Obfity start drugiej kolejki

Piątkowej nocy odbyły się aż cztery mecze drugiej serii spotkań Torneo de Transición. W trzech starciach grupy 1 oraz jednym grupy 2 nie zabrakło emocji i wielu bramek. Dzisiaj ogółem występowały drużyny mogące kandydować do miana czarnego konia sezonu, więc działo się sporo. Oto podsumowanie:

Grupa 1:

Arsenal de Sarandí vs Banfield 3:1 (0:0)

Gole – 0:1 Brian Sarmiento (61′), 1:1 i 3:1 Juan Sánchez Sotelo (69′, 82′), 2:1 Gabriel Sanabria (72′)

Tego można było obawiać się u Banfield, że z racji wąskiej kadry będą grali bardzo nierówno. Po ograniu 2:0 Gimnasii La Plata na inaugurację tym razem ekipa Claudio Vivasa poległa w dzielnicy Sarandí przeciwko miejscowemu Arsenalowi.

Nic nie wskazywało na takie rozstrzygnięcie, bowiem długo nie potrafiła paść żadna bramka, a po godzinie gry to „El Taladro” objęli prowadzenie za sprawą fikuśnego dośrodkowania Briana Sarmiento. Rozgrywający o indiańskiej karnacji chciał zagrać w pole karne do Santiago Silvy, lecz summa summarum sam skierował piłkę do bramki.

Jednakże Arsenal ze zmodernizowaną kadrą nagle obudził się i na ten sensacyjny kubeł zimnej wody odpowiedział aż trzema. Dwukrotnie ekipę z południa Buenos Aires ośmieszył Juan Sánchez Sotelo wprowadzony dosłownie chwilę przed zdobyciem pierwszego gola.

Były napastnik Defensa y Justicia wyrasta na nową gwiazdę drużyny założonej przez Julio Grondonę. W 69 minucie trafił głową po słupku, otrzymawszy centrę z rzutu wolnego od Gonzalo Bazána.

Trzy minuty po wyrównującym trafieniu Sotelo gospodarze przychylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Gabriel Sanabria sprowadzony z drugoligowej Villa Dálmine przez trenującego go tam Sergio Rondinę fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego przybliżył „El Viaducto” do premierowych trzech punktów w tym roku.

Wynik na 3:1 ustalił Sánchez Sotelo zdobywając drugiego gola dobiciem z najbliższej odległości własnego strzału głową sparowanego wcześniej przez doświadczonego Hilario Navarro. Drogę do siatki otworzyło mu dośrodkowanie z prawej flanki od innego eks-DyJ, Mariano Barbieriego.

To pierwsza wygrana Rondiny jako trenera „Kanonierów”. Czy jego zespół na dłużej odbije się od dna? Przy aktualnych formie i potencjale Arsenal raczej kandyduje do dolnych rejonów tabeli, choć liga argentyńska rządzi się swoimi prawami…

***

Godoy Cruz vs Independiente 1:1 (1:1)

Gole – 0:1 Germán Denis (5′), 1:1 Santiago García (16′)

Zespół z Mendozy nie zamierza wiecznie przegrywać przeciwko firmom wyżej notowanym od siebie. Tej nocy „Winiarzom” udało się wywalczyć na własnym terenie remis 1:1 z kandydującym do mistrzostwa Independiente. Gracze Sebastiána Méndeza na poły powetowali sobie zeszłotygodniową wpadkę z Rosario Central.

Rozpoczęło się zgodnie z planem. Już w 5 minucie snajper Germán Denis zdobył swojego pierwszego gola po powrocie do Avellanedy. Znakomity atak pozycyjny przyjezdnych sfinalizowany celnym uderzeniem „El Tanque” w środku szesnastki. Świetna asysta z ubocza od Gustavo Toledo.

Aczkolwiek „Czerwone Diabły” tylko 11 minut cieszyły się prowadzeniem. Minął kwadrans zawodów i już był remis. Wrzut z autu Luciano Abecasisa w pole karne oponenta, dziecinna strata obrońcy Hernána Pellerano i urugwajski napastnik Santiago García z łatwością pokonał Diego Rodrígueza.

Późniejsza część zawodów wcale nie przyniosła wielkich starań Independiente o ponownie objęcie prowadzenia. Nota bene Godoy Cruz także miał swoje okazje – u prologu drugiej części bramkarz delegatów Diego „El Ruso” Rodríguez omal nie musiał wyciągać futbolówki z bramki po wkręcie z kornera Guillermo „Pola” Fernándeza…

Jedyną dogodniejszą okazję wśród gości na kwadrans przed końcem miał autor pierwszego gola. Denis otrzymawszy dogranie ze skrzydła od Nicolása Tagliafico uderzył ze wszystkich sił w centrum pola karnego, lecz zaledwie obił poprzeczkę.

Traumatyczne było to starcie dla innego atakującego gości – Leandro Fernándeza. Dzisiaj występował przeciwko swej eks-drużynie, byłym kibicom. W 80 minucie puściły mu nerwy. Zapomniał, że ma już na koncie żółtą kartkę – zbyt ostro sfaulował rywala Lucasa Ceballosa, otrzymując za to drugie „żółtko” i wyleciał do szatni.

Kończąc w osłabieniu „Inde” miało nikłe szanse odzyskać wygraną. Podopieczni Mauricio Pellegrino z czterema punktami po dwóch kolejkach znajdują się w czubie stawki. Godoy Cruz figuruje wśród dennych rejonów klasyfikacji z jednym oczkiem.

