Piątkowej nocy rozegrano trzy mecze w grupie 2. Sobotę poświęcono na cztery starcie grupy 1. Niemoc przełamały River Plate oraz Independiente, a na szczycie tej grupy o miejsce w wielkim finale rywalizują Godoy Cruz i San Lorenzo. Obie te drużyny odniosły następne konsekutywne zwycięstwo i podczas ostatniej kolejki rozstrzygnie się, kto z nich awansuje do batalii o tytuł mistrzowski. Relacja:
Colón vs San Lorenzo 0:2 (0:1)
Gole – Nicolás Blandi (2′), Martín Cauteruccio (88′)
Od kiedy San Lorenzo odpadło w fazie grupowej Copa Libertadores, na arenie ligowej prezentuje się wprost wybornie. Wczorajszego popołudnia w Santa Fe osiągnęli siódmą z rzędu wygraną, okazując się lepszym od przeciętnego obecnie Colónu. W tabeli nadal jednak oglądają plecy Godoy Cruz i aby zawalczyć ostatecznie o koronę muszą wygrać w ostatniej kolejce i liczyć na wpadkę „Mendocinos”.
Victoria papieskiego klubu nad Colónem nie pozostawiała wątpliwości. Już w drugiej minucie okazję miał stoper Marcos Angeleri, lecz jego strzał w długi róg wybił Jorge Broun. Kilkadziesiąt sekund później jednak Nicolás Blandi otworzył wynik dobijając głową z najbliższej odległości centrę od Julio Buffariniego, jaką jeszcze po drodze też głową przeciął Matías Caruzzo.
To piąty gol Blandiego w ostatnich czterech spotkaniach! Cóż za forma tego do niedawna rezerwowego napastnika „Cuervos”. Łącznie podczas Torneo de Transición odnajdywał drogę do siatki już osiem razy.
W 13 minucie wyrównać mógł Nicolás Silva. Aczkolwiek boczny atakujący gospodarzy minimalnie pomylił się celując w długi róg ze skraju szesnastki.
Zwycięstwo „El Ciclón” na krótko przed upływem regulaminowego czasu przypieczętował zmiennik Martín Cauteruccio. 88 minuta – Urugwajczyk wprowadzony z ławki pięć minut wcześniej bezlitosną torpedą sprzed piątego metra wykończył centrę prawą flanką od Sebastiána Blanco.
Czy zespół dowodzony przez Pablo Guede, jaki zwieńczy sezon ośmioma wygranymi (Banfield zapewne pokonają u siebie podczas ostatniej kolejki) heroicznie wczołga się do finału przeciwko Lanús czy jednak decydujący bój będzie dane stoczyć rewelacyjnemu Godoy Cruz? Dowiemy się za tydzień!
***
Godoy Cruz vs Belgrano 1:0 (1:0)
Gol – Guillermo Fernández (45+3′)
Fotel lidera grupy 1 ciągle należy do Godoy Cruz. „El Bodeguero” choć nie byli lepszą drużyną, odnieśli szczęśliwe nad słabiutkim obecnie Belgrano. Zachodnia Argentyna notuje kapitalny sezon!
Jedynego gola zdobył Guillermo „Pol” Fernández. Wychowanek Boca Juniors mógł trafić do siatki tuż przed upływem regulaminowego czasu, ale nieznacznie chybił z dystansu. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Trzecia minuta doliczonego czasu i „Pol” efektownie strzelił z rzutu wolnego na 20 metrze, zaklepując trzy oczka dla Godoy Cruz.
U prologu drugiej odsłony w dość przypadkowy sposób drugiego gola miejscowym zapewnić mógł Jaime Ayoví, ale oddany fuksem strzał Ekwadorczyka ofiarnie wybił defensor „Piratów”.
Fakt, że bohaterem gospodarzy okazał się bramkarz Rodrigo Rey potwierdza ich słabość w tymże meczu. W 33 minucie obronił uderzenie z krańca szesnastki Césara Pereyry. Po przerwie ładnie interweniował przy bombie z dystansu Jorge Velázqueza.
„Save of the match” zanotował jednak w ostatniej sekundzie, kiedy zatrzymał główkę sprzed piątego metra wprowadzonego po przerwie Sebastiána Predigera. Belgrano mogło uciułać remis radząc sobie w osłabieniu, bowiem chwilę wcześniej za drugą żółtą kartkę wyleciał Mario Bolatti. Rey zagwarantował miejscowym czwarte konsekutywne zwycięstwo.
Godoy Cruz i San Lorenzo liderują w grupie 1! Obie ekipy zgromadziły po 33 punkty, a jeśli za tydzień nadal będą miały identyczną ich liczbę, wtedy o kwalifikacji do finału zadecyduje różnica bramek. Ta aktualnie zdecydowanie przemawia za klubem z Mendozy.
Ulubieńcy papieża Franciszka dysponują różnicą goli +7, podczas gdy Godoy aż +13. Zatem w razie jednobramkowej wygranej tych drugich podczas ostatniej kolejki, San Lorenzo chcąc awansować do finału musiałoby rozgromić Banfield co najmniej wynikiem 7:0!
