Wymęczony tryumf San Lorenzo

Sobotnie mecze drugiej kolejki ligi argentyńskiej przyniosły nie mniejsze emocje aniżeli te piątkowe. Nie zabrakło również zaskakujących rozstrzygnięć i nerwów w końcówkach spotkań. Oto podsumowanie:

Grupa 1:

San Lorenzo de Almagro vs Sarmiento de Junín 2:1 (0:1)

Gole – 0:1 Walter Busse (6′), 1:1 Néstor Ortigoza (76′ – pen.), 2:1 Pablo Barrientos (90+4′)

Niewiarygodny zryw papieskiej drużyny, która chociaż już w 6 minucie straciła gola z walczącym o utrzymanie prowincjonalnym Sarmiento i długo nie potrafiła zripostować gości to za sprawą niezłego farta zrobiła viradę, wygrywając 2:1 dzięki karnemu, czerwonej kartce dla rywali oraz trafieniu w ostatniej sekundzie.

Już po 6 minutach to „La Verde” sensacyjnie byli na prowadzeniu. Walter Busse oddał strzał zza pola karnego, który odbił się rykoszetem od Matíasa Caruzzo, co zmyliło bramkarza Sebastiána Torrico i futbolówka wturlała się do bramki.

Na początku drugiej odsłony bardzo bliski wprawienia trybun Estadio Nuevo Gasometro w jeszcze większy szok był Diego Cháves. Urugwajczyk niestety nie zdołał przechytrzyć wygi Torrico, który heroicznie zatrzymał jego szarżę.

Gospodarze mimo ogromnych starań długo nie potrafili wyrównać. Tutaj można zobaczyć defensywę broniących wyniku gości przy uderzeniach Barrientos i Cauteruccio. Udało im się dopiero w 76 minucie, gdy fortuna uśmiechnęła się do nich – wywalczyli jedenastkę po dość absurdalnym faulu w szesnastce. Néstor Ortigoza z rzutów karnych się nie myli i wykorzystując wapno doprowadził do remisu.

W 85 minucie obrońca prowincjuszy Guillermo Ferracutti zapomniał, że ma już żółtą kartkę na koncie. Za zapaśniczy chwyt na Ceruttim obejrzał drugą, co oznaczało jego wylot z boiska. Sarmiento kończąc w dziesiątkę nie zdołało dowieźć korzystnego dla nich remisu do ostatniego gwizdka.

Ostatnia akcja – oblężenie bramki przyjezdnych, ofiarnie wybita piłka ląduje przed szesnastką, gdzie Franco Mussis wypatrzył w polu karnym niekrytego Pablo Barrientosa i zaadresował mu piłkę. Bohaterowi niedawnego Superpucharu Argentyny nie pozostało nic innego jak udanie sfinalizować akcję sam na sam z goalkeeperem Emanuelem Trípodim.

Remis 2:2 z Patronato, pogrom 4:0 nad będącej dla „Cuervos” odwiecznym wrogiem Boca w Superpucharze oraz rzutem na taśmę victoria nad nieźle wzmocnionym Sarmiento. Czy San Lorenzo zdoła wrócić na piedestał, z którego spadli właściwie zaraz po zdobyciu Copa Libertadores w 2014?

***

Vélez Sarsfield vs Olimpo 2:1 (1:1)

Gole – 1:0 Cristian Nasuti (9′), 1:1 Walter Acuña (38′), 2:1 Maximiliano Romero (79′)

Rehabilitacja Vélezu za porażkę przeciwko Sarmiento w pierwszej kolejce. „El Fortín” musiał nieźle namęczyć się aby wziąć górę nad przeciętnym Olimpo na własnym Estadio José Amalfitani, lecz jakoś dali radę.

Już w 9 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Centra z kornera Braiana Cufre, a następnie w polu bramkowym futbolówkę pod poprzeczkę władował obrońca Cristian Nasuti. To pierwszy gol tego doświadczonego stopera po powrocie do ojczyzny.

