Maraton niedzielny – Racing oraz Tucumán górą

W niedzielę przeprowadzono aż sześć meczów piętnastej kolejki Primera División de Argentina 2016/2017. Racing Club wysoko zwyciężył najciekawsze spotkanie dnia, a Godoy Cruz i Atlético de Tucumán mimo jednoczesnych obowiązków w Copa Libertadores również sięgnęły po komplet punktów. Relacja:

Racing Club vs Lanus 3:0 (2:0)

Gole – Lautaro Martínez (2′), Gustavo Bou (25′ – pen.), Marcos Acuña (53′)

Pozbawiony kontuzjowanego kapitana Lisandro Lópeza zespół Racingu Club wykorzystał atut wystawienia rezerwowego składu przez rywala oszczędzającego siły na Copa Libertadores i osiągnął gładkie zwycięstwo 3:0 nad Lanús. Tym samym drużyna, do jakiej wrócił trener Diego Cocca przerwała serię ligowych porażek, która stanęła na trzech.

Na El Cilindro gospodarze zadali cios już w 2 minucie starcia, kiedy przejęli futbolówkę na połowie rywala, wyprowadziwszy składną akcję. Gustavo Bou dośrodkował z boku szesnastki, a na piątym metrze głową do siatki trafił utalentowany Lautaro Martínez.

W 19 minucie następna karygodna strata obrony Lanús na własnej połowie, lecz tutaj Gustavo Bou nieco pomylił się obok słupka uderzywszy zza szesnastego metra. Chwilę później natomiast Bou wycelował do rąk goalkeepera Estebana Andrady ze skraju pola karnego. Po 25 minutach zawodów Bou wykorzystał rzut karny, który sam wywalczył i podwoił zaliczkę „La Academii”.

Dzieła zniszczenia dopełnił Marcos Acuña w 53 minucie. Nowy reprezentant dorosłej kadry Argentyny fantastycznym bezpośrednim uderzeniem w centrum pola karnego zaskoczył Andradę, a zdobycie gola umożliwiło dośrodkowanie z ubocza Gustavo Bou.

Tuż przed przerwą Acuña mógł porazić rzutem wolnym, aczkolwiek jego torpeda minimalnie chybiła obok celu. W 58 minucie i Gastón Díaz spróbował szczęścia po ów stałym fragmencie gry, lecz bramkarz koniuszkami palców sparował futbolówkę na korner. U epilogu zawodów rezerwowy Lanús uzupełniony kilkoma graczami pierwszego składu dochodził do głosu. Agustín Orión nie został jednak zaskoczony w ramach ich szturmu.

Dla Racingu ten tryumf jest otrząśnięciem się po niechlubnej passie u kresu ubiegłego roku. Diego Cocca zdaje się mieć świetny wpływ na zespół z błękitnej części Avellanedy. Choć zadanie mieli o tyle łatwiejsze, iż Lanús myśląc o bojach CL odpuścił niedzielną batalię. „La Academia” obecnie zajmuje w tabeli siódmą lokatę, zdobył 24 punkty i traci dwa do szóstych aktualnych mistrzów Argentyny.

„El Granate” niebawem stoczy wyjazdową konfrontację przeciwko brazylijskiemu Chapecoense w drugiej kolejce grupowej Pucharu Wyzwolicieli. Drużyna Jorge Almiróna będzie chciała przełamać się po wpadkach z Nacionalem Montevideo oraz Racingiem.

*****************************************************************************

Gimnasia La Plata vs Quilmes 3:1 (2:0)

Gole – 1:0 Lucas Licht (18′ – pen.), 2:0 Fabián Rinaudo (32′), 2:1 Hernán Da Campo (73′), 3:1 Mauro Matos (77′)

Nie rozczarowała także czyhająca na wpadki potentatów Gimnasia La Plata. „Los Lobos” bez większych komplikacji ograli 3:1 na swoim El Bosque przeciętny Quilmes.