***

Quilmes vs Colón de Santa Fe 2:4 (1:1)

Gole – 0:1 Franco Mazurek (13′), 1:1 i 2:4 Ezequiel Rescaldani (30′, 80′ – pen.), 1:2 i 1:3 Pablo Ledesma (58′ – pen., 62′), 1:4 Nicolás Silva (73′)

Spośród klubów grających w piątek Colón jest jedynym, który po dwóch ligowych konfrontacjach może szczycić się kompletem zwycięstw. Jednak mało kto spodziewał się takiej kanonady „Saballeros” nad mocno osłabionym podczas ostatniego mercado Quilmes.

Do przerwy mieliśmy 1:1 i zapowiadał się całkiem zacięty pojedynek. Co prawda młody playmaker sprowadzony w styczniu z All Boys, czyli Franco Mazurek dał gościom zaliczkę już w 13 minucie wykańczając kontrę drużyny trafieniem z najbliższej odległości po asyście od Mauricio Sperdutiego.

Jednakże minęło półgodziny konfrontacji i znów było po równo za sprawą wyrównania Ezequiela Rescaldaniego. Napastnik wypożyczony z hiszpańskiej Málagi zdobył gola głową.

W drugiej odsłonie ujawniał się geniusz chyba najbardziej znanego piłkarza Colónu – Pablo Ledesmy. Były zawodnik Boca Juniors najpierw w 58 minucie wykorzystał jedenastkę podyktowaną za rękę przeciwnika polu karnym, na którą weteran sam go nastrzelił.

A chwilę później podwyższył na 3:1 trafiając z pola bramkowego. Akcję tę zainicjowało dośrodkowanie z rzutu wolnego od Sperdutiego. Ledesma swoimi dwoma golami właściwie zaklepał tryumf Colónu – wyśmienicie zastąpił pauzującego za czerwoną kartkę Alana Ruiza.

Dla świętego spokoju na 4:1 przewagę wyśrubował Nicolás Silva. Boczny napastnik ściągnięty z drugoligowej Boca Unidos, który wszedł na zmianę wpakował piłkę do siatki głową w 73 minucie przeciąwszy centrę prawą flanką od Sperdutiego.

„Cerveceros” było stać tylko na honorowe trafienie. Wykorzystując rzut karny drugi raz do listy strzelców wpisał się Rescaldani dając miejscowym nieco bardziej honorową porażkę.

Colón, który w moim przekonaniu jest głównym pretendentem do tytułu objawienia sezonu doskonale potwierdza swoje aspiracje. Po dwóch kolejkach zgromadzone 6 punktów. Może Arsenal i Quilmes ograne przez team Darío Franco nie są specjalnie renomowanymi ekipami, jednak styl w jakim osiągnęli te dwie victorie robi wrażenie.

Dla odmiany Quilmes, który rok temu po objęciu trenerskiego stołka przez Facundo Savę był niewiarygodnie silnym zespołem wrócił do szarej rzeczywistości.

Chociaż nie można się temu dziwić skoro podczas styczniowego okienka transferowego stracili zarówno świetnego szkoleniowca jak i lwią część składu, zastępując odchodzących mało znanymi graczami ze szczebla drugiej ligi (za wyjątkiem Rescaldaniego i Elizariego). Anonimowy Alfredo Grelak nie potrafi utrzymać w ryzach zlepku pozostałego w piwnej dzielnicy Buenos Aires.

Grupa 2:

Unión de Santa Fe vs Temperley 3:0 (0:0)

Gole – Claudio Riaño (59′, 69′), Víctor Malcorra (75′)

Unión nadal jest bardzo solidną firmą jak na ligowego przeciętniaka. W pierwszym tegorocznym meczu u siebie „Tatengues” rozgromili 3:0 zaściankowe Temperley, które przed tygodniem urwało punkty samej Boca Juniors.

Już w pierwszej części Unión szturmował bramkę Federico Crivelliego. Niestety, przy jednej sytuacji zabrakło Claudio Riaño zimnej krwi i bramkarz gości wręcz wydarł mu futbolówkę spód nóg. Przed upływem półgodziny znów Riaño miał okazję po wrzutce od Diego Villara, lecz jego uderzenie instynktownie wybił Crivelli.

Torpedowanie bramki outsidera trwało nadal. W 31 minucie goalkeeper Temperley był na posterunku, gdy za pomocą słupka obronił uderzenie głową paragwajskiego zawodnika Julio Césara Rodrígueza.

Indolencją piłkarzy Uniónu rozgoryczony był nawet okoliczny piesek, który postanowił wbiec na murawę i pomóc gospodarzom w dalszych poczynaniach.

Jednak nawet bez jego pomocy „Santafestinos” dopięli swego. Do przerwy bez goli, ale kwadrans po niej wielkie strzelanie otworzył rzecz jasna Claudio Riaño, rehabilitując się za wcześniej zmarnowane szanse. Znalazł drogę do celu głową przeciąwszy dośrodkowanie z narożnika boiska.

W 69 minucie były napastnik Boca tudzież Indpendiente podwoił swój dorobek bramkowy. Również trafił z główki, ale tym razem po dośrodkowaniu z gry. To już trzeci gol Riaño podczas tych rozgrywek – aktualnie lideruje on w klasyfikacji strzelców.

A jeszcze na kwadrans przed finiszem gwiazdor miejscowych, Víctor Malcorra postawił kropkę nad „i” cudownym golem z rzutu wolnego. Unión wyraźnie zdeklasował mizerne Temperley, przy lepszej skuteczności mogąc odnieść jeszcze bardziej przekonywujący tryumf.

Na tę chwilę ekipa Leonardo Madelóna jest liderem grupy 2, zgromadzając cztery punkty. Oba kluby z Santa Fe piątkowego wieczora święciły okazałe zwycięstwa. Kto – Colón czy Unión dokona większych osiągnięć podczas aktualnej kampanii?

Comments are closed.