Rozpoczęła się przedostatnia kolejka Torneo de Transición. Piątkowej nocy rozegrano trzy mecze w grupie 2. Do kart historii na długo zapisze się batalia o Tucumán między lokalnym Atlético, a San Martín de San Juan. Mający szanse awansu do przyszłorocznej Copa Libertadores gospodarze rzutem na taśmę wymęczyli zwycięstwo 3:2 i są nowym wiceliderem! Relacja:
Huracán vs Unión de Santa Fe 1:1 (1:1)
Gole – 1:0 Cristian Espinoza (31′), 1:1 Claudio Riaño (45+2′)
Tę serię spotkań zapoczątkowała konfrontacja w Parque Patricios. Lokalny Huracán po niesprawiedliwym odpadnięciu z Copa Libertadores na etapie 1/8 finału (przypomnę, rywalowi Atlético Nacional wybitnie pomógł sędzia) nie potrafi odzyskać tej znakomitej formy sprzed miesiąca lub dwóch. Tym razem „El Globo” tylko zremisowali 1:1 u siebie z będącym punkt niżej od nich Uniónem Santa Fe.
Jednak nie wynik był tu najważniejszą rzeczą! Otóż do składu Huracánu powrócił Patricio Toranzo! Ten zawodnik, który u początku lutego w wypadku autokaru wiozącego zespół w Wenezueli utracił cztery palce u stopy. Wszedł na boisko w 79 minucie spotkania.
Zanim jednak ujrzeliśmy na murawie „Pato”, obie drużyny zdobyły po golu. Jako pierwsi groźniej natarli delegaci z Santa Fe – obrońca miejscowych ofiarnie wybił futbolówkę lecącą do celu po uderzeniu Malcorry, a dobitka Nelsona Acevedo ze skraju szesnastki okazała się niecelna.
W 31 minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Cristiana Espinozy. Utalentowany skrzydłowy kandydujący do występu na Igrzyskach Olimpijskich uderzył zza 16 metra, a futbolówka odbita rykoszetem od oponenta zmyliła Nereo Fernándeza.
Czołowy goleador Huracánu, a więc Ramón Ábila ostatnimi czasy coś zaciął się (nie licząc oczywiście cudownego gola przewrotką w przegranym starciu CL przeciwko Atlético Nacional). Dzisiaj miał jedną dogodniejszą okazję – w 38 minucie minimalnie chybił celując w długi róg przy eskorcie defensora.
Unión remis zaklepał sobie tuż przed kwadransem odpoczynku. Bramkę do szatni uzyskał najlepszy strzelec „Tatengues” w tym roku, czyli Claudio Riaño. Nieupilnowany bezpośrednim strzałem zza piątego metra wykończył świetną centrę od gwiazdora przyjezdnych Víctora Malcorry. Były napastnik m.in. Boca i Independiente siódmy raz wpisał się do listy strzelców podczas TdeT 2016.
W drugiej odsłonie za wyjątkiem niecierpliwie wyczekiwanego powrotu Toranzo nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Huracán póty co nadal zajmuje piątą lokatę w grupie, zgromadziwszy 22 punkty. Unión sąsiaduje w klasyfikacji z uczestnikiem ostatnich dwóch edycji Pucharu Wyzwolicieli, bowiem sytuuje się tylko pozycję niżej.
***
Atlético de Tucumán vs San Martín de San Juan 3:2 (0:1)
Gole – 0:1 Luis Ardente (25′ – pen.), 1:1 Cristian Menéndez (73′), 2:1 Guillermo Acosta (76′), 2:2 Sergio Sagarzazu (87′), 3:2 Matías Escudero (90′ – samobój)
Horror w Tucumánie! Beniaminek na początku ostatnich 20 minut starcia dokonał virady, odrabiając 0:1 na 2:1. Goście niespodziewanie doprowadzili do remisu w 87 minucie po celnym rzucie wolnym, ale tuż przed doliczonym czasem gry rewelacyjny beniaminek i tak przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Thriller z happyend’em dla nowicjusza ubiegającego się o bilety do Copa Libertadores 2017!
W 25 minucie ku oburzeniu miejscowej publiczności sędzia za zagranie ręką dał gościom rzut karny, którego wykorzystał bramkarz Luis Ardente. Dla kapitana San Martín to drugi gol w tym sezonie – on i Sebastián Bertoli z Patronato to dwaj bramkarscy wariaci, co zastąpili w tejże roli Diego Rodrígueza (ten przepadł w Independiente).
Do przerwy to przybysze z zachodniej Argentyny prowadzili. Tucumán długo był wręcz przygwożdżony. Ekipa Juana Manuela Azconzábala długo czekała, aby odrobić deficyt. Jednak kiedy już przełamali indolencję, rywal miał się z pyszna.
W 73 minucie wyrównanie – Nery Leyes dośrodkował w pole karne, wykorzystawszy złe wybicie rywala. Czujny był najskuteczniejszy zawodnik miejscowych Cristian Menéndez i wykorzystując okazję sam na sam uzyskał siódmą bramkę podczas tej kampanii.
