Życzmy sobie, aby walka o mistrzostwo Argentyny w sezonie 2016/2017 była niezwykle zacięta i rozstrzygnęła się między wieloma klubami. Sobotniego dnia trójka na „R” – River Plate, Rosario Central oraz Racing Club odniosła zwycięstwa do zera, co może zwiastować renesans formy uczestników tegorocznej Copa Libertadores.
Rosario Central vs Arsenal de Sarandí 5:0 (1:0)
Gole – Marco Ruben (10′ – pen., 63′), Washington Camacho (53′, 77′), José Luis Fernández (61′ – pen.)
Central odniósł drugie zwycięstwo w sezonie, przypominając o swojej mocy na Estadio Gigante de Arroyito. Aż przypomniał się ubiegłoroczny sezon, gdy „Canallas” przed własnymi trybunami kosili niemal każdego, nie ponosząc domowej wpadki jako jedyni w całej stawce.
Sobotniego popołudnia drużyna Eduardo Coudeta rozgniotła 5:0 mierny obecnie Arsenal de Sarandí. Wynik otworzyli po 10 minutach konfrontacji, gdy rzut karny wykorzystał Marco Ruben. Kilka minut przed przerwą czerwoną kartkę zarobił wiekowy obrońca gości Jonathan Bottinelli, co rozwiało jakiekolwiek wątpliwości…
Central w przewadze liczebnej miótł, niczym huragan. Król strzelców pamiętnego sezonu 2015 zanotował także drugiego gola po przerwie, pakując futbolówkę do siatki zza 5. metra, otrzymawszy asystę od Fabiána Bordagaraya. Gospodarze po rzucie karnym ukąsili też w drugiej odsłonie za sprawą rozgrywający José Luisa Fernándeza.
Efektowne zawody stoczył urugwajski pomocnik Washington Camacho, który wszedł na zmianę po 23 minutach zmieniając kontuzjowanego Cristiana Villagrę. U wstępu drugiej odsłony uzyskał pięknego gola trafiając w samo okienko z dystansu i jeszcze po rykoszecie od przeciwnika.
W 77 minucie Camacho postawił kropkę nad „i” niskim strzałem w długi róg zza szesnastki ustalając rezultat. Wśród gości drugą czerwoną kartkę na „do widzenia” ujrzał Gonzalo Bazán.
Celem Rosario Central jest jednoczesna walka o możliwie najwyższą lokatę w ligowej stawce, dogonienie wroga zza miedzy (do którego tracą obecnie 3 punkty) oraz awans do najbliższej edycji Copa Libertadores poprzez krajowy puchar.
„Canallas” już ostrzą sobie zęby na ćwierćfinałową wojnę z Boca Juniors. Rok temu ulegli im w finale Copa Argentina po kontrowersyjnym arbitrażu Diego Ceballosa, za co teraz łakną zemsty.
*****************************************************************************
Aldosivi vs Talleres 2:1 (1:0)
Gole – 1:0 i 2:0 Sebastián Penco (10′ – pen., 56′), 2:1 Leonardo Gil (83′)
Coś niepokojącego dzieję się z jedynym beniaminkiem tego sezonu Primera División…. Talleres podczas wakacji wzmocnili swoją kadrę tak, jakby zamierzali bić się o mistrzostwo. Tymczasem polegli w Mar del Plata ze słabym dotychczas Aldosivi, utwierdzili się na dnie tabeli spadkowej i zamiast ambitnych planów najpewniej „La T” czeka dramatyczna batalia o uniknięcie degradacji. Czyżby doświadczona kadra pod dowództwem Franka Kudelki była zbyt stara, jak na argentyńskie standardy?
Miejscowe „Rekiny” szybko zadały cios dzięki szczęśliwej jedenastce, którą wykorzystał Sebastián Penco. Niecały kwadrans po przerwie były atakujący Independiente podwoił swój dorobek bramkowy głową z pola bramkowego finalizując dośrodkowanie od Joela Acosty.
Goście ledwie dorobili się kontaktowego trafienia pod koniec zawodów, gdy rudowłosy pomocnik Leonardo Gil fenomenalnie wykonał rzut wolny, kompletnie oszałamiając bezradnie stojącego bramkarza Matíasa Vegę.
Aldosivi osiągnęło swą premierową wygraną w nowym sezonie, aktualnie zajmuje dwudziestą lokatę w klasyfikacji. Coraz gorzej układa się sytuacja Talleres – zero victorii, 27 miejsce wśród ligowej stawki i dno tabeli spadkowej. Czy przedstawiciel miasta Córdoba zdoła poprawić wyniki do końca grudnia?
*****************************************************************************
Temperley vs Newell’s Old Boys 0:0
Dotychczasowy wicelider tabeli nie ma szczęścia do wyjazdów na obiekty ligowych przeciętniaków. Dwa tygodnie pogubili punkty w Junín przeciwko tamtejszemu Sarmiento. Dzisiaj tylko bezbramkowy remis w Temperley. Co ciekawe, gospodarze byli tutaj lepszą drużyną. NOB drżeli do ostatniej chwili, by nie zostać zniesieni na tarczy.
