San Lorenzo przełamało klątwę River!

Pięć sobotnich meczów 14. kolejki ligi argentyńskiej przybliżyło do końcowych rozstrzygnięć. Wiemy już, że Godoy Cruz i San Lorenzo zajmą czołowe dwa miejsca w grupie 1 (tylko jaka kolejność?), a na arenie grupy 2 choćby matematyczne szanse awansu do CL 2017 utraciły Racing Club i Boca Juniors. Podsumowanie dnia:

Grupa 1:

San Lorenzo de Almagro vs River Plate 2:1 (1:0)

Gole – 1:0 i 2:0 Nicolás Blandi (38′, 54′), 2:1 Lucas Alario (90+1′)

Wielki dzień San Lorenzo! W ubiegłych dwóch latach przegrali pięć kolejnych oficjalnych potyczek z River Plate (czterokrotnie wynikiem 0:1). Byli gorsi od nich także w tegorocznych Torneos de Verano. Nareszcie tego dnia wykorzystali fatalną dyspozycję wciąż aktualnych mistrzów Ameryki Południowej i zwyciężyli z nimi ten klasyk 2:1 – różnicą jednej bramki, jak to mają w swoim zwyczaju.

Gospodarzom wyjątkowo dopomogła atencja niebios przy stanie 0:0, gdy złego wybicia goalkeepera Sebastiána Torrico nie umiał wykorzystać Ignacio Fernández – bezmyślnie uderzył w słupek zza linii bocznej szesnastki. W 32 minucie Torrico natomiast poprawił się i kapitalnie zatrzymał szarżę Lucho Gonzáleza, jaki zastąpił wcześniej kontuzjowanego kolegę Andrésa D’Alessandro.

Bohaterem „Cuervos” stał się ich najskuteczniejszy zawodnik w tym sezonie – Nicolás Blandi. Tym większy smaczek miały jego dwa gole strzelone dziś River, że wszak to jest wychowanek Boca Juniors.

Pierwsze koty jednak za płoty – około 35 minuty Nico otrzymał centrę w pole bramkowe od Ezequiela Ceruttiego, ale nie zdołał tam nadać piłce odpowiedniego kierunku i wydawałoby się pokracznie zmarnował klarowną okazję.

W 38 minucie Blandi wynagrodził tamten „faux pas” i otworzył strzelaninę – otrzymał podanie lewą flanką sprzed 16. metra od Emmanuela Mása i wykorzystał fatalne krycie defensorów gości, pokonując Marcelo Barovero bezpośrednim niskim uderzeniem w akcji sam na sam z nim.

Chociaż krótko przed utratą gola Barovero wyśmienicie sparował akcję jeden na jednego Sebastiána Blanco. A w 42 minucie heroicznie naprawił swój błąd, powstrzymując Ceruttiego pędzącego na pustą bramkę! Kapitan „Millonarios” szykuje się już do opuszczenia El Monumental. Od nowego sezonu będzie reprezentował meksykańskie Veracruz.

Po 54 minucie San Lorenzo wygrywał już 2:0, a Blandi zadał drugi jakże satysfakcjonujący dlań cios odwiecznemu wrogowi. Centra po ziemi od Fernando Belluschiego, futbolówkę przepuścił Blanco i znowuż Nico znalazł się oko w oko naprzeciwko Barovero, trafiając w analogiczny sposób. Obrona upadającego tytana spała! Blandi strzelił już siedem goli podczas obecnej kampanii.

River było stać tylko na honorową bramkę, jaką uzyskał Lucas Alario. Dobił on z piątego metra zablokowany wcześniej przez obrońcę strzał Miltona Casco.

Ekipa Pablo Guede sumiennie goni Godoy Cruz. To szóste konsekutywne zwycięstwo papieskich ulubieńców! Zgromadzili już 30 punktów, tyle ile zespół z Mendozy. Ustępują im tylko gorszym bilansem bramkowym. Do końca zostały im boje przeciwko Colónowi i Banfieldowi. Zdetronizują „Winiarzy” na czele grupy 1?

***

Vélez Sarsfield vs Colón 2:0 (0:0)

Gole – Mariano Pavone (65′), Maximiliano Romero (70′)

San Lorenzo i Godoy Cruz w samą porę uciekli Vélezowi Sarsfield. Największe rozczarowanie ubiegłego sezonu zdaje się wracać do łask. „El Fortín” powalili na swojej twierdzy mizerny ostatnimi czasy Colón de Santa Fe.