Na krótko przed kwadransem przerwy wyrównał dla Olimpo napastnik Walter Acuña. Wychowanek Rosario Central skorzystał z błędu Alana Aguerre, który wypuścił przed siebie dośrodkowanie i trafił do bramki sprzed piątego metra.

Vélez w drugiej odsłonie zaciekle walczył o odzyskanie korzystnego wyniku. U jej prologu okazję miał Mariano Pavone, nieznacznie chybiając po uderzeniu zza linii bocznej pola bramkowego.

Udało im się w 79 minucie za sprawą utalentowanego Maximiliano Romero, o jakiego pytają nawet kluby europejskie. 17-latek zdobył swego pierwszego gola w profesjonalnej karierze. Otrzymał podanie od Toledo i niskim strzałem przy słupku zaskoczył Nereo Champagne’a, który nieomal obronił jego strzał, lecz futbolówka wypsnęła mu się z rąk.

„Aurinegros” jeszcze nie złożyli broni, ale czerwona kartka dla ich obrońcy Juana Quirogi w 85 minucie zgasiła nadzieję gości na wywalczenie dziś jakichkolwiek punktów.

Gospodarze zgarnęli swoje pierwsze punkty w tym sezonie, a Olimpo wspólnie z Quilmes zamykają stawkę grupy 1. Najwidoczniej analogicznie jak „Browarnicy” ekipa Diego Oselli po ubiegłym przyzwoitym sezonie wraca do smutnej codzienności.

Grupa 2:

Aldosivi vs Argentinos Juniors 3:2 (3:1)

Gole – 1:0 Jonathan Galván (5′), 1:1 Federico Insúa (39′ – pen.), 2:1 Cristian Llama (42′), 3:1 Gastón Díaz (45+2′ – pen.), 3:2 Lautaro Rinaldi (75′)

Liderem grupy 2 po dwóch kolejkach jest Aldosivi. „Rekiny” wyrastają na czarnego konia tego zestawienia, podobnie jak Colón w grupie 1. Podopieczni Fernando Quiróza ograli 3:2 przed własnymi trybunami przeciętnie spisujących się Argentinos Juniors. Aczkolwiek mimo wywalczenia dwubramkowej zaliczki do przerwy ostatecznie musieli napocić się ażeby w ogóle zgarnąć komplet punktów.

Błyskawicznie prowadzenie miejscowi mogli objąć już w 4 minucie, lecz Pablo Lugüercio nie trafił na pustą bramkę. Summa summarum kilkadziesiąt sekund później dopięli swego, bowiem Jonathan Galván zdobył bramkę głową po słupku, przecinając wrzutkę od Hernána Lambiertiego. Aktualnie to najszybszy gol podczas tego Torneo de Transición.

Rzut karny strzelony przez Federico Insúę tylko jeszcze bardziej rozwścieczył gospodarzy. W 42 minucie Aldosivi wygraną przywrócił Cristian Llama – bezwłosy pomocnik trafił z bliska do pustej bramki po asyście z ubocza Santiago Rosalesa.

Natomiast w doliczonym czasie pierwszej odsłony wapno otrzymali także „Tiburones”, a na trzeciego gola dla nich zamienił je Gastón Díaz – tydzień wstecz również strzelił z karnego.

AJ dzielnie gonili wynik, acz było ich stać tylko aby nawiązać kontakt. Na kwadrans do finiszu, wprowadzony z ławki Lautaro Rinaldi celnym przymierzeniem w okienko zza pola bramkowego odwdzięczył się partnerowi z ataku Emilio Zelayi za dokładną centrę.

Spore napięcie mieliśmy podczas doliczonego czasu, kiedy jeszcze czerwoną kartkę zarobił pomocnik miejscowych Hernán Lamberti. Krótki okres gry w przewadze liczebnej nie pomógł jednak „El Bicho” i musieli oni pogodzić się z kapitulacją w Mar del Placie.