„La Lepra” jest niestety zbyt słaba, ażeby walczyć o tytuł i myślę, iż niedługo nacieszą się miejscem w górnych rejonach tabeli. Natomiast Temperley czeka męcząca batalie o wydostanie się ze strefy spadkowej.
*****************************************************************************
Racing Club vs Patronato 2:0 (0:0)
Gole – Lisandro López (49′), Santiago Rosales (80′)
Lokatę na najniższym stopniu podium utrzymał Racing Club, który nie bez trudów zdołał ograć 2:0 zamykające tabelę Patronato. Biało-błękitna część Avellanedy uradowała się dopiero w drugiej części. U samego jej prologu wiekowy kapitan Lisandro López bajecznymi nożycami przeciął centrę Gustavo Bou, dając prowadzenie gospodarzom.
Swoje pierwsze trafienie dla Racingu zaliczył natomiast Santiago Rosales. Playmaker ściągnięty przed tym z Aldosivi przy sporym gąszczu obrońców przyjezdnych w 80 minucie znalazł drogę do niemal pustej bramki po nieudanej interwencji goalkeepera Franco Costasa.
Tydzień temu Patronato po niezłym boju zremisowało 1:1 domową batalię z San Lorenzo de Almagro. „Cuervos” jednak oszczędzali siły na Copa Sudamericana, a taki Racing obecnie nie jest zajęty innymi rozgrywkami aniżeli liga (w Pucharze Argentyny grają za tydzień – podczas przerwy na reprezentacje).
Mało tego nowicjusz z Międzyrzecza jest słaby na wyjazdach, zatem ciężko było mu o punkty na gorącym terenie pokroju El Cilindro. Muszą zachować wzmożoną czujność, bowiem po tej wpadce osunęli się do strefy spadkowej.
*****************************************************************************
River Plate vs Vélez Sarsfield 3:0 (2:0)
Gole – Sebastián Driussi (16′, 56′), Lucas Alario (44′ – pen.)
Przed tygodniem River wymęczył remis 3:3 na wyjeździe przeciwko wchodzącym gwiazdom Defensa y Justicia. Domowa batalia z upadającym Vélezem Sarsfield to jednak zupełnie inna bajka. „Millonarios” łatwo ograli gości wynikiem 3:0, aczkolwiek nie wiadomo czy tryumf przyszedłby tak łatwo, gdyby nie błyskawiczna czerwona kartka dla paragwajskiego pomocnika delegatów Blasa Cáceresa w 8 minucie rywalizacji…
To już tylko sfera spekulacji. Gospodarze mając przewagę liczebną zadali pierwszy cios osiem minut po ów czerwieni. W ich imieniu uczynił to Sebastián Driussi, czyli najbardziej utalentowany wychowanek szkółki River występujący obecnie dla ich pierwszej drużyny. Dobił z bliska sparowany wcześniej przez bramkarza strzał zza pola karnego Lucasa Alario.
Krótko przed przerwą sam Alario podwyższył wykorzystując rzut karny. Za pierwszym razem Alan Aguerre sparował jego wapno, ale sędzia nakazał powtórzenie jedenastki, bowiem goalkeeper zbyt wcześnie wyszedł przed linię bramkową. Przy drugim podejściu reprezentant Argentyny nie omylił się i River zdystansował oponenta.
Po zmianie stron Driussi zaliczył jeszcze jedną bramkę, efektownym lobem przechytrzywszy bramkarza na boku pola karnego. Asystę wyłożył mu weteran Andrés D’Alessandro. Jednocześnie 20-letni talent o przydomku „La Joya” (Klejnot) zaliczył piąte trafienie w ligowej kampanii i stał się nowym liderem klasyfikacji strzelców.
Tuż przed finiszem czwarty cios mógł zadać ekwadorski stoper Arturo Mina, lecz tylko obił poprzeczkę strzałem głową po dośrodkowaniu z kornera. River Plate dzięki efektownemu zwycięstwu pozostał wiceliderem ze zdobytymi 11 punktami.
Dla Vélezu to trzecia konsekutywna porażka, a zarazem druga rezultatem 0:3 – zebrali srogie od Racingu i River. Tymczasowy szkoleniowiec Alberto Fanesi nie zmotywował tej rozbitej mentalnie drużyny.
Młody trener Christian Bassedas potrafił dotrzeć do stosunkowo młodego kolektywu podczas minionego Torneo de Transición, lecz najwidoczniej „postarzenie” zespołu nazwiskami a’la Hernán Barcos podczas ostatniego mercado nie wpłynęło korzystnie nań.
Bassedasa na El Fortín de Liniers już nie ma, aczkolwiek wątpię w szybką reaktywację zespołu pod wodzą Omara De Felippe, który przejmie szkoleniowe obowiązki w Vélezie od następnego tygodnia.