W pierwszej odsłonie lokalnemu zespołowi nie sprzyjała fortuna ofensywną. Mariano Pavone nieznacznie pomylił się celując głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Następnie przeliczył się też po strzale zza pola karnego. Przy innym rozegraniu rzutu wolnego Broun obronił główkę kapitana Fabiána Cubero z narożnika pola bramkowego. Tuż przed kwadransem odpoczynku dwie klarowne okazje spartolił natomiast młody Hernán Toledo.

Oba gole podopieczni Christiana Bassedasa uzyskali w drugiej połowie, konkretniej podczas minut 65-70. Mariano Pavone nareszcie przełamał długą indolencję strzelecką zapewniając prowadzenie dziesięciokrotnemu mistrzowi Argentyny. Weteran ataku gospodarzy przejął złe wybicie głową Luisa Castillo, obrócił się z piłką mając na plecach dwójkę stoperów i bezlitosnym huknięciem pod poprzeczkę zaskoczył Jorge Brouna na dziesiątym metrze.

Pięć minut później wynik dla odmiany ustalił junior Maximiliano Romero. 17-letni talent po wrzutce z rzutu wolnego Diego Zabali (ten wrócił po kontuzji) otrzymał sprzed linii końcowej dogranie od kapitana Fabiána Cubero w centrum pola karnego i bezpośrednim strzałem zaskoczył rozkojarzonego Brouna.

Dlaczego rozkojarzonego? A no może dlatego, iż bramkarz Colónu sygnalizował opuszczenie boiska przez futbolówkę nim Cubero wykonał dośrodkowanie. Powtórki wykazały jednak, iż ta nie opuściła płyty gry całym obwodem.

Wydaje się sensacyjny fakt wskoczenia przez Vélez na najniższy stopień podium. Niestety, obudzili się zbyt późno – tracą do czołowego duetu aż osiem punktów – na dwie kolejki przed finiszem nie można zniwelować takiego deficytu.

Resztę aktualnego sezonu poświęcą ledwie walce o honor, a jeśli chcą zakwalifikować się do przyszłorocznej Copa Libertadores muszą spróbować zatryumfować w Pucharze Argentyny. Colón nawet tamto wejście ma już zablokowane, bowiem pół tygodnia wstecz odpadli w 1/32 finału turnieju z drugoligowym Almagro.

Grupa 2:

Newell’s Old Boys vs Defensa y Justicia 0:1 (0:1)

Gol – Tomás Martínez (5′)

Czyżby do łask wracała Defensa y Justicia – objawienie początku sezonu? „Sokoły” złupiły El Coloso del Parque w Rosario, wygrywając premierowy raz od czterech spotkań. Victorię delegatom z Florencio Varela zapewniła bramka Tomása Martíneza już w 5 minucie potyczki z Newell’s Old Boys.

Młodzieżowy reprezentant Argentyny na samym początku udanie wykończył zza pola bramkowego rozegranie rzutu rożnego po sporym zamieszaniu w szesnastce.

W 35 minucie Gabriel Arias ocalił gości od utraty prowadzenia fenomenalnie piąstkując po uderzeniu głową Mauro Formici. NOB nie zdołało niczego wskórać celem uniknięcia porażki.

DyJ wdrapała się na czwartą lokatę w grupie 2 wyprzedzając między innymi Racing Club, jaki przegania lepszym bilansem bramkowym. Co prawda szans awansu do Copa Libertadores nie zachowali żadnych, ale raczej nie odpuszczą końcówki sezonu i będą starali się dogonić Atlético de Tucumán, z którym rywalizują o miano czarnego konia Torneo de Transición.

***

San Martín de San Juan vs Temperley 2:0 (1:0)

Gole – Alexis Zárate (45+6′ – samobój), Javier Toledo (90+3′)

Sezon życia przeżywa również San Martín de San Juan. „Verdinegros” nie zamierzają być wiele gorsi od lokalnego oponenta Godoy Cruz. Choć aktualnie są dopiero ósmi w klasyfikacji grupowej to nieustępliwie gonią czołowy peleton. Temperley natomiast coraz bliżej strefy spadkowej.

