Hit 18. kolejki, czyli niedzielne clásico del Sur dostarczyło wybornego spektaklu, jak na argentyńskie derby przystało. Lanús trzeci raz pod rząd ograł swojego największego wroga – Banfield. Aktualny mistrz kraju srebra raczej nie ma co marzyć o obronie tytułu, ale do top 5 klasyfikacji niewiele mu brakuje. „El Granate” zwyciężył 4:2 u siebie rywala zza miedzy i przybliżył się do niego na jeden punkt.
35. rocznica wybuchu wojny o Falklandy została odpowiednio uczczona na argentyńskich boiskach. Ponieważ wczorajszego popołudnia stolicę Argentyny nawiedziła ulewa, zawodnicy musieli liczyć się z trudniejszymi warunkami gry. Nie zawadziło to im stworzyć ekscytujące widowisko.
Już w 4 minucie zawodów Jorge Rodríguez na terenie własnego pola karnego sfaulował Lautaro Acostę i Lanús wywalczył jedenastkę, którą skrzętnie wykorzystał weteran José Sand.
Aczkolwiek Banfield udzielił szybkiej riposty. W 12 minucie kapitan Gonzalo Bettini wykorzystał na obszarze pola bramkowego daleką centrę Alexisa Soto (jakiej kierunek we własnej szesnastce zmienił Sand), z najbliższej odległości uzyskując wyrównującego gola. Genialne rozegranie kornera.
Gospodarze przed upływem godziny zawodów odzyskali prowadzenie również po karnym, wyegzekwowanym przez Sanda. Przy okazji stoper gości Jorge Rodríguez swym faulem, powodującym wapno zarobił drugą żółtą kartkę i przedwcześnie wyleciał do szatni.
Osłabiony „El Taladro” jednakże także wywalczyli rzut karny kilka minut później, gdy „Pepe” Sand ręką we własnej szesnastce zatrzymał centrę z kornera. Brian Sarmiento też nie zmarnował jedenastki i zrobiło się 2:2. Połowa spośród sześciu dzisiejszych goli padła dzięki wapnom.
Jak na prawdziwą derbową wojnę przystało było wszystko. Nawet pseudokibic gospodarzy wbiegł na boisko, chcąc zaczepić trenera Banfield – Julio Césara Falcioniego.
Dopiero od 80 minuty Lanús zaczął całkowicie korzystać z atutu przewagi liczebnej. Wówczas miejscowi ponowili atak po rzucie rożnym – kapitan Maxi Velázquez dośrodkował w środek szesnastki, gdzie zmiennik Nicolás Pasquini przejął centrę, a następnie zagrał bezpośrednio w pole bramkowe, skąd 25-letni obrońca Marcelo Herrera wycelował do pustej siatki i tym samym zanotował swe pierwsze oficjalne trafienie dla Lanús.
Tuż przed upływem regulaminowego czasu „El Granate” zorganizowali jeszcze jedną bramkową akcję, która rozwiała jakiekolwiek wątpliwości. 87 minuta – Pasquini dograł w pole karne omijając defensorów, a następnie Román Martínez unikając spalonego wyprowadził akcję dwóch na jednego. Wyłożył asystę Sandowi, zaś wiekowy snajper znajdując drogę do pustej siatki ustalił rezultat na 4:2.
„Pepe” skompletował hattricka, który jest premierowym hattrickiem w dziejach clásico del Sur! Jednocześnie król strzelców ubiegłego sezonu ligi argentyńskiej wzbogacił swój dorobek bramkowy do dziesięciu, a więc dogonił Darío Benedetto i ledwie jedno trafienie dzieli go od liderującego Sebastiána Driussiego.
Lanús vs Banfield 4:2 (1:1)
Gole – 1:0, 2:1 i 4:2 José Sand (5′ – pen., 59′ – pen., 87′), 1:1 Gonzalo Bettini (12′), 2:2 Brian Sarmiento (67′ – pen.), 3:2 Marcelo Herrera (80′)
Składy:
Lanús: Esteban Andrada – José Luis Gómez, Marcelo Herrera, Diego Braghieri, Maximiliano Velázquez [C] – Román Martínez, Iván Marcone, Nicolás Aguirre (54′, Nicolás Pasquini) – Alejandro Silva (74′, Hernán Toledo), José Sand (89′, Agustín Pelletieri), Lautaro Acosta
Trener: Jorge Almirón
Banfield: Hilario Navarro – Gonzalo Bettini [C], Carlos Matheu, Jorge Rodríguez, Adrián Sporle – Eric Remedi, Emanuel Cecchini – Mauricio Sperduti (82′, Mauricio Asenjo), Brian Sarmiento (76′, Franco Colela), Alexis Soto (60′, Renato Civelli) – Darío Cvitanich
Trener: Julio César Falcioni
Sędziował: Pedro Argañaraz
Tak zwycięzcy świętowali w szatni po zakończonym meczu. Lanús mistrzostwa nie obroni, ale José Sand tytuł najlepszego goleadora sezonu jak najbardziej może. Dzięki victorii derbowej zespół Jorge Almiróna wrócił do czołowej dziesiątki tabeli, którą obecnie zamyka z 29 punktami. Banfield stoi tylko oczko wyżej.
Ścisk wśród miejsc 5-10 jest tak olbrzymi, że do piątego miejsca „El Granate” brakuje tylko trzech punktów. Niemniej Lanús bez wątpienia skupi się przede wszystkim na Copa Libertadores, toteż nie oczekujmy po nich specjalnie wysokiej lokaty u finiszu kampanii ligowej.