Farciarze Estudiantes

Sobotniego dnia rozegrano pięć meczów w ramach dziesiątej kolejki Primera División de Argentina 2016/2017. Lider umocnił się na czele tabeli, powoli budzi się również obrońca tytułu. Oto podsumowanie dnia:

Estudiantes La Plata vs Colón 1:0 (0:0)

Gol – Lucas Viatri (58′)

Często ażeby zdobyć mistrzostwo nie tylko trzeba dobrze grać, ale również zwyczajnie mieć szczęście. Fortuna kolejny raz sprzyjała naczelnikom stawki. Estudiantes mimo wyraźnej przewagi nad obiecującym w tym sezonie Colónem, ledwo ledwo wymęczyli skromną wygraną 1:0.

Jedynego gola uzyskał Lucas Viatri w 58 minucie. Snajper wypożyczony do „Estu” z ligi chińskiej celną główką w polu karnym wykorzystał świetne dośrodkowanie od Carlosa Auzquiego. Wychowanek Boca kreowany niegdyś na następcę legendarnego Martína Palermo wyraźnie odżywa wśród laplateńczyków pod wodzą Nelsona Vivasa.

Choć pod koniec zawodów gospodarze wyraźnie zapomnieli się. Wiekowy Rodrigo Braña zarobił drugą żółtą i czerwoną kartkę za faul, którym sprokurował jedenastkę. Rzut karny w 89 minucie egzekwował weteran znany z występów dla Boca Juniors – Pablo Ledesma. Wapno jednakże bohatersko zatrzymał Daniel Sappa, zastępujący obecnie kontuzjowanego rezerwowego bramkarza „Albicelestes”, Mariano Andújara. W doliczonym czasie czerwień ujrzał także obrońca gości Guillermo Ortiz.

Estudiantes ostatecznie jakoś dowieźli korzystny rezultat do ostatniego gwizdka. Swój dorobek punktowy ekipa stratega Vivasa powiększyła do 26. Niewątpliwie utrzymają pięciopunktową zaliczkę nad wiceliderem. Ostatnimi czasy „Los Pincharratas” fundują niesamowite dreszczowce, z których wychodzą usatysfakcjonowani. Ciągle są jedyną niepokonaną drużyną w tym sezonie.

*****************************************************************************

 Godoy Cruz vs Tigre 2:1 (2:1)

Gole – 1:0 Ángel González (12′), 2:0 Jaime Ayoví (24′), 2:1 Carlos Luna (45′)

Formę w kratkę prezentuje nieoczekiwany uczestnik przyszłorocznej edycji Copa Libertadores, czyli Godoy Cruz. „Winiarze” na wyjazdach raczej przegrywają, ale mecze domowe generalnie wieńczą zwycięscy. Tym razem skromnym 2:1 ograli notującego ostatnimi czasy okres lepszej formy średniaka Tigre, chociaż swą victorię powinno ukoronować nieco wyższym rozmiarem.

Gospodarze obiektu Malvinas Argentinas szybko uzyskali dwubramkowe prowadzenie. W 12 minucie Ángel González natarł w pole karne gości, wykorzystał niekompetentność obrońców i niskim uderzeniem pokonał Nelsona Ibáñeza, którego Tigre pod koniec sierpnia ściągnęło z wolnego transferu po tym, jak rozwiązał umowę z Racingiem Club.

Dwanaście minut później Nicolás Sánchez dośrodkował z rzutu rożnego, a w polu bramkowym celną główką zaliczkę wyśrubował ekwadorski napastnik Jaime Ayoví. Ciemnoskóry masywny zawodnik strzelił już szóstego gola podczas trwającej kampanii i został nowym wiceliderem klasyfikacji strzelców.

Jednakże zbyt swobodną ekipę Godoy Cruz tuż przed przerwą obudził Carlos Luna, również notując szóstego gola podczas sezonu 2016/2017. Delegaci wyprowadzili kontrę po zatrzymaniu szarży Ayovíego przez bramkarza Ibáñeza. Wykończył ją właśnie doświadczony Luna trafiając z bliska do pustej siatki po chaotycznym dograniu od utalentowanego Alexisa Castro.

U początku drugiej części drugą cegiełkę mógł dołożyć Ángel González, lecz tym razem jego atak odparł mający dziś sporo roboty bramkarz Tigre. W 56 minucie bezpośrednim uderzeniem z pola bramkowego minimalnie nad poprzeczką chybił Facundo Silva, a już w doliczonym czasie zza pola karnego nieznacznie pomylił się Fabricio Angileri.

„Expreso del Tomba” odnieśli niskie zwycięstwo, acz grunt to komplet punktów. Godoy Cruz awansował na dziesiątą lokatę, zgromadziwszy 16 punktów. Od czołówki niewiele separuje zespół Sebastiána Méndeza, jaki oddalił się również od Tigre – „El Matador” jest czternasty i skompletował trzy oczka mniej.

