Temperley utrzymał się, AJ pod toporem!

Temperley

Oprócz zwycięstwa Estudiantes La Plata nad rezerwowym składem Boca w niedzielę rozegrano jeszcze pięć spotkań przedostatniej kolejki Torneo de Transición. Głównie rywalizowały ekipy walczące o utrzymanie. Zagrożone spadkiem są jeszcze dwie drużyny – Sarmiento de Junín oraz Argentinos Juniors. Właśnie ktoś z tej dwójki zleci do Primera B Nacional po zakończeniu bieżącego sezonu.

Grupa 1:

Rosario Central vs Quilmes 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Federico Andrada (40′), 1:1 Mauro Cetto (86′)

W rozgrywkach ligowych Rosario Central już zupełnie nie liczy się wśród czołówki, choć przez pierwszą połowę sezonu długo mogło szczycić się mianem lidera stawki. Ich celem jest teraz Copa Libertadores dlatego na polu ligowym nie są groźni już nawet u siebie.

Wczoraj bardzo bliski zdobycia twierdzy Gigante de Arroyito był zaściankowy Quilmes. Aczkolwiek „Canallas” wystawili oczywiście rezerwowy skład, więc osiągnięcie przyjezdnych nie było aż tak huczne.

Kilka minut przed przerwą „Cerveceros” objęli prowadzenie dzięki wypożyczonemu wychowankowi River Plate. Federico Andrada otrzymał dogranie głową z środka boiska od Daniela Imperiale, wyminął dwóch obrońców i wykorzystał okazję sam na sam z Manuelem Garcíą, zakładając mu siatkę między nogami po drodze.

W 68 minucie Quilmes powinien był dobić lokalną ekipę. Niestety, Brian Mansilla przejąwszy centrę od Leonela Bontempo absurdalnie chybił nad poprzeczką w klarownej sytuacji jeden na jednego z Manuelem Garcíą.

Natomiast dziesięć minut przed epilogiem debiutant w ekipie Central – Maximiliano Lovera miał równie interesującą szansę do wyrównania, lecz jego uderzenie wybił obrońca z linii bramkowej.

Central uratował się od trzeciej w tym sezonie porażki u siebie odrabiając deficyt na cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu. Swojego pierwszego gola po powrocie do Rosario zdobył wiekowy stoper Mauro Cetto. Celną główką przeciął dośrodkowanie od Gastóna Gila Romero, zapewniając gospodarzom honorowy remis.

Drużyna Eduardo Coudeta utknęła na siódmej lokacie grupy 1. Ten fakt jednak obecnie ich nie interesuje, bowiem za pół tygodnia stoczą rewanż ćwierćfinałowy Copa Libertadores. Czeka ich trudny wyjazd do Kolumbii, gdzie będą bronili jednobramkowej zaliczki, wypracowanej przed własną publicznością z Atlético Nacional.

Grupa 2:

Temperley vs Newell’s Old Boys 2:0 (0:0)

Gole – Marcos Figueroa (48′), Gabriel Esparza (52′)

Pierwszoligowy byt zapewnił sobie Temperley. „El Gasolero” dopięli swego ogrywając 2:0 przed własną publicznością słabo radzących sobie Newell’s Old Boys. Obrońca tej drużyny Christian Chimino, który tydzień wstecz doznał horrendalnej kontuzji podczas starcia ze San Martín mógł jedynie na trybunach modlić się o atencję boską dla swej drużyny.

Do przerwy widniał bezbramkowy remis. Lokalną ekipę na plus mógł wynieść prawy obrońca Alexis Zárate, lecz jego uderzenie z ubocza szesnastki po rozegraniu kornera ofiarnie wybił Luciano Pocrnjic. W 35 minucie dogodną szansę zaprzepaścił Matías Sánchez – fatalnie chybił z piątego metra otrzymawszy dośrodkowanie od Gabriela Esparzy.

Aczkolwiek zdeterminowani gospodarze zadali szybkie dwa ciosy po zmianie stron. W 48 minucie Marcos Figueroa przejął centrę z narożnika boiska i bezpośrednim uderzeniem na piątym metrze skierował futbolówkę do siatki.

Cztery minuty później Temperley podwyższył na 2:0. Zabawnie wyglądające trafienie miejscowych – Ariel Cólzera efektownie wrzucił futbolówkę w pole karne, gdzie Gabriel Esparza niczym taran przedarł się przez goalkeepera Pocrnjica i peruwiańskiego obrońcę Advínculę, a atak zwieńczył trafieniem do pustej siatki.

