Środowa noc drugiego tygodnia fazy grupowej Copa Libertadores przyniosła kolejną wpadkę Argentyńczyków z ekipami kraju kawy. Tym razem, co gorsza Brazylijczycy zwyciężyli z San Lorenzo de Almagro po trafieniu…. Argentyńczyka. Największą sensacją okazał się jednak wyjazdowy tryumf wenezuelskiego debiutanta Zulii nad Nacionalem Montevideo. Podsumowanie:
Grupa 4
San Lorenzo de Almagro [ARG] vs Atlético Paranaense [BRA] 0:1 (0:1)
Gol – Lucho González (4′)
Nad San Lorenzo od 2015 roku wisi straszliwa brazylijska klątwa. W tym stosunkowo niedługim czasie ulubiony klub papieża Franciszka ośmieszyły Corinthians, São Paulo FC, Grêmio (remisem wydartym na wyjeździe w 90 minucie), Chapecoense, Flamengo, a teraz uczynił to również Atlético Paranaense, czyli teoretycznie najsłabsza drużyna grupy 4. Nota bene, ten jedyny cios „Krukom” zadał rodak!
„Furacão” zdobyli twierdzę Nuevo Gasometro po szybkim trafieniu głową argentyńskiego weterana Lucho Gonzáleza. Pomocnik znany z występów dla River Plate, FC Porto czy Olympique Marsylii już w 4 minucie zawodów celną główką zaskoczył Sebastiána Torrico.
W towarzystwie ulewnego deszczu nie gra się łatwo, o czym gospodarze dotkliwie się przekonali. Zwłaszcza po zmianie stron wicemistrz kraju tanga rozpaczliwie szukał wyrównania. Bardzo aktywnie poczynał sobie kapitan Néstor Ortigoza. Niestety, brakowało mu farta – przy jednej okazji nie trafił w futbolówkę będąc na obszarze pola bramkowego rywali. Natomiast około 70 minuty ucierpiał, gdy bramkarz Weverton zatrzymywał jego atak podczas dość chaotycznej akcji.
Uraz reprezentanta Paragwaju okazał się na tyle newralgiczny, iż ten musiał opuścić boisko. Na tym złośliwości losu nie dość. W 76 minucie San Lorenzo po faulu obrońcy gości na Ezequielu Ceruttim otrzymało rzut karny, z wykonywania których słynie Ortigoza.
Biedny Néstor siedział już na ławce rezerwowych, a wyręczyć go musiał Nicolás Blandi. Snajper niestety zmarnował wapno, beznamiętnie przestrzeliwszy obok słupka. Chwilę później Weverton bohatersko sparował główkę Blandiego z dość bliskiej odległości od bramki. Następnie minimalnie zza pola karnego chybił Franco Mussis.
Tuż przed upływem regulaminowego czasu zmiennik Gonzalo Bergessio spękał w polu karnym, stając przed ciekawą okazją na uboczu szesnastki. Oddał bardzo lekki strzał, jaki pewnie wyłapał Weverton. Niemniej wiekowy atakujący i tak znajdywał się na spalonym, więc ewentualny gol raczej nie zostałby uznany.
Podczas pięciu doliczonych minut „El Ciclón” nie zdziałali nic, ale też upiekło im się, bowiem podczas kontrataku Lucho González chybił nad poprzeczką w klarownej okazji jeden na jednego. Ostatecznie ponieśli drugą porażkę z Brazylijczykami w tegorocznych zmaganiach. Czyżby trzeci konsekutywny udział San Lorenzo w Copa Libertadores zakończony na fazie grupowej?
Skład San Lorenzo de Almagro: Sebastián Torrico [od 73′ (C)] – Mathías Corujo Díaz (46′, Rubén Botta), Marcos Angeleri, Matías Caruzzo, Paulo Díaz – Néstor Ortigoza [C] (73′, Gonzalo Bergessio), Franco Mussis – Ezequiel Cerutti, Fernando Belluschi, Bautista Merlini (82′, Ezequiel Ávila) – Nicolás Blandi
Trenerzy w dzielnicy Boedo się zmieniają od Edgardo Bauzy, przez Pablo Guede do Diego Aguirre – filozofia klubu nie! Zapowiada się, iż trzeci kolejny rok odpadną w fazie grupowej CL, ażeby później zdobyć wicemistrzostwo Argentyny. Następne dwie batalie z chilijską Universidad Católica będą już dla „Cuervos” bojami o życie.
*****************************************************************************
Universidad Católica [CHI] vs Flamengo [BRA] 1:0 (0:0)
Gol – Santiago Silva (75′)
Broniąca honoru Chile w tej edycji Universidad Católica nie zawiodła i ograła 1:0 u siebie Flamengo, które zainicjowało turniej mocnym ciosem w San Lorenzo. Zwycięskiego gola strzelił doskonale znany z argentyńskich boisk Santiago Silva.
36-letni urugwajski napastnik jeszcze podczas pierwszej odsłony nie wykorzystał okazji sam na sam z bramkarzem, przejąwszy karygodne wycofanie brazylijskiego obrońcy Rafaela Vaza w kierunku własnej szesnastki. Minimalnie przeważał brazylijski zespół, lecz zwłaszcza jego peruwiański goleador José Paolo Guerrero był na bakier ze skutecznością.