*****************************************************************************

Lanús vs Atlético de Tucumán 1:0 (0:0)

Gol – Alejandro Silva (54′)

Ostatni mecz Juana Manuela Azconzábala w roli trenera Atlético de Tucumán, który (o czym wspomnieliśmy wczoraj) rezygnuje ze stanowiska podając za impuls do takiej decyzji problemy osobiste. Niestety, pożegnał się porażką na terenie obecnego mistrza Argentyny. I jest czego żałować, bowiem „El Decano” byli tutaj stroną zdecydowanie przeważającą. Mimo to trzy punkty zgarnął Lanús.

W 4 minucie Fernando Monetti zatrzymał atak jeden na jednego najskuteczniejszego gracza przyjezdnych Cristiana Menéndeza, jaki zainicjował błąd obrońcy „El Granate”. Chwilę później strzałem z dystansu minimalnie chybił Rodrigo Aliendro. W końcówce pierwszej odsłony po wzajemnym zderzeniu kontuzji doznali pomocnik gospodarzy Román Martínez oraz wspomniany Menéndez. Obaj z powodu urazu musieli opuścić boisko.

Od początku drugiej odsłony losy spotkania w swoje ręce wziął Alejandro Silva. Co prawda gospodarze mieli szczęście, iż arbiter nie przyznał Tucumánowi karnego po ręce kapitana Maxiego Velázqueza w obrębie szesnastki. Natomiast urugwajski skrzydłowy co prawda w 50 minucie chybił obok słupka z mniej więcej jedenastego metra po wrzutce z ubocza od Lautaro Acosty.

Jednakże w 54 minucie Silva dopiął swego i po asyście Fernando Barrientosa niekryty na boku pola karnego wycelował w długi róg nie dając żadnych szans Josué Ayali. Tak padł jedyny gol starcia na Estadio Néstor Díaz Pérez.

Pięć minut później kolejną heroiczną interwencją wykazał się Monetti zatrzymując strzał Guillermo Acosty zza piątego metra po dograniu od wprowadzonego z ławki Luisa Rodrígueza. Moment później Nicolás Pasquini zablokował jeszcze dobitkę autorstwa Leonela Di Plácido. W samej końcówce bramkarz miejscowych sparował uderzenie Luisa „Pulgi” Rodrígueza po rzucie wolnym.

Lanús drugi raz w bieżącym roku ogrywa przed własnymi trybunami rewelacyjny podczas ubiegłych rozgrywek ligowych klub z interioru wynikiem 1:0.

Wyglądało to tak, jakby Tucumán celowo podłożył się rywalowi i przegrał w buntowniczej odpowiedzi na rezygnację Azconzábala. Bez ów szkoleniowca to już nie będzie to samo, a przypomnijmy o debiucie „El Decano” na arenie Copa Libertadores w roku przyszłym. Kto podejmie się odpowiedzialności kontynuowania schedy po „Basku”?

*****************************************************************************

Unión vs Temperley 2:1 (2:1)

Gole – 1:0 Franco Soldano (21′), 2:0 Diego Godoy (29′), 2:1 Adrián Arregui (36′)

Całkiem niezłą serię notuje obecnie Unión de Santa Fe, który tego popołudnia ograł 2:1 znajdujący się wśród spadkowych miejsc Temperley. Chociaż ostatnio nie mają trudnych oponentów na rozkładzie. W dość szybkim odstępie czasu „Los Tatengues” uzyskali dwubramkowe prowadzenie.

W 21 minucie po dośrodkowaniu Diego Godoy’a z rzutu rożnego celną główką z pola bramkowego wynik otworzył Franco Soldano. Natomiast osiem minut później sam nieupilnowany Godoy bezlitosną torpedą pod poprzeczkę uzyskał drugie trafienie. Atak zainicjował Lucas Algozino swą centrą zza linii bocznej pola karnego, zaś asystował mu Soldano, który wyłożył podanie w starciu z nieostrożnym defensorem Temperley.

Aczkolwiek po 36 minutach rywalizacji zdesperowani goście nawiązali kontakt. Najpierw strzał głową Gastóna Bojanicha jakoś wybił na korner Nereo Fernández. Lecz z tego rzutu rożnego dośrodkował Ariel Cólzera, a głową bramkę zanotował Adrián Arregui.

Znajdujące się na najlepszej drodze do spadku Temperley walczyło o chociażby wyrównanie strat. Jednakże bez oczekiwanego efektu. W 53 minucie Luciano Vázquez chybił nad poprzeczką ze skraju pola karnego. Natomiast w 83 minucie Cólzera z rzutu wolnego ostukał słupek. Pomylił się również urugwajski atakujący Rodrigo Viega, pudłując z krańca szesnastki chwilę później.