Dowodzeni przez tymczasowego szkoleniowca Gustavo Álvareza zawodnicy Temperley utrzymali bez większego trudu cenne zwycięstwo. Dzięki bezpośredniej victorii wyprzedzili NOB w klasyfikacji grupy 2, spychając borykającą się z kryzysem „La Leprę” na trzecią lokatę od końca.

Wypożyczony z tureckiego Bursasporu inkaski defensor Luis Advíncula najbardziej nie mógł pogodzić się z tą wpadką wśród rosarimskiego teamu.

Rozbicie 5:2 czwartoligowej Sansineny w Pucharze Argentyny kilka dni wcześniej nie wzbudziło u nich motywacyjnego sygnału. Acz biorąc pod uwagę, iż mierzyli się przeciwko rozochoconemu kandydatowi do spadku…

Tak piłkarze z Estadio Martín Beranger świętowali utrzymanie się wśród pierwszoligowców:

***

Argentinos Juniors vs Lanús 1:1 (0:0)

Gole – 0:1 Maxi Velázquez (48′), 1:1 Carlos Bueno (67′)

Tragiczne stało się położenie Argentinos Juniors. Brak zwycięstwa nad pewnym tryumfu w grupie liderem Lanús jest o dziwo niczym porażka dla teamu z La Paternal. Jeśli udałoby się im wygrać, mieliby teraz punkt przewagi nad Sarmiento. A tak ciągle okupują jedyne spadkowe miejsce i chyba muszą liczyć na cud.

Do przerwy żadne gole nie padły, aczkolwiek Damián Batallini mógł zapewnić „El Bicho” zaliczkę. Niestety, wycelował tylko w boczną siatkę mocnym strzałem z ubocza szesnastki.

Lanús mimo, że pewny już wielkiego finału, to wystawił tu najsilniejszy skład. „El Granate” objęli prowadzenie tuż po przerwie w dość szczęśliwych okolicznościach. 48 minuta – kapitan Maxi Velázquez lewą flanką oddał niespodziewany strzał, a wracający do składu outsidera kolumbijski bramkarz Camilo Vargas fatalną interwencją wpuścił niebywałego farfocla.

AJ było stać tylko, by wyrównać straty. W 67 minucie urugwajski weteran Carlos Bueno celną główką wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego od Emilio Zelayi, czym uratował gospodarzy od następnej porażki.

Później jeszcze sędzia wyrzucił z boiska po jednym zawodniku obu drużyn. U gospodarzy dwie minuty po wyrównaniu czerwoną kartkę zarobił doświadczony rozgrywający Cristian Ledesma, a wśród faworytów do mistrzostwa szybciej do szatni udał się autor gola dla nich – Maxi Velázquez.

W końcówce jeszcze groźnie z dystansu huknął skrzydłowy delegatów Óscar Benítez, lecz tylko ostukał poprzeczkę. Remis 1:1 paradoksalnie jest tragicznym rozstrzygnięciem dla niżej notowanych AJ. Dla zmierzającego po tytuł Lanús jedyną ujmą jest przerwanie serii zwycięstw, jaka stanęła na siedmiu.

Lanús jest na czele grupy 2, zgromadziwszy aż 38 punktów (siedem więcej od wiceliderów Estudiantes). Zdecydowana dominacja pozwoliła im zapewnić sobie kwalifikację do wielkiego finału już dwie kolejki przed finiszem.

Argentinos Juniors znalazł się nad przepaścią – tracą dwa oczka do bezpiecznej lokaty. Chociaż dobrze, iż już nie są pogodzeni z losem. Ażeby uniknąć spadku do Primera B Nacional muszą w ostatnim meczu pokonać na wyjeździe Rafaelę i modlić się o brak zwycięstwa Sarmiento nad Olimpo.

Gdyby przy tryumfie AJ jednocześnie Sarmiento zremisowało, wówczas dwaj kandydaci do spadku będą ex-aequo zamykali tabelę spadkową, mając identyczny współczynnik punktowy. To oznaczałoby dodatkowy baraż o utrzymanie między tymi zespołami.

***

Aldosivi vs Atlético de Rafaela 2:1 (2:0)

Gole – 1:0 Neri Bandiera (17′), 2:0 Sebastián Penco (28′), 2:1 Gabriel Graciani (90+1′)

Porażka w Mar del Placie nie przeszkodziła Rafaeli w uratowaniu sobie pierwszoligowej przyszłości. Dzięki braku wygranej Argentinos Juniors, zawodnicy „La Crema” nie muszą drżeć już o życie. A ich porażka z Aldosivi ma znaczenie tylko symboliczne.

