Dwa z trzech pozostałych meczów szóstej kolejki ligi argentyńskiej rozegranych w niedzielę analogicznie jak El Superclásico kończyły się remisami. Dla odmiany jednak bramki w nich padały. Natomiast jedyne spotkanie, gdzie padł wynik rozstrzygnięty okazał się być dreszczowcem, który przyniósł aż dziewięć trafień! Podsumowanie:
Grupa 1:
Rosario Central vs Banfield 2:2 (0:1)
Gole – 0:1 Gonzalo Bettini (8′), 1:1 Alejandro Donatti (50′), 2:1 Damián Musto (60′), 2:2 Claudio Villagra (84′)
Central nie wykorzystał okazji aby uciec San Lorenzo i umocnić się na czele grupy 1. Ostatnimi czasy ci dominanci własnego stadionu tylko remisują na Gigante de Arroyito. O ile wymęczone rzutem na taśmę remisy z River Plate oraz Nacionalem Montevideo dostarczyły im powodów do radości to tyle przeciwko radzącemu sobie w kratkę Banfield mogą żałować wyniku nierozstrzygniętego.
Już w 8 minucie to gości niespodziewanie zadali cios. Dośrodkowanie z rzutu wolnego Waltera Ervitiego, po jakim Urus Santiago Silva ofiarnie wygarnął piłkę sprzed rąk składającego się do interwencji Manuela Garcii, posłał ją na bok pola bramkowego, skąd wślizgiem do bramki trafił defensor Gonzalo Bettini.
Tuż przed przerwą Banfield mógł podwyższyć, lecz García fantastycznie zatrzymał atak sam na sam Giovanniego Simeone. Central odpowiedział dopiero po zmianie stron. Jednakże ich riposta była gorzka dla opromienionych nadzieją graczy Claudio Vivasa. W 50 minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego Giovaniego Lo Celso i gola wyrównującego głową zdobył Alejandro Donatti.
Jednakże nie tylko obrońcy znajdywali tu drogę do celu. Również asystowali – dziesięć minut później podanie z boku od Javiera Pinoli, a następnie Damián Musto bezpośrednim uderzeniem zza pola karnego posłał futbolówkę w samo okienko bramki strzeżonej przez Hilario Navarro.
Banfield przegrywając 1:2 nie złożył broni. Co prawda Navarro musiał nagimnastykować się wybijając jedną groźną wrzutkę Marco Rubena, lecz „El Taladro” również nacierali. Około pięć minut przed upływem regulaminowego czasu goście wyprowadzili kontrę, jaką udanie strzałem zza 16. metra wykończył Claudio Villagra, zapewniając remis gościom.
Zaznaczmy, iż 20-latek ma niesamowity patent na Central. W ubiegłym sezonie również strzelił im gola (swego pierwszego w dorosłej karierze), a Banfield ograł „Canallas” 2:1 odbierając im resztkę nadziei na mistrzostwo.
Drużyna z Rosario utrzymała fotel lidera grupy 1, lecz przewaga nad wiceliderem Godoy Cruz wynosi zaledwie punkcik. Po piętach teamowi Eduardo Coudeta depcze także San Lorenzo.
Natomiast Banfield jest dopiero jedenasty z sześcioma oczkami – trudno jednak dziwić się temu regresowi zważywszy na ich osłabienia podczas styczniowego mercado.
Grupa 2:
Aldosivi vs Temperley 1:1 (1:1)
Gole – 1:0 Pablo Lugüercio (14′), 1:1 Marcos Figueroa (19′)
Zasłużony podział punktów w starciu dwóch ubiegłorocznych beniaminków. Aldosivi po dwóch kolejnych porażkach chociaż zdołał wywalczyć remis przeciwko niezłemu ostatnio Temperley, które wyprzedza ich o punkt. Chociaż powodów do radości ten remis im nie przysparza.
W 14 minucie Pablo Lugüercio dał „Rekinom” prowadzenie trafiając sprzed pola bramkowego dzięki ofiarnej asyście Sebastiána Penco z linii końcowej boiska.
Niemniej Temperley szybko odparł cios, bowiem pięć minut później fatalna strata obrońcy Damiána Ledesmy, futbolówkę odbił Ariel Cólzera, a ta dostała się pod nogi czyhającego za szesnastym metrem Marcosa Figueroy, który nie omieszkał wykorzystać atencji losu pokonując Pablo Campodónico mierzonym uderzeniem zza pola karnego.
U początków drugiej odsłony Aldosivi mogło odzyskać wygraną, lecz Federico Crivelli fenomenalnie zatrzymał jedenastkę w wykonaniu Gastóna Díaza. Później więcej do udowodnienia mieli goście, lecz wynik nie uległ już korekcie.
