Środowe mecze Copa Libertadores zakończyły się generalnie hucznymi wynikami. Poznaliśmy kolejnych uczestników 1/8 finału, a są nimi meksykańscy Pumas, wenezuelska Deportivo Táchira oraz brazylijscy Atlético Mineiro i Corinthians. Natomiast odwieczny wróg aktualnego mistrza Brazylii, czyli Palmeiras jest krok od odpadnięcia. Najbardziej zaszalał ubiegłoroczny tryumfator River Plate, gromiąc 6:0 dotychczasowego lidera swojej grupy. Oto relacja:
Grupa 1:
River Plate [ARG] vs The Strongest [BOL] 6:0 (5:0)
Gole – Andres D’Alessandro (13′), Ignacio Fernández (25′, 83′), Camilo Mayada (29′), Emanuel Mammana (41′), Lucas Alario (45′)
W czwartej kolejce grupy 1 padły dwa wyniki po 6:0 dla gospodarzy! Istne szaleństwo w wykonaniu River i São Paulo FC. Ale to wcale nie znaczy, że duet tutejszy argentyńsko-brazylijski musi awansować do 1/8 finału.
River demolując minionej nocy boliwijski The Strongest wskoczył na fotel lidera tego zestawienia, ale od swoich ofiar mają tylko punkt więcej. A SPFC jest dwa punkty za Boliwijczykami i jeszcze musi rozegrać z nimi mecz wyjazdowy w Andach!
Tutaj El Monumental było świadkiem demolki autorstwa River. Już w 13 minucie wzorowa dwójkowa akcja D’Alessandro z Mayadą. Ten drugi odegrał piłkę piętą do weterana, który zaskoczył bramkarza celnym uderzeniem zza pola bramkowego.
Do przerwy było aż 5:0. Dwa gole dorzucił Ignacio Fernández, który jako jedyny strzelił też po przerwie. Asystent przy bajecznym pierwszym golu również wniósł jedną cegiełkę do pogromu celnym strzałem w długi róg wieńcząc dośrodkowanie ze skrzydła.
Tuż przed przerwą jednego gola uzyskał utalentowany obrońca Emanuel Mammana celną główką przecinając dośrodkowanie od D’Alessandro, a także Lucas Alario miał udział przy tym tryumfie finiszując kontrę po asyście Rodrigo Mory.
Następną konfrontację River stoczy jednak na wyjeździe przeciwko São Paulo, gdzie faworyta nie będzie. A w razie porażki River może znaleźć się pod ostrzem topora. Choć ostatni mecz grupowy grają u siebie z outsiderem Trujillanos, więc tak czy siak awansować powinni.
Dla odmiany sytuacja The Strongest będzie mocno uzależniona od tego czy zdobędą jakieś punkty na wyjeździe przeciwko Wenezuelczykom w następnej grze… Jeśli tak, to raczej awansują kosztem São Paulo, bowiem nie powinni ulec im na własnej twierdzy (tym bardziej skoro ograli ich 1:0 w Brazylii).
Grupa 2:
Rosario Central [ARG] vs Palmeiras [BRA] 3:3 (1:2)
Gole – 0:1 i 1:2 Gabriel Jesus (5′, 45′), 1:1 Alejandro Donatti (33′), 2:2 Franco Cervi (51′), 3:2 Marco Ruben (66′ – pen.), 3:3 Lucas Barrios (76′)
Dreszczowiec w Rosario zakończony remisem 3:3, który jeszcze nie rozstrzygnął kwestii awansu, lecz mimo to wyraźnie przybliżył Rosario Central do 1/8 finału.
Trzeba pamiętać, iż Argentyńczycy na kolejkę przed końcem utrzymali trzy punkty zaliczki nad brazylijską ekipą, a ponieważ nie bilans bezpośrednich meczy, a bilans bramkowy (ten obecnie zdecydowanie jest na rzecz Central) ma decydujące znaczenie przy wyłanianiu lepszego w przypadku takiej samej ilości punktów, to Palmeiras może liczyć już tylko nad boską atencję.
Już u samego prologu spotkania Palmeiras (który pierwszy mecz obu ekip wygrał 2:0) zadał cios. Gabriel Jesus wykorzystał złe podanie w tył Damiána Musto, przejął futbolówkę i wykorzystał okazję sam na sam z Sebastiánem Sosą.
Gospodarze, którzy są niepokonani u siebie pod ponad roku wyrównali w 33 minucie, gdy stoper Alejandro Donatti zaskoczył mur i Fernando Prassa znakomitym niskim uderzeniem z rzutu wolnego.
Ale na przerwę wygrywający schodzili „Verdão”, bowiem chwilę przed gwizdkiem zapraszającym do szatni Gabriel Jesus przeciął dośrodkowanie Robinho z rzutu wolnego i strzelił głową swego gola numer dwa dzisiaj.
Długo po zmianie stron jednak goście tym prowadzeniem się nie nacieszyli. W 51 minucie sprytne rozegranie rzutu wolnego przez Gustavo Colmana – jego dogranie na bok szesnastki rywala, a następnie Franco Cervi efektownie przelobował wychodzącego z bramki Prassa, trafiając na 2:2.
Kiedy w 67 minucie czołowy snajper „Canallas”, czyli Marco Ruben wykorzystał rzut karny podyktowany za chamski faul obrońcy Hugo na Musto, to wydawało się, iż wszystko jest pozamiatane. Tym bardziej, że pięć minut później autor obu goli dla Palmeiras – Gabriel Jesus wyleciał za czerwoną kartkę.
„Zieloni” walczyli jednak do ostatniego gwizdka. W 77 minucie uratowali remis przy małej pomocy arbitra. Zmiennik Lucas Barrios wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego, pokonując Sosę wślizgiem z pozycji spalonej. Ale sędzia przymknął na to oko i gola uznał.
