San Lorenzo w finale Torneo de Transición!

Ostatnia kolejka wyłoniła tryumfatora grupy 1. W bardzo szczęśliwych okolicznościach został nim San Lorenzo de Almagro, który nawet nie musiał wygrywać swojego ostatniego meczu z Banfield. Remis 1:1 wystarczył klubowi papieża Franciszka do finałowego boju z Lanús, bowiem liderujący przed ostatnią kolejką Godoy Cruz przegrał 0:2 na wyjeździe w clásico de Cuyo przeciwko San Martín de San Juan. Relacja:

San Lorenzo de Almagro vs Banfield 1:1 (1:1)

Gole – 0:1 Santiago Silva (27′), 1:1 Sebastián Blanco (44′)

Błogosławieństwo papieża Franciszka tym razem nie miało sobie równych. Nie wiem jakim cudem „Cuervos” wystarczył byle domowy remis ze słabym obecnie Banfield, ażeby zakwalifikować się do wielkiego finału Torneo de Transición i jednocześnie na 100% zagwarantować sobie udział w przyszłorocznej edycji Copa Libertadores. Passa siedmiu konsekutywnych ligowych zwycięstw ustawiła San Lorenzo de Almagro.

Pierwotnie wydawało się, że San Lorenzo może nie lada ośmieszyć się i zaprzepaścić szansę na mecz o mistrzostwo w efekcie porażki przed własną widownią przeciwko… czwartej od końca drużynie grupy.

W 27 minucie konsternacja na trybunach Estadio Nuevo Gasometro, albowiem pada gol dla Banfield! Santiago Silva niskim uderzeniem ze skraju pola karnego wykończył asystę od Waltera Ervitiego i pokonał doświadczonego Sebastiána Torrico.

Utracony gol bynajmniej zadziałał na papieski klub niczym impuls motywujący. Gospodarze walczący o koronę wyrównali krótko przed przerwą. 44 minuta – Julio Buffarini dośrodkował przed szesnasty metr, futbolówkę głową po przodu „na oślep” posłał Blandi, a ofensywę tą udanie wykończył Sebastián Blanco znajdując drogę do siatki zza linii bocznej pola bramkowego.

W drugiej połowie San Lorenzo (mając na uwadze niekorzystny rezultat Godoy Cruz) niemrawo atakowało, próbując uzyskać zwycięskiego gola. Aczkolwiek w ostatniej sekundach mogli wypuścić z rąk awans do finału! Na całe szczęście niebiosa czuwały nad „El Ciclón”, gdyż Adrián Sporle katastrofalnie przestrzelił z piątego metra po centrze od Santiago Silvy…

Chwilę przed ostatnią minutą gospodarze także stanęli przed dogodną okazją, aczkolwiek strzał głową z linii bramkowej wybił obrońca Banfield. Mimo burzliwego epilogu zakończyło się remisem 1:1.

Na Estadio Nuevo Gasometro miejscowi piłkarze i kibice musieli jeszcze kilka minut drżeć przed wieściami z San Juan. Cały stadion modlił się o to, aby mający lepszą różnicę bramek Godoy Cruz nie wyrównał.

Kiedy jednak chwilę po końcowym gwizdku w Boedo drużyna San Martín objęła dwubramkowe prowadzenie, aktualny wicemistrz Argentyny mógł rozpocząć świętowanie awansu do finału. 

Trzeba przyznać, iż San Lorenzo to farciarze roku! Ledwie remis u siebie przeciwko kiepsko spisującemu się Banfield wprowadził ich do raju, choć przed ostatnią kolejką byli wiceliderem. Ostatecznie zgromadzili 34 punkty, czyli o jeden cudem wyprzedzili Mendozę! „Cuervos” będą mieć równie wiele szczęścia podczas finału z Lanús?

Jedynym minusem dla kontuzja zerwania ścięgna podkolanowego Néstora Ortigozy, jakiej doznał na początku drugiej odsłony. Czołowy pivot zespołu Pablo Guede nie będzie mógł zagrać w ów finale, a także opuści Copa América Centenario. 

***

San Martín de San Juan vs Godoy Cruz 2:0 (1:0)

Gole – Matías Escudero (12′), Ezequiel Montagna (90+4′)

Zerkając na wynik spotkania San Lorenzo można się domyślić, że remis wystarczał Godoy Cruz do konfrontacji decydującej o mistrzostwie. „El Bodeguero” miał jednak takiego pecha, że podczas ostatniej kolejki musiał stoczyć wyjazdowe clásico de Cuyo ze swoim odwiecznym wrogiem – San Martín de San Juan.

Derby, jak wiemy rządzą się swoimi prawami i nie inaczej było wczorajszego popołudnia na stadionie Ingeniero Hilario Sánchez. Gospodarze, którzy również notują swój najlepszy sezon w historii pokonali 2:0 sensacyjny Godoy Cruz, czym pozbawili lokalnego oponenta biletów do finału.

