Estudiantes zdetronizowani!

Oprócz fantastycznego El Superclásico wygranego 4:2 przez Boca Juniors niedzielnego dnia rozegrano jeszcze pięć spotkań. Olbrzymim darem niebios dla „Xeneizes” jest wyjazdowa porażka Estudiantes La Plata z San Martín, która wypromowała Boca na ligowy szczyt. Ku elicie nieoczekiwanie kroczy Banfield, z klęczek podnoszą się Independiente oraz Tucumán. Oto relacja:

Banfield vs Huracán 1:0 (1:0)

Gol – Emanuel Cecchini (40′)

Czwarte kolejne zwycięstwo Banfield, które wzniosło „El Taladro” na szóstą lokatę i zbliżyło się do lidera na odległość jedynych czterech punktów! Decydującego gola dla ekipy z południowego Buenos Aires krótko przed przerwą strzelił obrońca Emanuel Cecchini efektownym niskim uderzeniem z dystansu pokonując goalkeepera Marcosa Díaza.

Około dziesięciu minut po zmianie stron zadanie gospodarzom ułatwiła czerwona kartka dla pomocnika rywali, Matíasa Fritzlera. Zawodnicy Julio Césara Falcioniego nie dołują, jak podczas ubiegłego sezonu i kto wie – może zakręcą się wokół elity….

Huracánem w tym starciu kierował tymczasowy i jednocześnie były trener tego zespołu, Néstor Apuzzo (dotychczasowy kierownik drużyny). Wcześniejszy szkoleniowiec „El Globo” – Ricardo Caruso Lombardi w połowie ubiegłego tygodnia rzucił ręcznik.

*****************************************************************************

San Martin de San Juan vs Estudiantes La Plata 3:2 (2:0)

Gole – 1:0 Francisco Mattia (28′), 2:0 Facundo Barcelo (40′), 2:1 i 3:2 Lucas Viatri (73′, 90+4′), 3:1 Emanuel Dening (75′)

Doigrali się Estudiantes. Trzecia konsekutywna strata punktów zepchnęła laplateńczyków z fotelu lidera. Wpadki przeciwko Banfield i Talleres można im jeszcze przebaczyć, ale upokorzenie się na stadionie kiepskiego ostatnio San Martín, to cios poniżej pasa dla zespołu Nelsona Vivasa.

Do przerwy „Verdinegros”, jacy ostatnimi czasy nawet u siebie nie są groźni ośmieszyli majestat dotychczasowego przodownika tabeli. W 28 minucie Nicolás Maná wrzucił z lewego skrzydła w centrum pola karnego, gdzie futbolówkę przedłużył głową Facundo Barcelo, a przejął ją defensor Francisco Mattia, który z narożnika pola bramkowego pokonał Mariano Andújara. Piłki lecącej do bramki nie umiał wybić Julián Marchionni, który tego dnia niespodziewane zagrał jako stoper (mimo, że nominalnie jest rozgrywającym).

Krótko przed przerwą, w 40 minucie Urus Barcelo sam wpisał się do listy strzelców. Otrzymał dogranie od Gustavo Villarruela po niefortunnej interwencji obrońców gości i unikając ofsajdu wykończył atak jeden na jednego z Andújarem.

Ku ratunkowi ekipie Estudiantes przybyła głowa Lucasa Viatriego. Tą częścią ciała wychowanek Boca zmniejszył rozmiar porażki w 73 minucie przecinając dośrodkowanie z rzutu rożnego. Aczkolwiek kilkadziesiąt sekund później pościg utrudnił Lucas Rodríguez.

Utalentowany playmaker frajersko utracił futbolówkę na lewej flance. Tę odzyskał Nicolás Maná i zaliczył drugą asystę dośrodkowując w okolice piątego metra, skąd też głową Emanuel Dening zaklepał właściwie tryumf gospodarzom.

„Estu” zdołowani połakomili się jedynie na honorowego gola. W czwartej doliczonej minucie Viatri trafił drugi raz, kiedy znów głową wykorzystał dośrodkowanie wspomnianego Lucasa, a atak dalekim wykopem z własnej połowy rozpoczął Jonathan Schunke. Poważny kryzys zawitał do La Platy, akurat kiedy umacniali się na szczycie i wydawało się – rozpoczną pewny marsz po mistrzostwo. Boca Juniors dziękuje teraz ekipie z San Juan, bowiem ta pomogła im zdetronizować „Los Pincharratas”.

Sytuacja Estudiantes mieni się w coraz ciemniejszym świetle. Co gorsza, od nowego roku rozgrywki ligowe będą musieli dzielić z Copa Libertadores, przez co marzenia o schedzie w lidze argentyńskiej mogą chyba powoli odkładać na kolejny sezon.

*****************************************************************************

Colón vs Independiente 0:2 (0:1)

Gole – Maximiliano Meza (28′), Germán Denis (90+1′)

Futbol jest niesamowicie przewrotny. Racing Club po zwycięskich derbach Avellanedy sumiennie toczy się ku dołowi i zanotował drugą kolejną porażkę, a Independiente po klęsce ze swoim odwiecznym wrogiem odzyskuje formę, odnosząc drugie z rzędu zwycięstwo. Dzięki temu „Czerwone Diabły” są siódme, a jednocześnie wyprzedziły Racing w stawce. Trener Gabriel Milito wynagrodził zarządowi klubu cierpliwość do swojej osoby.