Festiwal strzelecki w tym boju rzutem karnym podyktowanym w dość kontrowersyjnych okolicznościach (nie jest do końca pewne czy faul na Brahianie Alemánie miał miejsce na obszarze pola karnego – moim zdaniem tuż przed linią szesnastego metra) otworzył kapitan Lucas Licht.

W 32 minucie natomiast wracający po długim leczeniu kontuzji kolana Fabián Rinaudo podwoił zaliczkę Gimnasii. Niegdyś epizodyczny reprezentant Argentyny pokonał Césara Rigamontiego fenomenalną torpedą z dystansu. Gol kolejki!

Quilmes nieoczekiwanie nawiązali kontakt wraz z finiszem pierwszej odsłony. Wówczas ich nowy napastnik Rodrigo Contreras obił poprzeczkę z rzutu wolnego. Zaś w 73 minucie młody pomocnik Hernán Da Campo dał „Browarnikom” sygnał do gonienia wyniku. Bezpośrednim strzałem tuż przed piątym metrem wykończył rozegranie rzutu wolnego przez zespół gości.

Jednakże cztery minuty później wprowadzony na zmianę wiekowy snajper Mauro Matos przywrócił miejscowym dwubramkową zaliczkę, gasząc tym samym nadzieję przyjezdnych. Tryumfator Copa Libertadores z 2014 roku w barwach San Lorenzo de Almagro nienagannym uderzeniem zza pola karnego trafił do „pajęczyny”, a asystował mu Lorenzo Faravelli. Akcja dwóch eks-zawodników Newell’s Old Boys.

Dzięki bezpośredniemu zwycięstwu Gimnasia wyścignęła w klasyfikacji swoje niedzielne ofiary. Obecnie futboliści Gustavo Alfaro zajmują dwunastą lokatę ze zdobytymi 21 punktami. Quilmes ma uboższy dorobek o zaledwie dwa oczka, niemniej figuruje na dopiero osiemnastym miejscu. W środku tabeli jest olbrzymi ścisk, ale cóż się dziwić przy obecnym formacie ligi?

*****************************************************************************

Temperley vs Tigre 3:1 (1:0)

Gole – 1:0 Luciano Vázquez (44′), 1:1 Carlos Luna (67′), 2:1 Gonzalo Escobar (70′), 3:1 Mauro Guevgeozián (79′)

Bliski degradacji do drugiej ligi outsider Temperley przedłużył swą nadzieję na uratowanie się, ogrywając 3:1 u siebie prezentujący mieszaną formę Tigre.

Najpierw „El Gasolero” uzyskali gola do szatni, który otworzył wynik – Luciano Vázquez w polu bramkowym należycie wykończył atak zapoczątkowany dośrodkowaniem Marcosa Figueroy w szesnastkę. Asystę główką wyłożył Lucas Mancinelli. Gola na sumieniu będzie miał urugwajski obrońca gości Paulo Lima, który nie zdołał odpowiednio wybić piłki głową zaraz po centrze Figueroy.

Później dłuższy czas niewiele działo się na boisku aż do momentu, gdy Temperley otrzymał impuls do wzmożonego wysiłku, jakim był wyrównanie strat przez Tigre. Nowy pomocnik „El Matador” – Urugwajczyk Diego Gurri obsłużył centrą ze skrzydła, a głową do siatki wycelował wiekowy goleador Carlos Luna.

Delegaci migawkowo cieszyli się remisem 1:1. W 70 minucie pomyślna ofensywa gospodarzy. Marcos Figueroa wymienił podanie z Emiliano Ozuną i otrzymawszy od niego dogranie z ubocza pola karnego oddał strzał w światło bramki. Kierunek lotu futbolówki w polu bramkowym zmienił jeszcze boczny obrońca Gonzalo Escobar i to właśnie jemu zapisano gola. Trafienie jednak nie powinno zostać uznane, albowiem Escobar znajdywał się na spalonym!