Nareszcie około kwadransa przed upływem regulaminowego czasu „El Tanque” celną główką wykończył dośrodkowanie z rzutu wolnego José Pedro Fuenzalidy, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść UC. W 84 minucie zadanie dowiezienia skromnej wygranej do ostatniego gwizdka ułatwił „Cruzados” kolumbijski napastnik delegatów Orlando Berrío, gdyż obejrzał czerwoną kartkę.
Po dwóch kolejkach w grupie 4 liderami ex-aequo są Universidad Católica oraz Atlético Paranaense, które zgromadziły po cztery punkty i mają identyczny bilans bramkowy – 3:2. „Fla” jest trzecie z trzema punktami, a San Lorenzo niespodziewanie ma zerowy dorobek, toteż zamyka stawkę.
Grupa 7
Nacional [URU] vs Zulia [VEN] 0:1 (0:1)
Gol – Jefferson Savarino (31′)
Ten wynik to szok nie do opisania. Faworyt grupy 7 poległ u siebie z jej absolutnym outsiderem. Wenezuelski nowicjusz Zulia szybko otrząsnął się po domowej wpadce z brazylijskim Chapecoense i skompromitował na dalekim wyjeździe do Urugwaju tamtejszego potentata – Nacional Montevideo.
Grupa 3
Independiente Medellín [COL] vs River Plate [ARG] 1:3 (0:2)
Gole – 0:1 Lucas Alario (30′ – pen.), 0:2 Sebastián Driussi (36′), 0:3 Lucas Martínez Quarta (52′), 1:3 Juan Carlos Quintero (89′ – pen.)
River Plate ocalił godność Argentyny u wstępu fazy grupowej CL 2017. „Millonarios” dość gładko zdmuchnęli na wyjeździe powracający do elitarnego turnieju po siedmiu latach rozbratu kolumbijski Independiente Medellín.
Mecz został przerwany około 20 minuty przez ulewne opady deszczu. Kiedy piłkarze wrócili na boisko, River od razu przygrzmocił. W 30 minucie Lucas Alario wykorzystał rzut karny, a sześć minut później Sebastián Driussi podwoił zaliczkę wpakowawszy futbolówkę do siatki z piątego metra po wykonaniu rzutu wolnego.
W 52 minucie zawodów młody stoper Lucas Martínez Quarta wyśrubował zaliczkę argentyńskiego giganta na 3:0. Zanotował swego pierwszego oficjalnego gola w dorosłej karierze, świetnym uderzeniem w długi róg wieńcząc centrę z rzutu rożnego.
Zdruzgotani gospodarze uzyskali jedynie honorowe trafienie w samej końcówce i to jeszcze z wapna, którego nie spudłował Juan Carlos Quintero wracający do ojczyzny po nieudanych europejskich wojażach. Wszyscy trzej przedstawiciele Kolumbii w grupach CL 2017 rozpoczęli od porażki.
Skład River Plate: Augusto Batalla – Jorge Moreira (73′, Carlos Auzqui), Jonathan Maidana, Lucas Martínez Quarta, Milton Casco – Ignacio Fernández (64′, Camilo Mayada), Leonardo Ponzio [C], Ariel Rojas – Gonzalo Martínez – Sebastián Driussi, Lucas Alario (64′, Iván Alonso)
River Plate bez wahania udowodnił, że będzie rozdawać karty w tymże zestawieniu. Ich jedyny poważny i względnie doświadczony oponent, czyli Emelec boryka się z kryzysem, a pozostałe drużyny będą walczyć o zajęcie fuksem drugiej lokaty. Ekipa Marcelo Gallardo trafiła do naprawdę łatwej grupy.
Grupa 5
Palmeiras [BRA] vs Jorge Wilstermann [BOL] 1:0 (0:0)
Gol – Yerry Mina (90+6′)
Ależ katorgi mistrza Brazylii w grupie 5! Jednak Palmeiras póty co wie, jak wyjść z opresji. Najpierw konfrontując się w osłabieniu przez około 70 minut spotkania uciułali remis 1:1 na gorącym terenie w Tucumánie, a minionej nocy golem w dosłownie ostatnich sekundach meczu wymęczyli zwycięstwo 1:0 nad teoretycznym outsiderem tej grupy.
Wydawało się, że końcowym wynikiem tutaj będzie bezbramkowy remis, lecz na szczęście liczne przerwy w grze spowodowały doliczenie aż sześciu minut do regulaminowego czasu – tyle wystarczyło ekipie „Verdão”. Upragnionego gola podczas ostatniej z nich zanotował kolumbijski obrońca Yerry Mina, który tydzień wstecz nie mógł zagrać, bo pauzował za czerwoną kartkę otrzymaną jeszcze w ubiegłorocznej CL jako zawodnik Independiente Santa Fe.
Aczkolwiek tym razem to właśnie utalentowany stoper, jakiego chce kupić słynna FC Barcelona uchronił gospodarzy przed uwłaczającą stratą punktów. Trafił do pustej siatki z pola bramkowego po bardzo długiej, mozolnej akcji zapoczątkowanej rzutem wolnym kapitana Dudu.
Chwilę później jeszcze nerwy nie wytrzymały zbulwersowanemu rezerwowemu boliwijskiego zespołu – Franco Olego, bowiem ujrzał czerwoną kartkę za brutalne sfaulowanie oponenta.
Jorge Wilstermann, który w ubiegłej kolejce zdeklasował 6:2 u siebie Peñarol nie zamierzał osiąść na manowce. Dzielnie stawiał czoła mocniejszemu o kilka klas rywalowi na ciężkim wyjeździe, gdzie skazywano go na klęskę i tylko zwykłego szczęścia brakło w samej końcówce….