Nie takie wysokości straszne…

Czwartkowe mecze Copa Libertadores nie obfitowały w gole tak bardzo, jak środowe. Ważnymi rezultatami poza wyjazdowym 1:1 Boca w Boliwii są kolejny remis 1:1 w starciu argentyńsko-brazylijskim oraz zwycięstwo meksykańskiej Deportivo Toluca na andyjskich wysokościach Ekwadoru. Oto relacja:

Grupa 1:

River Plate [ARG] vs São Paulo FC [BRA] 1:1 (1:1)

Gole – 0:1 Ganso (17′), 1:1 Thiago Mendes (32′ – samobój)

Obrońcy tytułu mimo pogromu 4:0 w swojej premierze wcale nie wydają się dysponować dobrą formą. Najpierw ograli raptem wenezuelskiego kopciuszka, a tym razem domowy remis przeciwko borykającemu się z dołkiem formy São Paulo FC.

I to Brazylijczycy bardziej zasługiwali na trzy punkty, a River przynajmniej raz dobitnie pomógł sędzia nie dyktując ewidentnego karnego w końcówce pierwszej części za faul w szesnastce na Jonathanie Callerim. Dla napastnika gości jako byłego byłego snajpera Boca był to mecz podwyższonej rangi, lecz jego występ nie był satysfakcjonujący.

SPFC objęli prowadzenie w 17 minucie, kiedy Ganso wolejem ze skraju pola karnego zaskoczył Barovero, wykorzystawszy złe wybicie obrońcy. Aczkolwiek „Millonarios” mieli farta, albowiem kwadrans później bramkarz rywali Denis chcąc wypiąstkować futbolówkę nabił kolegę z drużyny, a następnie piłka wturlała się do siatki.

W tabeli grupy 1 po dwóch kolejkach River jest drugi z czterema punktami. Brazylijczykom pod wodzą Edgardo Bauzy o awans będzie ciężko, bo po domowym falstarcie z liderującym obecnie boliwijskim The Strongest skomplikowali sobie konfrontację u samego wstępu – ich fart, że najbliższe dwa spotkania grają ze słabym Trujillanos, więc powinni odbić się od dna. 

Grupa 5:

Colo-Colo [CHI] vs Atlético Mineiro [BRA] 0:0

Bezbramkowy remis między dwoma faworytami grupy 5. Colo-Colo mogło tu wygrać, lecz ich skuteczność była wręcz tragiczna. Mineiro mając siedem oczek utrzymuje się na pozycji lidera, Chilijczycy są drudzy z pięcioma punktami, lecz muszą uważać, bowiem ekwadorski Independiente del Valle traci do nich już tylko punkcik.

Grupa 6:

LDU Quito [ECU] vs Deportivo Toluca [MEX] 1:2 (0:1)

Gole – 0:1 Carlos Gerardo Rodríguez (42′), 1:1 Fernando Hidalgo (48′), 1:2 Fernando Uribe (85′)

Boca Juniors wywiozła remis z Boliwii, ale Deportivo Toluca osiągnęła jeszcze więcej w wysokich Andach ogrywając 2:1 tam ekwadorski LDU Quito. Może „Czerwony Diabły” miały łatwiejsze zadania niż Argentyńczycy, bo toczyli bój na 2,5 tysiącach m n.p.m., a Boca na 3,6 tysiącach aczkolwiek Meksykanie mieli nieco bardziej renomowanego oponenta.

Po długich męczarniach Toluca zapewniła sobie victorię u epilogu konfrontacji. W 85 minucie Fernando Uribe, napastnik z Kolumbii wieńcząc kontratak przechylił szalę zwycięstwa na ich korzyść.

Meksykańska ekipa umocniła się na czele grupy 6 gromadząc siedem oczek. Jednocześnie bardzo pomogli San Lorenzo, które choć teraz zamyka stawkę z zaledwie dwoma remisami to jeśli we wtorek najbliższy pokona u siebie Grêmio, wskoczy na drugą lokatę.

Natomiast LDU tą porażką powiedzmy to jasno przekreśliło swe szanse na 1/8 finału. Bez kompletu wygranych u siebie nie mają o czym rozmawiać, bo na wyjazdach zapewne niczego nie uciułają…

Comments are closed.