Dreszczyk emocji na Nuevo Gasometro

Mecz drugiej kolejki grupy 6 między San Lorenzo, a meksykańską Deportivo Toluca obfitował w niesamowite zwroty akcji. I nie szkodzi, że ostatecznie zakończył się tylko remisem 1:1, bowiem wrażeń tu było co nie miara. Jedynym zmartwieniem papieskiego klubu jest aktualnie ostatnie miejsce w klasyfikacji.

Grupa 6:

San Lorenzo de Almagro [ARG] vs Deportivo Toluca [MEX] 1:1 (1:1)

Gole – 1:0 Néstor Ortigoza (12′ – pen.), 1:1 Carlos Esquivel (13′)

Kapitalne spotkanie w dzielnicy Boedo! Gospodarze objęli prowadzenie już po 12 minutach zawodów. Uzyskany rzut karny za faul na Martínie Cauteruccio wykorzystał ekspert od wapien Néstor Ortigoza.

Lecz kilkadziesiąt sekund później Toluca wyrównała po kapitalnym strzale z ubocza pola karnego pod poprzeczkę Carlosa Esquivela. Po raptem 13 minutach mieliśmy 1:1 i chociaż więcej goli już nie padło to akcji pod obiema bramkami nadarzyło się całe mnóstwo. Sebastián Torrico m.in. zatrzymał dwa ataki sam na sam gości.

Wśród gospodarzy szanse mieli choćby Franco Mussis, lecz jego strzał zza pola karnego obił poprzeczkę, Mauro Matos nieznacznie chybił głową, a rzut wolny Pablo Barrientosa z trudem sparował Alfredo Talavera. Bramkarz meksykański interweniował wręcz fantastycznie. Zasłużenie otrzymał tytuł piłkarza meczu.

Deportivo Toluca najciekawszą okazję miała, kiedy Torrico wybił przed siebie uderzenie z dystansu, lecz dobitka napastnika z najbliższej odległości chybiła obok słupka.

Ostatecznie remis 1:1, który zdecydowanie bardziej urządza Meksykanów. Liderują oni w zaciętej grupie 6 z czterema punktami na koncie.

San Lorenzo aktualnie zgromadziło tylko punkcik i niestety zamyka tabelę, bo wysokogórski wyjazd do Ekwadoru z zeszłego tygodnia wyraźnie przerósł ich możliwości. Drugi konsekutywny remis 1:1 „Cuervos”, bowiem pół tygodnia temu taki sam uzyskali w ligowych derbach przeciwko Huracán.

***

Grêmio [BRA] vs LDU Quito [ECU] 4:0 (2:0)

Gole – Maicon (12′), Miller Bolaños (37′), Almeida (83′), Everton (89′)

Na własnym Estadio Casa Blanca zespół LDU jest potężny i rzadko kiedy nie sięga po trzy punkty, o czym np. tydzień wstecz przekonał się San Lorenzo. Wyjazdy to jednak zupełnie inna bajka, bowiem poza własną twierdzą generalnie przegrywają z bardziej renomowanymi ekipami.

Grêmio zrehabilitowało się za głupią porażkę w Meksyku deklasując u siebie andyjską drużynę wynikiem 4:0. Jednego gola (swego pierwszego dla Brazylijczyków) strzelił Miller Bolaños, a więc napastnik reprezentacji Ekwadoru, który nota bene zadał cios byłemu klubowi.

Dzięki tej kanonadzie „Imortal Tricolor” zrównali się punktami z dzisiejszymi ofiarami, a ponieważ dysponują lepszym bilansem bramkowym wskoczyli na drugie miejsce honorowane awansem do fazy pucharowej.

Jak wypadną w następnych dwóch konfrontacjach przeciwko San Lorenzo? Przypomnę, że Grêmio będzie chciało wziąć rewanż na papieskim zespole za wyeliminowanie po rzutach karnych w 1/8 finału CL 2014.

Chociaż Argentyńczycy nie sprzedadzą tanio skóry i będą piekielnie zdeterminowani, bo ich sytuacja na arenie kontynentalnej powoli robi się dramatyczna…

Grupa 1:

The Strongest  [BOL] vs Trujillanos [VEN] 2:1 (2:1)

Gole – 1:0 Pablo Escobar (18′), 2:0 Ernesto Cristaldo (32′), 2:1 James Cabezas (38′)

Niewiele zabrakło do sensacji, bowiem niezniszczalne swoim terenie w La Paz boliwijskie The Strongest ledwie wymęczyło skromne 2:1 przeciwko wenezuelskiemu kopciuszkowi. Ostatecznie „Tygrysy” jakoś zgarnęły tę wygraną i liderują grupie 1 mając komplet punktów. Długo będą nie do zatrzymania?

Grupa 2:

Nacional [URU] vs River Plate [URU] 0:0

Małe derby Montevideo zakończyły się bezbramkowym remisem. Wielki to sukces urugwajskiego River Plate, który debiutuje w elitarnych rozgrywkach i po dwóch meczach grupowych zanotował dwa podziały punktów. To samo Nacional, ale od nich oczekuje się nieco więcej…

Grupa 8:

Corinthians [BRA] vs Indpendiente Santa Fe [COL] 1:0 (0:0)

Gol – Guilherme (65′)

Po dwóch zwycięstwach rozmiarem 1:0 aktualni mistrzowie Brazylii liderują w grupie 8 zgromadzając komplet punktów. Sporo wysiłku Corinthians kosztował tryumf nad Cobresalem, a teraz analogicznie przeciwko ubiegłorocznym tryumfatorom Copa Sudamericana.

„Timão” zdobyli upragnionego gola w 65 minucie za sprawą Guilherme, który wpakował futbolówkę do siatki celną główką w polu bramkowym.

Kolumbijczycy są w nieco kłopotliwym położeniu, bowiem jeden punkt po dwóch kolejkach stawia ich na trzeciej lokacie. Trzech oczek brakuje Santa Fe do strefy awansu.

Jednakże najbliższe dwie batalie stoczą przeciwko chilijskiemu outsiderowi Cobresalowi i jeśli tam nie zawiodą (a rozczarowaniem będzie każde inne rozstrzygnięcie aniżeli dwie victorie Kolumbijczyków) to powinni nawet wyprzedzić paragwajskie Cerro Porteño.

Comments are closed.