)
Gole – 0:1 Lucas Alario (23′), 1:1 Javier Correa (36′), 1:2 Rodrigo Mora (83′)
Trzecie konsekutywne zwycięstwo River Plate, a nawet czwarte uwzględniając także Copa Libertadores. „Millonarios” ostatnio, kiedy mierzyli się przeciwko Godoy Cruz (w lutym ubiegłego roku), uległo im 1:2 przed własnymi trybunami. Dziś idealnie zrewanżowali się za tamtą wpadkę, albowiem odnieśli victorię w Mendozie takim samym rezultatem.
Futboliści Marcelo Gallardo aktywnie rozpoczęli zawody. W 6 minucie Ignacio Fernández celował w długi róg na boku pola karnego, lecz chybił obok słupka. W 21 minucie zza linii szesnastego metra o słupek huknął Lucas Alario. Objęli chwilę później prowadzenie, kiedy Gonzalo Martínez posłał zagranie w szesnastkę, gdzie składającego się do robinsonady Rodrigo Rey’a finezyjnym, niskim wykończeniem zaskoczył właśnie Alario.
Jeden z nowych reprezentantów Argentyny, którego do selekcji włączył Edgardo Bauza zaliczył siódme trafienie w bieżącym sezonie ligowym.
Aczkolwiek w 36 minucie „Winiarze” odrobili deficyt, bowiem Danilo Ortiz z własnej połowy dokonał długiej centry, jego zagranie głową w szesnastkę zaadresował Juan Garro, czym najskuteczniejszy zawodnik miejscowych – Javier Correa z dość ostrego katą zaskoczył Augusto Batallę. Młody goalkeeper River niby sparował jego uderzenie, lecz futbolówka zatoczyła dziwny łuk po kontakcie z rękawicami Batalli i ostatecznie wczołgała się do siatki.
Tuż przed kwadransem odpoczynku Milton Casco mógł przywrócić zaliczkę River, jednakże wycelował tylko o boczną siatkę z ubocza pola bramkowego.
Walka między obiema drużynami biorącymi udział w tegorocznej Copa Libertadores należała do całkiem wyrównanych i nie dziwiłby żaden rezultat. W 80 minucie piłkę meczową zmarnowali gospodarze – Javier Correa efektownie zwiódł obrońcę, fundując mu tunel między nogami. Stanął tuż naprzeciw Batalli, ale fatalnie chybił obok słupka zza piątego metra.
Niewykorzystana szansa zemściła się. Trzy punkty zabrał River Plate. W 83 minucie doświadczony urugwajski napastnik Rodrigo Mora celną główką po palcach Rey’a przechylił szalę zwycięstwa na korzyść giganta. „Pity” Martínez dośrodkował mu z rzutu rożnego. W doliczonym czasie zawodów Mora zza szesnastego metra posłał jeszcze nieudany lob nad wybiegającym z bramki Rey’em.
Godoy Cruz odniósł drugą konsekutywną porażkę ze stołecznym tytanem (tydzień wstecz uległ na wyjeździe piorunująco atakującemu Racingowi, tracąc dwa gole u epilogu) i zleciał poniżej górnej połówki tabeli, albowiem zajmuje teraz 16. lokatę ze zdobytymi 23 oczkami.
Piąte miejsce w ligowej tabeli należy obecnie do „Millonarios”, którzy po trzeciej wygranej z rzędu skompletowali 32 punkty i tylko trzema ustępują wiceliderom Newell’s Old Boys. Galopująca do mistrzostwa Boca Juniors jest poza zasięgiem, ale River w przeciwieństwie do „Xeneizes” ma jeszcze czempionat międzynarodowy na rozkładzie w obecnym roku.