Już w 12 minucie „Verdinegros” wylali kubeł lodowatej wody na ekipę gości. Dośrodkowanie z rzutu wolnego Marcosa Gelaberta, nieudane zastawienie pułapki ofsajdowej przez defensorów i Rodrigo Rey’a głową pokonał stoper Matías Escudero. Ten, który tydzień temu pechowo strzelił samobója w Tucumánie pod sam koniec starcia, co kosztowało jego drużynę bolesną porażkę. Wymarzona rehabilitacja!

Derbowe batalie często znaczą ofiary. W 19 minucie bolesnej kontuzji po zderzeniu z Guillermo Fernándezem doznał asystent przy golu numer jeden – Gelabert.

Marzący o tytule Godoy Cruz przez długi okres wałęsał się, niczym dziecko we mgle. W 19 minucie Jaime Ayoví minimalnie chybił strzałem głową z okolicy piątego metra otrzymawszy dośrodkowanie od Fernando Zuquiego. Natomiast tuż po kwadransie odpoczynku klarowną okazję po rozegraniu rzutu wolnego mieli gospodarze. Niestety, bardzo skuteczny u prologu kampanii Emanuel Dening gdzieś zatracił instynkt i tylko obił słupek z najbliższej odległości atakując taranem.

Dopiero na około dziesięć minut przed upływem regulaminowego czasu mendocinos skonstruowali kolejną godniejszą uwagi okazję do trafienia, kiedy ekwadorski reprezentant Jaime Ayoví otrzymawszy centrę z kornera kozłowanym strzałem głową obił poprzeczkę.

W 86 minucie niestety „Expreso de Tomba” spotkała gorzka niespodzianka. Wówczas ich najskuteczniejszy piłkarz w tym sezonie – Santiago García obejrzał czerwoną kartkę za uderzenie przeciwnika. Ostatnie minuty Godoy nie dość, że musiał walczyć osłabiony, to jeszcze bez swego najskuteczniejszego gracza.

Końcówka regulaminowego czasu oraz doliczone pięć minut upłynęły pod znakiem rozpaczliwego torpedowania bramki przez zdziesiątkowanych delegatów. Kapitan miejscowych Luis Ardente okazał się bohaterem San Lorenzo – w 89 minucie przy olbrzymim zamieszaniu sparował uderzenie z pola bramkowego Zuquiego, a chwilę później zatrzymał także groźną główkę przeciwnika.

Desperacja Godoy Cruz sięgnęła tego stopnia, że nawet ich bramkarz Rodrigo Rey wybiegał w szesnastkę San Martín podczas kornerów. Niestety, jego ryzyko nie opłaciło się…

Sekundy przed finiszem kontratak gospodarzy – Ezequiel Montagna otrzymał futbolówkę zza połowy boiska od Javiera Toledo i wybiegał jeden na jednego z wracającym do bramki Rey’em. Tamten jeszcze nie zdążył wrócić między słupki, a Montagna wpakował mu futbolówkę do siatki dalekosiężnym uderzeniem.

Nota bene ostateczną kwalifikację San Lorenzo do finałowej konfrontacji przypieczętował … wychowanek tego klubu, który obecnie jest wypożyczony do San Juan. Przypadek?

Ostatni klasyk międzygrupowy Torneo de Transición 2016 dostarczył multum emocji. Po drugim golu na boisku wybuchła awantura, jaką bezmyślnym faulem sprokurował drugi snajper Godoy Cruz – Jaime Ayoví.

Obaj napastnicy „Winiarzy” absurdalnie wykluczyli się ze spotkania o trzecie miejsce. Chociaż Ekwadorczyk tak czy inaczej nie mógłby tam wystąpić, bowiem jedzie z reprezentacją swojego kraju na zgrupowanie przed Copa América Centenario.

Godoy Cruz zostaje „finał pocieszenia” o trzecie miejsce przeciwko Estudiantes La Plata. Mecz o najniższy stopień podium jednak również jest udekorowany sporą stawką. Jego zwycięzca będzie całkowicie spokojny o akces do Copa Libertadores 2017. Przegrany natomiast ku pewnej kwalifikacji będzie musiał jeszcze liczyć, aby zdobywcą tegorocznej Sudamericany nie okazała się argentyńska drużyna inna niż San Lorenzo tudzież Lanús.

Finał o mistrzostwo Argentyny za rok 2016 odbędzie się w niedzielę 29 maja. Areną będzie stadion El Monumental w Buenos Aires, a więc obiekt River Plate. Początek decydującego boju o godzinie 21:15 czasu środkowoeuropejskiego.

Comments are closed.