Temperley mając 8 punktów jest siódme, a zespół z Mar del Plata plasuje się na dziewiątej lokacie, chociaż ma przed sobą też mecz zaległy z Huracánem.
***
Unión vs Racing Club 3:6 (1:2)
Gole – 0:1 Ricardo Noir (6′), 1:1 Bruno Pittón (14′), 1:2 Gastón Díaz (22′), 2:2 Claudio Riano (27′), 2:3 i 3:4 Diego Milito (32′, 60′), 3:3 Diego Villar (57′), 3:5 Roger Martínez (90+1′), 3:6 Lisandro López (90+5′)
Racing Club podnosi się z dna! Po ograniu Boca w lidze + bezbramkowym remisie na terenie mistrza Argentyny w Copa Libertadores zespół dowodzony przez Facundo Savę złupił Santa Fe po niezapomnianym dreszczowcu ogrywając tamtejszy Unión. Dziewięć goli padło aż na stadionie 15 kwietnia.
Unión nie poddawał się trzykrotnie doprowadzając do wyrównania. Aczkolwiek Racing ostatecznie postawił na swoim i zwyciężył starcie różnicą aż trzech goli.
Delegaci z Avellanedy już w 6 minucie otworzyli salwę armatnią. Zagranie Rogera Martíneza na drugą stronę, Diego Milito po drodze odegrał piętą, a Ricardo Noir przymierzył nisko ze skraju szesnastki zaskakując Nereo Fernándeza.
Gospodarze pierwszą odpowiedź wymierzyli w 14 minucie. Wiekowy Sebastian Saja wypiąstkował przez siebie centrę od Víctora Malcorry, lecz młody obrońca Bruno Pittón skutecznie dobił zmieniając stan rywalizacji na 1:1.
Kolejne prowadzenie Racing uzyskał w 22 minucie za sprawą urodziwego ataku pozycyjnego. Federico Vismara wykonał wrzutkę z środka pola, którą główką do boku skierował Noir, a przejął ją Gastón Díaz wykorzystując atak jeden na jednego z goalkeeperem.
Następne wyrównanie Unión osiągnął pięć minut później. Diego Villar głową zagrał piłkę w szesnastkę, gdzie Malcorra odegrał do Claudio Riaño, a ten wślizgiem pokonał Saję. Co za przypadek, że cios Racingowi zadał eks-napastnik Independiente. To piąte trafienie Riaño w tym sezonie, które daje nam trzecie miejsce w klasyfikacji goleadorów.
Jednakże kolejne pięć minut minęło i znów Racing był na plusie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego Rogera, złe wybicie defensora „Santafestinos” i zza pola bramkowego do siatki trafił weteran Diego Milito.
Trzeci raz Unión odrobił straty chwilę przed upływem kwadransa drugiej odsłony. Kontratak, zwieńczony podaniem z ubocza od Bruno Pittóna i trafieniem z najbliższej odległości brodacza Diego Villara.
Na tym jednakże koniec męstwa Uniónu. „La Academia” tylko trzy minuty później objęła prowadzenie, którego już nie oddała do końca zawodów. Błyskawiczna ofensywa Racingu – mocne uderzenie Rogera obiło słupek, lecz Diego Milito celną dobitką z szesnastego metra wpisał się do listy strzelców drugi raz.
Kilka minut później Villar także mógł zanotować drugą bramkę, lecz jego bombę z dystansu jakoś sparował Sebastián Saja. Losy konfrontacji natomiast rozwikłała czerwona kartka dla Emanuela Bríteza, jaką ten ujrzał za drugie „żółtko”.
W doliczonym czasie Racing postawił kropkę nad „i” dostrzeliwszy osłabionych rywali. 91 minuta – także z 16 metra Nereo Fernándeza niskim uderzeniem przy słupku zaskoczył Roger Martínez. Kolumbijczyk spisywany niedawno na listę transferową świetnie odnajduje się na El Cilindro po powrocie z wypożyczenia do Aldosivi.
Gigantyczną kanonadę sfinalizowano w piątej doliczonej minucie. Kontra gości, Diego Milito stanął przed okazję skompletowania hattricka, lecz jego atak jeden na jednego otarł się o nogę bramkarza i stuknął o słupek. Na szczęście ze skuteczną dobitką nadbiegł inny renomowany senior Lisandro López ustalając rezultat na 6:3.
Racing ze względu klęski 0:5 przeciwko Newell’s Old Boys w trzeciej serii spotkań ma ujemny bilans bramkowy, lecz wyraźnie unieśli się do góry po fatalnym początku kampanii. Aktualnie zajmują ósmą lokatę, zrównując się punktami z Boca Juniors. Natomiast Unión znajduje się o dwa oczka niżej.
Inde ściągnęło pozornie lepszych napastników, a tu ich eks Riano lepszy niż Fernandez i Denis razem wzięci.