Trzy minuty kolejny brawurowy atak „El Decano” – długa laga obrońcy Franco Sbuttoniego w szesnastkę, gdzie Menéndez ponownie wybiegał jeden na jednego z Ardente, lecz tym razem powstrzymało go dwóch obrońców. Z pomocą nadciągnął jednak Guillermo Acosta i udanie wykończył szarżę sprzed pola bramkowego.
Wydawało się, że Tucumán już spokojny o całą pulę, nic im nie grozi. Niedoczekanie! Jeszcze uświadczyliśmy dreszczyku emocji u samego epilogu. W 87 minucie zmiennik Sergio Sagarzazu (który rozgrywał dopiero swój drugi mecz w sezonie) efektownie wycelował z rzutu wolnego, a na tablicy widniał remis 2:2.
Serca zwolenników gospodarzy znów stanęły, ale na całe szczęście wszystko radośnie się dla nich zakończyło. Tuż przed upływem regulaminowego czasu atak rozpaczy – olbrzymie zamieszanie przed polem bramkowym San Martín, w jakim najpewniej odnalazł się Leandro González. Oddał strzał z piątego metra, kierunek lotu futbolówki zmienił jeszcze Matías Escudero i oto samobójem gospodarze zagwarantowali sobie victorię, a także awans na drugie miejsce w grupie 2!
Cóż za niewiarygodna końcówka! Atmosfera na trybunach stadionu Monumental José Fierro po zwycięskim golu dla Tucumánu bajeczna! Ubiegłoroczny mistrz drugiej ligi jest na miejscu honorowanym awansem do Copa Libertadores!!!
Teraz sensacyjny beniaminek, ażeby zakwalifikować się do CL 2017 musi oczekiwać jakieś wpadki Estudiantes przeciwko rezerwom Boca lub Uniónowi Santa Fe oraz koniecznie także ograć w Rosario ekipę Newell’s Old Boys na zakończenie sezonu zasadniczego. Nie wiem jak wy, ale ja ściskam kciuki za Atlético de Tucumán! VAMOS EL DECANO!
***
Defensa y Justicia vs Racing Club 2:1 (0:0)
Gole – 1:0 Tomás Martínez (57′), 2:0 Fabián Bordagaray (71′ – pen.), 2:1 Gustavo Bou (79′)
Pod koniec rozgrywek odżyła ta fenomenalna u prologu sezonu Defensa y Justicia. Ich drugie konsekutywne zwycięstwo. Szczerze mówiąc nie jestem pewien czy nazwać niespodzianką domową wygraną „Sokołów” nad Racingiem Club, który może i reprezentował Argentynę w tegorocznej i poprzedniej edycji Copa Libertadores, aczkolwiek obecnie prezentuje się bardzo mizernie.
Wiem natomiast, iż pochwalę cudowne golazo Tomása Martíneza z 57 minuty, które otworzyło wynik batalii we Florencio Varela. Młodzieniaszek wypożyczony do DyJ z River Plate otrzymał wycofanie od Fabiána Bordagaraya i efektownym uderzeniem w samo okienko zaskoczył wracającego po kontuzji Sebastiána Saję. Tydzień wstecz „Tomy” również wpisał się do listy strzelców, uzyskując jedyne trafienie przeciwko NOB.
„El Halcón” podwyższyli zaliczkę w 71 minucie, kiedy asystent przy pierwszym ciosie – Fabián Bordagaray wykorzystał jedenastkę. Tę wywalczył bohater dzisiejszej batalii, Tomás Martínez.
Dla Bordagaraya, który nim zasilił DyJ bronił barw klubu … wenezuelskiego to dziewiąte trafienie podczas obecnej kampanii i jednocześnie pierwsze od 19 marca. Przerwał czarną passę!
Racing połakomił się tylko na gola honorowego. W 79 minucie wracający również po leczeniu urazu niegdysiejszy snajper Gustavo Bou zmniejszył rozmiar chłosty, efektownym lobem zaskoczywszy Gabriela Ariasa. Też zanotował swe premierowe trafienie od niemal dwóch miesięcy, ale dopiero czwarte w tych rozgrywkach.
Na samym początku zawodów prawy obrońca gości Iván Pillud ucierpiał przy groźnym zderzeniu z Hernánem Fredesem (nota bene eks-Indpendiente). Ku wielkiej uldze nic mu się nie stało i mógł kontynuować zawody.
W doliczonym czasie ofensywa rozpaczy u szukających wyrównania gości. Arbiter pokrzywdził nieco mistrza Argentyny sprzed dwóch lat, bowiem nie zauważył ręki zawodnika miejscowych w szesnastce…
Defensa y Justicia oraz Racing Club przed bezpośrednią potyczką miały tyle samo punktów. Jak nie trudno się domyślić, od tej chwili DyJ zgromadziła trzy oczka więcej niż „La Academia” i umocniła na czwartej lokacie z 24 punktami.
Dla Racingu ten sezon jest już właściwie stracony, a ostatnią deską ratunku dla nich w kwestii wyścigu o udział w następnej Copa Libertadores będzie… Copa Argentina. Czy dni Facundo Savy na stanowisku trenera są już policzone? W Independiente szkoleniowiec zmienił się, czy analogiczna korekta nastąpi za miedzą?