Aldosivi póty co są jedyną ekipą grupy 2, która zgromadziła komplet punktów. Czy „Rekiny” długo będą spoglądały z góry na resztę klasyfikacji?

***

Atlético de Rafaela vs Estudiantes La Plata 0:1 (0:1)

Gol – Lucas Viatri (39′)

Podnieśli się z klęczek gracze Estudiantes. Snujący mimo wszystko plany rywalizowania o mistrzostwo „Los Pincharratas” powetowali sobie zeszłotygodniową wpadkę z Lanús i choć nie bez kłopotów to zwyciężyli 1:0 w Rafaeli.

Swojego premierowego gola dla „Estu” zanotował Lucas Viatri. Wychowanek Boca, który jest wypożyczony z ligi chińskiej wykończył kontrę gości w 39 minucie, kiedy zaskoczył Germána Montoyę silnym uderzeniem zza szesnastego metra przejąwszy zły wybicie defensora rywali.

„La Crema” szukała odrobienia deficytu bramkowego, lecz bramkarz laplateńczyków Agustín Rossi miał fantastyczną asekurację swoich obrońców, którzy dwukrotnie uratowali go od wyciągnięcia piłki z siatki.

Aktualnie Estudiantes oraz Rafaela są ex-aequo ze sobą w grupie 2. Na koncie po 3 oczka, a bilans bramkowy 1:1.

***

Racing Club vs San Martín de San Juan 2:2 (1:0)

Gole – 1:0 Gustavo Bou (44′), 1:1 Daniel González (69′), 2:1 Óscar Romero (73′), 2:2 Javier Toledo (89′)

Póty co największa sensacja tej kolejki. Racing Club zmęczony po udanych bojach z meksykańską Pueblą w rundzie eliminacyjnej Copa Libertadores nie zdołał pokonać delegacji z zachodniej Argentyny. Remis 2:2 ze San Martín i wcześniejszy blamaż w Tucumán to zaiste kompromitacja dla „La Academii”.

W 37 minucie bliski trafienia był lewy obrońca Racingu – Leandro Grimi, ale fatalnie chybił głową z pola bramkowego. Na niewiele zdał się prezent od bramkarz gości Luisa Ardente, który tuż przerwą swoim „podaniem” do Gustavo Bou otworzył snajperowi gospodarzy drogę do siatki.

Tuż po przerwie cudownego gola przewrotką zdobył Joaquín Molina, lecz sędzia nie uznał go dopatrując się wątpliwej nakładki atakującego „Zielono-Czarnych”.

W 69 minucie San Martin jednak osiągnął wyrównanie. Nota bene im także pomógł kulfon goalkeepera. Zmiennik Daniel González uderzył nisko z dystansu, a futbolówka po palcach wiekowego Sebastiána Saji wturlała się „pajęczyny”.

Racing natychmiastowo odzyskał prowadzenie, bowiem w 73 minucie po serii asyst swego pierwszego gola w tym roku postanowił zdobyć Óscar Romero. Było to wyjątkowo urodziwe trafienie, które zapewne zostanie wybrane najładniejszym tejże kolejki. Paragwajczyk niczym rasowy ekspert huknął z ponad 30 metrów w okienko bramki strzeżonej przez Ardente.

Aż dziw bierze, iż to cudowne golazo nie zagwarantowało victorii ekipie z Avellanedy. Lecz minutę przed upływem regulaminowego czasu Lucas Salas przedarł się przez obronę miejscowych lewą flanką, przed linią końcową zagrał w okolice piątego metra, skąd inny joker Javier Toledo władował piłkę pod poprzeczkę ratując ekipie z San Juan podział zdobyczy punktowej.

W ostatnich trzech wyjazdowych starciach przeciwko Racingowi „Verdinegros” nie zdołali wywieźć żadnego punktu z El Cilindro. Nareszcie przełamali czarną serię. Za pół tygodnia drużyna Pablo Lavalléna spróbuje powstrzymać Boca Juniors na swojej twierdzy.

Comments are closed.