Rozochocony kandydat do spadku podbudowany życzliwością sędziego natarł jeszcze aktywniej. W 79 minucie ukoronowali swoją victorię. Akcja zapoczątkowana wrzutem z autu – Leonardo Di Lorenzo sprzed linii bocznej murawy posłał daleką centrę w pole karne, gdzie Lucas Mancinelli (dwie asysty „z dyńki”) głową zagrał do Mauro Guevgeoziána. Urugwajsko-ormiański napastnik w środku szesnastki utorował sobie pozycję do oddania strzału mimo obstawy defensora i palbą przy słupku ustalił rezultat boju.

Temperley nieco odbił się od dołu tabeli stawki, gdzie jest 23. ze skompletowani 16 punktami. W tabeli „descenso” niemniej daleka droga separuje ten zaściankowy zespół od bezpiecznego bytu.

Tigre stoi dwa oczka wyżej, ale osiemnaste miejsce nie jest dla nich satysfakcjonujące. Co gorsza, naczelny strateg zespołu Pedro Troglio jest przymierzany do paragwajskiego Cerro Porteño, gdzie zwolniła się posada na ławce trenerskiej.

*****************************************************************************

River Plate vs Unión de Santa Fe 0:0

Bezbramkowy remis River Plate na El Monumental przeciwko średniakowi Unión de Santa Fe. Obie drużyny stworzyły sobie mnóstwo okazji podbramkowych, ale bramki w tym spotkaniu były chyba zaczarowanie. U samego wstępu obrona gospodarzy ze sporym trudem zapobiegła niebezpieczeństwu po bezmyślnym rajdzie Augusto Batalli od własnej bramki.

Unión miał ciekawą szansę u wstępu drugiej połowy, ale prawy obrońca Emanuel Brítez źle złożył się do uderzenia w dogodnej pozycji. River najbliższej osiągnięcia celu znalazł się, kiedy Augusto Fernández uderzył z dystansu – futbolówka odbita od poprzeczki spadła na linię bramkową, po czym jednak wróciła na plac gry.

W bieżącym sezonie ligowym „Millonarios” wojują półrezerwowym składem, albowiem najpierw koncentrowali siły na Copa Argentina, gdzie ostatecznie udało się zdobyć trofeum. Teraz z kolei ich priorytetem jest Copa Libertadores, zatem na krajowym podwórku generalnie nie uświadczymy efektownej gry podopiecznych Marcelo Gallardo.

*****************************************************************************

Rosario Central vs Godoy Cruz 0:1 (0:0)

Gol – Gastón Giménez (66′)

Drużyna z Mendozy też zajęta jest Pucharem Wyzwolicieli. Mimo wszystko Godoy Cruz wysłał na daleki wyjazd do Rosario najsilniejszy skład i trochę nieoczekiwanie złupił twierdzę Gigante de Arroyito, ośmieszając tam kiepski podczas bieżącego sezonu Central.

U epilogu pierwszej odsłony gospodarze wywalczyli rzut karny po zagraniu ręką Danilo Ortiza we własnej szesnastce. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Teó Gutiérrez, który ustrzelił rękę paragwajskiego stopera. Jednakże krnąbrny Kolumbijczyk musiał ustąpić przywileju egzekwowania wapna kapitanowi Marco Rubenowi. Doświadczony łowca goli jednak pomylił się – jedenastkę w jego wykonaniu obronił Rodrigo Rey.

Schodząc do szatni na kwadrans przerwy Teó miał, jak się okazało słuszny żal do Rubena, iż ten nie pozwolił mu wykonać karnego. To był feralny dzień dla Rubena. U wstępu drugiej części król strzelców sezonu 2015 otrzymał centrę ze skrzydła od Víctora Salazara i uderzył z pola bramkowego wprost w kierunku interweniującego Rey’a, umożliwiając mu skuteczną robinsonadę.