Okazję do podwyższenia zaliczki przez gospodarzy miał utalentowany Guido Vadalá. Po rozegraniu autu wychowanek Boca Juniors, wypożyczony z włoskiego Juventusu otrzymał wrzutkę od Mauro Pittóna, ale wręcz kuriozalnie przestrzelił w polu bramkowym. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę ujrzał obrońca Emanuel Brítez, jednakże Unión wytrzymał krótki okres walki osłabionym.

Aktualnie drużyna z Santa Fe okupuje 12. lokatę ze zdobytymi 15 punktami. Dla odmiany Temperley jest 23. w klasyfikacji ligowej, niemniej ciężko będzie im wydostać się ze strefy spadkowej.

Dla „El Gasolero” może się to okazać wręcz utopijnym zamierzeniem. Czy wracający do roli szkoleniowca tego klubu Gustavo Álvarez (zastąpił zwolnionego Carlosa Mayora) tchnie nowego ducha w ekipę?

*****************************************************************************

Huracán vs Racing Club 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Lautaro Martínez (39′), 1:1 Ignacio Pussetto (90′)

Notujący niezbyt owocną kampanię Huracán rzutem na taśmę wydarł remis u siebie przeciwko walczącemu o czołowe lokaty Racingowi Club. Aktywniej batalię rozpoczęli oczywiście przybysze z Avellanedy. Już w 8 minucie bombę z dystansu nowego reprezentanta Argentyny – Marcosa Acuñy zatrzymał goalkeeper Marcos Díaz, natomiast w 24 minucie paragwajski reprezentant Óscar Romero pomylił się celując z ubocza szesnastki w akcji sam na sam z Díazem.

Szansę mieli również gospodarze – nie było jednak dane uzyskać pierwszego trafienia w zawodowej karierze 21-letniemu playmakerowi Javierowi Iritierowi, który z ubocza pola karnego tylko wycelował w boczną siatkę.

Inwazji Racingu nastąpił ciąg dalszy. W 27 minucie Romero niewiele zabrakło, bowiem obił słupek zza szesnastego metra. Chociaż w 36 minucie wielkiego farta miała „La Academia”, gdy zaskakujące uderzenie z dystansu Alejandro Romero Gamarry koniuszkami palców obronił Agustín Orión. Doświadczonemu bramkarzowi, jak dziura w spodniach był potrzebny kolejny absurdalnie wpuszczony gol.

Nareszcie, w 39 minucie Racing zadał cios. Marcos Acuña kolejny raz ukazał swój kunszt – efektownie na lewej flance wykiwał dwójkę obrońców gospodarzy i ze skrzydła dośrodkował w pole bramkowe, skąd młodziutki Lautaro Martínez bezpośrednim strzałem skierował futbolówkę do celu. Oto premierowe oficjalne trafienie w profesjonalnej karierze (wcześniej strzelił już podczas Torneos de Verano) tego utalentowanego napastnika, który prawdopodobnie będzie reprezentować Argentynę na zbliżających się Mistrzostwach Ameryki Południowej U-20.

U epilogu zawodów Huracán rozpoczął żywiołowy pościg za wyrównaniem. W 82 minucie bombę zza pola karnego przypuścił obchodzący tego dnia swoje 35. urodziny defensor Carlos Araujo. Futbolówka odbiła się tylko od poprzeczki. Szturm zawodników „El Globo” przyniósł jednak wyczekiwany rezultat tuż przed upływem regulaminowego czasu mimo heroicznej obrony gości.

Natarcie bramki zainicjowane przez ekwadorskiego skrzydłowego Julio Angulo (tegorocznego finalistę Copa Libertadores z Independiente del Valle) zakończyło się sukcesem. Nieudolnie wybity przed siebie przez Orióna strzał weterana Daniela Montenegro dobił z bliska Ignacio Pussetto zapewniając gospodarzom wymęczony remis.

Nad Huracánem czarne chmury wciąż zalegają, bowiem to dla nich piąty kolejny mecz bez zwycięstwa. Ekscentryczny Ricardo Caruso Lombardi rozpoczął swój epizod w Parque Patricios od hucznego tryumfu w Tucumánie, ale później działo się tylko gorzej. Tutaj remis dla sensacyjnego uczestnika ostatnich dwóch edycji Copa Libertadores jest zacnym wyczynem. Od strefy spadkowej póty co są bezpieczni, lecz wśród klasyfikacji ligowej zajmują odległe 25. miejsce.

Dla nieporywającego swym futbolem Racingu utracenie zwycięstwa pod koniec zawodów ma gorzkie pokłosie. Nie dość, że lider Estudiantes La Plata uciekł podopiecznym mającego słowiańskie korzenie Ricardo Zielinskiego na osiem punktów, to jeszcze pozostała część peletonu goniącego może uciec błękitnej części Avellanedy.

Co gorsza, wyprzedzi ich odwieczny rywal – Independiente, jeśli niedzielnego wieczora ogra u siebie oszczędzający siły na Copa Sudamericana zespół San Lorenzo de Almagro.

Comments are closed.