Trzy poniedziałkowe mecze czwartej kolejki Primera Division de Argentina przyniosły nie mniejsze emocje mimo, że uczestniczyli w nich raczej ligowi średniacy. Debiutant Patronato jest bardzo niewygodnym rywalem, choć nadal czeka na swoją pierwszą wygraną w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Grupa 1:
Quilmes vs Patronato 2:2 (1:0)
Gole – 1:0 Adrián Calello (11′), 1:1 Iván Furios (57′), 1:2 Mauricio Carrasco (73′), 2:2 Damián Malrechauffe (78′)
Ekscytujące zwroty akcji miały miejsce w Quilmes, gdzie lokalna drużyna mimo szybkiego wyjścia na prowadzenie przez krótki czas przegrywała, a ostatecznie zakończyła remisem.
Jako pierwsi uderzyli „Browarnicy”. W 9 minucie mocne uderzenie Briana Mansilli sprzed pola bramkowego jakoś sparował wiekowy Sebastián Bértoli, ale już kilkadziesiąt sekund później szybkie rozegranie akcji z jednego boku szesnastki na drugi, jakby atakujący chcieli chytrze wyminąć obronę gości, zagranie zza linii bocznej przed pole bramkowe Matíasa Moralesa, skąd do bramki trafił Adrián Calello.
Beniaminek nawiązał kontakt w drugiej odsłonie starcia. 57 minuta – dośrodkowanie z rzutu rożnego Mauricio Carrasco, złe wybicie defensora i golem głową wyrównał łysy stoper Iván Furios.
Patronato zwietrzyło szansę swej historycznej wygranej. W 73 minucie kontratak gości, nieprzewidziany przez defensorów Quilmes – Mauricio Carrasco otrzymał dogranie wybiegając jeden na jednego z bramkarzem Walterem Benítezem. Nie miał prawa spartolić takiej gratki i dał nowicjuszowi zaskakujące prowadzenie.
Niestety beniaminek z Międzyrzecza cieszył się nim tylko przez pięć minut. Niewiele czasu po uzyskaniu korzystnego rezultatu wynik remisowy celną główką przywrócił urugwajski obrońca Damián Malrechauffe. Asystował mu ładną wrzutą Daniel Imperiale.
Zarówno Patronato, jak i Quilmes okupują dolne rejony tabeli. Ci pierwsi zgromadzili trzy punkty, a dla „Cerveceros” to dopiero drugie oczko. Debiutujący wśród pierwszoligowców beniaminek nadal jest ostatni w tabeli spadkowej.
***
Arsenal de Sarandí vs Sarmiento de Junín 2:0 (0:0)
Gole – Juan Sánchez Sotelo (66′, 81′)
Druga wygrana Arsenalu. Póty co są niezniszczalni na własnym obiekcie im. Julio Grondony. Wygrana 2:0 nad Sarmiento przyszła im stosunkowo łatwo. Do przerwy trafień żadnych nie było, a w drugiej części „El Viaducto” dopięli swego za sprawą nowego snajpera Juana Sáncheza Sotelo.
Zabawnie wyglądało jego pierwsze trafienie z 66 minuty, kiedy otrzymawszy centrę głową w pole karne od Ramiro Carrery znalazł się jeden na jednego z bramkarzem i jego pierwszą próbę sparował Emanuel Trípodi, lecz chyba nieumyślna dobitka kolanem znalazła drogę do celu.
Na niecałe dziesięć minut przed upływem regulaminowego czasu Sánchez Sotelo ponownie znalazł się oko w oko z goalkeeperem, ale tym razem asystował mu… oponent, który źle wybił piłkę. Atakujący ominął Trípodiego i zaadresował futbolówkę do pustej siatki.
Dla ów napastnika były to trafienia numer trzy i cztery w obecnym sezonie. Aktualnie znajduje się na szczycie klasyfikacji goleadorów wraz z Alanem Ruizem, Marcelo Larrondo i Claudio Riaño.
Dublet Sáncheza Sotelo pozwolił Arsenalowi wskoczyć na szóste miejsce w grupie 1. Natomiast Sarmiento, które podczas ostatniego mercado dokonało najwięcej wzmocnień spośród wszystkich ekip Primera División de Argentina zaczyna popadać w impas – jedno zwycięstwo nad Vélezem, a potem trzy konsekutywne porażki. Czy „La Verde” będzie rozpaczliwie bronić się przed degradacją?
Grupa 2:
Unión de Santa Fe vs San Martín de San Juan 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 Emanuel Dening (7′), 1:1 Claudio Riaño (57′)
Obie drużyny podczas ubiegłej kampanii były dość solidnymi beniaminkami. Teraz najpewniej ekipy z Santa Fe oraz San Juan chciałyby dążyć do miana rewelacji Torneo de Transición. Na stadionie 15. kwietnia należącego do Uniónu padł remis 1:1 ze wskazaniem na gości.
Ekipa z zachodu Argentyny objęła prowadzenie już po 7 minutach. Składna akcja lewą flanką, pierwsza próba centry od Lucasa Salasa zablokowana, jednak po chwili zagranie kolumbijskiego obrońcy Mauricio Casierry z ubocza pola karnego w okolice piątego metra, nieudane przejęcia futbolówki przez obrońcę gospodarzy, a Emanuel Dening obrócił się z futbolówką mając rywala na plecach i zaskoczył Nereo Fernándeza.
Unión mógł wyrównać w 38 minucie, kiedy Franco Soldano uderzył nisko bezpośrednio po dograniu z ubocza pola karnego. Bramkarz Luis Ardente jednakże odruchowo wybił futbolówkę w bok.
Niecały kwadrans po zamianie stron gospodarze uratowali remis za sprawą efektownego lobu Claudio Riaño, który tym sposobem przechytrzył Ardente przed polem bramkowym. Efektownie głową zagrał mu Rolando García Guerreño. Unión starał się osiągnąć viradę, lecz szczerze mówiąc to goście bardziej zasługiwali aby odnieść victorię.
Asystent przy golu wyrównującym miał olbrzymiego pecha w 65 minucie, kiedy walcząc o futbolówkę przed linią boczną na środku boiska uderzył głową o bieżnię otaczającą murawę. Sytuacja wyglądała naprawdę drastycznie. Paragwajski stoper musiał zostać odwieziony karetką do szpitala. Na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Podczas doliczonego czasu zawodów mieliśmy typową wymianę ognia. Jedni i drudzy atakowali na zmianę, ale najprawdziwszym heroizmem u samego końca wykazał bramkarz miejscowych Nereo Fernández wybornie zatrzymując szarżę utalentowanego Lucasa Salasa.
Szczerze mówiąc obu zeszłorocznym beniaminkom rokuję lokatę pośrodku stawki, choć może któryś okaże się być czarnym koniem przez jakiś okres kampanii.