Osłabieni Brazylijczycy jakoś utrzymali ten remis, a gdyby nie interwencje Fernando Prassa sprawa awansu byłaby już teraz rozwikłana. Niemniej wątpliwe, aby za tydzień Central frajersko utracił kwalifikację do fazy pucharowej, oddając ten laur niemal pogrzebanym już Palmeiras.
Grupa 5:
Independiente del Valle [ECU] vs Atlético Mineiro [BRA] 3:2 (3:1)
Gole – 1:0 Bryan Cabezas (6′), 1:1 Júnior Urso (10′), 2:1 i 3:1 Junior Sornoza (21′, 40′ – pen.), 3:2 Lucas Pratto (49′ – pen.)
Duża niespodzianka, bowiem niedoceniane ekwadorskie Independiente del Valle wykorzystało przewagę własnej twierdzy położonej na 2,5 tysiącach metrów n.p.m. i ograło tam 3:2 niepokonany dotychczas Atlético Mineiro. Co więcej, dogoniło Brazylijczyków w klasyfikacji grupowej, zrównując się z nimi punktami (obie ekipy mają po 10 oczek) – „Galo” są wyżej tylko bilansem bramkowym.
Dwa gole dla miejscowych uzyskał ich największy gwiazdor Junior Sornoza – z rzutu wolnego, a także z karnego. Aczkolwiek najbardziej urodziwe trafienie „Inde” zaliczyło już w 6 minucie, kiedy Bryan Cabezas zaskoczył bramkarza Uilsona strzałem za kołnierz z narożnika pola karnego.
Jeśli dzisiaj Colo-Colo nie zdoła pokonać peruwiańskiego Melgaru na wyjeździe, to Ekwadorczycy będą pewni awansu do 1/8 finału. A gdyby jednak mistrz Chile ograł inkaskiego outsidera, to „Negriazules” wystarczał będzie remis w Santiago podczas ostatniej kolejki.
Grupa 7:
Pumas UNAM [MEX] vs Olimpia [PAR] 4:1 (0:1)
Gole – 0:1 Cristian Riveros (21′), 1:1 Gerardo Alcoba (47′), 2:1 Matías Britos (50′), 3:1 Eduardo Herrera (54′), 4:1 Ismael Sosa (69′)
To miała być ostatnia nadzieja Olimpii Asunción na wywalczenie sobie 1/8 finału. I do przerwy rzeczywiście zanosiło się, że Paragwajczycy te nadzieje przedłużą, bowiem prowadzili 1:0. W 20 minucie Cristian Riveros zdobył gola głową po dośrodkowanie Urusa Alejandro Silvy z rzutu wolnego. I po trzech kwadransach niewiele wskazywało żeby pewni już awansu Meksykanie mieli utrudniać życie Olimpii.
Aczkolwiek zaraz po rozpoczęciu drugiej odsłony zdarzył się kataklizm! Pumas w jej pierwszych dziesięciu władował aż trzy gole doszczętnie pogrążając trzykrotnego zdobywcę Copa Libertadores. Najpierw Urugwajczycy – Alcoba i Britos, a następnie Eduardo Herrera wykańczali kolejne akcje w polu karnym „El Decano”.
Później jeszcze czerwień dla obrońcy gości José Leguizamóna, a w 68 minucie gwóźdź do trumny Olimpii wbił napastnik Ismael Sosa. Argentyńczyk na czele klasyfikacji strzelców zrównał się z Jonathanem Callerim, który wczoraj dla São Paulo FC wpakował cztery gole – obaj argentyńscy snajperzy liderują wśród goleadorów, mając na koncie po 5 trafień.
Tym samym Pumas są już właściwie pewni pierwszej lokaty w grupie 7, bowiem zgromadzili aż 12 punktów (trzy więcej od wicelidera Táchiry).
A Olimpia wraz z Emelekiem odpada po fazie grupowej. Sensacja stała się faktem – wenezuelska Deportivo Táchira wystąpi w 1/8 finału CL!
Grupa 8:
Independiente Santa Fe [COL] vs Corinthians [BRA] 1:1 (1:0)
Gole – 1:0 Anthony Otero (45+3′), 1:1 Elías (59′)
Ten remis jest niczym wygrana dla Corinthians, bo niemal w stu procentach przypieczętowuje ich awans. Ale jest utrapieniem dla Kolumbijczyków, którzy zapewne będą musieli na koniec fazy grupowej zwyciężyć ciężki wyjazd przeciwko Cerro Porteño.
W pierwszej połowie spotkania zostało przerwane na kilkanaście minut z powodu awarii oświetlenia na stadionie El Campín w Bogocie. Gol otwierający wynik padł podczas doliczonego czasu pierwszej odsłony (sędzia doliczył aż 14 minut przez wspomnianą usterkę), a zdobył go Anthony Otero – dobił do niemal pustej siatki odbite od słupka wcześniejsze uderzenie Yeisona Gordillo zza pola karnego.
„Timão” uratowali remis i pierwsze miejsce w tabeli dzięki wyrównaniu Elíasa w 59 minucie. Były zawodnik m.in. Atlético Madryt huknął pod poprzeczkę w akcji jeden na jednego, wykańczając asystę od Guilherme.
A ostatnie starcie grupowe mistrzowie Brazylii stoczą u siebie ze słabym Cobresalem, więc o wygranie grupy 8 mogą być raczej spokojni. Santa Fe czeka dramatyczna potyczka w Asunción przeciwko Cerro Porteño i raczej będą musieli ją zwyciężyć jeśli chcą wejść do 1/8 finału.