Już w 2 minucie klarowną szansę zaprzepaścił Diego Vera trafiając prosto w bramkarza Jorge Brouna przy akcji jeden na jednego z nim, jaką umożliwiła mu niby przypadkowa centra Diego Rodrígueza. Jednakże w 28 minucie „Inde” uzyskało zaliczkę – atak lewą flanką zainicjował Nicolás Tagliafico, głową na kraniec pola karnego odegrał Vera, a tam bezpośrednim uderzeniem z długi róg trafił Maximiliano Meza.

U początku drugiej odsłony katastrofalne pudło w akcji sam na sam zaliczył Fabricio Bustos. 20-latek notujący dopiero swój drugi mecz w profesjonalnym zespole Independiente nie spożytkował fantastycznej okazji do swego pierwszego zawodowego trafienia. W 67 minucie obrońca gości Jorge Nicolás Figal brutalnie powalił Tomása Sandovala aż ten wylądował w szpitalu (przerwa w grze po tym zajściu spowodowała doliczenie aż 10 minut do regulaminowego czasu). Jednakże nie obejrzał nawet żółtego kartonika za to przewinienie!

Po 80 minucie groźniejszą sytuację do wyrównania stworzył Colón. Aczkolwiek Paragwajczyk Iván Torres, jaki tydzień wcześniej zaliczył genialne trafienie z ostrego kąta przeciwko Huracánowi tym razem nieznacznie chybił po rzucie wolnym.

Przed samą końcówką na boisku pojawił się doświadczony weteran napadu Germán Denis, zastępując Verę. Eks-snajper włoskiej Atalanty pokazał młokosowi Bustosowi jak należy wykańczać ataki sam na sam. W pierwszej z dziesięciu doliczonych minut otrzymał centrę ze skrzydła od Tagliafico, przejął futbolówkę na klatę i niskim strzałem w długi róg ustalił wynik tejże konkurencji.

*****************************************************************************

Rosario Central vs Lanús 1:2 (0:0)

Gole – 1:0 Maximiliano Lovera (49′), 1:1 Lautaro Acosta (60′), 1:2 Alejandro Silva (62′)

Broniący tytułu Lanús już oficjalnie wraca do czołówki. Zwyciężył 2:1 w Rosario przeciwko drugiemu garniturowi Central i wskoczył na czwartą lokatę, traci już tylko trzy oczka do liderujących Boca Juniors. Choć nie wydaje mi się, aby poważnie myśleli o drugim kolejnym mistrzostwie – tym bardziej skoro przez drugą część sezonu ligę dzielić będą z Copa Libertadores.

Dla Rosario Central ta porażka nie ma obecnie większego znaczenia, bowiem szykują się do czwartkowego finału Copa Argentina. Efekty swojego zaniedbania rozgrywek ligowych odczują wtedy, jeśli nie zwyciężą wspomnianego pucharu, przegrywając trzeci pod rząd finał. W pierwszej części obyło się bez bramek. W 10 minucie delegaci mogli zainicjować strzelanie, lecz Alejandro Silva niskim uderzeniem z dystansu tylko obił dalszy słupek.

Rezerwy „Canallas” nieoczekiwane objęły prowadzenie tuż po przerwie, gdy niskim uderzeniem z dystansu swe premierowe trafienie w zawodowej karierze odnotował 17-letni Maximiliano Lovera.

Jednakże komplet punktów należał tutaj do Lanús. Przed upływem godziny konfrontacji wyrównał niedoszły argentyński reprezentant Lautaro Acosta bezpośrednim strzałem w długi róg pokonawszy Diego Rodrígueza z ubocza pola karnego, a dwie minuty później Acosta wyprowadził szybki atak z połowy boiska i zaliczył asystę, a eks-przedstawiciel urugwajski kadry – Alejandro Silva zrehabilitował się za niewykorzystaną u prologu szansę i mocnym przymierzeniem z około piętnastego metra zagwarantował victorię „El Granate”.

*****************************************************************************

Atlético de Tucumán vs Quilmes 3:0 (1:0)

Gole – Fernando Zampedri (43′), David Barbona (50′), Luis Rodríguez (85′)

Drugie kolejne zwycięstwo, analogicznie niczym Independiente zanotowali piłkarze Atlético de Tucumán. Efekty nowej miotły szkoleniowca Pablo Lavalléna działa! „El Decano” szykują się do debiutu w Copa Libertadores i tym razem rozgromili 3:0 kandydujący do spadku Quilmes.

Gospodarze przełamali serię gorszych meczów przed własnymi trybunami. Wynik krótko przed kwadransem przerwy otworzył Fernando Zampedri celną główką wykorzystawszy centrę z rzutu rożnego. Tuż po przerwie zaliczkę Tucumán wyśrubował David Barbona, bowiem niskim, dość chytrym strzałem z dystansu zaskoczył Césara Rigamontiego.

Przed samym końcem starcia kropkę nad „i” postawił legendarny kapitan tego klubu Luis Rodríguez. Podczas kontrataku otrzymał asystę od Zampedriego, uporał się z kryjącym go obrońcą i wykończył akcję sam na sam uderzeniem przy słupku.

Atlético de Tucumán, który niedawno znajdował się blisko dołu klasyfikacji wspiął się teraz na siedemnastą lokatę, zgromadziwszy 18 punktów. Pierwszy raz od końca sierpnia zdobyli trzy punkty jako gospodarz! Quilmes plasuje się zaledwie o dwa oczka niżej, okupując osiemnastą pozycję.

Comments are closed.