Boca zakończyła już repertuar meczów w 2015 roku, zarówno oficjalnych jak i towarzyskich. W grudniu oprócz spekulacji transferowych barwna, portowa dzielnica Buenos Aires będzie żyć także wyborami na prezesa klubu. Te odbędą się niebawem, bo szóstego dnia przyszłego miesiąca.
Wynik tychże wyborów najpewniej będzie miał wpływ na to czy trener Rodolfo Arruabarrena pozostanie na La Bombonera w przyszłym roku. A przynajmniej tak można zakładać po jego ostatniej wypowiedzi, w której oświadczył, że odejdzie z klubu jeśli Daniel Angelici nie zostanie głową szefostwa na drugą kadencję.
Z drugiej strony mógł to być tylko chwyt reklamowy zastosowany przez szkoleniowca, który przywrócił najpopularniejszej drużynie Argentyny dawny blask celem omamienia głosujących socios.
Aczkolwiek gdyby „Vasco” mówił prawdę to na jego miejscu powoli zacząłbym pakować walizki. Główny konkurent obecnie urzędującego szefa zarządu „Bosteros”, a więc José Beraldi cieszy się dużo większym poparciem kibiców (flagi wyrażające poparcie dlań można było zaobserwować chyba w każdym tegorocznym meczu na Bombonerze), a więc również i ów socios, którzy przecież wybiorą nowego prezesa na kolejne cztery lata.
EDIT. chociaż prawdopodobnie Arruabarrena jednak nie żartuje, albowiem Beraldi zapowiedział, że jeśli wygra wybory to zatrudni na stanowisku pierwszego trenera innego byłego piłkarza Boca, dawnego klubowego kolegę „Vasco” – Guillermo Barrosa Schelotto, który po tej kampanii opuszcza Lanús.
Mało tego kandyduje także poprzednik Angeliciego, czyli Jorge Amor Ameal i wcale nie jest skazany na klęskę…
Ogółem rzecz biorąc fani Boca uważają Angeliciego za sprzedawczyka, który zrobi wszystko dla pieniędzy. Jeszcze na początku tego roku nim Boca zaczęła rozdawać karty na ligowej scenie przed stadionem przy ulicy Brandsena pojawiły się nawet murale grożące mu śmiercią.
Tutaj inny transparent głoszący: „Chcemy w zarządzie kibiców Boca”, albowiem Daniel Angelici tak naprawdę jest fanem Huracánu, ale czego nie robi się dla sterty zielonego papieru toaletowego. W końcu nie chcemy później śpiewać tego utworu…
Kiedy w maju po gazowym skandalu w El Superclásico na arenie Copa Libertadores zrezygnował z pełnionej jednocześnie funkcji wiceprezydenta krajowej federacji piłkarskiej (AfA) wydawało się, że jego dni w Boca są już policzone.
No, ale podczas drugiej połowy roku jego położenie uległo poprawie, bowiem spełnił najważniejszą obietnicę jaką złożył jeszcze w styczniu – drużyna wygrała mistrzostwo Argentyny i do tego jeszcze krajowy puchar.
Czy to wystarczy by najbardziej wpływowi sympatycy Boca wybaczyli mu wcześniejsze trzy lata posuchy? No, stricte dwa lata, bo przecież w 2012 „Xeneizes” doszli do finału Copa Libertadores, zdobyli Puchar Argentyny, a w lidze choć nie załapali się na podium to mimo wszystko byli w czołówce tabeli.
Szczerze mówiąc Beraldi ma większe szanse zwycięstwa. Wczoraj na meczu z reprezentacją Chaco w dalekiej Resistenci fani też wywiesili transparent oddający poparcie dla kontrkandydata Angeliciego.
Ostatnią deską ratunku dla aktualnego szefa zarządu jest … były prezes Boca, niedawny burmistrz Buenos Aires i przyszły prezydent Argentyny – Mauricio Macri, którego Angelici jest adeptem. Czy człowiek sukcesu Macri swym cudnym dotykiem uzdrowi pozycję „grzecznego chłopczyka” Daniela?
Beraldi natomiast już szaleje z obietnicami, co uczyni dla Boca jeśli przejmie stery w zarządzie. Między innymi obiecał, iż zatrzyma Calleriego oraz sprowadzi na La Bombonera … Diego Godína! Cóż, jakoś musi zachęcić wyborców…