Boliwijska kanonada na upadłym tytanie

Minionej nocy rozpoczęła się faza grupowa Copa Libertadores 2017. Do historii przejdzie pogrom autorstwa boliwijskiego anonima Jorge Wilstermann de Cochabamba, który u siebie na andyjskich wysokościach zdemolował 6:2 pięciokrotnego zdobywcę Pucharu Wyzwolicieli, czyli urugwajski Peñarol. Do łask wrócił również brazylijski Chapecoense. Oto podsumowanie czterech wtorkowych meczów:

Grupa 8

Deportes Iquique [CHI] vs Guaraní [PAR] 0:1 (0:0)

Gol – Hernán Novick (83′)

Paragwajscy Guaraní rozpoczęli zmagania pucharowe z wysokiego C, odnosząc skromne wyjazdowe zwycięstwo nad chilijskim outsiderem. Gola na wagę trzech punktów dla „Aurinegros” uzyskał w 83 minucie urugwajski rozgrywający Hernán Novick, kiedy w polu bramkowym skutecznie dobił futbolówkę do siatki po nieudanym wybiciu defensora gospodarzy.

Dla Deportes Iquique zmagania na szczeblu CL to niestety zbyt wysokie progi i najpewniej znaleźli się w elicie przypadkiem, natomiast półfinalista tego turnieju sprzed dwóch lat nie powinien mieć kłopotów z uzyskaniem awansu do 1/8 finału.

*****************************************************************************

Grupa 5

Jorge Wilstermann [BOL] vs Peñarol [URU] 6:2 (3:0)

Gole – 1:0 i 3:0 José Ríos (7′, 33′), 2:0 Thomaz (27′ – pen.), 3:1 i 3:2 Gastón Rodríguez (49′, 70′), 4:2 Eduard Zenteno (74′), 5:2 Rudy Cardozo (85′ – pen.), 6:2 Franco Olego (88′)

Zacznijmy od przytoczenia historycznej ciekawostki, iż te dwa zespoły rozegrały między sobą pierwszy w historii mecz Copa Libertadores. W kwietniu 1960 roku na Estadio Centenario w Montevideo będący wówczas gigantem Peñarol zmiażdżył 7:1 malutki boliwijski klubik. Tej nocy Jorge Wilstermann niemal idealnie wyrównał rachunki, urządzając sobie goleadę na Urugwajczykach. Ostatecznie rozgromili ich 6:2.

Autor dwóch goli w pierwszej odsłonie – José Ríos (urodziwa pierwsza bramka po uderzeniu z nieco ostrego kąta pod poprzeczkę) krótko po przerwie obejrzał czerwoną kartkę, lecz przy stanie 3:1 także futbolista gości wyleciał przedwcześnie do szatni.

Oczywiście nie trzeba dodawać, że oprócz kryzysu urugwajskiego niegdyś potentata dopomogły także warunki atmosferyczne wysoko w górach, niemniej ostatnimi czasy Boliwijczycy nawet u siebie nie osiągali zbyt hucznych rezultatów. Jeśli drużyna z Cochabamby będzie regularnie zwyciężać na własnej fortecy, kto wie, może skierują się ku awansowi.

*****************************************************************************

Grupa 4

Atlético Paranaense [BRA] vs Universidad Católica [CHI] 2:2 (1:0)

Gole – 1:0 Lucho González (5′), 2:0 Nikão (76′), 2:1 David Llanos (86′), 2:2 Ricardo Noir (89′)

To było spotkanie bez faworyta, zatem remis nie dziwi. Chociaż końcówka meczu zmroziła krew w żyłach gospodarzy. Brazylijski Paranaense wyczerpał limit farta i tym razem mimo uzyskania dwubramkowej zaliczki, a także kolejnej bramki argentyńskiego weterana Lucho Gonzáleza ostatecznie tylko zremisował 2:2 domową batalię z Universidad Católica.

Nie ma co ukrywać, iż aktualny mistrz Chile będzie ostoją swojej ojczyzny w tegorocznej CL, zatem „Cruzados” nie odpuścili i notując dwa trafienia w ostatnich pięciu minutach rywalizacji odrobili 0:2 na 2:2.

Gol Nikão (genialny strzał w okienko zza pola karnego) na kwadrans przed upływem regulaminowego czasu, dający „Furacão” dwubramkowe prowadzenie chyba niepotrzebnie rozdrażnił Chilijczyków, którzy zafundowali widzom naprawdę spektakularną końcówkę.

W przedostatniej regulaminowej minucie przyjezdni uratowali remis po akcji dwóch eks-zawodników Boca Juniors, José Pedro Fuenzalida dośrodkował z prawej flanki w pole bramkowe, skąd Ricardo Noir bezpośrednio wycelował do siatki. Tuż po wyrównaniu jeszcze obrońca gości Guillermo Maripán zarobił czerwoną kartkę, lecz Católica jakoś wytrzymała doliczony czas gry w osłabieniu.

*****************************************************************************

Grupa 7

Zulia [VEN] vs Chapecoense [BRA] 1:2 (0:1)

Gole – 0:1 Reinaldo (33′), 0:2 Luiz Antônio (69′), 1:2 Juan Arango (78′)

Tryumfator ostatniej edycji Copa Sudamericana nie zawiódł na swym pierwszym zagranicznym wyjeździe od czasu grudniowej katastrofy lotniczej w Kolumbii z udziałem piłkarzy tego klubu.

Kompletnie odnowiony skład Chapecoense zdołał ograć 2:1 na wenezuelskiej ziemi przeciwko debiutującą wśród międzynarodowych czempionatów Zulię. Godzien oklasków otwierający wynik gol Reinaldo z rzutu wolnego, który genialnie wkręcił tuż sprzed linii końcowej boiska.

Dla lokalnej ekipy natomiast kontaktową bramkę uzyskał 36-letni weteran Juan Arango. Były kapitan reprezentacji Wenezueli, znany z aren europejskich celną główką wykończył rozegranie kornera. Inicjacja tryumfem nad grupowym kopciuszkiem pozwala Brazylijczykom mieć nadzieje, że realnie powalczą o 1/8 finału.

Comments are closed.