Pięć goli i trzy czerwone kartki! Niezapomnianym thrillerem rozpoczęła się czwarta kolejka ligi argentyńskiej. San Lorenzo podejmujące na swoim Nuevo Gasometro przechodzący katharsis Vélez Sarsfield zdawało się podejść do tego spotkania na luzie, bowiem we wtorek mają ciężki wyjazd do Ekwadoru na start Copa Libertadores. Nic podobnego! „Cuervos” po niebywałym dramacie wygrali 3:2 i zostali nowym liderem grupy 1 wyprzedzając (chwilowo?) Colón oraz Rosario Central.
Mimo gry w eksperymentalnym, choć mimo wszystko silnym składem papieski klub obecnie radzi sobie z obowiązkiem gry co trzy dni. Aczkolwiek nie obyło się bez pomocy od arbitra!
Chociaż ten mecz nie zaczął się radośnie dla San Lorenzo. Już w 9 minucie Vélez zaszarżował z kontrą – nowy gwiazdor tej ekipy Hernán Toledo dośrodkował z ubocza pola karnego w pole bramkowe, gdzie Fabricio Alvarenga uprzedził obronę gospodarzy i znalazł drogę do bramki.
Czego można było się spodziewać w dalszej części rywalizacji goście cofnęli się do obrony, a San Lorenzo rzuciło się do odrabiania strat. Początkowo im nie szło – Barrientos tylko wycelował w boczną siatkę z ok. 12 metra mając rywala na plecach, a rzut wolny Leandro Romagnoliego obił się o poprzeczkę.
Udało się pod koniec pierwszej części. Wrzutka Julio Buffariniego zza linii bocznej szesnastki przed piąty metr, po jakiej fantastycznego gola przewrotką władował Nicolás Blandi. O takim wyrównaniu „El Ciclón” chyba nawet nie marzyli, a dla Blandiego to już trzeci gol podczas tych rozgrywek.
Później konfrontacja znów się wyrównała. Vélez nie sprzedał tanio skóry, a bliski przywrócenia im wygranej był Toledo, lecz wiekowy Sebastian Torrico ofiarnie zatrzymał jego atak sam na sam u początków drugiej części. Gospodarze byli niedalecy sukcesu w 58 minucie, lecz po centrze z rzutu rożnego uderzenie Pablo Barrientos niechcący zablokował jego kolega Marcos Angeleri.
Delegacji „El Fortín” walkę utrudniła czerwona kartka za drugą żółtą dla ich pomocnik Braiana Cufré. Co gorsza, na kwadrans przed upływem regulaminowego czasu sędzia za nadmierne protesty usunął z boiska drugiego zawodnika Vélezu – kapitana Fabiána Cubero, dyktując jednocześnie kontrowersyjny rzut karny dla CASLA.
Etatowy wykonawca karnych w papieskim klubem Néstor Ortigoza już został zmieniony, więc egzekutorem okazał się Julio Buffarini. Z zimną krwią wykorzystał wapno i można było spodziewać się, iż miejscowi bez trudów dowiozą korzystny rezultat do ostatniego gwizdka, a nawet jeszcze podwyższą rozmiar victorii.
Nic z tych rzeczy! Chwilę po zdobyciu gola Buffarini także wyleciał do szatni, a przegrywający grali tylko jednym zawodnikiem mniej. To dodało im animuszu, bo w 81 minucie nagle ponownie mieliśmy remis po akcji rozpoczętej dalekim wykopem bramkarza Alana Aguerre.
Hernán Toledo zanotował drugą dziś asystę. Następna centra 20-latka w pole bramkowe, fatalna interwencja Torrico – wypuścił piłkę przed siebie, co spożytkował weteran Mariano Pavone. Dla „El Tanque” to trzeci gol w tej kampanii, ale bardziej godzien uwagi jest dorobek Toledo z ostatnich trzech starć – bajeczny gol i trzy asysty!
Niestety jego popisy nie wystarczyły aby Vélez utrzymał cenny dla nich remis. W 87 minucie jeszcze raz inwazji na pole karne Aguerre dokonał Blandi. Został zepchnięty przez wybiegającego z bramki goalkeepera na ubocze szesnastki, skąd jednak zdołał celnie dośrodkować w okolice piątego metra. Tam znalazł się wprowadzony na zmianę Mauro Matos, który nie zwykł marnować klarownych okazji i zdobył gola głową z najbliższej odległości.
Cóż za dramatyczna batalia zakończona wymęczonym tryumfem faworyta! Moim zdaniem to partidazo będzie największym hitem całego tego sezonu.
San Lorenzo vs Vélez Sarsfield 3:2 (1:1)
Gole – 0:1 Fabricio Alvarenga (9′), 1:1 Nicolás Blandi (40′), 2:1 Julio Buffarini (77′ – pen.), 2:2 Mariano Pavone (81′), 3:2 Mauro Matos (87′)
San Lorenzo heroicznie sięgnęło po swoje zdecydowanie najtrudniejsze, a co za tym idzie najcenniejsze trzy punkty w tym roku. Nagrodą za to jest fotel lidera grupy 1 – 4 mecze, 10 punktów.
Drużyna Pablo Guede tryumfuje w czwartym konsekutywnym spotkaniu biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. Wyrazy uznania dla klubu papieża Franciszka. Czy spiszą się równie imponującego we wtorek przeciwko LDU Quito?
***
Gimnasia La Plata vs Olimpo 1:0 (0:0)
Gol – Facundo Oreja (87′)
Męstwo „Wilków” z La Platy! Gimnasia pokonała 1:0 zamykające stawkę Olimpo trafieniem pod sam koniec i to kończąc spotkanie w osłabieniu. Zwycięskiego gola strzelił prawy obrońca Facundo Oreja u epilogu zawodów dobijając głową z najbliższej odległości odbitą rykoszetem centrę ze skrzydła od Antonio Mediny.
Zespół Pedro Troglio musiał radzić sobie w osłabieniu od 42 minuty po czerwonej kartce dla autora dwóch bramek z poprzednich dwóch starć – Lorenzo Faravelliego, który doigrał się zbyt brutalnym atakiem na przeciwnika. Gospodarze obiektu El Bosque wielokrotnie byli stawiani pod ścianą (chociaż swoje okazje też mieli np. tutaj niewiele pomylił się Matías Noble), lecz jakoś dopięli swego.
W nagrodę GELP wskoczyła na czwartą lokatę w grupie 1, zgromadzając już 9 punktów. Niewiele dzieli ich od miejsc honorowanych awansem do przyszłorocznej Copa Libertadores i życzmy „Los Lobos” tak zaciekłej walki o mistrzostwo jak ta, którą podjęli chociażby w Torneo Final 2014.
Ta drużyna jeszcze nigdy mistrzem Argentyny w erze profesjonalnej nie była, ale kilkukrotnie udało im się zająć drugie miejsce u finiszu kampanii dzięki czemu nadano im nawet przydomek „Subcampeónes” (wicemistrzowie).