„Rekiny” zasłużyły sobie, aby przełamana została ich czarna passa. W 17 minucie gospodarze otworzyli wynik za sprawą Neriego Bandiery. Najskuteczniejszy obecnie zawodnik Aldosivi z najbliższej odległości wpakował futbolówkę między słupki, otrzymawszy centrę z boku szesnastki od Santiago Rosalesa.

Nieco ponad dziesięć minut później Neri Bandiera dorzucił asystę do trafienia. Jego fenomenalne dośrodkowanie otworzyło drogę do bramki Sebastiánowi Penco, który w polu bramkowym tylko dostawił głowę i podwyższył na 2:0.

U epilogu starcia na murawę wbiegł piesek. Rafaela natomiast uzyskała honorową brameczkę tuż przed końcowym gwizdkiem. Gabriel Graciani dobił zablokowane wcześniej przez goalkeepera uderzenie Estebana Orfano, a możliwość uzyskania honorowej bramki otwarła gościom fatalna strata miejscowego obrońcy w polu karnym.

Aldosivi odniosło swoją pierwszą victorię od pięciu meczów (od sześciu licząc Copa Argentina), ale nadal okupuje daleką jedenastą lokatę. Natomiast Rafaela ciągle jest przedostatnia, lecz najważniejszy ich cel – utrzymanie został osiągnięty za pośrednictwem wpadki Argentinos Juniors.

Właśnie przeciwko „El Bicho” drużyna z prowincji Santa Fe zmierzy się zakończenie kampanii i może pomóc spuścić macierzysty klub Maradony i Riquelme do drugiej ligi.

Klasyk międzygrupowy:

Sarmiento de Junín vs Tigre 0:1 (0:0)

Gol – Ramón Mierez (75′)

Gdyby Sarmiento zwyciężyło klasyk międzygrupowy z Tigre byłoby już spokojne o utrzymanie, a Argentinos Juniors żegnałby się z Primera División. Niemniej „El Bicho” nić Ariadny rzucił Tigre!

Ekipa dowodzona obecnie przez Pedro Troglio zdobyła całą pulę w miasteczku Junín, drugi raz podczas obecnej kampanii łupiąc Sarmiento. Tym samym oddalili prowincjuszy od zachowania sobie statusu pierwszoligowca.

Lokalni zawodnicy mogli objąć prowadzenie w 23 minucie, ale Javier García znakomicie sparował uderzenie Maximiliano Caire z rzutu wolnego.

W 28 minucie zaliczkę gościom po kornerze mógł dać Martín Galmarini, aczkolwiek tuż przed bramką nie zdołał sięgnąć piłki niecelnie uderzonej głową wcześniej przez Erika Godoy’a.

Później bezskutecznie nacierali rozpaczliwie broniący się przed gilotyną gospodarze. Ekwadorski napastnik Kevin Mercado przed przerwą został zastopowany przez Javiera Garcíę, kiedy atakował bokiem szesnastki.

Kuriozalnie akcję zmarnowali tuż po zmianie stron – szansę jeden na jednego Rodrigo Depetrisa sparował García. Zaś dobitka Diego Chávesa okazała się tak słaba, że obrońca Leandro Marín zdołał ją wybić.

C zaskakujące jedynego gola dla Tigre zdobył nowicjusz. 18-letni napastnik Ramón Mierez zanotował swe premierowe trafienie w zawodowej karierze podczas dopiero drugiego oficjalnego występu dla „Matadores”. W 75 minucie młodzian wykorzystał idiotyczną stratę wiekowego Matíasa Lequi’ego we własnym polu karnym i skierował futbolówkę do pustej bramki.

Czy będący ekspertem od utrzymywania klubów w argentyńskiej najwyższej klasie rozgrywkowej ekscentryczny Ricardo Caruso Lombardi zdoła ostatecznie ocalić Sarmiento od degradacji?

Pierwszej okazji nie udało się wykorzystać, ale ciągle mają dwa oczka zaliczki nad strefą spadkową. Jeśli za tydzień uda im pokonać w Bahía Blanca tamtejsze Olimpo, to ostatecznie „Zieloni” będą bezpieczni. W przeciwnym razie mogą wylecieć, a uratują się Argentinos Juniors.

Comments are closed.