Batalię przed trybunami Estadio Ingeniero Hilario Sánchez trzeba było przerwać już w 6 minucie. Drakońskiej kontuzji kolana wówczas doznał obrońca gości Christian Chimino przy zderzeniu z kolumbijskim skrzydłowym miejscowych Mauricio Casierrą. Niestety, karetka odwiozła go do szpitala. Piłkarze przerażeni stopniem urazu zaniechali rywalizacji na kilkanaście minut, aż do przyjazdu ambulansu.

Oba gole San Martín uzyskał podczas doliczonego czasu. W pierwszej odsłonie nie było to niczym szczególnym, bowiem przez znaczny rozstrój sędzia zmuszony był doliczyć kilkanaście minut. Podczas szóstej z nich dośrodkowanie z rzutu wolnego Jorge Luny, po jakim futbolówkę głową do własnej bramki pechowo skierował Alexis Zárate – nota bene obrońca, który zastąpił Chimino.

Zwycięstwo przypieczętowali w trzeciej minucie dodatkowego czasu drugiej części. Wówczas Javier Toledo dobił z najbliższej odległości do pustej siatki futbolówkę otrzymaną efektownym lobem od Daniela Gonzáleza. To ósmy gol w rozgrywkach tego napastnika przyłapanego niedawno na stosowaniu dopingu.

Chwilę później Toledo zdążył jeszcze wziąć udział w awanturze między zawodnikami i ujrzeć za to czerwoną kartkę wraz z defensorem Temperley – Gastónem Aguirre.

Swoją drogą ciekawe czy i kiedy najskuteczniejszy obecnie snajper „Zielono-Czarnych” doczeka się jakiś sankcji ze względu na zażywanie niedozwolonych środków?

Gwoli ścisłości przypomnę, że wcześniej w lidze argentyńskiej zdyskwalifikowani za analogicznie grzechy zostali utalentowany atakujący Brian Fernández z Racingu Club oraz Franco Jominy z Atlético de Rafaela.

***

Racing Club vs Estudiantes La Plata 0:0

Trzeci kolejny bezbramkowy remis Estudiantes La Plata. To coś niewiarygodnego, ażeby zmierzać do Pucharu Wyzwolicieli wynikami 0:0. Teraz jednak „Los Pincharratas” odnieśli sukces wywożąc punkt z Avellanedy, wybrali się bowiem w ciężką delegację na El Cilindro – twierdzę, którą w 2016 roku zdobyła tylko Boca Juniors i to jeszcze w CL.

A jeszcze bardziej satysfakcjonujący ten remis dla „Estu” zważywszy, iż kończyli w osłabieniu. Na kilka minut przed epilogiem czerwoną kartkę zainkasował skrzydłowy gości Carlos Auzqui.

Jedynie pluć w brodę może sobie wysunięty napastnik Lucas Viatri, któremu u prologu zawodów minimalnie nie wyszła główka po centrze od Augusto Solariego. Kila minut później jednak Mariano Andújar świetnie obronił inną główkę autorstwa obrońcy gospodarzy Nicolása Sáncheza.

Tuż po zmianie stron bardzo bliziutko trafienia znalazł się szykujący do zakończenia kariery Diego Milito – „El Principe” przejął centrę od Marcosa Acuñy, lecz tylko obił słupek zza piątego metra. Aczkolwiek obstawa defensora rywali zredukowała jego widoczność. W 69 minucie sam Acuña wycelował z dystansu i zaliczył poprzeczkę.

Racing bardzo chciał zrehabilitować się mentalnie po niedawnym odpadnięciu z bieżącej edycji Libertadores. Nie wyszło im jednak. Teraz jednocześnie na arenie ligowej zostało im zachowanie honoru. Tracąc punkty przeciwko wiceliderowi grupy pozbawili się jakichkolwiek złudzeń w kwestii wyścigu do przyszłorocznej elity (no, jeszcze został im Puchar Argentyny).

Laplateńczycy także muszą być czujni. Jeśli dzisiaj rewelacyjny Atlético de Tucumán ogra u siebie Belgrano w klasyku międzygrupowym, przewaga zespołu Nelsona Vivasa nad trzecim miejscem zmaleje do jednego oczka. O dogonieniu Lanús muszą zapomnieć…

A za tydzień Estudiantes toczą hitowy bój z Boca Juniors – może otuchy im doda przewaga własnego stadionu i przerwą bezbramkową passę. Mało tego „Xeneizes” wystąpią tam rezerwowym składem.

Comments are closed.