Zwycięskiego gola dla „Winiarzy” strzelił Gastón Giménez. 66 minuta – autor genialnej asysty w niedawnym starciu CL przeciwko Atlético Mineiro wpisał się do listy strzelców, wieńcząc akcję w polu bramkowym. Dośrodkował mu z ubocza szesnastki Juan Garro, a futbolówkę w pole karne zaadresował Guillermo „Pol” Fernández.

Następny mecz w CL 2017 drużyna Lucasa Bernardiego rozegra dopiero za miesiąc, toteż „El Bodeguero” ma nieco czasu, ażeby podnieść swoje notowania na arenie ligowej. Obecnie są siedemnaści ze zgromadzonymi 20 oczkami.

Dla odmiany ubiegłoroczny ćwierćfinalista Copa Libertadores, a jednocześnie przegrany ostatnich trzech finałów Copa Argentina zleciał na odległe 24 miejsce. Falstart urugwajskiego szkoleniowca Paolo Montero w roli opiekuna „Canallas”.

*****************************************************************************

Atlético de Tucumán vs Sarmiento de Junín 2:1 (1:0)

Gole – 1:0 José Méndez (7′), 2:0 Fabio Álvarez (71′), 2:1 Héctor Cuevas (88′ – pen.)

Spośród zespołów występujących w Copa Libertadores nie zawiódł również Atlético de Tucumán. „El Decano” wyszli rezerwowym zestawieniem na domową batalię przeciwko będącemu wśród strefy spadkowej Sarmiento de Junín, ale zainkasowali trzy punkty z ligowym outsiderem.

Już po 7 minutach konfrontacji wynik otworzył José Méndez. Nominalny zmiennik otrzymał centrę z połowy boiska od Leandro Gonzáleza i nieupilnowany popędził sam na sam z goalkeeperem, którego pokonał delikatną podcinką w kierunku długiego rogu.

Chwilę później Méndez mógł ukąsić drugi raz, jednak ominąwszy bramkarza Julio Chiariniego w akcji sam na sam znalazł się na zbyt ostrym kącie od bramki i zaliczył tylko boczną siatkę.

Tucumán kontrolował przebieg wydarzeń na boisku. Natomiast po 71 minutach starcia zawodnicy Pablo Lavalléna podwyższyli, kiedy Fabio Álvarez wykorzystał fatalne piąstkowanie Chiariniego we własnym polu karnym i niskim strzałem tuż zza linii szesnastego metra znalazł drogę do bramki.

Drugi gol dla miejscowych teoretycznie miał rozwiać jakiekolwiek wątpliwości, ale o ironio stał się kluczem do ekscytującej końcówki. Sarmiento rzuciło wszystko, ażeby spróbować odrobić deficyt bramkowy. Wiele okazji stworzyli sobie do trafienia. Jednakże udało im się zaledwie uzyskać gola na otarcie łez w 88 minucie i to z rzutu karnego, jakiego nie zmarnował wiekowy Héctor Cuevas.

Chociaż bramkarz lokalnej ekipy Josué Ayala zaliczył heroiczną interwencję przy mocnym uderzeniu z centrum szesnastki. Podczas czterech doliczonych minut „La Verde” jeszcze strzelili drugą bramkę, lecz sensacyjnego uczestnika trwającej edycji Copa Libertadores od utraty tryumfu w samej końcówce ocaliło odgwizdanie minimalnego spalonego przez arbitra.

Dzięki cennej wygranej Atlético de Tucumán wkroczył do czołowej dziesiątki tabeli, obecnie zgromadził 22 punkty. Sarmiento plasuje się o dwanaście pozycji niżej, aczkolwiek skompletował tylko 6 oczek mniej. Wątpliwe, aby prowincjusz w zielonych barwach uniknął spadku do Primera B Nacional.

Natomiast Tucumán za pół tygodnia czeka kolejny bój chwały na arenie CL. Nocą z czwartku na piątek zetrą się w stolicy Urugwaju przeciwko upadłemu tytanowi – Peñarolowi.

Comments are closed.