San Lorenzo drży przed Brazylijczykami

Pierwsze argentyńsko-brazylijskie starcie półfinałowe Copa Sudamericana między San Lorenzo de Almagro, a Chapecoense zakończyło się remisem 1:1. Papieski klub nie uzyskał żadnej zaliczki przed trybunami swego Estadio Nuevo Gasometro i będzie miał niezwykle ciężko o awans do wielkiego finału.

San Lorenzo de Almagro vs Chapecoense 1:1 (1:0)

Gole – 1:0 Martín Cauteruccio (30′), 1:1 Ananias (62′)

Walka na trzech frontach – liga, Copa Sudamericana i krajowy puchar coraz bardziej męczy „Cuervos”. Gospodarze uzyskali prowadzenie w 30 minucie spotkania, kiedy dośrodkowanie Martína Cauteruccio z rzutu wolnego okazało się strzałem, a futbolówka zaskoczył bramkarza i wturlała się do siatki.

Brazylijczycy jednak nie sprzedali tanio skóry – dzielnie walczyli o odrobienie strat. Dopięli swego w 62 minucie, kiedy piłkarz o wdzięcznym przydomku Ananias otrzymał dośrodkowanie z lewej flanki. Następnie zgarnął piłkę, obrócił się z nią i mocnym uderzeniem po palcach Sebastiána Torrico trafił do bramki.

San Lorenzo mogło odzyskać prowadzenie, ale bramka goalkeepera Danilo okazała się, niczym zaczarowana. Do ostatniego gwizdka arbitra Chapecoense walczył przeciwko znacznie wyżej notowanemu „El Ciclón”, jak równy z równym i utrzymał remis, który przed domowym rewanżem stawia ich w niezwykle optymistycznym położeniu.

Niemoc prześladowała natomiast walczącego o koronę króla strzelców tej edycji Sudamericany napastnika Nicolása Blandiego. Wciąż zdobył tylko pięć goli w tym turnieju i zalega do liderujących ex-aequo Cecilio Domíngueza oraz Miguela Borjy jednym trafieniem.

W kontekście rewanżu przeciwko San Lorenzo trzeba odnotować fakt, iż od czasu tryumfu w Copa Libertadores przed dwoma laty mają ogółem pecha do Brazylijczyków (pewnie to jakiś rewanż za ogranie trzech brazylijskich klubów w drodze do kontynentalnego mistrzostwa z 2014 – Botafogo, Grêmio i Cruzeiro).

Dla odmiany za Chapecoense przemawia szczęście do argentyńskich drużyn – rok temu minimalnie ulegli mocniejszemu o kilka klas River Plate w ćwierćfinale Sudamericany, a podczas trwającej edycji wyeliminowali już Independiente.

I jeszcze cenna uwaga statystyczna – od 2010 roku, co trzy lata do finału CS dochodzi jakiś zaściankowy brazylijski klub. W 2010 uczynił to Goiás, w 2013 ich śladem podążyła Ponte Preta. Czyżby teraz nadeszła kolej Chapecoense? W wielkim finale jednak najpewniej czeka porażka… 

Drugi mecz półfinałowy:

Cerro Porteño [PAR] vs Atlético Nacional [COL] 1:1 (1:0)

Gole – 1:0 Cecilio Domínguez (45+5′ – pen.), 1:1 Álvaro Pereira (83′ – samobój)

Jeszcze bardziej frajersko zaliczki przed wyjazdowym rewanżem pozbawił się inny klub o przydomku „El Ciclón” – Cerro Porteño. Paragwajczycy objęli prowadzenie tuż przed przerwą, za sprawą efektownie wykonanego rzutu karnego przez Cecilio Domíngueza. Nowy reprezentant Paragwaju zanotował swe szóste trafienie podczas CS 2016.

Krótko po przerwie za brutalny faul wyleciał jego główny konkurent w walce o tytuł najlepszego strzelca – Miguel Borja. Aczkolwiek miejscowi nie utrzymali prowadzenia nawet walcząc z przewagą liczebną… W 83 minucie doświadczony reprezentant Urugwaju – Álvaro Pereira władował samobója i ustawił pechowe na międzynarodowej arenie Cerro w niezwykle trudnej sytuacji przed drugim starciem półfinałowym, które odbędzie się w medellińskiej twierdzy Atanasio Girardot.

Wizja Atlético Nacional jako pierwszej i jedynej drużyny (jedynej, bowiem od przyszłego roku system rozgrywania południowoamerykańskich pucharów nie pozwoli walczyć o tryumf w obu czempionatach), która w jednym roku zwycięża Copa Libertadores oraz Copa Sudamericana jest coraz realniejsza!

Rewanże 23-24 listopada!

Klasyfikacja strzelców:

6 goli – Miguel Borja (Atlético Nacional) oraz Cecilio Domínguez (Cerro Porteño)

5 goli – Nicolás Blandi (San Lorenzo)

4 gole – Claudio Bieler (Belgrano) oraz Leonardo Valencia (Palestino).

Comments are closed.