Ostatnia batalia sezonu zasadniczego będzie dla Godoy Cruz potyczką derbową! „Winiarze” zmierzą się w wyjazdowym boju przeciwko San Martín de San Juan. Czy po clásico de cuyo zespół Sebastiána Méndeza będzie świętował awans do finału oraz do Copa Libertadores 2017, czy może jednak obejdzie się smakiem?
***
River Plate vs Gimnasia La Plata 1:0 (0:0)
Gol – Iván Alonso (58′)
Honorowe przełamanie River Plate i oficjalnie pożegnanie się z trybunami El Monumental bramkarza Marcelo Barovero. Kapitan wciąż aktualnego mistrza Copa Libertadores niebawem odchodzi do meksykańskiego Veracruz.
Ciężko twierdzić ażeby ekipa Marcelo Gallardo powetowała sobie odpadnięcie z Copa Libertadores tym zwycięstwem (mimo, że odniesionym nad ekipą będącą wyżej w klasyfikacji), ale przynajmniej zafiniszują tę nieudaną dla nich kampanię z twarzą.
Zwycięską bramką dla River zdobył 37-letni weteran Iván Alonso. Urugwajski napastnik mógł wyprowadzić gospodarzy na plus w 37 minucie, lecz wówczas Enrique Bologna jakoś sparował rzut wolny jego autorstwa. W 58 minucie jednak zrehabilitował się i celną główką wykorzystał dośrodkowanie od Leonardo Ponzio.
Bliski trafienia na 2:0 tuż przed 85 minutą był Lucas Alario. Jednakże goleador miejscowych chybił z okolicy czternastego metra mimo utorowania sobie pozycji do strzału między kilkoma obrońcami laplateńczyków.
Tuż przed końcem regulaminowego czasu zawodów nastąpiło owacyjne pożegnanie Barovero. Wówczas symboliczna roszada, kiedy 32-latka zastąpił jego potencjalny następca, bramkarz argentyńskiej młodzieżówki – Augusto Batalla.
Wdrapanie się na ósmą lokatę grupy 1 jest dla River równie symbolicznym akcentem. Gimnasia ostatnio nie ma szczęścia do „Millonarios” (w 2014 stracili mistrzostwo kraju na ich rzecz) i po tej wpadce zleciała na szóstą lokatę.
***
Independiente vs Arsenal de Sarandí 2:0 (0:0)
Gole – Leandro Fernández (56′), Rodrigo Gómez (87′)
Dowodzony obecnie przez tymczasowego szkoleniowca Fernando Beróna zespół Independiente pokonał 2:0 na własnym terenie nieoczekiwanie wysoko klasyfikowany Arsenal de Sarandí dzięki czemu dogonił ich w tabeli, a także zluzował na najniższym stopniu podium.
Mecz rozpoczął się od kłótni dla kogo należy się wrzut z autu. Pierwsza odsłona ogólnie była mało porywająca. Obie ekipy miały po jednej okazji – w siódmej minucie Leandro Fernández obstawiony defensorami nie zdołał znaleźć metody, aby skapitulował Pellegrino.
Natomiast Arsenal tuż przed kwadransem odpoczynku miał ciekawą okazję, lecz Mariano Barbieri fatalnie chybił wybiegając sam na sam z bramkarzem Martínem Campañą.
Gospodarze długo męczyli się przeciwko teoretycznie słabszemu Arsenalowi, lecz zadanie im ułatwił Ramiro Carrera. W 55 minucie skrzydłowy delegatów frajersko osłabił swą drużynę, inkasując czerwoną kartkę za brzydki atak od tyłu na Emiliano Rigoniego.
Mające przewagę liczebną „Inde” chwilę później rozpoczęło strzelanie. Wówczas kapitalne dośrodkowanie z połowy boiska na prawej flance od Gustavo Toledo. Futbolówkę piętką w szesnastkę przesłał Diego Vera i następnie Leandro Fernández wybiegł naprzeciwko bramkarza, którego zaskoczył mocnym uderzeniem z ubocza.
Dla byłego snajpera Godoy Cruz, a także ligi gwatemalskiej to dopiero trzeci gol podczas tych rozgrywek, ale trafia do siatki drugie spotkanie z rzędu. Cóż się jednak dziwić, że potrzebował więcej czasu do odnalezienia się wśród „Czerwonych Diabłów” skoro panuje tutaj zdecydowanie większa konkurencja?
Tuż przed końcem spotkania rozmiar tryumfu Independiente podwoił Rodrigo Gómez. „Droopy” jest ekspertem od wykonywania rzutów wolnych. W 87 minucie ukazał to światu efektownie celując w samo okienko ze stałego fragmentu gry. Doświadczony goalkeeper Fernando Pellegrino mógł tylko przypatrywać się jak futbolówka zmierza do siatki.
Awans na podium jest dla „Los Diablos Rojos” pierwszym znaczącym wyczynem w tym roku. Żeby walczyć o awans do następnej edycji Copa Libertadores poprzez ligę jest jednak dla nich za późno. Muszą spróbować uzyskać bilety doń albo poprzez tryumf w zbliżającej się Copa Sudamericana, albo w Pucharze Argentyny.